Universal napisał(a):To dotyczy filmu z 1982 czy z 2017?
Obydwa obrazy mają od cholery dłużyzn, z drugiej strony nie potrafiłbym wskazać które klatki wyciąć z filmu. Więc syciłem oczy.
Oczy można sycić w paru frahmentach jednego i drugiego filmu. Swoją droga jak przyjmiemy że oba obrazy dzieli 35 lat!!! to nowa produkcja jawi mi się naprawdę miernie.
Universal napisał(a):Czy tam pogoda nigdy się nie zmienia?
No generalnie to cały film albo pizdzi wieje i pada albo jest zamglone. Zamglone jest albo z wilgoci albo ze smogu dodając, fakt że ludzkośc nie może bądz nie jest w stanie produkować żywności naturalnej wychodzi, że słońca za dużo nie ma. Wystarczy też fakt, że drzewa są martwe.
Universal napisał(a):Znowu nie rozumiem. Pogoda vol.2, jak wyglądała dokładniej sytuacja z wodą - pod spodem nie mogło być ziemi?
Pędraki by sie potopiły, nie żyją w wodzie poprostu. Deszcz im nie przeszkadza ale woda stojąca to już dla nich brak możliwości oddychania.
Universal napisał(a):Inna kwestia - można by to tłumaczyć GMO. Trzecia - zależy jak zdefiniujesz żywność syntetyczną. Skądś trzeba brać białka, prawda? Pomysł przerabiania robactwa na koncentraty białkowe gdzieś już widziałem. Zrozumiem zarzut odtwórstwa, ale tego jakoś nie.
No tak sie składa, że GMO i produkcja zwierząeca to nie jest nadal żywność syntetyczna. Pod definicją żywności sysntetycznej mamy najcześciej produkcję żywności przetworzonej uzyskanej metodami takimi jak: hodowla tkankowa, metody chemiczne i biohemiczne. Nie chodzi o produkcję pędraka, który zawiera białko i można je przetworzyć. To jest metoda jak najbardziej naturalna. I zgadza się, że wielu futurystów wieszczy, że luzkość w przyszłoći do produkcji białka wykorzysta owady lub ich larwy (zwłaszcza roślinożerne). Jednak nadal nie jest to żywnośc syntetyczna. Może to nie jest dla każdego jasne ale takie mam wykształcenie niestety... Dlatego jak oglądam produkcje SF w których jakimś elementem jest genetyka czy ogólnie biologia to rwę włosy z głowy. Generalnie nikt się do tego nie przykłada i powielane są najczęściej bzdury.
Universal napisał(a):Nie do końca rozumiem czego nie rozumiesz. Ma być ślepo posłuszny, by nie kwestionować rozkazów. Jakąś inteligencję musi mieć, by wypełniać obowiązki "policyjne". Imbecyla mogliby hodować do rolnictwa, ale do kryminalnego już by się chyba taki nie nadał?
W tym przypadku chodziło mi o sam fakt bycia ślepo posłusznym i inteligentnym na raz jakoś mi te dwie konstrukcje się wykluczają.
No w filmie to ja nie jestem w stanie stwierdzić. Myslałem że ją dostał, zresztą fabularnie wynikało, że ta szefowa ją zna i być może błędnie założyłem, że dostał ją od mocodawców.
Universal napisał(a):A tu czego nie rozumiesz? Bo dla mnie ten prztyk jest kompletnie absurdalny.
No jakoś mi to nie grało ale może sie czepiam, podjeżdża mi to podejściem z gier komputerowych.
Universal napisał(a):Po łebkach - tak. Ale co w tym "cudownego"? Co Ci się w tym nie klei?
No przedewszystkim to, że korporacja Tyrell ograniczyła życie androidów do 4 lat ale dała im macice i jajniki...
No ku*wa właśnie to mi nie gra!!!
Universal napisał(a):Nie rozumiem tej oceny. Nie urywało dupy, absolutnie, ale nie było też tragiczne. Hollywoodzkie po prostu, to nie afgańskie kino moralnego niepokoju.
Scena z siedzącym Harisonem F. na ławeczce tonącego pojazdu, który zaczyna sie szarpać w momencie jak woda zalewa mu gardło... No i ten happy end. Nie jestem zwolennikiem happy endów. Nie zrozum mnie zle, ale jak dla mnie zakończenie było infantylne. Stary BR też takie w sumie miał. Jak dla mnie pierwszy film powinien się kończyć tym, że Ford strzela tej lasce w głowę żeby oszczędzic jej cierpień
ale to moja subiektywna opinia.
Universal napisał(a):Odnośnie tego co wyżej - jesteś za surowy. Sam najpierw stwierdziłeś, że film ładny wizualnie, a za chwilę, że film nie jest kompletnie zje*any.
Tu to sie czepiasz
Universal napisał(a):Po prostu jesteście fanbojami oryginalnego Blade Runnera i patrzycie wyłącznie przez jego pryzmat
Ja obydwa filmy widziałem w przeciągu trzech dni i mam całkiem inną perspektywę. Spodziewałem się chałtury, zostałem miło zaskoczony. Kiedyś jeszcze obejrzę obydwa i znowu porównam.
Daleko mi do bycia fanbojem BR z 1982 był poprostu lepszy. Nie mówie, że to arcydzieło ale parę scen jest kultowych. Zresztą niewiele jest filmów, które odcisnęły tak duże piętno na fantastyce szeroko pojętej. Większośc produkcji cyberpunkowych to kalki w mniejszym lub większym stopniu właśnie tego filmu. I nie nie chodzi mi o fabułę ale o otoczkę i scenografie.
Nie sądze aby za 35 lat ktokolwiek o nowym BR pamiętał...
Jednak rozumiem, że ten film mógł się podobać o gustach sie nie dyskutuje.