przez Crisu w 23 Kwi 2008, 22:30
Kiedyś nawet próbowałem swoich sił jako Sk8ter i szczerze mówiąc mnie to nie kręci.
Fred - gdyby to było takie łatwe...
Dla przykładu - sorki za OffTopa...
Trenuję Parkour już od długieeego czasu, chyba wiecie czym to jest. A więc tak...
Potwierdzone przez lekarzy:
* Sześć skręceń kostki prawej, dwa zerwania stawu skokowego.
* Dwa skręcenia kostki lewej, jedno zerwanie stawu skokowego.
* Skręcenie nadgarstka.
* Wystawienie barku.
* "Strzelający" łokieć.
* Strzykanie w karku.
Można praktycznie powiedzieć, że jestem ofiarą losu.
Jak to powiedział chirurg:
"Człowieku... I Ty jeszcze chodzisz? Radzę uważać bo przy szczęściu nabawisz się zespołu cieśni kostkowej."
Pytam więc - "Dobra, a konkretniej?"
No to on na to - "Spodziewaj się, że po którymś kolejnym skręceniu kostki nie będziesz mógł chodzić. A będzie to spowodowane niemożnością zrośnięcia się stawu lub kości. Co gorsza będzie to uraz stały, ale ja znam takich jak Ty..."
Pewnie tutaj miał na myśli to, że nic do mnie nie dociera.
Morał? Jeśli się coś kocha (tak, kocha) to robi się to praktycznie bez względu na niebezpieczeństwa. W końcu takie efekty przynoszą sporty ekstremalne.
Więc Fredziu -
"[...] nie warto rezygnować bo to sensu nie ma. Żadna załamka, dylemat - pier*ol ten cały schemat."
"Дай мне мой респект, не больше не меньше."