Metal Slug to, obok Contry, moja ulubiona "szczelanka" z gówniarskich czasów.
W mojej mieścinie był kiedyś automat z tą grą w salonie gier, więc często po szkole albo w weekendy chodziło się, żeby grać, albo chociaż popatrzeć jak kumple grają gdy nie miało się drobnych w kieszeni. Potem niestety salon gier zamknęli, ale udało mi się dorwać wersję na psx, więc zabawa trwała nadal. Oczywiście najlepiej się grało z kimś.