Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Tutaj dyskutujemy w tematach, które nie pasują do żadnej części S.T.A.L.K.E.R.'a.
Regulamin forum
Chcesz zadać pytanie lub masz problem? Napisz w tym dziale, a Twój temat na pewno zostanie usunięty.

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Gorianov w 03 Kwi 2013, 00:32

-A znacie historię Niedźwiedzia ? To ten kopacz co ciągle siedział na wysypisku ze swoim przyjacielem, grzebali w stertach porzuconych śmieci, jego ksywy czy tam imienia nie znam, ale mniejsza z tym. Posłuchajcie!

Pewnego razu Niedźwiedź znalazł nieznany artefakt, zawsze nosił go przy sobie, był ponoć przeklęty, czy jakieś właściwości pozytywne to on miał to ja nie wiem ale legenda głosiła że ten kto go ma przy sobie to ma wiecznie farta!
Mówię poważnie, zawsze gdy Niedźwiedź szedł na jakiś wypadł i miał ze sobą ten art to przychodził cały i zdrów, na dodatek miał ze sobą pełno fantów. Niestety każdy kto z nim szedł takiego szczęścia nie miał, ginął w anomaliach albo od czyiś kul. Niedźwiedź balował całymi tygodniami w barze, potem wychodził na wypad i wracał z całymi worami przeróżnych artów i znów pił.. zapomniał nawet o swoim przyjacielu.
Któregoś razu jego kumpel wlazł w anomalie na wysypisku, ciała nikt nigdy nie znalazł. Niedźwiedzia przepełniła całkowita nienawiść do zony, wiele ludzi próbowało go zabić i odebrać mu nieznany artefakt ale niestety bez skutecznie. Niedźwiedź w końcu całkowicie oszalał, wyruszył samotnie do centrum, podobno ostatni raz go widziano gdy przekraczał granicę.
Pewnego dnia wrócił.. bez broni, bez jakiegokolwiek ekwipunku, miał przy pasie jedynie swój artefakt. Przywlókł się do Baru i opowiadał wszystkim że to koniec, że zona wszystkich pochłonie. Następnego dnia wyruszył na wysypisku w poszukiwaniu zwłok swojego przyjaciela, chciał go zabrać do centrum, do monolitu aby ten przywrócił mu życie.
Podobno można spotkać kopacza jak przemierza wysypisko i grzebie w odpadach szukając ciała.
Ale... to tylko legenda.

Za ten post Gorianov otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Alchemik, Wańka_Wkręt.
Awatar użytkownika
Gorianov
Człowiek-Artefakt

Posty: 192
Dołączenie: 27 Cze 2012, 00:20
Ostatnio był: 08 Wrz 2021, 23:36
Miejscowość: legowisko utakera
Kozaki: 41

Reklamy Google

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Alchemik w 03 Kwi 2013, 23:51

Mam dla Was dwie historie. Jedna lekko humorystyczna, a druga poważna. Zacznę od tej niepoważnej.

Painis
:

Wiecie, co? Za bardzo nie udzielam się w pomaganie kotom, ale żal by mi było, gdyby coś Wam się stało... W sumie to głupia sprawa, tak iść do Doliny Mroku i nie wrócić... Dobra, dobra, opowiem od początku. Gdy pewien koleś otworzył drzwi do X-18 i wybił większość tamtejszych mutantów, to naukowcy i samotnicy otworzyli tam coś na kształt laboratorium polowego. Serio! Udało im się nawet złapać parę rodentów i poltergeistów. No więc laboratorium działa tam nadal, dość sprawnie, ale jedna rzecz nie daje ludziom spokoju. Rzecz tak okropna, że naukowcy zamówili nawet specjalne drzwi, do ochrony kompleksu. Słyszeliście o wypadzie wojska w 2011 do Limańska? Fajne miasteczko, byłem z jakiś czas temu parę razy. Teraz jest bezpiecznej, niż gdy byłem tam pierwszy raz... Teraz to znalazłem kupę artefaktów i nawet piłem z paroma najemnikami. No więc, w czasie wojen frakcji, wojsko chciało przejąć władzę nad najbliższymi obiektami względem CEJ. Stary znajomy opowiadał mi, że doszło do prawdziwej masakry. Wyobraźcie sobie, trupy Wojska, Monolitu, Samotników... Najwięcej umarło osób z mojej frakcji... Niektórzy mówią, że wtedy moja grupa się rozpadła, ale to nieprawda. Po prostu straciliśmy całe dowództwo i postanowiliśmy zejść do podziemia. W każdym razie, biada temu, kto nie został zabity w tej bitwie. Kilka godzin później nastąpiła wielka emisja, która spowodowała wyładowania w antenach Limańska. Te emitery zaczęły wysyłać jakieś sygnały. Jezusie, przecież to dotarło aż do granicy terytorium Wolności. Wyobraź sobie, hordę zombiaków łażącą między Lasem, a magazynami.
Oczywiście, potem było spokojnie...Względnie spokojnie. Poszedłem z grupą stalkerów do miasteczka, bo słyszałem, że to najbliższa droga do szpitalika. Chcieliśmy znaleźć dla Fabiusa coś wartościowego. Wiesz, że ten chory popapraniec lubi prezenty. No więc idę, z Chojrakiem, który był medykiem, Frajerem, specem od działek i Witią, radiotelegrafistą. Serio, miałem w grupie gościa z radiem na plecach i śmieszną antenką! No więc idę z nimi, jesteśmy uzbrojeni po zęby, hehehe! Frajer i ja mieliśmy KM-y, Witia niósł taką fajna strzelbę, ulepszonego ToZa, a Chojrak kupił za grube pieniądze coś na kształt pistoletu maszynowego z zatrutymi strzałkami. Śmialiśmy się z niego, ale On był dumny z zakupu. No więc idziemy, przez Las, koło tej dziwnej anomalii znaleźliśmy parę artefaktów, a potem przełazimy obok chatki Pustelnika. Powiedział nam, byśmy uważali, bo ostatnio dużo świrów i bandziorów łazi po Lesie. To jeszcze ostrożniej idziemy drogą przez most, wreszcie po siedmiu godzinach, docieramy do miasta potworów. Mówię Wam, w życiu nie widziałem tylu mutantów. Dziki, psy i zmutowane ptaki pożerały ciała zmarłych. Witia wpadł na pomysł, by chodzić po dachach, jeśli mutanty wolałyby świeże mięsko. Pierwszy dzień spędziliśmy na obdzieraniu trupów z magazynków, apteczek i żarcia. Założyliśmy szybko bazę w pierwszym lepszym domu, na poddaszu, by nie zaatakowało nas nic w nocy. Zapowiadał się świetny wypad. W nocy słyszeliśmy jakieś dziwne odgłosy od strony anteny. Myśleliśmy, że to Kontroler i nic nam nie zrobi. Ech! Na drugi dzień, zaczęliśmy się rozglądać za artefaktami. Witia poszedł do piwnicy jednego z budynków, w poszukiwaniu artefaktów z Galarety, Chojrak szedł tuż za nim, a ja i Frajer łaziliśmy w poszukiwaniu jakiejś Baterii albo Sprężyny na powierzchni. Mówię mu: Stary! Olać Fabiusa, tu można się obłowić! Ale Frajer mówił: Coś tu za spokojnie Wlad, to cisza przed burzą. Miał rację. Po chwili, na plac przybiegł Chojrak, cały we błocie i mówi, że coś zabiło Witię. Rozdzielili się na chwilę, by sprawdzić dwie odnogi piwnicy i ostatnie co usłyszał to jakiś ryk i krzyki Witii. Postanowiliśmy sprawdzić tę piwnicę, ale nic tam nie było, oprócz... Wiecie, że to wyglądało, jak ofiary Karuzeli? Kupa ciał, rozwalonych, zmiażdżonych i poobgryzanych do kości. Wybiegliśmy stamtąd i natychmiast uciekliśmy do bazy. Nie mieliśmy jak wysłać prośby o pomoc, bo nasze PDA miały za słaby zasięg, a radio Witii było tam... Dopiero wieczorem, Chojrak, który akurat stał na straży zauważył światło. Mała lampka, albo świeca, sam nie wiem. W każdym razie przyszedł do nas i gdy tylko powiedział, że coś tam jest, Frajer natychmiast wziął swoje działko i pobiegł tam. Wiedziałem, że Go nie powstrzymam, więc poszedłem za nim. Rzuciłem tylko do Chojraka, by został tu i jeśli nie wrócimy do rana, uciekł do Agropromu i powiedział co się dzieje. Więc idę z Frajerem w stronę światła, które okazuje się być latarką. To co zobaczyliśmy, gdy skierowaliśmy jej światło przed siebie było szokujące. Nad ciałem bandyty klęczał żołnierz w starym, metalowym hełmie, cały we krwi, który dosłownie bawił się trupem, jak mały chłopiec, pluszowym misiem. Frajer podszedł o krok bliżej do tego...tego czegoś i wtedy to na nas spojrzało. Nigdy nie zapomnę jego oczu. Czasem nawet o nich śnię. Budzę się wtedy cały zlany potem. Oczy tego człowieka były wodniste i niebieskie, jak niebo. W życiu nie widziałem takiego głodu i obojętności w czyiś oczach. I n-nagle, t-to... Muszę się napić... <łyk>... To coś przemówiło.
-Jestem Painis Cupcake. Zjem Cię.
Stałem jak wryty, gdy z uśmiechem na twarzy, ten potwór, ten zombiak rzucił się na Frajera. Dosłownie rozerwał go na strzępy. Wiecie, jak wysoko może polecieć, wyrzucona w powietrze ludzka wątroba? Natychmiast strzeliłem w tego potwora, a ten tylko uśmiechnął się i zaczął regenerować. Nie wiem, jak on to zrobił, ale wokół niego narosła czerwona aura i po ranach nie było śladu. Gdybyś widział, jak wtedy spie*dalałem. Stwór zajął się chyba ciałem Frajera, bo nie gonił mnie. Wbiegłem do bazy, gdzie czekał zaalarmowany moimi krzykami Chojrak. Razem wzięliśmy podstawowe rzeczy, trochę artefaktów i po dziesięciu minutach nie było nas już w Limańsku. Potem Chojrak poszedł ze mną nad Jantar i tam został w bazie Sacharowa. Powiedział, że woli zbierać artefakty dla naukowców i nie narażać już swojego tyłka. Pewnie myślicie, że rozdzieliliśmy się w kłótni? Nie. Trochę mu nawet zazdrościłem decyzji. Ja... Ja wróciłem tu, do Kordonu. Najpierw poszedłem do Baru, opylić moją część łupu, a potem stwierdziłem, że wolę przeżyć resztę życia tu. Wielki świat mnie nie interesuje, wolę Kordon, śpiewy przy ognisku... Może zacznę hodować ślepe psy, jak Fanatyk. Świetnie mu to idzie... Co? Pytacie mnie co to wszystko ma wspólnego z Doliną Mroku? Heheheehe... Powiem Wam dlaczego wróciłem do Limańska bez cienia trwogi, by dalej zbierać złom i fanty... Bo tam już nic groźnego nie ma. Gdy w Dolinie jajogłowi i ich przydupaski zaczęli wić nowe gniazdko, młodziaczek, taki jak Wy, poszedł do starej bazy bandziorów, na plac budowy. Śmieszek pomyślał, że można tam znaleźć jakieś skarby Dzika i jego szajki. Gdy nie wrócił, jego koledzy poszli sprawdzić, co się stało. Gdy sygnał z jego PDA stał się silny, bo to dobry sprzęt był, usłyszeli wiadomość głosową, którą wysłał im ich przyjaciel. Wiadomość powtarzała się, dopóki w PDA nie skończyła się bateria:
''On mnie goni, jestem ranny... Boże płaczę, gdy spojrzę na swój brzuch. Flaki wyciekają... Boli... Słyszę Go... Nadchodzi... AAAA!''
A potem usłyszeli coś innego. Nie sądziłem drodzy koledzy, że jeszcze kiedykolwiek usłyszę ten głos... Dostałem tę wiadomość, nagraną na pendrive, od kolegów zmarłego kota. To było okropne. Po tym jak tamten przestał krzyczeć, wszyscy usłyszeliśmy to jedno zdanie:
''Jestem Painis Cupcake. Zjem Cię!''

__________________________________
Kosmiczna mądrość, czyli zasłyszane w Barze.
:

Jak wiecie, Zbyś przechodzi rekonwalescencję, po spotkaniu z Chimerą, więc nie umili na wspaniałego wieczoru, swoją opowiastką. Może to co Wam opowiem to tandeta, jestem nowy w roli opowiadacza, mimo, że mam na koncie status weterana Zony. Cóż, bycie kapitanem małej frakcji śmieciarzy wymaga silnej ręki i dobrego cela, a nie ględzenia. Do rzeczy? Ech, wy niecierpliwe młokosy, kto dzisiaj wychowuje młodzież?! No dobra, to już mówię...
To nie będzie historyjka z polowania, ani nic takiego. To raczej moje życiowe doświadczenie, którym chcę się podzielić z Wami.
Mam znajomego, który nie nosi broni. Serio. Oprócz noża do obrabiania żywności, nie ma broni. Dlatego nie spotkacie Go nigdy w Kordonie, albo na Wysypisku. Tam niestety broń jest potrzebna, szczególnie jak bandziorom strzeli coś do łbów. Na szczęście mendy boją się iść dalej. CO? Ja Bandytą? Durniu, ja noszę ten płaszcz, od kiedy wygrałem go w Pokera, pewnej zimy. Nic nie mam wspólnego z tymi ścierwami. To na czym skończyłem? Ach, tak... Mój znajomy potrafi przejść obok psów, kotów i dzików, bez uszczerbku na zdrowiu. Dlaczego? Bo te mutanty reagują na strach, agresję wobec nich. Nie wierzyłem w te niuejdżowskie bzdury, dopóki sam nie zobaczyłem.
Dowiedziałem się od niego fajnej rzeczy. Wiecie, że istnieją pozytywne anomalie? No, takie co leczą na przykład, albo tworzą bardzo cenne i rzadkie artefakty. Albo byliście kiedyś po stronie białoruskiej? Nie? Tam jest inaczej niż, tu. Mutanty zachowują się tam inaczej, bo inaczej się do nich podchodzi. Nikogo nie ciekawi Monolit, ani Centrum Zony. Żaden rozsądny stalker nie powinien się tam wybierać. Z resztą nie ma do czego. A teraz najlepsze! Monolit istnieje i spełnia życzenia! Skąd to wiem? Sekrecik... Dodam jednak, że spełnia je na opak. Ludzie, jeśli to co mówią pomyleńcy to prawda, to Monolit jest naprawdę jakimś Bogiem z kosmosu i myśli w innych kategoriach, niż my. Dla niego jesteśmy tylko pysznymi małpkami, które skaczą wokół jego domu. Słyszeliście, że gdy ktoś wypowie życzenie, to Zona rośnie o 5 kilometrów? Kiedyś strefa największego zagrożenia miała około 15 kilometrów, a teraz ma 30. Samo z siebie, nic się nie dzieje! Przynajmniej trzej stalkerzy dotarli do Monolitu i spełnili swoje życzenia.
Nie wiem kim byli, ale nawet jeśli przeżyli promieniowanie i ataki świrów, to nie sądzę, by byli szczęśliwi ze spełnienia swoich marzeń. Cóż... Wiem tylko tyle, że jednego z nich zabiła Pijawka tuż po tym, gdy wyszedł z Sarkofagu. Wiecie co jest najgorsze? Sam rzucił się w jej ramiona, gdy ją zobaczył. Nie wiem ile jest w tym prawdy, bo w końcu legendy Zony żyją własnym życiem, ale podobno jego życzeniem była najpiękniejsza kobieta na świecie...

Za ten post Alchemik otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Voldi, Szweminek999.
Alchemik
Weteran

Posty: 656
Dołączenie: 17 Lut 2010, 12:59
Ostatnio był: 09 Sie 2017, 22:09
Ulubiona broń: --
Kozaki: 207

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez MrUniwersum w 03 Maj 2013, 12:13

Iwanamowicz a co ty tak się temu śmigłowcowi przyglądasz?
A wiesz.... wogóle to jak on się tu znalazł?
Heh chyba nie słyszałeś jeszcze tej historii.
Jakiej historii?
Nie gadaj tylko słuchaj.

''Był to pochmurny listopadowy dzień 1999r nad Zoną przelatywały 3 wojskowe śmigłowce. Niestety był mały wypadek jeden ze śmigłowców wpadł w anomalie zwaną Bąblem przestrzennym. (Bąblem przestrzennym?) (Na pytania będzie pózniej czas, więc słuchaj.) Zanim załoga śmigłowca zorientowała się co się stało było już za pózno. Rozbili się właśnie tutaj w Instytucie Badawczym Agroprom. Przeżyły tylko 4 osoby w tym pilot, załoga na próżno próbowała wysłać sygnał S.O.S , byli w pułapce dodatkowo na nieznanym terenie. Dowódca oddziału Maj. Michalewicz rozkazał żołnierzom zbadanie terenu w poszukiwaniu amunicji,sprzętu,jedzenia i medykamentów. Ich technik Por. Pietreszenko wykrwawił się na śmierć od kawałka metalu który wbił mu się w klatkę piersiową. Po 15 minutach reszta załogi usłyszałs głośny ryk i zarazem przerażliwy krzyk jakiegoś mężczyzny. To nibypies i jego zjawy zagryzły na śmierć kwatermistrza Por. Gorbaczova, po zabiciu bestii została ich tylko dwójka m.in. Maj. Michalewicz i medyk Por. Czerwiakov, postanowili ukryc sie w budynku w którym teraz mieści sie nasza baza. Por. Czerwiakov usłyszał przez krótkofalówkę wołanie o pomoc. To śmigłowiec wojskowy Ogończa 4 wołał o pomoc rozbili się w starym opuszczonym szpitalu. ( W tym gdzie teraz ukrywa się Monolit?) ( Tak.) Niestety to wołanie nie było długie w tle było już słychać strzały, nagle urządzenie zamilkło. Dwójka wojskowych jakimś cudem przeżyła miesiąc w spokoju, jednak ten spokój miał byc wkrótce przerwany w oddali żołnierze usłyszeli przerażliwe ryki pijawek to mial być ich koniec. Jednak Major nie miał zamiary się poddać chwycił swój granatnik i wyszedł na dach razem z Czerwiakovem. Pijawki na próżno dobijały się do drzwi, jednak to nie był koniec po opróżnieniu magazynka granatnika i pozbyciu się Pijawek żołnierze dostrzegli nowe zagrożenie.... był to Kontroler. Próby ukrycia się spadły na banewkę mutant przejął kontrole nad Czerwiakovem, Majorowi pozostało jedno wyjście. ( Zastrzelił medyka?) ( Mówiłem ci żebyś mi nie przeszkadzał) ( Ech no dobrze) Maj. Michalewicz wyjął nóż i w szale rzucił się na Kontrolera... zginęli oboje. Ostatnim żyjącym człowiekiem w Instytucie był właśnie Czerwiakov. Nie wiadomo co się pózniej stało. Krążą legendy
że to właśnie Czerwiakov założył Powinność. Taka jest oto historia tego śmigłowca.

Myślisz że te legendy to prawda, że ten żołnierz założył Powinność?
Nie wiem.
Więc...
Zapytaj się Inkwizytora on był jednym z pierwszych czy drugich członków Powinnośći.
Sokół?
Tak.
Już nic... chodzmy do barmana napić się czegoś.
Ech Iwanamowicz jescze długa droga przed tobą
Awatar użytkownika
MrUniwersum
Kot

Posty: 18
Dołączenie: 02 Maj 2013, 18:28
Ostatnio był: 18 Maj 2014, 16:03
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Akm 74/2U Special
Kozaki: 6

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Alchemik w 03 Maj 2013, 18:09

>Bąbel przestrzenny w 1999 roku...
Kolego, Zona jaką znamy z gier powstała w 2006 roku, na skutek tzw. Drugiego Wybuchu. W 1999 roku to był zwykły teren skażony promieniowaniem, na którym Świadomość-Z testowała swoje wynalazki...

Za ten post Alchemik otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Wunderwaffe, Tormentor.
Alchemik
Weteran

Posty: 656
Dołączenie: 17 Lut 2010, 12:59
Ostatnio był: 09 Sie 2017, 22:09
Ulubiona broń: --
Kozaki: 207

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Pangia w 03 Maj 2013, 18:39

Poza tym:
MrUniwersum napisał(a):Krążą legendy że to właśnie Czerwiakov założył Powinność

Milord chyba nie grał w Zew Prypeci (chyba, że historyjki nie powinny trzymać się fabuły)
Proszę państwa, sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę w ciągu kilku sekund, wspaniały wynik. Gdyby w ten sposób można było wypie*dolić z polskiej polityki tych wszystkich śmieci z Okrągłego Stołu, Leszka Millera, byłoby… cudownie i każdemu bym ku*wa kupił po takim Ferrari, byleby w piz*u pojechali tym PROSTO do swojego ukochanego… Izraela. SYJONIŚCI Europy, jedźcie do siebie! Pozdrawiam, Zbigniew Stonoga. Nie jestem antysemitą!

Za ten post Pangia otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Alchemik.
Awatar użytkownika
Pangia
Monolit

Posty: 4280
Dołączenie: 27 Maj 2012, 10:49
Ostatnio był: 28 Lis 2017, 19:49
Miejscowość: Kukle Karakańskie
Ulubiona broń: TOZ34
Kozaki: 854

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez MrUniwersum w 04 Maj 2013, 10:46

ja pie*dolę to miala byc historyjka

Za ten post MrUniwersum otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Strelok_90,
Negative Wunderwaffe.
Awatar użytkownika
MrUniwersum
Kot

Posty: 18
Dołączenie: 02 Maj 2013, 18:28
Ostatnio był: 18 Maj 2014, 16:03
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Akm 74/2U Special
Kozaki: 6

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez T-man w 04 Maj 2013, 11:12

@up. Nie wiem co im się nie podoba. Fajna historyjka moim zdaniem.
T-man


Ostatnio był: 01 Sty 1970, 02:00

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Magister w 15 Maj 2014, 21:18

Słuchajcie tego chłopaki, ostatnio pomagałem jajogłowym w jakimś tam projekcie, musiałem przynieść im jakiś dziwny artefakt, nie pamiętam nawet jego nazwy, potrzebowali go do badań, czy czegoś tam, w sumie to nie moja brożka. Przedmiot miał znajdować się w opuszczonym tunelu, który był ulokowany na wschód od Wielkich bagien.
OK! widzę ten tunel, no to do niego wchodzę nie? idę z 50 metrów, może 60, nie istotne, a tu nagle Pstryk! Latarka zgasła. Praktycznie nic nie widziałem a detektor anomalii pikał i pikał. na szczęście zabrałem ze sobą zapalniczkę, mniej więcej widziałem co się przede mną znajduję. Idę dalej i idę i znajduje taką wielką, świecącą śrubę, pasuje do opisu Oziorskiego. Wiec biorę ją i pakuję do plecaka, A tu naglę słyszę tup i tup, coś jakby kapało, albo kroczyło, i na moje nieszczęście, ujrzałem kątem oka Kontrolera! Zaczęło mi się kręcić w głowie! Szybko upadłem na ziemię i wczołgałem się pod wrak starego jeepa. Stamtąd obserwowałem powolny chód mutanta. Powoli wypełzłem spod samochodu, i ostrożnym krokiem zacząłem się oddalać. Nażarłem się strachu jak nigdy, miałem ze sobą tylko stary pistolet. jednak tym razem mi się poszczęściło. Odniosłem Artefakt do Naukowców i dostałem swoją dolę! Właśnie dlatego dzisiaj ja stawiam Chłopcy! Do dna!
Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!
Awatar użytkownika
Magister
Stalker

Posty: 50
Dołączenie: 16 Mar 2014, 00:27
Ostatnio był: 12 Lip 2020, 11:39
Miejscowość: Nowosybirsk
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: PMm
Kozaki: 4

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Asaimp w 24 Maj 2014, 19:30

Paczcie na ten wrak samochodu. To był kiedyś samochód. Ale go wycieli z gry. I go nie ma. Wiem, to straszne. I lokacje zamknięto. Darkescape też, bo podobno escape to przycisk na klawiaturze. ch*j wie. Wina Tuska! :tm:
"Nic nie jest prawdziwe. Wszystko jest dozwolone."
Image
Awatar użytkownika
Asaimp
Stalker

Posty: 130
Dołączenie: 02 Maj 2014, 08:49
Ostatnio był: 16 Sie 2014, 16:05
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 10

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez TheRealNemesis w 11 Cze 2017, 12:55

Mam nadzieje, że nie rozpisałem się za bardzo ;)

:

"Słyszeliście, że Wojskowi kręcili się obok Mostu do Limańska? Nie? Dobra... opowiem wam jak to było. Razem z kumplem chodziliśmy obok muru Czerwonego Lasu, bo chcieliśmy wejść przez bramę. Mój kumpel nagle zamiera w bezruchu, a ja do niego:
- Mitaj... co jest?
- Wojskowi... - odpowiedział, ale nie ucieszyłem się tym faktem.
Złożyliśmy się za ZIŁa, a ja wyciągnąłem lornetkę. Czyste Niebo jak zwykle patrolowało drugą stronę mostu, a Wojsko zza kamieni się na nich patrzyło a jeden coś pisał albo rysował. Pomyślałem, że robią rozpis jednostek, aby przypuścić atak. Było ich z pietnastu, a uzbrojeni byli jak pieprzone czołgi. Obaj nasraliśmy w gacie jak jeden zobaczył błysk z lornetki. Mało nóg nie połamaliśmy... tak spieprzaliśmy. A najlepsze jest to, że przecież wczoraj słyszeliśmy strzelanine jakby na zachód od nas... a Magazyny Wojskowe są stosunkowo blisko Lasu. Mało tego... Powinność chyba to zauważyła, bo przesunęła swoje jednostki na północ - pod most. Ale szczerze wątpie żeby Wojskowi zostawali tam dłużej niż na czas przedostania się do Limańska. Informacje z niepewnego zródła mówią, że Wojsko przypuszcza kolejny szturm na CEJ, a do tego Monolit toczył walki o Plac Budowy, zgadnijcie z kim..."
TheRealNemesis
Kot

Posty: 18
Dołączenie: 20 Lis 2016, 20:00
Ostatnio był: 05 Lip 2019, 12:58
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: VLA Special Assault Rifle
Kozaki: 2

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez MooN w 13 Cze 2017, 14:03

Wszystko w temacie. Opowieść o Życiu w ZONIE. Pozdro
https://youtu.be/wNVMYzUDc4I?list=PLYRe ... 6EdcZ8wCHz
MooN
Kot

Posty: 2
Dołączenie: 13 Cze 2017, 13:51
Ostatnio był: 14 Cze 2017, 16:14
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 0

Poprzednia

Powróć do Ogólna dyskusja

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości