Od 5- ciu lat nie miałem alkoholu w ustach więc to co napiszę będzie z zamierzchłych czasów. Nauczyłem się tego w woju kiedy chlaliśmy do 5-6 rano a potem trzeba było się stawić na kompanii i wojaków do roboty pogonić.
1 - Spaw (wymioty) - 2 palce i pojechali. W alkoholu oprócz czystego etylu który szybciutko wietrzeje z główki jest jeszcze sporo metylu i innego chemicznego syfu. I ten syf zostaje na koniec i męczy. Więc lepiej wywalić - dlatego 2 palce.
2 - 15-to minutowy bardzo gorący prysznic - otwierają się pory w skórze i wydalamy całym sobą a nie tylko układem pokarmowym. Poza tym bardzo fajnie "pijemy" skórą wodę. - Potem minutka bardzo zimnego.
3 - gorąca, mocna kawa z wciśniętą połówką cytryny, bardzo słodka (nawet 4-5 łyżeczek cukru)
4 - po około 15-tu minutach niewielkie ale treściwe śniadanie (jajecznica na boczku albo porządny talerz barszczu białego/żuru z konkretną kanapką i wstawką)
5 - izotonik (np. powerade)
6 - ewentualnie ibuprom max (na ból głowy - po co się męczyć dodatkowo) fajnie też działa połączony z aspiryną przeciwmigrenową.
po około 45 minutach byłem w stanie normalnie funkcjonować i pracować przez kolejne 8-10 godzin.
A wieczorem ...
- No cóż, następnego ranka powtórka z rozrywki