Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Tutaj dyskutujemy w tematach, które nie pasują do żadnej części S.T.A.L.K.E.R.'a.
Regulamin forum
Chcesz zadać pytanie lub masz problem? Napisz w tym dziale, a Twój temat na pewno zostanie usunięty.

Wasze historie przy ognisku i nie tylko

Postprzez Floper Szczur w 02 Wrz 2011, 18:51

W tym temacie wyobraźcie sobie ze siedzicie przy ognisku i z kompanami i/lub mutantami (jeżeli jesteś Zombie albo z Monolitu) i chcecie podzielić się swoimi przeżyciami prawdziwymi czy zmyślonymi. Możecie nawet naukowcom tłumaczyć skąd te rany na ciele czy zatrucie organizmu. A może wasz dowódca chcę wiedzieć czemu wróciliście bez cennego ekwipunku drogie wojaki? Tak czy siak oto moja historia:

:

Siedzieliśmy na moście niedaleko Doliny Mroku. Usiedliśmy przy ognisku a Ja chciałem podzielić się swoją historią z towarzyszami i zacząłem opowiadać :
Słuchajcie! Znacie te legendę o Czarnych Stalkerach z Czerwonego Lasu którzy zabierają swoje ofiary w nocy? Wiem jak to się zaczęło. Niedługo po tym jak ten Najemnik zaczął szukać Strieloka w Limańsku, grupa Samotników których łączyły interesy wyruszyła do Górnego Czerwonego Lasu. Byli pewni że sporo zarobią przeszukując ten teren. Był niebezpieczny ale bogaty w artefakty. Po kilku dniach cała ekipa uzbierała pokaźna liczbę artefaktów przy niewielkich stratach amunicji i jedzenia lecz wśród zdobytych artefaktów był wcześniej im nieznany. Miał czerwone rurki wbite w środek, który tworzyła przezroczysta , zimna kula w której tańczyła grupa pokracznych, czarnych światełek. Próbowali oni sprawdzić właściwości artefaktu jednak bezskutecznie. Postanowili ze dadzą go naukowcom oczywiście za pokaźna sumkę. Jako że nadchodziła noc wszyscy szykowali się iść spać. Postanowili przenocować w pobliskiej opuszczonej od niedawna jaskini, jednak zanim tam dotarli rozpadało się. Ten który niósł w plecaku pokraczny artefakt skarżył się że ma wrażenie że coś go podgryza. Wszyscy pomyśleli o wyrośniętych komarach i w tej chwili nieszczęśnik zaczął krzyczeć i upuścił plecak. Jego skora i ubranie zaczęło robić się czarne jak smoła i w tym samym momencie z plecaka zaczęły wychodzić obrzydliwe czarne robaki. Wszyscy bez wyjątku zaczęli uciekać niestety udało się to tylko nielicznym. Niektórzy powpadali w anomalię ( co ciekawe nie było już tam mutantów) ale większość została zabita przez te robale. Jeden z pechowców był świadom tego co się z nim stanie więc wysadził siebie i to paskudztwo granatem. Nie wiadomo czy uśmiercił to ohydztwo. Ocalali próbowali przekonać stacjonujący przy domu Leśnika odział Powinności. Zostali wzięci za świrów i wyśmiani. Uciekli do Baru by nie podzielić losu pozostałych, a jakiś czas później dowiedzieli się że Powinność zamyka wejście do Czerwonego Lasu ze względu na tajemnicze zniknięcia i nowe mutanty. W sumie szczęśliwców którzy przetrwali tamten horror było 3. A ja...ja byłem wśród nich.
:

Tylko Monolit może was uratować.

Za ten post Floper Szczur otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Wojas21, Gabriel, Dziku, Stalker Rambo, Kamrat, Szweminek999, Connor, Leo0502.
Awatar użytkownika
Floper Szczur
Stalker

Posty: 82
Dołączenie: 01 Lip 2010, 02:08
Ostatnio był: 07 Sty 2013, 06:35
Frakcja: Monolit
Ulubiona broń: RPG-7u
Kozaki: 19

Reklamy Google

Re: Wasze Historie Przy Ognisku I Nie Tylko.

Postprzez Wojas21 w 02 Wrz 2011, 19:46

Ciekawy temat.
:

Opowiem wam bracia historie... A właściwie wydarzenie, które sprawiło że otworzyłem umysł na wielką moc naszego pana...Wielkiego monolitu! Moja historia zaczyna się jak wielu innych... Przybyłem tu za chlebem, za lepszym życiem, a otrzymałem więcej niż sobie wyobrażałem. Byłem kotem jakim wielu, wraz z moimi kolegami wracaliśmy z polowania na artefakty w Magazynach Wojskowych. Uradowani od ucha do ucha szliśmy przez błocko nie zważając na trudy. Zaczeło się ściemiać, więc zatrzymaliśmy się w pobliskiej chacie. Była dziwna, przebywając tam czuło się dziwny chłód i niepokój. Lecz zmęczenie zrobiło swoje, zasneliśmy jak dzieci. W nocy usłyszałem dziwny krzyk dochodzący z innej chatki, a następnie dziwny cień,który spacerował sobie w pobliżu. Wszyscy narobili w gacie. Rzuciliśmy się do ucieczki, każdy w inną stronę ja w stronę dziwnego lasu, a mój kolega na bagna. Nigdy bym się nie spodziewał że się co mnie tam czeka... Biegnąc w ten las czułem narastający niepokój, lęk i dezorientacje, czułem że coś lub ktoś mnie obserwuję. Ból głowy stawał się coraz silniejszy i te drzewa! Miały oczy! Padłem na kolana... Ujrzałem wtedy majestatyczne oblicze monolitu! Już nic nie było ważne... pieniądze które tak pragnąłem, los kolegów... Nic! Spojrzałem się w oślepiające światło i usłyszałem donośny głos. Powiedział: Służ mi, a poznasz tajemnicę! Słuchaj mnie, a usłyszysz! A wtedy wielki obłok zniknął mi z przed oczu i przebudziłem się wokół was bracia... Resztę historii znacie...

Za ten post Wojas21 otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive nismoztune.
Awatar użytkownika
Wojas21
Tropiciel

Posty: 245
Dołączenie: 25 Cze 2010, 22:54
Ostatnio był: 01 Sty 2018, 22:59
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 63

Re: Wasze Historie Przy Ognisku I Nie Tylko

Postprzez PMG w 03 Wrz 2011, 09:47

Teraz na mnie kolej.

:

Dobra... Chcecie wiedzieć jak się tu znalazłem? To posłuchajcie. Mogę zaczynać? A więc tak. Przybyłem do Zony jako młody chłopak. Ile to ja miałem lat? Dwadzieścia, może więcej? Nieważne. Zona była dla mnie wybawieniem, miejscem, w którym miałem szansę stać się "kimś", a nie pomiotem jak to było w Wielkiej Krainie. Strzelba od wuja, ciepły płaszczyk i dwieście rubli w portfelu i mogłem ruszać. Wierzcie mi, początki były gorsze niż liceum i studia razem wzięte, hehe... Myślicie, że gdzie nocowałem? W namiocie? W domu? Nie, pod gołym niebem zasypany po uszy śniegiem. Jedyne, czym mogłem się otulić to płaszcz. Nazajutrz ruszyłem dalej. W końcu moim oczom ukazał się jeden z najpiękniejszych widoków od dobrego tygodnia. Wioska. Ludzie. Gdybyście widzieli jak skakałem z radości, kiedy dotarłem do najbliższej cywilizacji... No i co było dalej, nabierałem doświadczenia, polowałem. Po jakimś czasie wytrzasnąłem sobie detektor i zbierałem Artefakty. Zacząłem robić coraz dalsze wypady wgłąb Zony. O ile dotarcie do Baru można w ogóle nazwać jakimś osiągnięciem. Tak... A teraz siedzę tutaj, w Rostoku, jako niezależny i wolny Samotnik...
Awatar użytkownika
PMG
Redaktor

Posty: 376
Dołączenie: 12 Gru 2010, 10:30
Ostatnio był: 06 Gru 2023, 13:29
Frakcja: Zombie
Ulubiona broń: Viper 5 9x18
Kozaki: 127

Re: Wasze Historie Przy Ognisku I Nie Tylko

Postprzez Gabriel w 03 Wrz 2011, 13:35

To i ja też coś opowiem:
:

No chojraki, to Wam coś powiem o pijawkach. Pewnego razu gdy przechadzałem się... moje zadrapania? Eee tam, to inna i nudna historia...chcesz wiedzieć? No dobra, więc słuchajta. Siedziałem sobie tutaj przy takim samym ognisku jak wy wszyscy z kolesiami, z Jurajem i Harnasiem. Popijaliśmy sobie białą żołądkową przy miłym trzaskającym ognisku, od czasu do czasu dosypując podpałkę i małe patyczki. Iskry wesoło skakały pośród cienkich gałązek, które miały zwyczaj wystrzelić w nasze buty. I nagle coś zaczęło chrupać w naszej okolicy. Mówię zatem: Oho, dzik chłopcy przylazł. Wyciągnęliśmy nasze karabiny, odbezpieczyliśmy je i kucnęliśmy za jodłami. Igiełki trochę dokuczały, ale oczywiście nie można było jęczeć jak jakiś cienki Bolek, więc przeczekaliśmy to. I nagle wyszło do nas małe stado nieznanych mutantów - jakieś karły, izlomy i chimery - jajogłowi ględzili kiedyś o tym w bunkrze to wiem, jak to wygląda. I tu nagle coś mnie rąbnęło - to chimera mnie drapnęła i wywaliła karabin, innymi zajął się karzeł z burerem. Zacząłem się modlić do bozi a tu patrzę, karzełek wypija łyczek żołądkowej, coś tam mruczy i nagle wszyscy zaczęli chlać. Naprawdę, albo to był jakiś odpał albo prawda - ale jeśli nie to skąd ta blizna i pijawka w moim śpiworze?
Ostatnio edytowany przez Gabriel, 03 Wrz 2011, 15:06, edytowano w sumie 1 raz
Pamiętaj, by śmiać się z innych wpierw naucz śmiać się z własnych niedoróbek i nieczystości. Jeśli ktoś postrzega Cię jako idiotę, nie liczy się zdanie innych, bo dla innych będziesz zawsze zajebistszą osobą niż osoba wyzywająca Cię - ona z kolei będzie owym idiotą. Liczy się to za kogo ty się uważasz. Ciesz się wolnością i nie żyj pod mocą innych - poczuj smak zerwania kajdan.

Za ten post Gabriel otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive megashooter.
Awatar użytkownika
Gabriel
Tropiciel

Posty: 234
Dołączenie: 02 Sie 2011, 10:00
Ostatnio był: 14 Gru 2011, 17:11
Miejscowość: dlzkcmsfj afgva rwet 9a/7
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 23

Re: Wasze Historie Przy Ognisku I Nie Tylko

Postprzez Dziku w 03 Wrz 2011, 14:51

Grupka stalkerów siedzi przy stoliku w barze...

:



Chłopaki, chłopaki. Słuchajcie tego! Poznałem kolesia w bazie Wolności. Mitya Śruba. Opowiadał mi kiedyś jak przechodził przez pole minowe w Magazynach. Panowie z Wolności obstawiali, czy uda mu się dojść do domku położonego nad jeziorem. Cały pieprzony teren roił się od min! Srał w gacie, ale przejść musiał! Przechwalał się po pijaku Kuchmistrzowi, że przejdzie przez każde pieprzone niebezpieczeństwo. Chłopak potrafił przechodzić między anomaliami tak jakby był prowadzony przez samego Boga we własnej osobie! A więc zaczął stąpać po najeżonym od min terenie. Idzie i idzie, powoli jak na szpilkach. Nagle, gdzieś tak w połowie drogi usłyszał głośne kliknięcie pod stopą! Chłop ze strachu popuścił w portki! *zaczyna się głośno śmiać* Tak mu zaczęło cuchnąć w kombinezonie, że zdjął go na samym pieprzonym środku tego całego pola, i nago zaczął uciekać spowrotem! Co ciekawe, nie uruchomił żadnej miny podczas tej ucieczki! Nagi i cuchnący Mitya wrócił do bazy Wolności. Teraz czyści buty Kutwie, żeby zarobić na nowy pancerz. Ah... biedny Mitya.
Zono moja, serce moje...

Za ten post Dziku otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Greyeeh, Floper Szczur, Bizmucik.
Awatar użytkownika
Dziku
Stalker

Posty: 66
Dołączenie: 24 Paź 2010, 20:37
Ostatnio był: 07 Cze 2023, 19:40
Miejscowość: Bytom
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: "Tunder" 5.45
Kozaki: 32

Re: Wasze Historie Przy Ognisku I Nie Tylko

Postprzez Upiór w 04 Wrz 2011, 14:44

Ognisko gdzieś w Magazynach Wojskowych, niedaleko Wioski. Co jakiś czas słychać z daleka wydawane przez Pijawki charakterystyczne ryki.

:

Szlag, ależ zimno się zrobiło. I te chmury, jak zaraz lać zacznie to będziemy musieli w środku nocy do Wolności iść, bo na zapalenie płuc pomrzemy. A na dodatek wódka się kończy... Opowiadałem Wam o Pijawkach z Rostoka? Nie? To komu to ja... Zresztą, nieważne. Słuchajcie. To było krótko po ostatniej Emisji, tej dużej, która przenosiła całe pola anomalii, odblokowywała i blokowała drogi. Ale o tej, która odblokowała między innymi drogę do Rostoka, nie o tej wcześniejszej. No, w każdym razie byliśmy jednymi z pierwszych, którzy się tam znaleźli. W sensie ja i moja stara grupa. I jeszcze dwie grupki stalkerów, porządni ludzie, nie raz z nimi piliśmy. Byliśmy przed Wolnością, Powinnością, kiedy Baru jeszcze w planach nie było. Szukaliśmy artefaktów, sprzętu, czegoś wyjątkowego za co można by sporo zarobić. Były przeszkody, a jakże, ale żadnych anomalii. Psy ciągle nas ganiały, co jakiś czas trafiła się Pijawka, parę Snorków. Raczej standardzik. Jak coś atakowało, to drabiną na dach i pruliśmy z góry. Gorzej, jak wchodziliśmy do jakiegoś budynku, ale pod koniec dnia odkryliśmy, że nikt na szczęście nie zginął. Paru rannych było, ale raczej zadrapania to były. Niczego nie znaleźliśmy, ale załatwiliśmy tyle mutantów, że stwierdziliśmy, że jest bezpiecznie.
Do tej pory nie wiem, co nam odbiło, żeby rozbijać tam obóz na noc. Teren zamknięty od dawna, niezabezpieczony, nieznany, a my rozbijamy obóz i czujemy się jak w domu, no kur... mać. No, jak zapewne się domyślacie, to był błąd.
Noc była podobna do tej. Zimno, zachmurzone niebo, a do tego kończyła nam się wódka. Siedzieliśmy przy ognisku, rozmawialiśmy, opowiadaliśmy sobie historie. Dokładnie tak, jak my teraz. I nic się nie działo jeszcze przez dobre dwie godzinki. Zaczęło się, jak Sasza poszedł się odlać. Blisko obozu, tuż za rzucanym przez ognisko kręgiem światła. Nagle Sasza przewraca się na tyłek i pełznie szybko w stronę ogniska, bierze swojego AKm'a, celuje w mrok i krzyczy, ze coś tam jest. Byliśmy zbyt przestraszeni, żeby skomentować choćby jego nieschowanego fajfusa. Tak się spieszył!(śmiech) Ale wtedy do śmiechu nam nie było. Nie minęła sekunda, jak wszyscy staliśmy z karabinami tyłem do ogniska z włączonymi latarkami, każdy obserwował inną część. Wiecie, jest taki moment ulgi, najmniejszej czujności w chwili zagrożenia. Najpierw adrenalina Wam skacze, jesteście czujni i obserwujecie wszystko bacznie, potem nagle i na chwilę się uspokajacie myśląc, że niebezpieczeństwo zażegnane. Zamykacie oczy na ułamek sekundy, odetchnięcie z ulgą, a po chwili znów niepokój zaczyna wzrastać gdy myślicie, że może jednak wciąż coś tam jest i czai się na Was. No, i dorwało nas akurat w tym momencie ulgi. Nagle słyszymy krzyk jednego z naszych, odwracamy się i o mało co się nie posraliśmy. Patrzymy, a tam Pijawka. Co, że popuszczamy na widok czegoś takiego? Widzisz, to nie była zwykła Pijawka. Kończyny nienaturalnie wydłużone, bardzo ciemna, oczy czerwone. Macki nie dość, że miały z pół metra, to jeszcze sporo ich było, więcej, niż mają zwykłe odmiany. Ale ile, to nie wiem - jakoś, cholera, liczyć mi się nie chciało. Jakby tego było mało, to jeszcze na każdej macce dodatkowo jakieś zęby gdzieniegdzie miała, takie na trzy centymetry może. Co, już Wam mina rzednie? To jeszcze nie koniec! Jak oświetliliśmy to cholerstwo to wydarło się, a potem wskoczyło na ścianę i zaczęło się wspinać. Zapieprzało jak błyskawica po gładkiej ścianie! Na czworakach. Kiedy się ocknęliśmy, nie było już po co strzelać, nie było jej nigdzie. Najszybciej zareagował Kufel, przyłączył do swojego TRs'a lunetę z noktowizorem i zaczął się rozglądać, a my odrzuciliśmy karabiny i chcieliśmy chwycić za strzelby, ale nie wszystkim się to udało. Nagle wyłoniła się z mroku, tym razem od przeciwnej strony niż ściana. Porwała jednego z naszych, Rubla. To nie trwało nawet pół sekundy, zresztą i tak byśmy strzelić nie mogli, bo byśmy kumpla zabili. Parę sekund później zaatakowała mnie. Żadna Pijawka się nie maskuje tak, jak tamta. Była kompletnie niewidoczna. Zauważyłem ją tylko dzięki ognisku, rzucała paskudny cień. No co? To kameleon, kameleon nie rzuca cienia? Pamiętajcie, że Pijawki nie znikają tylko się maskują, praw fizyki nie zagnie. W każdym razie leci na mnie, a ja w ostatniej chwili wpieprzam między nas swoją dwururkę. Chciałem wpieprzyć jej lufę w otwór gębowy i odstrzelić ten paskudny łeb, ale nie udało się, siłowałem się z nią trzymając strzelbę bokiem, jedną ręką za lufę a drugą za kolbę. To było straszne, zęby wgryzały się w metal, a mackami próbowała mnie sięgnąć. Jeszcze chwila i bym nie żył, ale Sasza szybko podbiegł z Chaserem. Świetny zawodnik. Podbiega, wyciąga maksymalnie rękę ze strzelbą i lufa jest w odległości może pięciu centymetrów od głowy tej Pijawy! Strzelił odrobinę za późno. Puściła mnie, uchyliła się przed strzałem tak, że tylko drasnęło jej macki, a potem wyminęła mnie i wbiegła na ścianę. Kufel posłał za nią serię, a ta suka skoczyła ze ściany chyba na pięć metrów, i to w jego stronę. Przeskoczyła go, ale zahaczyła tymi pieprzonymi mackami o jego twarz. Do dzisiaj ma blizny po zębach, ale to twardy stalker, jak tylko wylądowała za nim, to błyskawicznie upuścił karabin, wyjął obrzyna i wypalił prosto w nią. Trafił ją centralnie w tors, aż zawyła, my też ją ostrzelaliśmy i od nas też dostała. A potem staliśmy jakieś pięć minut w bezruchu i nasłuchiwaliśmy, Kufel przyciskał sobie do twarzy Oko. Na szczęście mieliśmy... Mówię Wam, jak znajdziecie ten artefakt to nie sprzedawajcie, życie ratuje.
Pijawka już nie wróciła. Przeszliśmy się kawałek, nigdzie nie było ciała, zobaczyliśmy na ziemi tylko ślady krwi, ale cholera. To nie był krwotok zagrażający życiu. Poharataliśmy ją, ale przeżyła. Tym niemniej wywalczyliśmy sobie spokojną noc. Do świtu oczywiście ciągle czuwaliśmy i panikowaliśmy słysząc każdy szmer. O świcie się spakowaliśmy i poszliśmy odwiedzić pozostałe dwa obozy zaprzyjaźnionych stalkerów, bo oni też w Rostoku zostali, ale postanowiliśmy pilnować różnych miejsc. Przy ogniskach znaleźliśmy tylko w sumie trzy ciała i ślady walk. Ciała strasznie poharatane, a dwa z nich były wręcz zasuszone. Ani kropli krwi nie mieli, pomarszczeni i drobni. Wyglądało na to, że nie tylko nas dosięgła. Nikt nie przeżył. Rubla też nigdzie nie było. Po godzinie szukania wróciliśmy na Wysypisko.
Chyba już następnego dnia do Rostoka ruszyły całe rzesze stalkerów i oddziały Powinności. Poza trupami spotkali parę zwykłych Pijawek, psów, mięsaczy i dzików. Wkrótce potem powstał Bar 100 Radów i już nikt nie widział Czarnej Pijawki, choć legendy o niej krążą po dziś dzień. Ponoć na samym początku zajmowania Rostoka stalkerzy widzieli czarny kształt przemieszczający się po ścianach budynków, a jak ktoś się oddzielił od grupy rzadko kiedy wracał. Teraz się uspokoiło. Niektórzy mówią, że Czarna przeniosła się do Prypeci albo nad Jantar, ale nie sądzę, żeby tak było. Na pewno nie opuściła Rostoka, jeśli się przeniosła, to tylko do Dziczy. Tak czy siak, po dziś dzień zdarzają się niewyjaśnione zniknięcia i śmierci na terytorium Baru. Powinność mówi, że stalkerzy umierają z głodu i żeby ludzie dołączali do nich, bo im jedzenia nie brakuje. Ale to nie kwestia głodu, mówię Wam. Gdyby tak było, to czemu w 'bezpiecznym' Barze widzi się często uciekających i czających się z odbezpieczoną bronią stalkerów, szczególnie w tych chwilach, w których ktoś ginie? Co, walczą z głodem? Za pomocą strzelb? Za żadną cholerę w to nie uwierzę.
Dobra... Po Waszych minach sądzę, że nie ma co zostawać tutaj. Chodźmy do Wolności, tam się napijemy i kimniemy. Szczególnie, że zaczyna już kropić. Psia mać!
Szkoda tylko, że droga wiedzie przez Wioskę Pijawek, ale jakoś to będzie. Odwagi, towarzysze! Odwagi.
"Dlatego - mimo druty, wieże i strażnice
Tam chcemy dotrzeć, gdzie nam dotrzeć zabroniono" - Jacek Kaczmarski, "Stalker"

Za ten post Upiór otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Snajper666.
Awatar użytkownika
Upiór
Kot

Posty: 39
Dołączenie: 02 Sie 2011, 23:40
Ostatnio był: 22 Lut 2013, 13:46
Miejscowość: Ghost Town
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 14

Re: Wasze Historie Przy Ognisku I Nie Tylko

Postprzez Bizmucik w 07 Wrz 2011, 19:32

Opowieść Aleksieja stojącego przy wraku śmigłowca....

:

Zawsze gdy robię wypad po artefakty, przychodzę tutaj żeby pomyśleć o tym co przyniesie jutro prócz emisji i wszechobecnej śmierci. To dzięki temu śmigłowcowi jestem teraz tutaj. Ja też byłem kotem, jednak nie przekradałem się przez kordony wojska, razem z ekipą przelecieliśmy nad posterunkami. Byłem pilotem. To miał być kolejny lot. Nad posterunkiem wojskowi przelali do nas, robiłem uniki, jakoś przelecieliśmy w jednym kawałku, do teraz myślę jak to zrobiłem. Po minięciu posterunku lecieliśmy kilka metrów nad ziemią do Baru, żeby wysadzić nowych kotów którzy tutaj przylecieli. Lecieliśmy zgodnie z mapą pól amonali, było bardzo dobrze aż do Doliny Mroku. Wpadliśmy w środek przeklętej amonali grawitacyjnej, śmigłowcem walało jak piórkiem. Nagle rozerwało w powietrzu helikopter na dwie części. Ja spadłem tutaj, na polanę a reszta śmigłowca z kotami na legowisko pijawek. Oby wszyscy zginęli przy uderzeniu...
Szukasz książki o Zonie? Zapraszam do lektury " Ziemia Zapomniana"

Za ten post Bizmucik otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive HaltGorlan, Adust,
Negative artur11111.

Bizmucik
Wygnany z Zony

Posty: 47
Dołączenie: 05 Gru 2010, 17:41
Ostatnio był: 21 Paź 2011, 15:35
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: TOZ34
Kozaki: 6

Re: Wasze Historie Przy Ognisku I Nie Tylko

Postprzez HaltGorlan w 11 Wrz 2011, 15:20

Opowieść Stalkera który przeżył
:

Słuchajcie bracia Słuchajcie!! Przybyłem do Zony kiedy miałem 35 lat żyje tu już 15 więc mam co opowiadać . Byłem jeszcze kotem kiedy mi się to przydarzyło a mianowicie postanowiłem wyruszyć do Stacji Janów bo słyszałem że tamtejszy mechanik szuka narzędzi więc można nieźle zarobić .Zapłaciłem przewodnikowi i wyruszyłem .Kiedy dotarliśmy było już ciemno ,ale nie chciałem zwlekać wyruszyłem do fabryki ponieważ dowiedziałem od pewnego stalkera że są tam narzędzia . Doszedłem i poszukałem tych narzędzi .Informator mówił prawdę jak się okazało i je znalazłem .Kiedy wracałem było już po północy a mój detektor wskazywał że niedaleko znajduje się jakiś artefakt . A niedaleko znajdowało się bagno .OK pieniędzy nigdy nie za wiele i poszedłem lecz nie wiedziałem że na tym bagnie znajdowali się jeszcze pijawki i to bagienne.No i poszedłem znalazłem Bąbla kiedy go podnosiłem usłyszałem pluski ze słuchu wywnioskowałem że porusza się kilka postaci i to szybko.Wtedy ujrzałem te oczy nigdy ich nie zapomnę zielone i takie świecące .Słyszałem opowieści o pijawkach i to nie byle jakie więc od razy zidentyfikowałem wroga niedaleko były szczątki drzewa więc huc na jedno z nich na moje szczęście nie mogły się na nie dostać .Jak na razie zdołałem zdobyć Marthe od pewnego bandyty ją zdobyłem ,miałem pięć magazynków i odziedziczonego po dziadku Chasera 13 którego zdążyłem już zmodyfikować w Zatonie ,miałem 27 pocisków.Strzelałem z pistola ile wlezie , udało mi się jedną ustrzelić ale został mi już tylko jeden magazynek a jeśli przeżyje te starcie po nim pogliby mnie zaatakować bandyci i zabrać mi artefakt .O nie nie nie zemną takie numery. Po przemyśleniu zostało mi tylko jedno zeskoczyć i zaatakować wywnioskowałem że jest ich dwa a jeden odszedł . I bum zeskoczyłem a jednocześnie strzeliłem pijawka się przewróciła i dostała na dobicie jeszcze jeden - zgon .Z drugą było gorzej bo zaatakowała mnie od tyłu więc odskoczyłem i strzeliłem dwa razy na niej to nie zrobiło wrażenie w myślach policzyłem że zostały mi jeszcze dwa naboje .Wystrzeliłem jeszcze jeden po przyjęciu strzału pijawka wydała jeden długi ryk i legła ,ale zaraz przecież została jeszcze jedna .I łub jak mnie coś nie walnie , z powodu silnego uderzenia przewróciłem się na plecy i ujrzałem te śmiertelne spojrzenie .Miała już wyssać zemnie krew kiedy przewróciłem się na bok i wsadziłem jej jeden celny strzał w łeb odleciała pare metrów z rozwalonym łbem lecz nieźle mnie walnęła w plecy do dzisiaj mam znamię po tamtym starciu .W taki sposób przestałem być Kotem

A teraz napijmy się :wódka:
Awatar użytkownika
HaltGorlan
Kot

Posty: 9
Dołączenie: 04 Wrz 2011, 15:48
Ostatnio był: 18 Lip 2013, 12:59
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 2

Re: Wasze Historie Przy Ognisku I Nie Tylko

Postprzez kasjusz21996 w 20 Wrz 2011, 22:51

Moja historia, makabryczna, oto jak pierwszy raz spotkałem stworzenie zwane kapturem:
:

Wybrałem się z Wanią i Saszą nazbierać artefaktów nocą bo jakaś taka spokojna była na zatonie. Lekki wiaterek ale nadal ciepło, idealnie! Wiatr dmuchał mi do kaptura i wkradał się między rzadkie brwi wywołując uczucie chłodu. Z każym thnieniem powietrze przedostawało się przez ciemnozieloną hustę na twarz i zaciągałem się powietrzem łapiąc oddech i wypuszczając co2, po czym patrzyłem jak kurz i drobne włoski z mojej husty unoszą się i mienią w świetle latarki. Zmierzaliśmy razem do anomalii chemicznej dalej za Izumrodnoje. Powolnym krokiem przemierzaliśmy bagno od Skadowska do jaskiń pod spalonym gospodarstwem. Wspinając się na drogę do Izumrodnoje wyciągnąłem swoje akm74/2, sprawdziłem magazynek podmuchałem na kolbę powodując uniesienie się pyłków. Na miejscu rozpaliliśmy ognisko. Mieliśmy z chłopakami plan roboty, czym każdy tego dnia będzie się zajmował np. jeden pójdzie do Gonty i popyta się czy aby kilku snorków ubić nie trzeba. Inny to z Brodaczem pogada jak to tam z bandytami i czy komuś nie pomóc w opresji, a ostatni miał jakiś artefakt zebrać. Tak jak wczoraj pomogłem niejakiemu Iwanowi przekonać jednego bandytę, że niema u niego żadnego długu do spłacenia, tak dzisiaj padło, że to ja zajmę się artefaktem. Powoli zchodziłem z górki patrząc na stary, zardzewiały wrak mi-24, z którym związana była kiedyś jakaś grubsza sprawa i nawet SBU! Wyszarpnąłem detektor "Niedźwiedź" ze swojej kieszeni i spokojnie kroczyłem między bąblami. O szczęście! Coś zaczęło migać przede mną pojawił się piękny artefakt "kamienna krew". Będziemy mieli za co kupić kozaka dzisiaj! Nagle stojąc tak usłyszałem dziwny szelest poczułem, że coś za mną stoi, wiedziałem, że chodzi temu czemuś o mnie. Niewyczuwalnym drobnym ruchem pochyliłem głowę w celu niewidzialnego wykręcenia jej w lewą stronę. Oczy skierowałem maksymalnie w lewo. Tego co zobaczyłem nigdy nie zapomnę! Oto za mną stało coś co kiedyś było stalkerem napewno! Kombinezon "Świt" kaptur naciągnięty na głowę ale... jednak to człowiekiem już nie było! Lekko ugięte do wewnątrz kolana, przygarbiony głowa opada na prawe ramię, lekko do przodu. Nie to nie było zombie! Na klatce piersiowej krew... dużo jej kawałek oka, nosa i ust. To nie ma już twarzy. Zamiast dłoni kości uformowane w noże. A z kaptura emanuuje niebieskie światło, czy może poświata. Wszystko drgało jeszcze gndzieniegdzie w lekkich konwulsjach. Makabra! Serce gwałtownie mi przyśpieszyło, niemogłem czekać, to miało złe zamiary! Postanowiłem ocalić się sprintem. Biegłem w górę do ogniska omijając anomalie. Kumple spostrzegli już dawno co się dzieje. Odsuneli się dalej z wyraźnie wystraszonymi minami. Wania krzyknął: - Biegnij na Skadowsk! Będziemy biec obok ciebie! Kiedy skoczyłem nad ogniskiem Wania wyciągnoł karabin zaczynając bieg. Obejrzałem się za siebię. Monstrum biegło szybkością ludzkiego sprintu, ale wyglądało to strasznie! Górna część ciała w biegu pozostawała niesprawna. Lekko wykrzywiony tułw ruszający się w tę i spowrotem na nogach, bezwładnie wiszące ręce pozostawały ztyłu. A głowa... Latająca we wszystkie strony, prawo i lewo, góra i dół zupełnie jak jakiś niepotrzebny balast, a zpod kaptura niebieskie światło. Pod Skadowskiem kompani mnie prześcigli krzycząc do strażników na górnym pokładzie: - Na pomoc! Goni nas COŚ! Pomocy! Przyśpieszyłem kroku. Nagle obok mnie swisnęła krótka seria i z ciała biegnącego za mną trysnęła krew. Dziwoląg się przewrócił, ale mi ani śniło się zatrzymywać. Wbiegłem na statek i rozwój sytuacji oglądałem z tamtąd. Czterech uzbrojonych po zęby chłopa zlazło ze statku i poszło w stronę monstrum. Jeden kucnął nad cholerstwem, wyciągnął nóż i... rozciął mu klatkę piersiową. Niebieski blask ustał. Stalker wsadził rękę w to COŚ i wyjął błyszczący się artefakt "Świetlik". Tydzień to ciało leżało pod bazą aż przyleźli naukowcy. Potem sam się dowiedziałem, że mutant taki powstaje gdy artefakr "Świetlik" znajdzie martwego stalkera w anomalii chemicznej, wówczas rozrywa mu twarz i wchodzi do klatki piersiowej, rozpoczynając mutację i wnawiając procesy życiowe. Dziś ten mutant nazywany jest "Kapturem". A teraz postarajmy się spokojnie wrócić na Skadowsk i zasnąć, wkońcu jest już dwunasta w nocy! A my siedzimy przy ognisku nad anomalią chemiczną w Zatonie.
"Today is gonna be the day that they're gonna throw it back to you... By now you should've somehow realised what you got to do..." - Oasis
http://www.anarchifaq.most.org.pl/
http://www.youtube.com/watch?v=Mrgh4eK9e5Q

Za ten post kasjusz21996 otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive weteran XD, LordHagen.
Awatar użytkownika
kasjusz21996
Stalker

Posty: 83
Dołączenie: 24 Sty 2011, 16:51
Ostatnio był: 17 Lis 2020, 02:04
Miejscowość: Brody/Londyn
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 30

Re: Wasze Historie Przy Ognisku I Nie Tylko

Postprzez Chesti w 22 Wrz 2011, 00:44

Stalker Chesti przy ognisku w barze...

Bracia moja historia jest prosta, kiedy przybyłem do zony jeszcze jako młody chłopak nie spodziewałem się że zarobię tyle grosza za kilka rupieci. Pewnego ranka spotkałem przy ognisku naszego małego Saszę, siedział i wspomniał mi o nowo odkrytych tunelach, jak to ja młody i wierny kompan postanowiłem z nim pójść, niestety moja przygoda nie zakończyła się najlepiej, Drogi Sasza wlazł w gniazdo pijawek, te wredne gnidy ścigały nas spory odcinek czasu, Saszka uciekł, mnie troche zassały. Obudziłem się po kilku dniach na łajbie Noego, powiedział mi że leżałem przy starym zakładzie utylizacji odpadów i znalazł mnie jego psiak, chłopaki dziwna sprawa nie, stawiam kolejke wszystkim za Noego który uratował moje nędzne życie...
Chesti
Kot

Posty: 1
Dołączenie: 20 Wrz 2011, 17:22
Ostatnio był: 20 Sty 2012, 20:29
Miejscowość: Tychy
Frakcja: Samotnicy
Kozaki: 0

Re: Wasze Historie Przy Ognisku I Nie Tylko

Postprzez Człowiek w 24 Wrz 2011, 09:49

To może ja włączę się do rozmowy Pewnej nocy wraz z trzema chłopcami z mojej ekipy popijaliśmy kozaki przy ognisku w magazynach wojskowych niedaleko bazy wolności. nagle dało się słyszeć znajome jęki były to zdecydowanie jęki pijawek. Jeden z trójki moich kumpli ( kot ) zwiał do bazy wolności lecz w połowie jego drogi usłyszeliśmy jego krzyki. ja i pozostali z mojej drużyny wzięliśmy karabiny i pobiegliśmy mu na pomoc byliśmy już blisko niego gdy nagle jednego z moich pozostałych dwóch kumpli coś odrzuciło w bok strzelaliśmy dookoła niego lecz coś znów go popchnęło tym razem w tył straciliśmy go z oczu było nas dwóch. Pośród kto wie ilu pijawek nie mieliśmy szans w dodatku było ciemno nagle znikąd wyskoczyła pijawa mój kolega zastrzelił ją z moją pomocą wtem wyskoczyła druga tym razem w moją stronę. lecz szybko niczym wiatr przebiłem ją nożem zdechła jęki pozostałych pijawek nasilały się tak jakby wciąż się do nas zbliżały nie mieliśmy najmniejszej szansy na przeżycie wtem mój kolega krzyknął do mnie biegnij do ogniska tak też zrobiłem przy ognisku stało coś jak by człowiek obdarty ze skóry. był to jeden z moich dwóch martwych ( jak widać nie do końca ) kolegów szedł w moją stronę mój ( ten żywy ) kolega wyskoczył w jego stronę i zaczął dzgać go nożem w brzuch zabił go ( tym razem na dobre ) lecz z boku wyszedł ten drugi ( nie dokońca ) martwy kolega i zabił tego żywego. zostałem sam pośród martwych kolegów ( jednego pół żywego ) i pijawek jedyne co przychodziło mi na myśl to ucieczka lecz nie chciałem skończyć jako karma dla pijawek w moją stronę szła właśnie ich grupa rzuciłem granat zabiłem ich ponad osiem zostałem tragicznie ranny życie uratowała mi grupa samotników idąca niedaleko i tak oto powstała moja słynna drużyna .
jeżeli możecie dajcie kozaka

Za ten post Człowiek otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Антони, VELOX.
Awatar użytkownika
Człowiek
Kot

Posty: 18
Dołączenie: 05 Mar 2011, 16:34
Ostatnio był: 26 Paź 2011, 19:40
Miejscowość: Bar
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 5

Re: Wasze Historie Przy Ognisku I Nie Tylko

Postprzez Антони w 09 Paź 2011, 00:00

przy ognisku w starej szopa w Dolinie mroku:
-słyszeliście o "czarnej kiełbasie"?, nie? to Antek Zamek wam opowie...
:

Był kiedyś pewien stalker, nazywali go Rannym ptaszkiem bo zawsze rano skoro świt wyruszał w głąb Zony.
Otóż ten owy stalker pewnego razu zaczął zaopatrywać się w żywność u bandyty zwanego Mięcho a mianowicie w konserwy i właśnie ową"czarną kiełbasę" jego produkcji. Nie wiadomo z CZEGO ją robił chociaż podobno chwalił się, że niby z mięsa mięsacza....
-Wszyscy mu tego odradzali a ten nie i nie, i tak robił swoje bo to niby taniej niż u Barmana czy Sidorowicza, że to będzie miał fory u bandytów itp. W każdym bądź razie każdy mu odradzał...
No i pewnego razu przyszedł po jednym ze swoich wypadów posiedzieć przy oknisku, w bazie kotów a tu nagle wszyscy patrzą a tu zoombiak idzie... rany boskie co się działo! wszyscy nagle zaczęli krzyczeć "kto ma broń niech napie*dala ile fabryka w Iżewsku dała!!! a tu biedny Ranny ptaszek nie wie o co chodzi i ucieka pod gradem kul, przynajmniej tyle, że same koty tam były i go jednak w tedy nie ubiły...

Eh... później okazało się że po tej kiełbasie tak czarnieje gęba, że rodzonego brata byś nie poznał...
biedak szwendał się potem po okolicy z tą swoją czarną gębą i wszędzie gdzie się pojawiał otwierano do niego ogień...
Długo chodziły opowieści o zombiaku co się aż do kordonu przyplątał...

Jedna rada nie zaopatruj się w sprzęt u bandytów, już lepiej przepłać trochę u barmana ale przynajmniej nie wezmą cię za zombiaka hahaha
A i jeszcze jedno, jak spotkasz w kordonie zoombie to nie strzelaj od razu... może to będzie nasz Ranny ptaszek?...
haha
śpieszmy się kochać Polskę. Tak prędko umiera... :(
Image Image

Za ten post Антони otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Rafaił Bartkov.
Awatar użytkownika
Антони
Kot

Posty: 22
Dołączenie: 08 Paź 2011, 19:36
Ostatnio był: 01 Cze 2013, 19:18
Miejscowość: Iluzjozdroje
Frakcja: Najemnicy
Ulubiona broń: Tunder S14
Kozaki: 13

Następna

Powróć do Ogólna dyskusja

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości