Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Tutaj dyskutujemy w tematach, które nie pasują do żadnej części S.T.A.L.K.E.R.'a.
Regulamin forum
Chcesz zadać pytanie lub masz problem? Napisz w tym dziale, a Twój temat na pewno zostanie usunięty.

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Salciarz w 17 Lip 2012, 21:25

Sory, że bez historii, ale niektórzy nie słyszeli o czymś takim jak interpunkcja. Część z opowieści w ogóle ciężko się czyta. Ale widząc takie, jak ta powyżej nie tracę nadziei. ;)
Awatar użytkownika
Salciarz
Stalker

Posty: 77
Dołączenie: 17 Sty 2012, 20:55
Ostatnio był: 05 Lut 2017, 14:09
Miejscowość: Dlaeko.. daleko...
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Viper 5
Kozaki: 13

Reklamy Google

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Bodziniak w 17 Lip 2012, 22:33

No dobra, chodźcie.. Teraz ja wam coś opowiem. Pamiętacie mój ostatni zwiad w Prypeci? Tak? Dobrze! Teraz opowiem wam co mnie wtedy spotkało. Już dawno miałem zamiar wyruszyć do Prypeci. Byłem strasznie podekscytowany i napalony na tą wyprawę. 2 dni przed wyruszeniem w drogę siedziałem w barze pijąc kozaki zagryzając chlebem. Wtedy moje wyposażenie było w nienagannym stanie. Następnego dnia obudziłem się i zorientowałem się że nie mam przy sobie plecaka. Powiedziałem "no trudno zdarza się, prędzej czy później znajdę tego koleżkę". Nie chciałem sobie psuć humoru przed podróżą. Dzień zleciał mi na przygotowywaniu się i treningu. Nazajutrz o 9:16 wyruszyłem, bez plecaka niestety. Doszedłem o 13:08. Było nie najgorzej, gdyby nie wybuchy i strzały ze wszystkich stron. Podbiegłem do jakiegoś murka i skryłem się. Dopiero wtedy zorientowałem się że zapomniałem najważniejszej rzeczy. Kogoś do pomocy! Palnąłem sobie w łeb. Zbieranie kasy na ochroniarza poszło się walić! Zły i zdrowo wkurzony poszedłem dalej. Po całym dniu walki z najemnikami i monolitem znalazłem przytulne miejsce z dala od wybuchów. Przesiedziałem tam kilka minut grzebiąc w PDA zabitych wrogów. Około 19:40 jakiś stalker dosiadł się do ogniska które wcześniej rozpaliłem. Wesoło się przywitał i powiedział że miał podobny plan co ja. Chciał zebrać jak najwięcej artefaktów... Niczego nie podejrzewając zaproponowałem mu aby się do mnie przyłączył. Chętnie się zgodził i obaj poszliśmy spać. Rankiem wstaliśmy i od razu wyruszyliśmy na polowanie. Zabiliśmy parę psów i monoliciarzy aż w końcu dotarliśmy do zawalonego budynku. Mieściło się tam podziemie.. Mówiłem mojemu niedawno poznanemu koledze aby tam nie wchodzić bo nie wiadomo co tam może być. Odparł że opowiadano mu o tym miejscu i mieści się tam kopalnia artefaktów, ale również dużo anomalii. Pomyślałem że to nie problem i obaj weszliśmy do systemu korytarzy. Błądziliśmy w milczeniu aż doszliśmy do skupiska anomalii. Wyciągnąłem detektor ale mój kompan w mgnieniu oka wytrącił mi go z ręki. Doszło między nami do ostrej kłótni z której ledwo uszedłem z życie. Zacząłem krzyczeć w jego stronę.
-Co ty wyprawiasz!?
Odparł spokojnie:
-A jak Ci się wydaje..?
-Ty mi powiedz, natychmiast oddaj mi detektor bo inaczej przestrzelę ci łeb!
W tej chwili on wyciągnął z kieszeni pistolet i wymierzył w moją stronę. Serce zaczęło walić mi jak młot a on zaczął mówić do mnie demonicznym głosem.
-Stalkerze... Twoje pociski są dla mnie niczym. Nikt Cię nie uratuję.
Stałem jak wryty patrząc w jego na czerwono zabarwione oczy. Gdy już miał pociągnąć za spust złapałem go za rękę, doszło między nami do szarpaniny. W końcu udało mi się go odepchnąć i schować za ścianą. Wyjąłem mojego AK, załadowałem i próbowałem wpakować w "kumpla" cały magazynek. Równie szybko odskoczył co ja i schował się za głazem. Pruliśmy do siebie około 5 minut, miałem ostatnie resztki amunicji. Postanowiłem wyjść do niego i spróbować go trafić. Wyszedłem zza osłony i ledwo co wystrzeliłem 2 pociski zacięła mi się broń. Jestem w połowie drogi do niego i osłony za mną więc spanikowany rzuciłem się na niego z nożem. Ledwo co się wychylił a doszło do drugiego starcia. Poraniony i zmęczony zacząłem tracić siły przy siłowaniu się z nim. Miało być już po mnie lecz w momencie obróciłem się i wpakowałem go w anomalię. Uniosło go do góry i zaczęło rozrywać na strzępy.. Coś pięknego. Jego szczątki walały się po całym korytarzu a ja z ulgą mogłem odsapnąć. Ale nagle usłyszałem ryk. Pomyślałem tylko " ku**a" obejrzałem się a w przejściu stał kontroler. Był mniejszym wyzwaniem niż stalker którego kontrolował. szybkie 5 strzałów z pistolety i leży. Wyczerpany i poraniony wróciłem do baru. Niby wszystko dobrze się skończyło, ale ja wciąż nie znalazłem żadnego artefaktu od tygodnia...
Awatar użytkownika
Bodziniak
Stalker

Posty: 78
Dołączenie: 06 Kwi 2011, 19:03
Ostatnio był: 08 Cze 2022, 03:49
Miejscowość: Zona
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: SGI 5k
Kozaki: 11

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Najemnik w 24 Lip 2012, 01:43

W Dolinie Mroku wypoczywało wiele grupek stalkerów, po ostatniej emisji zrobiło się tu dosyć cicho i spokojnie, mutanty popadały jak muchy, a i anomalie się trochę pochowały, co uczyniło to miejsce spokojniejszym, zapewne do następnej emisji. W paru miejscach teren rozświetliły ogniska obozujących stalkerów, przy jednym z nich spoczywała grupka czterech członków Wolności.
-Wania! Wania! No chodź tu! Nie stój tam tak, zimno jest, siądziesz sobie z nami, opowiesz coś, no chodź!
-Te Durszlak, ty się chyba nieźle nawaliłeś, co? Odlać się tylko poszedłem...- Wania podszedł do ogniska i rozsiadł się wygodnie- No dobra, dajcie mi tu wódki i kawałkiem chleba poczęstujcie, bo jak mi tydzień temu mutanty kota pogoniły, to nie jadłem nic od dwóch dni.
-Masz tu, opowiadaj.
-Jak już wspomniałem, pogoniły mnie mutanty, było to tydzień temu, dokładnie w piątek, jak to z Krzywym i Daniłą poszliśmy na patrol. Kojarzycie te lasy niedaleko Limańska, w cholerę wojskowych się tam kręci. Postanowiliśmy się tam przejść, a nuż znajdziemy tam jakieś fajne artefakty, coby na żarcie i amunicję było. No to nic, stwierdziliśmy, że pójdziemy. Kręciliśmy się po tym lesie chyba z trzy godziny. Nawet nie wiecie ile tam grzybów, dorodnych, pięknych, dużych, przysięgam, gdyby to nie była Zona, zbierałbym jak głupi, ale że to cholerstwo ciągnie promieniowanie, to stwierdziłem, że po nocach świecić nie będę, a trzecia ręka mi niepotrzebna. Nagle Krzywy coś mi pokazuję, myślę o co mu chodzi, ten rękę przed siebie wystawia i co widzę? Ognisko.
Wania pociągnął z gwinta i zagryzł kawałkiem chleba, po czym kontynuował.
-Daniła zachwycał się grzybami, to go uciszyłem i ręką przywołałem do siebie, pokazałem mu ognisko. Odbezpieczyliśmy bronie i ruszyliśmy w jego kierunku i co widzimy? Monoliciarze, jak Zonę kocham, Monoliciarze. Myślałem, że te badziewiaki to cały czas się modlą i patrolują. A ci? Siedzieli i rozmawiali, śmiejąc się, grając na gitarze, no i wpizdu wszystkie przekonania i plotki, myślę. Toć to ludzie z krwi i kości myślę. Podchodzimy po cichu bliżej i słuchamy, o czym to gadają. No normalnie nie uwierzycie, to Powinnościowcy ubili oddział i im lepsze kombinezony zaiwanili, sam bym tak zrobił, no prawie nowe egzoszkielety. Siedzimy i słuchami, już mam im zamiar granata rzucić, coby powinnościowe cholery udławiły się własnymi flakami. I wiecie co? Kilka sekund i bym tak uczynił.
Kilkanaście metrów od ogniska strzeliła gałąź, Wania przerwał i spojrzał w tamtym kierunku. Durszlak się poderwał, a Pawian rozejrzał się poddenerwowany.
-Spokojnie kamraty, swoi! -rozległ się głos z ciemności.
-Wania bucu! To Doliny was wysłali! -krzyknął drugi.
Wania poderwał się i rozradowany odkrzyknął zbliżającym się postaciom.
-Daniła jełopie, siadaj tu, właśnie opowiadam kotom, co nas spotkało niedaleko Limańska!
Stalkerzy dosiedli się i zamienili się w słuch. Opowiadający kontynuował.
-Na czym ja to stanąłem? A no właśnie, już mam im rzucić granata gdy gdzieś nie gruchnie PKM, to nie byli Ci przy ognisku, jeden pocisk świsnął mi koło ucha, ale strzelający nas nie widzieli chyba, bo skupili swój ogień na tych przy ognisku. Już mieliśmy się zbierać, gdy zobaczyłem, jak ciała tych przy ognisku przeszukuje wojskowy, cholernie szybko ich sprzątnęli. Spojrzałem na Krzywego i puściliśmy się biegiem tam, skąd przyszliśmy. Krzywego tak wypierd... Tak wypieprzyło, że sobie chłopak nos złamał, no nic, biegnę dalej, po chwili zauważyłem, że Daniła też mi gdzieś zniknął, jednak gdy znalazłem się na jakiejś polance, przestałem o tym myśleć i starałem się ochłonąć. No i jak coś nie ryknie zza moich pleców... Myślę sobie "ku*wa, snorki!". No normalnie w biegu myślałem, że buty zgubię. Zahaczyłem o drzewo i mój plecak się rozpadł, no najzwyczajniej się rozpadł. Dwa jakieś ładne artefakty, które naukowcom sprzedać chciałem wpizdu. Amunicja i kasa też. Dobrze, że PDA miałem w kieszeni w spodniach, a karabin w ręku. Puściłem za siebie salwę z kałacha i biegnę dalej. Chyba ze trzy kilometry przebiegłem, gdy w końcu trafiłem na jakichś stalkerów. Wbiegam pod ognisko, myślę "no to się wje*ałem, najemnicy", podrywają się, karzą mi rzucić broń i już mi mają wpakować kulkę, gdy któryś mówi "Wania stary koniu! Nie nauczyli Cię w Zonie, że nie podbiega się do najemników? Cholera, nie wiem, jak Ci się w ogóle udało tu podbiec."
Patrzę, Iwan, mój przyjaciel, z którym od podstawówki trzymałem, dopóki do Zony nie zawinąłem. Cholera, pierwszy raz się tak cieszyłem na jego widok. Panowie okazali się w cholerę mili, czego po najemcach bym się nie spodziewał, poczęstowali wódką i pod najbliższy posterunek naszych odstawili, skąd trafiłem już do bazy. No i tam spotkałem Daniłę i Krzywego... Oni mieli w cholerę więcej szczęścia, co nie Daniła?
16:19 Edka: Strach się odezwać, wszystko chu*owe i wszyscy brzydcy.
Awatar użytkownika
Najemnik
Tropiciel

Posty: 281
Dołączenie: 28 Lut 2009, 02:41
Ostatnio był: 09 Wrz 2023, 18:24
Miejscowość: Gopnikowo
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: Sniper Obokan
Kozaki: 261

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Voldi w 05 Wrz 2012, 20:27

- Pieprzycie trzy po trzy, chłopaki. Właśnie przypomniało mi się, jak jeszcze jako młody szczawik myślałem, że mogę wszystko i jestem niezniszczalny. Ganiałem po wysypisku z Viperem, latając od anomalii do anomalii i zbierając wszystkie napotkane świecidełka. Teraz to nawet nie zwracam uwagi na te pierdółki, ale kiedyś to było coś! Skumplowałem się z Powinnościowcami z Bramy. Raz wybrałem się do nich na wódkę, rozkręcali jakąś dużą imprezę. Był ich ten generał, jak on tam?
- Woronin? - Grysza Bartnik wspomógł zawodzącą powoli pamięć.
- O, tak, ten, dokładnie ten. Czekajcie, zaschło w gardle, dajcie wódki.
- Trzymaj, Nosrog. Pij, i opowiadaj.
- Dzięki, całkiem smaczny towar. No, to wracam do opowieści. Był generał Powinności, paru moich ziomków z lokomotywowni. Ale nie zgadniecie, kto zaszczycił nas swoją obecnością!

Stalkerzy odstawili wszystko, co mieli w rękach - butelki, kiełbasy, gitary, garnki, wszystko, i zaczęli uważnie słuchać.

- Po jakiejś godzinie drzwi otwierają się z impetem, a w nich staje... na początku nie rozpoznałem, bo w tym ich wagoniku, co to za kwaterę robi, było cholernie ciemno, ale...
- Mów, Nosrog, kto taki?
- Spokojnie, już mówię. Stanął sam Striełok! Ten, Naznaczony, ten, którego znaleźli w trupiarce. Piłem z nim! Byli też pozostali członkowie jego grupy. Był Doktor, był Duch, był... cholera, nie pamiętam, jeszcze ktoś. No nic, trudno. No i tak pijemy, ja to aż się dziwiłem, że pozwalają mi być w tak znamienitym gronie. Łoimy wódę do wieczora, na posterunku stanęło jakieś świeże mięcho, aż tu, jak dziś pamiętam... 17:17. Rozwrzeszczały się PDA. Emisja. Schron był, ale wykopany na potrzeby personelu, na pięć osób. A nas tam, na Bramie, w sumie dwudziestu. To my co? W długą. Poszliśmy przodem, Woronin z grupą Striełoka jeszcze został, powiedzieli, że mają czas, muszą dokończyć flaszkę, zostawić rzeczy, posprzątać i pójść do baru. Ja uciekłem do lokomotywowni, bo tam najbliżej.
- I co, to wszystko?
- W sumie ta.. a nie! Nie, nie, nie. Przypomniałem sobie. Jak biegliśmy do lokomotywowni, to koło Pchlego Targu mijaliśmy jakichś bandziorów. Ci debile zaczęli strzelać. My naje*ani jak świnie, to woleliśmy nie ryzykować, krzyknęliśmy, żeby ratowali życie, rozprawimy się potem. Zarobiłem kulkę w nogę. O, proszę. Blizna jest na łydce, patrzcie. Nie wiem jak, ale miałem tyle adrenaliny, że przebiegłem te paręset metrów do hali i dopiero jak się obudziłem, ładnych parę godzin po emisji, jak przetrzeźwiałem, to zobaczyłem, że cała podłoga wagonu jest zalana juchą. Ile to się trzeba było nakombinować, ilu lekarzy odwiedzić, znachorów, próbować artefaktów, bulić za to grubą kasę, żeby nogi nie stracić! Ale udało się. Jak widać, Nosrog jest cały, zdrowy i gotów do walki. Teraz wy, poopowiadajcie coś staremu Nosrogowi. A, w ogóle, to... dajcie jeszcze wódki.
Image
Awatar użytkownika
Voldi
Ekspert

Posty: 843
Dołączenie: 29 Gru 2011, 11:11
Ostatnio był: 27 Kwi 2023, 17:28
Miejscowość: Kraków/Hajnówka
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 426

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez kubusxster w 15 Paź 2012, 21:39

moje pierwsze opowiadanie, mam nadzieję, że przypadnie komuś do gustu

Kontroler
Pytacie skąd mam tą bliznę na twarzy? Naprawdę chcecie wiedzieć? Dobra koty, no to słuchajcie…
Mam kumpla… Nazywa się Wania a i tak wszyscy wołają na niego Snajper. Wania Snajper. Genialny człowiek. Umie walczyć i wypić z nim można, a w obu dyscyplinach nie do pobicia. Nigdy nie chybiał i oko miał niezrównane. Jest w stanie z 400 metrów zdjąć nibypsa, który chowa się w krzakach. Ale dość o nim. Poszliśmy kiedyś do Baru uzupełnić amunicję, apteczki i inne tego typu duperele, a przy okazji utopić strach, o który nietrudno w Zonie. Usłyszeliśmy od kogoś w Barze, że w podziemiach Agropromu można znaleźć całe kupy artefaktów. Po chwili namysłu i wydanych 6000 rubli poszliśmy do Agropromu. Gdyby nie latarki i noktowizory to nic byśmy nie widzieli. Ja szedłem z przodu z moim wiernym Akm-74/2 ze zmodyfikowanym zamkiem (opróżnia cały magazynek o 1/3 szybciej niż klasyczny a na dodatek bez strat w celności), a Wania z tyłu ze zdobytym nie wiadomo jak i gdzie Specnazowskim SWDm 2 i wytłumionym Akm-74/2U. Na początku nic ciekawego, poza trupami kilku bandytów. Artefaktów nie było. Zeszliśmy po schodkach i weszliśmy do półkolistego pomieszczenia. Nic ciekawego poza kilkoma Galaretami i trupami 2 wojskowych. Szliśmy spięci korytarzem, ale jak to w takich momentach bywa, po długiej chwili kiedy nic się nie działo i emocje opadły. Odwróciłem się do Wani, żeby coś mu powiedzieć, ale zobaczyłem tylko czarny otwór lufy jego snajperki. Mógłbym przysiąc, że widziałem nabój lśniący gdzieś na końcu. Przez ułamek sekundy stałem tak osłupiały. Ryk zza moich pleców i wystrzał Wani nastąpiły właściwie równocześnie. Poczułem nagłe uderzenie potwornego gorąca, usłyszałem gwizd kuli przelatującej o centymetry od mojego ucha i zobaczyłem oślepiający rozbłysk. Upadłem na ziemię. Kiedy po dłuższej chwili doszedłem do siebie i podniosłem się, zrozumiałem. Pijawka. Chciała zajść mnie od tyłu. Bez szans. Wania spisał się na medal, i chyba po raz czwarty w ten sposób uratował mi życie… Jesteś nowy w Zonie? Jakiś taki blady jesteś, a najlepszy fragment historii to dopiero będzie… Hahaha… Za słabe nerwy… Ale wracając do mojej historii. Poszliśmy dalej, znaleźliśmy kilka artefaktów, ale bez rewelacji. W końcu trafiliśmy do długiego korytarza prowadzącego do wyjścia. Byliśmy mniej więcej w połowie, kiedy usłyszeliśmy głośny ryk zza pleców. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Kontrolera. Nie wiem jak wyglądał… Nie pamiętam co było dalej, ale ocknąłem się kiedy dystans między nami zmalał o połowę czyli do jakichś 3-4 metrów. Kątem oka zobaczyłem, że Wania podnosi automat i celuje mi w głowę. W ostatniej chwili uderzyłem go po ręce, tak, że kula która powinna rozsmarować mi mózg na ścianie przeorała tylko policzek. Potem wycelowałem mniej więcej w Kontrolera i trzymałem spust aż usłyszałem kliknięcie zamka świadczące o końcu amunicji. Trafiłem. Chwilę później straciłem przytomność. Ocknąłem się po chwili w kałuży na wpół zakrzepniętej krwi z mojej twarzy, a chwilę później obudził się Wania. Był tak słaby, że musiałem go nieść. Jakoś udało się przeżyć, ale bez względu na to ile jest tam artefaktów – Nie schodzę pod Agroprom!
kubusxster


Ostatnio był: 01 Sty 1970, 02:00

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Tajemniczy w 08 Gru 2012, 20:00

Nowy mutant
Uuu działo się u nas ostatnio,działo... A wszystko zaczęło się od Gandzi. Któregoś dnia przyszedł do nas mówiąc że ktoś w bazie go napadł. Początkowo chłopaki śmiali się z niego, mówili że ma zielsko spod Zwęglacza i chrzani od rzeczy. Kiedy jednak pokazał nam długą ranę na ramieniu nie było nam do śmiechu... Potem po prostu zniknął nam jeden z posterunków. Wysłali do bazy sygnał SOS a po sekundzie sygnał zniknął jak ucięty nożem. Wysłano tam grupkę naszych i znaleźli wszystkich z posterunku posiekanych nożami. Początkowo myśleliśmy że to może jakaś pijawka albo któryś z naszych znowu zabija jak niegdyś ta szuja Lingow. W końcu ludzie bali się wyjść aby zluzować posterunek w obawie że to coś ich zaciuka. W końcu miarka się przebrała i Czechow wysłał 3 naszych z RP-74 i z SWD aby rozwalili tego mutka. Kilka dni później znaleźliśmy ich koło mostu przy bagnie. Też jak tamci mieli rany po nożu więc był to ten sam mutant. No i w końcu postanowiliśmy rozprawić się wszyscy z tą bestią. Cała baza poszła na poszukiwania zostali tylko Aszot,Gandzia i Jar. W końcu doszliśmy do miejsca gdzie ostatnio atakowało to "coś". No i w końcu się pojawiło. Wyglądało jak stalker w egzo więc myśleliśmy że to jakiś zombie. Czechow dał rozkaz ognia i wszyscy jak jeden maż kropnęli serię w tego mutka. Padł na pysk po pierwszych seriach. Ciało mutanta oddaliśmy wolnym stalkerom a oni naukowcom. Ci zaś powiedzieli że to nowy rodzaj mutanta- w wyniku specjalnych emisji jego mózg nie został poważnie uszkodzony i otrzymał doskonałe zdolności ruchowe. Dlatego tak szybko i cicho mógł rozwalać naszych. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem, oj nie...
Awatar użytkownika
Tajemniczy
Monolit

Posty: 2188
Dołączenie: 13 Sie 2010, 20:48
Ostatnio był: 14 Cze 2021, 19:41
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TOZ34
Kozaki: 517

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Royaliste w 09 Gru 2012, 21:43

W bazie Bandytów jest zakrapiana impreza po udanym wypadzie. Skoczna muzyka, wódka, śmiechy. 
Przy podpalonej beczce siedzi grupa Bandytów. 

Słuchajcie, chłopaki. Słyszeliście o Tolce Bandaż? Nie? A, was wtedy tutaj w Zonie nie było...No to, kurna, posłuchajcie! <głęboki łyk wódki>
Słyszeliście kiedyś o karmie? Co? Niewykształcone bydlaki z was. Zaraz się dowiecie, co to. 
Tolek, narwany dzieciak z drużyny Tyczki, wtedy tylko dowódcy oddziału, był na patrolu z grupą nowych chłopaków, w której byłem też i ja. Wiecie, typowe polowanie na frajerów. 
Narzekał, że się nic nie dzieje, a tutaj biegnie jakaś ciota drogą. Spieprzał pewnie przed czymś albo zapylał na ten Wackowy Targ pohandlować wieczorkiem. Tolek od razu wykminił, że jak tak mu spieszno do usranego Centrum <splunięcie>, to musi mieć jakiś sprzęt w plecaku lub hajs. Gość nie zorientował się nawet, jak został otoczony! Haha!
Biedak cośtam skulczył jak zbity pies, żeby go nie zabijali. Posadzili go szybko na kolana za pomocą kolby. Toluś przeszukał plecak w którym znalazł jakiś pedalski pistolet i troche innych rzeczy. Wkur•iony, że ma taki kijowy sprzęt rąbnął go jeszcze raz. Przejrzał jego PDA. Samotnik nazywał się Karma <łyk wódki> Miał z kilkaset rubli na koncie i zaznaczony schowek, całkiem niedalego od miejsca, gdzie byliśmy. Kurna, byłem tam razem z nimi  i powiedziałem Bandażowi, żeby go oskubał i zostawił. Skrzypało mi w kolanie, a to zły znak! Ale ten narwaniec tylko sie usmiechnął i wypalił z Obrzyna prosto w głowę tego gościa. Jego mózg wyglądał zaje*iście efektownie, ale to przeczucie, które wiele razy uratowało mnie przed kulką lub pocałunkiem z języczkiem z pijawką, nie opuszczało mnie. Ale Tolek wtedy dowodził. Wyruszyliśmy do tej kryjówki. Jopek, niech mu ziemia lekką będzie, opowiadał jakieś zboczone kawały o psie, dziecku i popie. Kurna, byłem taki szczęśliwy, że zamknął ryja, jak dotarliśmy na miejsce! Była tam skitrana skrzynia w krzaczorach. Tolek odrazu podbiegł uśmiechnięty do skrzyni. Przyklękł, i podniecony jakby rok nie bzykał, otworzył ją. <łyk wódki>
W środku była tylko kartka. Wkurw•ony wyjął ją i zaczął czytać na głos:
"Karma to okrutna kochanka. Raz cie daży bogactwem, a raz nie daje dożyć poranka..."
I wtedy skrzynia pierd•lnęła, rozrywając Tolka na zasrane kawałeczki. Głupi był - nie zauważył żyłki podczepionej z jednej strony do kartki, a drugą do zawleczki granatu czy innego ładunku wybuchowego.
Przeszukałem to, co zostało z biedaka. Wziąłem też kawałek kartki, gdzie było słowo "Karma" 
Nie było czasu na zbieranie bardziej wartościowych rzeczy czy pochówek - mutanty usłyszały wybuch. Szybko spieprzyliśmy do bazy...
Kurna, tą kartkę mam do dzisiaj. Powiedziałem sobie, że póki ją mam, Zona mnie nie pochłonie. <głęboki łyk wódki> Zara wam pokarzę! <szuka po kieszeniach> 
O kur•a... Ja jeb•e... Nie mam jej...

Za ten post Royaliste otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Tajemniczy, GhostRider44, SkullDagger.
Awatar użytkownika
Royaliste
Stalker

Posty: 69
Dołączenie: 09 Gru 2012, 15:42
Ostatnio był: 16 Gru 2013, 20:20
Miejscowość: Wandea
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 22

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez StefanStrielok w 13 Gru 2012, 19:29

Wołodiwa po odzyskaniu posterunku pod mostem wrócił z kotami do bazy rozpalił ognisko i zaczął opowiadać im historie.Opowiem wam o mojej wycieczce do elektrowni,w Jantarze gdyż to spotkalem,odział ,,Zombie''.Wtedy za miło nie było.Uciekłem tyle co sił w nogach za pniak.Lecz niestety zombie mnie zobaczyły.Byłem ostrzeliwany przez nie przyszło mi do głowy żeby wziąć nogi za pas.Odliczyłem do 3 i zaczełem uciekać.Odetchnełem i pomyślałem że mam fart że udało mi się uciec jak zombiaki by mnie dorwały za miło by niebyło.Schowałem się za starym kontynerem zobaczyłem że wśrodku jest łóżko weszłem tam.Zobaczyłem że ktoś tu mieszkał lecz nie było tak miło jak się wydaje.W oddali widziałem coś czarnego okazali się to bandyci.Schowałem się i zerkałem.Lecz pomyślałem że mogą mieć coś przydatnego noi za dużo to ich właściwie nie było.Udało mi się ich zabić lecz jeden z nich drasnął mnie kulą w ręke.Zabandażowałem rane żeby nie krwawiła.Przeszukałem ich jeden z nich miał przydatne wiadomości w swoim PDA.Natomiast jeden z nich miał pokazną sumkę aż 2,300ru.Zaczełem wracać w stronę kordonu uśmiechnięty że tej nocy nie będe siedzieć o suchym pysku.Lecz niestety wszystko przepadło bo zaczeły mnie gonić nibypsy musiał to porzucić bo było tego dośc dużo.Wróciłem do kordonu i przez 2dni zastanawiałem się czy po to wrócić ale ie wróciłem się.

Za ten post StefanStrielok otrzymał następujące punkty reputacji:
Negative manash, Tajemniczy.
Awatar użytkownika
StefanStrielok
Stalker

Posty: 124
Dołączenie: 31 Mar 2012, 18:22
Ostatnio był: 21 Lis 2021, 00:29
Miejscowość: Szczecin
Frakcja: Bandyci
Ulubiona broń: "Tunder" 5.45
Kozaki: 2

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Royaliste w 13 Gru 2012, 19:34

<Offtop>
Za takie posty jestem za tym, by internet dla ludzi poniżej szesnastego roku życia był tylko do odczytu.
<Koniec offtopu>

Uwagi moderatora:

Pisz na temat albo wcale. - Wheeljack

Za ten post Royaliste otrzymał następujące punkty reputacji:
Negative SkullDagger, Wunderwaffe, Wańka_Wkręt, Wiśniur.
Awatar użytkownika
Royaliste
Stalker

Posty: 69
Dołączenie: 09 Gru 2012, 15:42
Ostatnio był: 16 Gru 2013, 20:20
Miejscowość: Wandea
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 22

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Jaroć w 30 Gru 2012, 14:48

Jest środek nocy podbiegam do stalkerów siedzących przy ognisku niedaleko wejścia do fabryki Jantar.

-Hej chłopy co tam,można się ogrzać przy ognisku?-zapytałem się z cały szczęśliwy że kogoś widzę.
-Jasne,jasne siadaj chcesz coś do picia albo do żarcia?-powiedział jakiś stalker w egzoszkielecie.
-Nie dzięki mam swoje zapasy,ale za kozaka powiem wam skąd mam takie...rzeczy Strieloka!-Powiedziałem cały dumny z siebie.
-Rzeczy Strieloka? Chyba chcesz nam opowiedzieć jakiegoś suchara...-powiedział jeden ze stalkerów.
Na pewno kłamie...ja bym mu strzelił w łeb!
-Cicho Wiewiór jak chcesz strzelać w łeb to zacznij od siebie...masz pokaż i opowiedz skąd masz rzeczy Strieloka- powiedział stalker w egzoszkielecie.

Przyjąłem kozaka i pokazałem te rzeczy oczywiście niektórzy nie wierzyli,ale i tak zacząłem opowiadać.

No to tak chłopy słuchajta ten karabinek Strieloka i jego PDA znalazłem w podziemiach Agropromu było ciężka same snorki,szczury, a nawet był pies z jakimś zombie policjantem bądź ochroniarzem.Udało mi się zabić wszystko co się tam ruszało z mojego nie zawodnego SGI. Jestem już prawie przy drabinie która prowadziła w górę do prawdopodobnie systemów wentylacji i słyszę głosy takich jakby upitych żuli...wchodzę po drabinie z moim pistoletem w ręce z nadzieją że nie dostane kulki... cóż jeszcze żyje więc jestem wyżej a tam schody i na ścianie widzę cień kolesia w kurtce bandyty ze strzelbą.Pewnie zapytacie skąd wiedziałem że miał kurtkę bandyty,proste był to taki płaszcz bo tak wygląda przecież ta bandycka kurtka.Przeładowałem mój karabin i pełen strachu wchodzę pomału po schodach...krok za krokiem co raz bardziej się bałem że będę wyglądał jak sitko od pocisków śrutowych ze strzelby...kiedy już chciałem strzelić mu w plecy bo okazało się że stoi tyłem odwrócił się i próbował strzelić,ale miałem farta i jego strzelba zacięła się!Po dwóch strzałach jeden w klatę drugi w łeb miałem pewność że nie wstanie,niestety strzały usłyszeli inni bandyci ponieważ nie miałem tłumika,wbiegam szybko po schodach na pierwsze piętro z otwartymi drzwiami i korytarz gdzie oni siedzieli.Wtedy oni zaczeli strzelać w przejście przy którym stałem...kiedy skończyły im się magazynki lekko wychyliłem się,zacząłem strzelać...jeden z kałachem dostał w głowę teraz jeszcze dwóch,jeden biegł z dwórurką przez cały korytarz na niego wywaliłem cały magazynek z SGI.Ostatni strzelał na oślep z jakieś broni automatycznej po dwóch jego magazynkach stwierdziłem że wystrzał całego magazynka i przeładowanie trwa u niego 7sekund z czego 3sekudny ostrzału kiedy przestał strzelać wiedziałem że mam tylko 4sekudny by go zabić...pełen strachu wychyliłem się i ostrzelałem go z całego 30pociskowego magazynka trafiłem go raz w ramie nie mógł strzelać podszedłem ostrożnie ze strachem do niego i dobiłem strzałem w łeb.Wtedy poszedłem nie przestając celować przed siebie wzdłuż korytarza,patrze że po lewej jest wejście do pomieszczenia chyba dla pracowników...oczom nie dowierzając patrze jakieś PDA,kałach,narzędzia,części od broni i amunicja, a na kolbie od tego AK47 o,nie,nie żaden Ak74 tylko AK47 bardzo żadki,drogi i chyba ulepszony twierdząc po narzędziach i częściach.PDA miało nazwę użytkownika Strielok i wszystko stało się jasne,wziąłem AK,PDA i narzędzia do plecaka i wyszedłem z podziemi.Jeszcze znalazłem drugi schowek Strieloka była tam masa amunicji i do tego różnego rodzaju,list co do listu w liście pisał opis elektrowni jaka to jest zniszczona i też że spełniacz życzeń naprawdę istnieje też pisało o tym z jakich ludzi składa się frakcja Monolit że ci ludzie są opętani i tak dalej...ale ten list zabrali mi wojskowi lepiej było dać ten list niż zostać wziętym przez wojskowych którzy złapali mnie przy stacji Janow nie daleko miejsca gdzie był schowek.Później ze stacji Janow postanowiłem udać się do baru 100radów no po drodze do baru trafiłem na was.To już koniec historii teraz wy coś opowiedzcie.

[Przeprasza za wszelkie błędy ortograficzne itp. jeśli popełniłem]
Sorry za błędy ortograficzne
Awatar użytkownika
Jaroć
Kot

Posty: 36
Dołączenie: 30 Gru 2012, 12:34
Ostatnio był: 17 Kwi 2017, 23:28
Miejscowość: Prypeć
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper VLA
Kozaki: -2

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Bies86 w 16 Sty 2013, 18:58

Witajcie chłopcy! Co was dziś ciekawego spotkało ? Nic?
A Ty Sidorowicz zarabiłeś coś dzisiaj ? Też nic ? To weź przycisz radyjko i słuchajcie co dziś mi się przydarzyło. Jak wracałem z wykwitnego obiadu z baru 100 radów...
- skąd miałes tyle kasy?
- No sie artefakty zbiera to sie ruble ma , głowka pracuje :)
No więc jak wracałem to przechodziłem przez posterunek wojskowych przy wale kolejowym to wpadło mi w oko pewna rzecz na beczce koło ogniska . Nie zgadniecie co to jest :D
Nowiutki wagon szlugow z poza zony. Nówki nie śmigane , jeszcze w foliowym opakowaniu . Orginalne Mniśki . Pewnie z Kijowa . Patrzcie no jak rządowi dopieszczają wojskowych. Z kwadrans sie na nie czaiłem. No nie mogłem ich ukradkiem wziąść i musiałem coś wymyślić. Poszeszedłem do jednego z wojskowych i puściłem mu bujde że na złomowisku pojawił się nowy samiec alfa i przegonił większośc mutantów które pędzą w tą strone. Wojskowy zawołał oficera , ustalili coś i zaczeli przygotowywac pozycje obronne . A ja szybko "hyc " i drogocenne fajki im wyparowały :D I tak oto je mam :D
Patrzcie , podziwiajcie i dziękujcie. Dziś będę hojny . :P Złote rozdanie , dla każdego po fajce. Mówię wam niesamowite wrażenia smakowe , niesamowity dym . Nie jak te fajki od bandytów skręcone z gówna. xD
Bies86
Kot

Posty: 35
Dołączenie: 15 Sty 2013, 12:56
Ostatnio był: 26 Sty 2014, 22:29
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: PMm
Kozaki: 3

Re: Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez pan kozaq w 16 Sty 2013, 20:56

:arrowu:
:arrowu:
Jaroć, jak ty kurna szedłeś?? Bo czytam, że wszedłeś przy agropromie. Następnie wędrowałeś po nim, zabijałeś, a na końcu odkryłeś schowek Striełoka. Początek ok, ale lecim dalej. Piszesz, że wyszedłeś przy stacji Janów!!!! Janów jest blisko centrum Zony, nie wiem czy grałeś w SHoC-a i CoP-a, ale to dość duża różnica. I nie przypominam sobie, aby krety robiły podkop do centrum.
Aha, jeszcze jedno. Skoro już wracałeś z Janowa, to czemu nie przez Magazyny, a Jantar?? Bo ja z takim ekwipunkiem to bym kierował się najprostszą drogą do Baru.

Historię napisze później bo nie mam za bardzo weny:(
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
pan kozaq
Weteran

Posty: 558
Dołączenie: 07 Mar 2012, 15:51
Ostatnio był: 25 Gru 2018, 19:00
Miejscowość: RYTOMOCZYDŁA
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 43

PoprzedniaNastępna

Powróć do Ogólna dyskusja

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 4 gości