Witajcie! W tym poście przedstawiam moje opowiadanie. Pisałem je 3 dni. Niektóre opisy miejsc i obiektów nie są zgodne z tymi z gier. Miłego czytania i emocji!Proszę o opinie i recenzje!26 kwietnia 1986r. o godz.1:23 reaktor bloku 4 w Czarnobylu uległ zniszczeniu na skutek szeregu eksplozji. Radioaktywne opary przeszły nad Europą Wschodnią, Środkową, Skandynawią i wkrótce dotarły do Ameryki. Skutki katastrofy okazały się tak poważne, iż rząd musiał zorganizować ewakuację okolicznych miasteczek i wiosek. Wokół elektrowni utworzono strefę zamkniętą zwaną Zoną o promieniu 30 km. Opuszczony teren świetnie nadawał się na miejsce eksperymentów naukowych.
W 1990r. oficjalnie otwarto sieć tajnych laboratoriów. W roku 2006 w Zonie zapłonęło oślepiające światło. Wraz z trzęsieniem ziemi niszczyło wszystko co żywe. Większość sił rządowych strzegących terenu zginęła na miejscu.
Rok 2008-rząd nadal nie może ustalić, co zaszło. Nieliczne ekspedycje do Zony kończą się tragicznie, a ocaleni opowiadają historie o zmutowanych zwierzętach. Do roku 2010 do Zony przybyło ponad 300 nieznanych osób, nazywają się stalkerami i utrzymują się głównie z tworów zwanych artefaktami, które sprzedają za znaczne pieniądze. Z czasem zaczynają tworzyć swoje ugrupowania zwane frakcjami, czego skutkiem są ich wojny. Podróżują oni głównie po obrzeżach Zony i nie zapuszczają się bliżej centrum.
Rok 2011-mimo działań wojsk rządowych fenomen stalkerów rośnie w siłę. Do roku 2012 Zona została wręcz zaludniona przez stalkerów.I. Pierwsza próbaJednym z wolnych stalkerów był Szrama. Nazywano go tak z powodu dużej blizny na lewym policzku. Przebywał w Zonie zaledwie tydzień i nie ruszał się z Kordonu. Przybył do Zony w celu zarobku na artefaktach. Nie miał zbyt dużo znajomości nawet w obozie będącym niegdyś wioską, w którym mieszkał.
1 km na południe od obozu znajdował się posterunek wojska będący granicą między Zoną, a światem zewnętrznym. Przy wiosce znajdował się podziemny bunkier, w którym mieszkał Sidorowicz-znany handlarz oferujący standardowy sprzęt dla stalkerów. Po długim czasie bezsensownego siedzenia w obozie Szrama stwierdził, że w taki sposób nic nie osiągnie. Poszedł pewnego ranka do Sidorowicza po radę. Zanim przekroczył próg drzwi Sidorowicz powiedział:
-Czego potrzebujesz? Źle ci tam jest i przyszedłeś się pożalić?
-Wyjąłeś mi to z ust.- odpowiedział Szrama.
-No to słucham.- rzekł w ogóle nie patrząc na niego.
-Siedzę tu ponad tydzień, bezczynnie i stwierdziłem, że już czas zacząć działać.
-Co ty możesz tu innego robić, jak nie siedzieć na tyłku i pilnować obozu?
-Chcę wyruszyć w głąb Zony i coś osiągnąć.
Sidorowicz przerwał pracę na swym laptopie, spojrzał na niego i powiedział:
-Chyba Ci się we łbie poprzewracało! Z tymi gratami i zerowym doświadczeniem!? Za nim wystawisz nogę poza obóz zastrzelą Cię, coś Cię zje albo anomalie Cię rozerwą.
-Wybacz, ale nie jestem tu po to, żeby sobie siedzieć i pić wódę z innymi przy ognisku, lecz po to, aby wrócić do domu z workami rubli. - powiedział stanowczo Szrama.
-Jeżeli tak bardzo chcesz zginąć, to proszę bardzo. Załatwię Ci zadanie na obszarze Kordonu. Przyjdź jutro o 05:00 nad ranem, ale jeżeli wrócisz bez nogi lub ręki nie miej pretensji do mnie. Jasne?
-Jak słońce .- odpowiedział z satysfakcją Szrama. - Będę punktualnie o 05:00.
Szrama wyszedł z bunkra i cierpliwie odczekał do następnego dnia.
Wstał wczesnym rankiem, zjadł stary chleb i konserwę drobiową na śniadanie. Gdy tylko przez ciemne chmury przebiły się pierwsze promienie słońca pobiegł do Sidorowicza.
-Jednak życie ci niemiłe? - rzekł z podziwem handlarz.
-Mów, co jest do roboty. - powiedział z niecierpliwością Szrama.
-Chcę, żebyś dołączył do oddziału Wilka - przywódcy tego obozu i pomógł im przejąć stary parking zajęty przez bandytów. Nadal chcesz iść?
-Oczywiście! Wszystko lepsze, niż gnicie w tej dziurze.
-W takim razie przesyłam ci dane na temat operacji na twoje PDA. Teraz już
idź, bo nie będą na ciebie czekać wiecznie.
Szrama, co sił w nogach pobiegł do punktu zbiórki. Po drodze towarzyszyły mu pogwizdy anomalii wietrznych, skowyty zmutowanych wilków i psów, oraz strzały i krzyki dochodzące z każdego kierunku. Szrama ze strachu nie mógł utrzymać karabinu, więc wyciągnął pistolet. Po 20 minutowej wędrówce zobaczył grupę stalkerów. Był to oddział Wilka. Wśród biednych, zwyczajnych stalkerów stał jeden w porządnym kombinezonie, a w rękach trzymał nowy
AK-47. Szrama podszedł do niego i zapytał się:
-Ciebie zwą Wilkiem?
-Nie, nie. Wilk to mój szef. Ja tylko dowodzę tą operacją. Jestem Pietrucha-prawa ręka Wilka. Ty to pewnie ten najemnik, o którym mi mówił Sidorowicz?
-Nie jestem najemnikiem. Po prostu chcę trochę zarobić.
-Mniejsza z tym. Nasz plan jest prosty: trzech atakuje z lewej, trzech z prawej, reszta wbija od frontu. Wyluzuj! Pójdzie jak po maśle! Oddział, ruszamy!
Kiedy dotarli do celu zobaczyli grupę pijanych na czarno ubranych stalkerów siedzących przy ognisku. Jeden grał na gitarze, a reszta śpiewała.
-Wystrzelamy ich jak kaczki! - powiedział z radością Pietrucha. – Albo weźmy ich na zakładników! Łapać ich! – Wydał okrzyk.
Po chwili wszyscy bandyci klęczeli na placu parkingu związani łańcuchami.
- Chociaż raz zbijanie bąków wyszło wam na złe idioci. – powiedział z zadowoleniem Pietrucha. – Do szefa z nimi! Trzeba ich wycenić, jeżeli ktokolwiek będzie chciał ich wykupić.
-Do kogo mam się zgłosić po nagrodę? - zapytał Szrama.
-Idź do Sidorowicza, ale Wilk na pewno też coś Ci da, to honorowy szef. Chodź z nami do obozu. Musimy oblać tę wygraną!
-Z przyjemnością!
Powrót z oddziałem stalkerów był miły i bezstresowy w przeciwieństwie do samotnej wędrówki. Gdy byli już na miejscu Szrama od razu poszedł do handlarza.
-I jak poszło? Który palec straciłeś? Czy skończyło się na zasikanych spodniach? – zaśmiał się Sidorowicz.
-Ani jedno, ani drugie. Jestem w świetnej formie. Teraz dawaj zapłatę.
-Chyba myliłem się, co do Ciebie. Skołujesz sobie lepszy sprzęt i możesz nieco podróżować. Oto kasa, teraz spadaj i to oblej. Jakby co, to za dwa dni mam dostawę sprzętu. Wpadnij, może znajdziesz coś dla siebie.
-Zastanowię się. Do zobaczenia!- zawołał Szrama wychodząc.
Tę noc Szrama spędził pijąc wódkę bez opamiętania. Wraz z ludźmi Wilka tańczyli przy grze gitary w świetle ogniska do samego świtu. Nawet skowyty mutantów ich nie ruszały.
II. Zew Kordonu Minął już tydzień od ataku na opuszczony parking. Szrama kupił
w promocji prosty, ale spełniający wymagania kombinezon noszący nazwę „Świt”. Również kupił sobie karabin AK-47+AP, czyli wersję wojskową dla zwykłego mini AK-47.Wilk w nagrodę za pomoc obdarował go zestawem opatrunkowym. Były w nim bandaże, barwinki, leki przeciwpromienne, emisjonery, antybiotyki, i płyn Lugola.
Myśli o wyprawie w głąb Zony i chęć poznania zupełnie innego świata nie dawały mu spokoju. Albowiem cały jego nowy sprzęt był kupiony z myślą
o wypadzie poza Kordon.
Pewnego pochmurnego dnia, wszyscy trzeźwieli po nocnych zabawach.
Tylko Szrama siedział na dachu starej stodoły i marzył, co może być 10 km na wprost od niego. W najmniej spodziewanym momencie rozległ się olbrzymi huk wraz z drganiem ziemi. Wszyscy się obudzili.
- Do schronów! – krzyknął Wilk.
- Co się dzieje?! – zawołał Szrama.
- Emisja się zbliża! Schodź z tego dachu bo zaraz nie będzie, co z ciebie zbierać!
Szrama zeskoczył na ziemię i pobiegł do piwnicy wraz z innymi stalkerami. Gdy wstrząsy ustały, a oczy przestały im pulsować Szrama zapytał się Wilka:
- Co to właściwie było?
- Zabawne pytanie! To emisja psioniczna. Jej źródłem jest Mózgozwęglacz będący w Czerwonym Lesie niemal w samym centrum Zony. Emisje to sposób wyładowań energii jaką on wytwarza. Energia ta jest mi nie znana, powiem Ci tylko, że jeszcze nikt nie przedostał się obok Mózgozwęglacza.
- Kto zbudował ten Mózgozwęglacz? – zapytał z wielkim zainteresowaniem Szrama.
-Nie wiem. Chodzą plotki, że stworzył go ten, kto rządzi fanatykami Monolitu, czyli najbardziej walniętymi stalkerami jakich można spotkać. Są przeciwnikami każdej innej frakcji i również dla samotników. Ale to pewnie tylko legenda, taka jak Spełniacz Życzeń, czy Oaza.
- Powiedz mi więcej o tym Spełniaczu Życzeń. Jeżeli masz czas oczywiście.
- Dobrze. Wielu stalkerów opowiada o dziwnym obiekcie wewnątrz reaktora jądrowego CEJ. Spełnia on każde twoje najskrytsze marzenie, ale tak na serio to nikt tam nigdy nie był, więc nie wiadomo czy on w ogóle istnieje.
- Ciekawe. – powiedział zadumany Szrama.
Następnego dnia Szrama poszedł wczesnym rankiem do Sidorowicza.
-Jak się masz stalkerze? – zapytał handlarz.
-O.K. wszystko gra. – powiedział niepewnie Szrama.
-Co Cię gryzie? Widzę, że coś nie gra.
-Po ostatniej emisji Wilk dużo mi opowiedział. Wiem, że to praktycznie nie możliwe, ale czy jakimś cudem da się przejść przez Mózgozwęglacz?
-Po co miałbyś tam iść?
-To już nie twoja sprawa.
-Dobra, powiem Ci, ale będziesz tam szedł po samą śmierć. Mózgozwęglacza nie można wyłączyć zupełnie, ale można osłabić jego pole psioniczne. Jest to jedyny sposób, ponieważ zwyczajnie obok niego nie przejdziesz. Więcej nie wiem. Naukowcy powinni coś o tym wiedzieć. – powiedział obojętnie Sidorowicz.
-Gdzie znajdę jakąś ekspedycję naukową?
-Nad wyschniętym jeziorem Jantar prof. Sacharov prowadzi badania nad polami psionicznymi. On musi mieć jakiś sposób.
-Jak mam się do niego dostać? – wypytywał Szrama.
Handlarz parsknął śmiechem – Aby tam dojść musisz przejść przez całą północną część Kordonu, Wysypisko zajęte przez bandytów, otrzymać zgodę na przejście do Baru-siedziby frakcji „Powinność” i przedrzeć się przez niebezpieczną Dzicz. Jest jeszcze inna droga. Prowadzi przez Instytut Badawczy Agroprom, który jest zajęty przez wojsko. Co w takim razie wybierasz?
-A którędy będzie bezpieczniej?
-Ja bym radził iść przez Bar i Dzicz.
-Zatem tak pójdę, ruszam za trzy godziny. Trzymaj się. – powiedział poważnie Szrama i wyszedł.
W tym czasie Szrama pożegnał się ze znajomymi stalkerami, zjadł wraz z nimi kiełbasę z ogniska i opuścił obóz w niepewności.
Przejście przez Kordon nie było takie złe, tylko od wiaduktu kolejowego do przejścia na Wysypisko goniło go stado zmutowanych dzików. Nie obeszło się bez strzelaniny. Kiedy dotarł do wyjścia z Kordonu zaszło słońce, on jednak maszerował dalej na północ.
III. Przez Wysypisko Gdy Szrama przeszedł przez bramę zastawioną zardzewiałymi samochodami zobaczył grupę bandytów trzymających nieznanego stalkera.
Szrama szybko schował się za skrzynię stojącą miedzy samochodami i zaczął nasłuchiwać ich rozmów.
-W końcu Cię dorwaliśmy! - powiedział jeden z bandytów.
-Czego ode mnie chcecie? – wyjąkał przerażony stalker.
-Dobrze wiesz, mówiłem, że się zemścimy. Okazałeś się tak głupi, że wpadłeś prosto do mojej pułapki. – naśmiewał się bandyta. – Zabierzcie mu wszystko, co do sztuki amunicji!
Kiedy bandyci ogołocili stalkera, jeden z nich wyciągnął pistolet i oddał strzał prosto między jego oczy. Ciało padło na asfalt, a bandyci odeszli zadowoleni ze zdobyczy.
Szrama był przerażony. Kiedy bandyci odeszli podszedł do zwłok.
Wziął parę sztuk granatów, których bandyci nie znaleźli w jego plecaku.
Następnie szedł dalej przed siebie. W oddali było widać płomienie anomalii termalnych, opary od skażonych chemicznie stawów i sadzawek. Z oddali dochodziły dźwięki piosenek granych w bazie bandytów, które zagłuszały nieustanne skowyty mutantów. Szrama momentami zatrzymywał się, aby złapać równowagę na swoich „watowatych” nogach. Wiał mocny wiatr, który zagłuszał szeleszczenia krzaków rosnących wzdłuż drogi. Po nieustannej wędrówce dotarł do zamkniętej bramy. Pilnowało ją trzech stalkerów. Byli ubrani w czarne kombinezony z czerwonymi dodatkami, a w rękach trzymali karabiny M4 z celownikami, granatnikami, laserami i wieloma innymi gadżetami. Zanim do nich się zbliżył jeden z nich, stojący na środku drogi zawołał:
-Coś ty za jeden?! Wynoś się stąd, bo zaraz zarobisz parę kulek!
-Spokojnie! Jestem zwykłym samotnikiem. Szukam drogi do Jantaru.
-Tutaj jej nie znajdziesz! Spadaj, bo zaczynasz mnie denerwować!
-Czego chcecie w zamian za pozwolenie na wejście do Baru? – mówił przekonująco Szrama.
-Daj nam 1000 rubli. Za przejście obcy tyle płacą, ale nie rób niczego głupiego na terenie Powinności, bo gorzko pożałujesz.
-O.K. zgadzam się. Oto forsa. – Szrama na jego oczach przeliczył gotówkę i dał mu ją. – Dzięki za prawo wstępu. Do zobaczenia!
Szrama przeszedł przez posterunek graniczny i w deszczu, i burzy,
i mroku nocnym kroczył do słynnego Baru.
IV. Ośrodek stabilizacji – Bar
Szrama szedł całą noc. Kiedy dotarł na miejsce niebo zaczęło się rozjaśniać. Przez olbrzymie zmutowane drzewa przebijały się pierwsze dające nadzieję promienie słońca. Na końcu prostej drogi było widać główne wejście do siedziby Powinności. Na drodze i wokół niej leżały rozstrzelane mutanty,
a na drzewach wisiały ciała zdrajców Powinności oraz stalkerzy „Wolności”- głównego wroga Powinności.
Szrama podążał spokojnie ku wejściu, a stało przy nim dziesięciu stalkerów z Powinności. Gdy się zbliżył wszyscy skierowali broń ku niemu.
- Jak się tu dostałeś parszywy psie?! – zapytał jeden ze stalkerów, będący ich przywódcą.
- Otrzymałem zezwolenie na wejście od waszych ludzi na Wysypisku. – odparł najzwyczajniej Szrama.
- Czemu miałbym Ci wierzyć? – zapytał z pogardą.
- Nie mam nic na dowód, ale daję słowo honoru, że nie jestem żadnym szpiegiem z Wolności ani nikim wrogo nastawionym do was.
- Dobra, wpuszczę Cię, ale mam jedno pytanie.
- Zamieniam się w słuch.- rzekł Szrama.
- Po co przyszedłeś w ogóle do siedziby Powinności? Nikt z samotników nie odważył się tu przyjść samemu.
- Muszę dostać się nad jezioro Jantar do bunkra naukowców. Mam do nich pewną sprawę. – wyjaśnił Szrama.
- No to krzyż na drogę. Musisz iść przez Dzicz. Jeszcze nikt z naszych stamtąd nie wrócił.
- Dam sobie radę. Na razie! – powiedział pewny siebie Szrama i wszedł do środka.
W środku grała muzyka z głośników zaczepionych na lampach. Szrama szedł wzdłuż wyznaczonej strzałkami drogi. Przeszedł przez zarośnięty trawą magazyn i dotarł na główny plac. Roiło się tam od wolnych stalkerów i tych z Powinności. Można było tam również napotkać najemników. Na środku ogromnego placu płonęło duże ognisko. Szrama nigdy nie widział tylu stalkerów na raz, a było ich bowiem ponad stu. Szrama zobaczył małą deskę na ścianie z napisem „BAR NA LEWO”. Poszedł więc na lewo. Były tam szerokie schody prowadzące w dół, a ze środka dochodziły wrzaski, śpiewy i odgłosy gitary. Szrama zszedł po schodach. Stał tam stolik, a przy nim siedział pewien stalker.
- Witaj w barze przybyszu! Zanim wejdziesz, musisz zostawić u mnie broń i wpisać się do księgi gości. Broń oddam Ci gdy będziesz wychodzić. – powiedział uprzejmie stalker.
- Dobra. - Szrama dał mu karabin i podpisał się w starym, podartym notesie leżącym na stoliku.
- Dziękuję, możesz wejść. Miłego pobytu w barze! – powiedział stalker i wrócił do pracy.
Bar był pełen stalkerów - głównie samotników. Wszyscy pili piwo, drinki, wódkę, whisky oraz wiele innych mocnych płynów. Na ziemi leżeli upici do nieprzytomności stalkerzy.
Szrama podszedł do lady. Zanim usiadł zaczepił go barman:
- Widzę, że jesteś tu nowy. Co na początek, mocnego kielicha, czy lekkiego skręta?
- Na razie…podziękuje. Mam do ciebie parę pytań.
- Jestem do twojej dyspozycji.-odparł barman.
- Muszę dostać się nad jezioro Jantar i szukam grupy, która może mi towarzyszyć w drodze przez Dzicz.
- Jaja sobie robisz?! Wszyscy wariaci już tam poszli i nie wrócili. A tak w ogóle, po co idziesz nad Jantar? Nie ma tam nic, oprócz zombiaków, mutantów i ogromnego pola psionicznego.
- Muszę porozmawiać z naukowcami.
- W takim razie zapytaj się gen. Taczenki - lidera Powinności. Czasami urządza patrole do tunelu anomalii na drugim końcu Dziczy. Może zgodzi się ciebie zabrać.
- Dzięki za informacje. Teraz poproszę piwo i kurczaka z rożna.
- Bardzo proszę, 30 rubli. Na przyszłość, pokoje do spania są we wschodniej części placu.
- Dzięki. Na razie! – Szrama odszedł od lady zabrał się za jedzenie.
Szrama przebywał w siedzibie Powinności trzy dni. Kupił karabin Sgk-74 dużego kalibru. Generał Taczenko zgodził się na jego uczestnictwo w podróży na Jantar. Trzeciego dnia oddział idący nad Jantar spotkał się przy wyłomie w murze oddzielającym bazę Powinności od Dziczy – terenu wiecznych wojen między frakcjami. Szrama był również w tym oddziale.
- Znacie zasady chłopcy, idziemy po cichu i trzymamy się nisko. Dzisiaj zabieramy ze sobą samotnika, który zmierza nad Jantar. Zostawimy go w tunelu, a my wrócimy ustaloną drogą. Jakieś pytania? – mówił dowódca oddziału.
Wszyscy stali nieruchomo i czekali na znak działania, a było ich dwudziestu.
- Bardzo dobrze, ruszamy! - zawołał dowódca i ruszyli w drogę przez dziurę w murze.
V. Spotkanie z Sacharovem Nad głowami stalkerów latały śmigłowce wojskowe ostrzeliwujące wszystko, co żywe i świszczące kule tuż nad nimi. Jednak wszyscy biegli nieustraszenie przed siebie.
- Rakieta! Na ziemię! – krzyknął jeden ze stalkerów.
Po chwili:
- Mamy dwóch rannych, nie żyją! – zawołał inny.
- Jasny szlak! Dalej naprzód! – wydał rozkaz dowódca.
Wszyscy powstali i biegli dalej. Minęli już pierwszy plac. Schronili się w kontenerze stojącym przy stercie śmieci.
- Najgorsze już za nami. Teraz musimy przekraść się między wagonami i lokomotywami. Nie pękać! Od celu dzieli nas zaledwie 100 m . – pocieszył ich dowódca.
To zadanie poszło jak po maśle. W 5 minut byli już pod wejściem do tunelu.
- No dobra, stalkerze, zostawiamy Cię tu. Idź prosto tunelem i uważaj na anomalie. Powodzenia! – rzekł do Szramy dowódca.
- Wielkie dzięki za pomoc. Żegnajcie! – Szrama ich pożegnał i zniknął w ciemnościach tunelu.
Podążał tunelem około dwóch godzin. Po długiej, pełnej napięcia podróży ujrzał światło w oddali – Było to wyjście nad Jantar. Szrama stanął w świetle słońca i pomyślał: „Udało mi się. Dokonałem niemożliwego”.
Wyjście z tunelu znajdowało się na wyżynie. Po drugiej stronie olbrzymiego spadu była fabryka, w której prawdopodobnie znajdowało się źródło pola psionicznego. Na dole była pozostałość po jeziorze, czyli bagno, a w lesie trzciny, znajdował się bunkier naukowców. Szrama powoli zszedł na dół podziwiając ten niezwykły krajobraz Zony.
Gdy dotarł do bunkra zapukał we właz. Po chwili drzwi się otwarły, a z głośnika nad nimi odezwał się jeden z naukowców:
- Witaj w największym mobilnym bunkrze naukowców w Zonie - stalkerze!
Szrama niepewnie wszedł do środka. Było tam strasznie ciemno, tylko w jednym miejscu świeciła się lampka. Po chwili odezwał się ktoś sympatycznym głosem:
- Witaj młodzieńcze! Co Cię sprowadza w nasze skromne progi?
Szrama odwrócił się za siebie i zobaczył niskiego, starego, brodatego człowieka.
- Ty jesteś profesor Sacharov?
- Zgadza się. Ty zapewne jesteś zwykłym stalkerem. Skąd się tu wziąłeś? Zabłądziłeś?
- Nic z tych rzeczy. Przyszedłem tu umyślnie. – wyjaśnił Szrama. – Planuję dotrzeć do centrum Zony i szukam sposobu na przejście obok Mózgozwęglacza. Pewien handlarz poradził mi, żebym szukał pomocy u was.
- Ależ oczywiście! Pracujemy nad tym od długiego czasu. Powiem Ci więcej, mamy sposób na przejście obok Mózgozwęglacza bez jego neutralizowania.
- Proszę profesorze, powiedz jak mam to zrobić? – mówił błagalnym głosem Szrama.
- Nie trzeba nic robić. Znaleźliśmy materiał odporny na pole psioniczne. Mamy już opracowane jego zastosowanie.
- Proszę do rzeczy profesorze.-powiedział niecierpliwie Szrama.
- Wykonaliśmy eksperymentalny kombinezon z zamkniętym obiegiem tlenowym, jest odporny na zróżnicowane temperatury, promieniowanie radioaktywne, skażenie chemiczne i co najważniejsze umożliwia przeżycie emisji psionicznych.
- Możecie dać mi ten kombinezon?
- Przykro mi, ale nie możemy ich rozdawać. Jeżeli tak bardzo go chcesz, musisz go kupić za 10 000 rubli. Posiadasz tyle?
- To prawie wszystko co mam, ale nie mam innego wyboru. – Szrama wysypał wszystko ze swojej sakiewki. – Teraz chcę zobaczyć to cudo.
Profesor zniknął w ciemnościach i wrócił po chwili z opancerzonym kombinezonem w czarnym kolorze.
- Oto on. Marzenie każdego stalkera. Teraz jest twój. Przebierz się tutaj i rób to, co do ciebie należy. Oby twoja wędrówka zakończyła się powodzeniem.
- Mam jeszcze tylko jedno pytanko. Którędy mam iść, aby dostać się do CEJ?
- Na północny- wschód stąd jest wąwóz prowadzący do Czerwonego Lasu. Jest w nim pełno anomalii, więc uważaj.
- Dziękuję za pomoc.
Szrama założył na siebie kombinezon i wyszedł pełen nadziei. Gdy szedł do wąwozu spotkał grupę zombi, z którą nie miał żadnego problemu. Podczas
marszu wąwozem nastąpiła emisja, której Szrama nawet nie odczuł. Prof. Sacharov miał rację, kombinezon zabezpiecza przed wszystkim, co można napotkać w Zonie.
VI. Sam na sam z Zoną
„Czerwony Las – najwierniejszy obraz tego, co spowodowała Zona.
O tym miejscu chodzą tylko legendy, a ja po prostu sobie w nim stoję…jak gdyby nigdy nic.”- rozmyślał Szrama stojąc na skraju lasu. Szedł dalej w głąb, gdzie jeszcze nigdy człowiek nie postawił nogi. Licznik promieniowania chciał wyjść poza zakres.
Piękność tego miejsca jest nieopisana, jednak strach przed rzeczami jakie można tu znaleźć powala wszystkie emocje i uczucia. Czerwone liście na kolosalnych drzewach tworzą wspaniałe sklepienie, albowiem nie widać przez nie nieba. Patrząc na to można stwierdzić, że jest to raj w koszmarze. Było tam tyle anomalii i promieniowania, że nie było tam żywej duszy, oprócz Szramy.
Wędrował już pięć godzin, a las nadal się nie kończył. Zapadł zmrok. Światło gwiazd przebijało się przez korony drzew. Szrama ciężko stawiał każdy krok. Momentami zamykał oczy i nabierał sił. Przy jednym z kroków potknął się o kamień i padł bezwładnie na ziemię, z której już nie wstał.
Gdy Szrama ponownie otworzył oczy był już ranek. Szybko wstał i otrzepał się z liści. Nie pamiętał nic co się działo w ostatnich godzinach nocnej wędrówki. Gdy tylko wrócił do siebie wyciągnął z plecaka ostatnią konserwę i butelkę wody. Zjadł wszystko łapczywie i chciał sprawdzić swoje PDA, aby odnaleźć kierunek i ruszyć dalej, jednak stało się najgorsze – wyładowała się bateria.
- Cholera jasna! – krzyknął Szrama. – Nie chcę umierać w taki sposób. Mogę zostać rozstrzelany, zżarty lub cokolwiek, ale nie mam zamiaru czekać, aż się wykończę. – mówił sam do siebie.
Usiadł pod jednym z drzew i długo rozmyślał: „Tak bardzo się starałem, a teraz przez najgłupszą rzecz zginę. Czy dawać sobie nadzieje na to, że mnie olśni, czy sam mam to zakończyć?”. W końcu zaczął szukać pistoletu. Nie mógł go znaleźć, więc wysypał wszystko z plecaka. Uniósł broń i przyłożył do głowy. Odbezpieczył ją i chwycił palcem spust. Zacisnął zęby i skierował wzrok na swoje rzeczy. W ostatniej chwili zobaczył mały krążek między akcesoriami z plecaka. Odłożył pistolet i podniósł ten krążek. Był to kompas, którego używał zanim kupił sobie PDA.
- Dzięki Bogu! – zawołał i pocałował kompas.
Pozbierał wszystkie rzeczy do plecaka i ruszył dalej. W końcu dotarł do drogi. Stał tam znak, na którym było napisane „PRYPEĆ 2 KM”. Pobiegł natychmiast 30 m za zakręt i zobaczył w oddali Diabelski Młyn i parę bloków mieszkalnych.
-Prypeć! – krzyknął z radości i ruszył ku niemu.
VII. Miasto Duchów Szrama szedł wąskimi alejkami Prypeci. Wokół trwała piszcząca w uszach cisza. Żadnego stalkera, żadnego mutanta, ani jednej anomalii.
W pewnym miejscu nie było przejścia, ponieważ drogi były zastawione samochodami. Szrama wszedł do jednego budynku. Wdarł się po zawalonej klatce schodowej na piąte piętro. Wyjrzał przez wybitą szybę w oknie i zobaczył plac zabaw otoczony wysokimi topolami. Przeszedł do następnego bloku, w którym klatka schodowa była cała. Szrama wszedł na dach, spojrzał na północ i zobaczył słynny komin reaktora bloku czwartego. Oglądał niesamowity widok i myślał: „Te miejsca są wspaniałe i straszne za razem…, a pomyśleć, że kiedyś mieszkało tutaj ponad 500 000 tysięcy ludzi, teraz to miasto-widmo”.
Po chwili zszedł po drabince ewakuacyjnej na dach niższego budynku, a z niego na ziemię. Ruszył w stronę parku, gdzie ujrzał wszystkim znany Diabelski Młyn.
Gdy zmierzał dalej do CEJ usłyszał śmigłowce wojskowe. Przeleciały nad nim lecąc w kierunku centrum. „Skąd się tu wzięły i po co przyleciały?” - pomyślał Szrama. Kiedy helikoptery oddaliły się, pobiegł do elektrowni.
VIII. Sarkofag
Szrama dobiegł do bramy elektrowni. Była ona zamknięta, więc przeskoczył przez siatkę. Przeszedł wielkim mostem nad spływem wody chłodzącej reaktory. Nad elektrownią trwała wojna między Monolitem, a wojskiem. Szrama znalazł się w środku bitwy.
- O, cholera. – powiedział powstrzymując emocje.
Nagle usłyszał świst pocisku z broni snajperskiej tuż obok głowy. Zaczął prowadzić wymianę ogniową ze snajperami na dachach. Widząc, że zaraz zginie przestał strzelać i pobiegł do szpary w Sarkofagu. Gdy miał się schylić, aby wejść przez dziurę poczuł mocny ucisk w plecach. Padł na ziemię i resztkami sił, wczołgał się do środka. Po chwili wstał i opatrzył ranę. Kula przeszła na wylot.
Kiedy odzyskał siły, ruszył ciemnym korytarzem. Błąkał się tam przez godzinę, aż w końcu dotarł do wnętrza olbrzymiego kotła – był to reaktor numer 4.
Na górę prowadziła zardzewiała drabina. „I jeszcze na to mi przyszło.” – pomyślał Szrama. Wdrapał się na górę i padł na ziemię. Po chwili leżenia podniósł głowę i ujrzał siedmiometrowy błękitny głaz. Dochodziły z niego dziwne dźwięki.
Szrama zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, chciał tylko jednego. Wstał, podszedł bliżej niego i powiedział: „Chcę, aby Zona zniknęła.”. W tej chwili rozległo się jasne światło. Szrama stał na kwitnącej łące, a wokół niego latały owady. Z ulgą położył się na ziemię i nie do końca szczęśliwy zastanawiał się:
Nie wiem, czy postąpiłem właściwie…i pewnie nigdy się nie dowiem,
Ale udało mi się…i chyba z tego powinienem się cieszyć.
Dzięki za kozaki i opinie. Bierzcie pod uwagę, że nie wszystko ma być takie jak w grze-już wspominałem. Pisząc, nie wzorowałem się na fabule z jakiegoś STALKERA, tylko tworzyłem własną fabułę. Owszem, zawiera ona "śladowe ilości'' wydarzeń z gry.Mam dobrą wiadomość dla tych, którym się spodobało i myślą co będzie dalej. Piszę drugą część opowiadania. Jak to możliwe, jeżeli Zona zniknęła? Dowiecie się wkrótce.