Ukończyłem niedawno z ciekawości ten wynalazek i muszę przyznać, że jest całkiem znośny. Tasiemiec to to nie jest - mnie ukończenie wszystkich rozdziałów zajęło jedenaście godzin, przy czym z jednym durnym trickiem męczyłem się blisko trzy godziny, więc pewnie dałoby się z tego jeszcze sporo odjąć
Co na plus? Na pewno samo miasto i jego wygląd. Świetna robota projektantów i grafików. Proste niczym meble z Ikei, ale jednocześnie świetnie oddające klimaty niedalekiej przyszłości. Chociaż chwilami przez promienie słońca odbijające się na nadmiarze bieli, były problemy żeby cokolwiek zobaczyć
Historia może nie jest wybitnie wciągająca ani skomplikowana, ale nie przesadzałbym z określaniem jej mianem tandetnej
Świat gier widział o niebo gorsze wątki fabularne
A co do animowanym przerywników filmowych, to pomysł był dobry, ale wykonanie już nie. Tak jakby ktoś robił to na kolanie, w pośpiechu i w dodatku bez żadnego zaangażowania. Prosta animacja w stylu anime, przejawiająca choćby znikomy walor artystyczny, jak choćby te w "Kill Bill", wystarczyłaby żeby nadać tym scenkom charakter i żeby nie odstawały aż tak bardzo od wizualnego majstersztyku kreacji miasta. A tak, dostaliśmy jakieś pseudo rysunkowe animacje, przywodzące mi na myśl hybrydy 2D z 3D, typu francuskie "L'Ile Aux Ours" z lat dziewięćdziesiątych, gdy animacja komputerowa zaczynała raczkować. Z tym że tam to była i rewolucja i rewelacja, a tu mamy nieświeży kotlet i to w dodatku zwyczajnie kiepsko przyrządzony.
No i sam pomysł na grę. Mnie skakanie ze ściany na ścianę i z dachu na dach jak najbardziej się podoba, nawet z widokiem pierwszoosobowym. Całkiem dobrze to Szwedom wyszło, szczególnie oddanie zmieniającego się pędu głównej bohaterki i jego wpływu na każdą akrobację. I jeżeli nowej odsłonie gry uda się ten charakter zachować, to biorę w ciemno. Byle poprawili parę elementów, bo niektóre akrobacje potrafiły doprowadzić do frustracji. Choćby ten nieszczęsny skok na prefabrykat zwisający z dźwigu w rozdziale "Kate", z którym męczyłem się pół wieczora. Gdyby nie częste automatyczne zapisy, to pewnie rzuciłbym tę grę w kąt, gdybym musiał za każdym razem powtarzać kilometrowe kombinacje karkołomnych skoków aż do tego feralnego punktu. Momentami miałem wrażenie, że niektóre ewolucje nie chcą zaskoczyć w pewnych momentach i było to mocno irytujące. Szczególnie bieganie po ścianach. Przydałoby się to poprawić w następnej części, bo w pierwowzorze występowało w tym jak dla mnie zbyt dużo losowości. Niepotrzebnie podkręcało to i tak nie najgorszy poziom trudności. Pomijam już
bullet time, który działał chyba też na korzyść przeciwników i potrafili oni mnie załatwić gdy wywijałem różne numery wokół ich kolegów, czy genialnych snajperów trafiających mnie w locie
Poza tym, gra jest jako taka do przyjęcia
Po następnej odsłonie oczekuję więcej biegania po ścianach (dopracowanego oczywiście), bo mało go było w pierwszej części. Do poprawy są też potyczki z przeciwnikami. Panna Faith, z tego co widziałem, dysponuje całkiem niezłym repertuarem ataków i sposobów obezwładniania przeciwników, ale ja grając jakoś nie widziałem potrzeby ich stosowania. No i trochę więcej widowiskowości i zapierających dech w piersiach popisów, filmowej akcji i żywszego tępa, bo chyba nawet wyczyny panny Croft są bardziej efektowne. I niekoniecznie te z najnowszej odsłony Tomb Raidera. I wyjdzie z tego fajna produkcja, która tym razem zostanie może trochę bardziej doceniona