Mam dwie kotki. Mają po 3 lata. Wysterylizowane. NIGDY nie były na dworze. Przeurocze zwierzaki. Jakis pieprzony 6 zmysł maja, bo z ok. półgodzinnym wyprzedzeniem wiedzą, kiedy wróci brakujacy domownik i twardo czekają przy drzwiach. Jesli zadzwoni domofon, znaczy obcy, bo swój ma klucze i momentalnie wycofuja sie na z góry upatrzone pozycje. Ok. 8 rano, jesli nikt jeszcze nie wstał, w naszym łózku pojawiaja sie dwa przytulasne i mruczące miziacze. Chocby człek najbardziej wku*wiony był, usmiechnie się wtedy i pójdzie dac im michę
A potem zaczynają sie gonitwy, zabawa jakims durnym papierkiem, kocie MMA itp. I tak do poludnia, potem spią do 21ej i znowu ganiają do ok. północy. Potem znowu śpią. Szkód żadnych, jedynie okreslone rodzaja kwiatków nie mają szans bytu, bo je obgryzą. Czyściutenkie skubane, aż sie błyszczą, no i zwyczajnie, jak to koty, ładne
Żarcia nie kradną, bo 98% tego co my jemy, im nie smakuje. Jedyne co podpierniczą zawsze, to szynka konserwowa. No i lizanie masła, obowiązkowo
Nie rusza żadnych "zwyklych" wędlin, kurczaka pieczonego, pizzy, zup, warzyw... Cholerny pies potrafi zaiwanić wszystko.
Roboty, oprócz codziennego przesiania żwirku, nie ma z nimi ŻADNEJ. Mozna zostawić na kilka dni i pojechac w cholere, byleby michy pełne zostawić. Wraca człek do domu, żadnych szkód, ajkby nikogo nie było.
Koty. ZDECYDOWANIE koty.