Niech się zajmą idiotami pokroju kolesi z marszu na 11 XI, a nie jak zwykle zajmą się największą pierdołą, która nikogo nie obchodzi tylko po to, żeby puścić kilka populistycznych frazesów i dostać ze 2% w górę w następnym sondażu. Może jeszcze w ogóle reglamentację gier niech zrobią (zresztą w sumie niektórzy producenci tak robią - p. limit instalacji).
Gizbarus napisał(a):Rozróżnienie teraz, czy dzieciak umie odróżniać rzeczywistość od gry jest praktycznie niemożliwe.
Jakby gry nie były coraz bardziej zbliżone graficznie do realnego świata, to pewnie nie byłoby to takie „trudne” (bo jak to dla kogoś jest trudne, to powinien sobie na jakiś czas odpocząć od kompa). Ostatnio zacząłem grać w Maxa Payne'a (tak, pierwszego) i ta gra ryje mi banię nie gorzej niż gdy grałem pierwszy raz w Half-Life'a (te etapy z wizjami Maxa po dawce Valkyru nie dość, że są przesadnie zręcznościowe, to jeszcze są dość mocno psychodeliczne - krzyki jego żony, płacz dziecka, bieganie po jakiś krwawych śladach lewitujących w nicości…) - jak gram, to cały czas gdzieś leci mi strużka potu. A w HL-a, jak pierwszy raz grałem, to w pewnym momencie jak dopadł mnie barnacle (już pisałem w temacie o serii Half-Life, gdzie dokładnie), to myślałem, że na zawał zejdę i ewidentnie odszedłem od kompa na parę minut, wróciłem, ale stwierdziłem, że po prostu nie jestem w stanie dalej grać i chyba ze 2 czy 3 dni nie włączałem HL-a. Po takim czymś mógłbym mieć co najwyżej koszmary w nocy, ale na pewno nie szedłbym korytarzem z wzrokiem wlepionym w sufit w poszukiwaniu zwisającego jęzora
Tormentor napisał(a):że dać dziecku grę od 18 lat to tak samo jak dać niemowlakowi scyzoryk do zabawy
Nie „dziecku”, baba tam mówiła „dać nastolatkowi grę”, co tym bardziej potwierdza głupotę tego porównania. „Dzieci robią dzieci”, a ona się martwi o granie w gry. A tak w ogóle to każde Call of Duty to jedno i to samo
Aż się, szczerze mówiąc, zdziwiłem, bo słyszałem takie opinie, że nie ma nic nowego, a tu jebut - pobiło rekord sprzedaży GTA V.
Proszę państwa, sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę w ciągu kilku sekund, wspaniały wynik. Gdyby w ten sposób można było wypie*dolić z polskiej polityki tych wszystkich śmieci z Okrągłego Stołu, Leszka Millera, byłoby… cudownie i każdemu bym ku*wa kupił po takim Ferrari, byleby w piz*u pojechali tym PROSTO do swojego ukochanego… Izraela. SYJONIŚCI Europy, jedźcie do siebie! Pozdrawiam, Zbigniew Stonoga. Nie jestem antysemitą!