Brak tytułu, ale (chyba) warto przeczytać.

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Brak tytułu, ale (chyba) warto przeczytać.

Postprzez KubaStempos w 22 Cze 2015, 18:27

No, jestem na tym forum już jakiś czas i postanowiłem zacząć się w jakiś sposób spełniać duchowo, chociażby pisząc jakieś opowiadania z serii. Tutaj jest moje pierwsze, liczę, że będzie wam się czytać miło :D i, że się spodoba. Krytykę przyjmuję. :P
I od razu mówię, nie chciałem obrazić niczyich poglądów wobec, żadnej z frakcji i część "faktów" dodałem dla urozmaicenia.
Pozdrawiam


No i nie mam. Czy było warto, to w sumie nie wiem, ale chyba nie. Bynajmniej, postrzał wyklucza mnie z stalkerstwa na jakiś miesiąc, bez kuracji artefaktami. Tylko, że artefakty poszły w dupę, razem z tym frajerem. Chyba, że go dogonię.
Nie, nie dogonię. Postrzał w brzuch jest chyba z lekka problematyczny, podczas podróży przez Zonę.
Chociaż, pewnie nie jestem pierwszy, który ma taką sytuację.
No bo, co to, że leżę sobie pod murem na jakimś totalnym zadupiu z raną postrzałową w brzuch, to chyba nic nie przeszkadza. A zadanie nie wykonane. I dupa, nie będzie artefaktów. Tak w sumie to się nie przedstawiłem.
Ja jestem w sumie to nito stalker, nito najemnik. Bardziej to drugie. Co prawda nie pracuję na zlecenie ich tam „klienta”, ale bardziej dorywczo. Zdobądź artefakt, donieś towar, zabij kogoś… Często też innych najemników, ale taka praca.
Te ostatnie, mimo, że najciekawsze jest najbardziej niebezpieczne. Dokładniej mówiąc to tak właśnie dostałem kulkę.
Stalker do mnie podbija: „weź sprzątnij tego i tego to będzie kasa”. No i oznaczone przez typa PDA było w budynku w którym leżę. Tak sobie leżało pod oknem. Dokładnie tutaj gdzie ja. Bo jak się okazało, nasz cel dostał od kogoś cynk, że polują na niego i, że jest oznaczony. I się przygotował.
Zostawił komputerek z włączonym lokalizatorem jak gdyby nigdy nic w domku z jednymi tylko drzwiami i się schował. A ja jak debil wchodzę w te drzwi i obrywam kulturalną kulkę w brzuch. Piękna historia debila na służbie, nie?
No i tak sobie leżę. A co dalej można zrobić? W kieszeni spodni powinienem mieć apteczkę… Chyba. Tak, jest. Niebieska wojskowa apteczka pierwszej pomocy. Kupiona od jakiegoś żołnierzyka z Powinności za śmieszne 3 butelki samogonu, który zabrałem z kolei od martwego bandyty którego miałem się pozbyć. Za robotę 2000 rubelków, na szpej bandosta było 500. Czyli odejmując koszt kilku naboi 7,62 na 54 milimetra do mojego karabinu wychodzi, że wyszedłem z tą robotą dużo na plus.
A teraz było podobnie. Miało być kilka artefaktów, chyba Kamienna Krew, Skrętak i Kula Ognista. Takie małe, ale sprzedać miło.
Łan szot, łan kil miał być, a to gówno. Zamiast tego leżę pod dziurawy pod murem.
A tak, apteczka. Miałem się opatrzyć. Hmmm. Jedna ampułka przeciwtężcowa, jedna z morfiną. Teraz zestaw chirurgiczny. Zapakowany hermetycznie, ruski wynalazek. Szczypce, jakieś coś do rozchylania rany, więcej szczypców, gaza, opatrunek. To jazda.
W każdym razie, nie opowiem dokładniej o tym jak wyciągałem pocisk z brzucha, bo sam nie wiele pamiętam. Kilka razy chyba zemdlałem jak zamiast pocisku złapałem się za jakąś różową rurkę i prawie ją wyciągnąłem, albo takie różne śmieszne historie. Raz tak zaczęło mnie w środku boleć, że myślałem, że się zesram. I wtedy wstrzyknąłem sobie chyba ze trzy ampułki z morfiną, i sobie tak jakoś odleciałem na kilka godzin.
Z samą kulą to wyszło ciekawie, bo byłem święcie przekonany, że nie przeszła na wylot, a przeszła. I grzebię sobie w bebechach, a tu dupa, nic. Pocisk siedzi głęboko w ścianie. Pozszywałem się jakoś, koślawo zresztą jak cholera, zabandażowałem trzy razy, i wstałem podpierając się karabinem. Dobry, taki ruski. Ten egzemplarz to może nawet Wojnę Ojczyźnianą pamięta. Albo nie. Sama konstrukcja nie jest zbyt wymyślna. Tutaj przerzucić, tu przesunąć, tu nacisnąć i tak dalej. Unikalne połączenie karabinu, wiosła i maczugi w jednym. Piękne, nie?
^^^
Koniec końców, to poszedłem Dima Szuchow wie gdzie, i wylądowałem na jeszcze większym zadupiu niż by się mogło wydawać, a dokładniej – na Wielkich Bagnach.
No to jest tak. Wielkie Bagna to spory kawałek terenu, leżący na południe od Instytutu Naukowo Badawczego „Agroprom”, gdzie z tego co mnie pamięć nie myli siedzą tam teraz zakute łby z Powinności i pilnują podziemnych korytarzy, „w których czają się najgorsze mutanty jakie widziała Zona”. Takie lekkie naginanie prawdy pewnie, by utrzymać na wysokim poziomie propagandę ciągnącą się od INB aż po okolice Baru 100 Radów, gdzie brałem zlecenie, jak się okazuje – może moje ostatnie.
Ale chyba nie ma co się martwić na zapas, co nie?
No i wracając do Bagien. Teren jak nazwa wskazuje, podmokły, obfitujący w mutanty zaczynając od ślepych psów kończąc na juchociągach. Stalkerzy i poszukiwacze nie lubią Bagien za małą ilością anomalii, i co za tym idzie artefaktów wszelkiego typu.
A i jeszcze jedno. Teren Bagien jest strefą najkrwawszych walk w Zonie, nie licząc jednorazowych strzelanin pod barierą w Magazynach między Wolnością i stalkeram a fanatykami Monolitu. Walczy tam niezorganizowana grupa, odłam frakcji Bandytów, Renegaci, którzy swoim pijaństwem i inteligencją trzymają jedynie poziom gimnazjum. Po drugiej stronie kałuży stoją niedobitki dawnej, nieistniejącej już frakcji. Bojownicy Czystego Nieba którzy przetrwali Wielką Emisję z 2011 roku, powrócili do starej bazy, utrzymując jako swoje nowe zadanie utrzymanie swoich dotychczasowych odkryć w tajemnicy i doszczętnie wygnać Renegatów.
Ogólnie mimo swojej niedużej liczebności, jest to jedna z najdoskonalszych frakcji. Często dołączają do niej zwykli stalkerzy-weterani, zazwyczaj obłóczeni sprzętem i opancerzeniem jak batalion Armii Czerwonej w 1944. I broń mają wyborną. Aż miło patrzeć. Plastikowe karabinki szturmowe, pistolety maszynowe wyglądające jak nitownice, czasem nawet Ryczyj Puliemioty Kałasznikowa, czyli ich ruskie RPK, i w ogóle.
Tak czy siak, stara baza Czystoniebowców stała przede mną otworem. Jak się spodziewałem, wszystko zostało tak, jak dwa lata temu zostawili to bojownicy. Puszki leżące tuż obok wypalonego ogniska, szklane butelki tuż obok nich.
Były tutaj trzy duże drewniane chaty, każda z innym przeznaczeniem. Interesowała mnie głównie dobudówka do głównego budynku w którym z tego co słyszałem od Szkła (niechmuZonalekkąbędzie, moje kule rzadko chybiają celu) był kiedyś warsztat techniczny. Może będzie tam coś ciekawego.
Taśma, taśma, śruby (wezmę, sposób na anomalie ukradziony od stalkerów), taśma, klej, rurki, taśma. I więcej taśmy. Z dużym wspomnieniem na taśmę.
I narzędzia. Ale tylko te podstawowe. Młotek, piła do drewna, piła do metalu, różnorakie śrubokręty, wiertła, i nie zgadniecie… Taśma!
Drugi budynek jest zdecydowanie ciekawszy.
Dawniej na stalowych półkach leżała broń różnego typu. Kałasznikowy, strzelby automatyczne, dubeltówki, pistolety, pistolety maszynowe. I coś czego większość frakcji zazdrościła Czystemu Niebu. Pancerze i kombinezony były najlepsze jakie Zona widziała i prawdopodobnie już nie zobaczy.
A teraz to jest wszystko to samo tylko bez wyżej wymienionych rzeczy. Na półkach nie zostało prawie nic. Wszędzie leżą tylko puste magazynki do automatów i pistoletów, świadczące o gwałtowności wychodu z bazy w 2011 roku.
Czyste Niebo było frakcją naukowców i byłych żołnierzy, toteż mieli własny kodeks postępowania, stworzony podobno przez samego założyciela lub przynajmniej najlepszego wojownika który w szeregach frakcji był. Dotyczy on strategii na chyba wszystkie możliwe w Zonie sytuacje, walki z wrogiem, regulamin frakcji, system przyjaciel-wróg i wiele więcej. Nawet o nieobecnych w Strefie w dużych ilościach kobietach był artykuł, nakazujący im pomagać nawet gdy należą neutralnej frakcji (no jako, że Bandyci, Renegaci i Monolit to są szczególne przypadki, które leczy się ołowianymi kulami, to już szczegół), co bynajmniej dla mnie było sporą przesadą, ale to tylko moja opinia.
Tak czy siak, poza narzędziami (TAŚMA!), pustymi magazynkami i łuskami, nie znalazłem nic wartego uwagi. Ale zostały jeszcze dwa budynki więc niech nam Fortuna dopomoże w poszukiwaniach.
Kolejny barak (jak wszystkie, zbudowany z drewna, na drewnianych palach) mnie nie rozczarował. Już przy wejściu zobaczyłem coś co mnie zaciekawiło. Pod drzwiami leży sobie trup. Ale nie taki zwykły, tylko taki inny. Twarz zamieniona w krwawą papkę, z kawałkami mózgu i kości wystającymi z resztek tego co kiedyś definitywnie było głową. Krew na ziemi jest brunatnoczerwona, co wskazuje, że zwłoki nie leżą tutaj zbyt długo. To się dobrze składa. Ten koleś nie był zwykły. Został w swojej bazie do końca życia, agonalnym uściskiem trzymający nieśmiertelne AKSU-74. Dobra broń na krótkie odległości, i do walk w terenie miejskim. Modyfikacja konstrukcji Michaiła Kałasznikowa, z 1947 roku w której powstał słynny na cały świat karabinek AK, z którego po zmianie kalibru na 5,45 milimetra powstał równie dobry (a według niektórych lepszy) następca, z którego Ruskie zrobili właśnie AKSU. Hmm. Temu trupowi pancerz się już chyba nie przyda, czyż nie? No to zaczynamy stylizację pod tytułem: „Jesień w Zonie, 2013”.
Chyba nie jedynym problemem tego trupa było to, że ktoś mu odstrzelił pół twarzy. Na brzuchu, mniej-więcej tu gdzie mnie postrzelili, w kombinezonie była około pięciocentymetrowa dziura, prawdopodobnie zadana pchnięciem noża. Przemyślenia pełną parą, co się mogło stać. Chociaż co mnie to obchodzi. Takie coś pewnie zdarza się dość często...
To tyle, mam nadzieję, że się podobało. :D Jeśli chcecie mogę kontynuować serię i dodawać dalej. Pozdrawiam, jeszcze raz. :P
"Nie ma Boga ponad Automatem"
Awatar użytkownika
KubaStempos
Kot

Posty: 18
Dołączenie: 29 Lip 2014, 18:45
Ostatnio był: 27 Lip 2017, 21:33
Miejscowość: Inowrocław
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: Sawn-off Double-barrel
Kozaki: 0

Reklamy Google

Re: Brak tytułu, ale (chyba) warto przeczytać.

Postprzez KOSHI w 24 Cze 2015, 20:50

Hm... Nie jest dobrze. Powiem ci, że jak na dzień dobry widzę skopane formatowanie, to odpuszczam, bo wiem, że w 95% będzie słabo i to się zawsze sprawdza. Co do tekstu: nie obraź się, ale to brzmi jak monolog 13 latka. Leżę, myślę, chcę itp itd. Myśli i myśli a mi się paszcza powiększa, żeby je*nąć srogie ZIEEEF. Do tego trzymanie się gry i mamy kiepściutki tekst, których tutaj są setki. Jak dla mnie debiut nie udany. Jeśli chcesz pisać, to pracuj, podglądaj, próbuj, może co z tego będzie, bo na razie jest mizeria.
Image
Awatar użytkownika
KOSHI
Opowiadacz

Posty: 1325
Dołączenie: 16 Paź 2010, 13:13
Ostatnio był: 22 Sty 2025, 10:25
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 649

Re: Brak tytułu, ale (chyba) warto przeczytać.

Postprzez KubaStempos w 24 Cze 2015, 23:05

A co dokładnie muszę zrobić, żeby móc pisać chociaż "średnio"? :/ Bo chciałbym pisać a z tego co widzę to to jest dupa i kamieni kupa z tym moim pisaniem. Porady, czy coś?
"Nie ma Boga ponad Automatem"
Awatar użytkownika
KubaStempos
Kot

Posty: 18
Dołączenie: 29 Lip 2014, 18:45
Ostatnio był: 27 Lip 2017, 21:33
Miejscowość: Inowrocław
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: Sawn-off Double-barrel
Kozaki: 0

Re: Brak tytułu, ale (chyba) warto przeczytać.

Postprzez Mito w 25 Cze 2015, 03:14

Ojojoj...

No dobra, widzę że nikt prócz Koshiego nie odpowiada na wezwanie, więc ja coś napiszę. Najpierw wręcz muszę powiedzieć, że przymierzam się do odpowiedzi już... czwarty raz.
Generalnie to... jest słabo. O samej fabule nie chce mi się mówić, bo... właściwie jej nie ma. Wiadomo tylko tyle, że bohater (który stwierdził, że się przedstawi... ale jednak nie) najpierw wala się gdzieś po jakichś budynkach z kulą w brzuchu (a raczej w ścianie), a potem *jeb* - i jest na Wielkich Bagnach. Jeżeli będziesz pisał dalej - to może w następnych częściach coś ciekawego zatrybi, ale tylko pod warunkiem, że masz coś ciekawego do napisania, a nie tylko żale człowieka gmerającego sobie po flakach.
No i według mnie gdzieniegdzie jest nagromadzona duża ilość zbędnych słów, co przyprawia o wrażenie, że historię opowiada, a raczej bełkocze jakiś żulik spod monopolowego... "No ten tego Pietrow wziął ten no karabin i ten tego teges zastrzelił pijawkę." - coś w ten deseń. Muszę zwrócić też uwagę na częste błędy interpunkcyjne. Przed "i" przecinków się NIE stawia. I jeszcze często zmieniasz kolejność wyrazów w prostych zdaniach. Może nie jest to naganne... ale na pewno nieprzyjemne dla oka.
No i jak Koshi mówił - formatowanie leży i kwiczy.

Przy okazji, pomyliłeś działy. Ten jest stworzony dla opowiadań kompletnych i zakończonych - a na takie mi to nie wygląda.

Czytając wydawało mi się, że próbowałeś utworzyć swego rodzaju nastrój, uczucie psychodeliczności... Czy jakoś tak :P. I to ci wcale dobrze nie wyszło, według mnie - nie tędy droga. Poczytaj lepiej shorty Gizbarusa lub opowiadania Koshiego - tam jest to bardzo dobrze ujęte.

A teraz niech tradycji stanie się zadość :caleb: :

:

Tutaj jest moje pierwsze, liczę, że będzie wam się czytać miło :D i, że się spodoba.

Pisanie przecinków po "i" źle o tobie świadczy. :u3:
I od razu mówię, nie chciałem obrazić niczyich poglądów wobec, żadnej z frakcji i część "faktów" dodałem dla urozmaicenia.

Ten przecinek po "wobec" - won.
Bynajmniej, postrzał wyklucza mnie z stalkerstwa na jakiś miesiąc, bez kuracji artefaktami.

I oczywiście piękne użycie słowa "bynajmniej". Całe zdanie jakieś takie pomieszane. Może lepiej: "Rana nie pozwoli mi swobodnie wykonywać zawodu stalkera przynajmniej na miesiąc, jeśli nie wspomogę procesu leczenia artefaktami."
Tylko, że artefakty poszły w dupę, razem z tym frajerem. Chyba, że go dogonię.

Nie znam takiego wyrażenia "poszły w dupę". Znam coś takiego - "poszły się je*ać". No i niezgodność czasów - jak bohater ma zmienić coś, co już się stało? Nie lepiej "Tylko że artefakty pójdą się je*ać razem z moim zleceniem, jeśli ten frajer ucieknie. Chyba że go dogonię."
Postrzał w brzuch jest chyba z lekka problematyczny, podczas podróży przez Zonę.

"raczej problematyczny" i won z tym przecinkiem.
Chociaż, pewnie nie jestem pierwszy, który ma taką sytuację.

"nie jestem pierwszym", a przecinkowi po "Chociaż" mówimy do widzenia.
No bo, co to, że leżę sobie pod murem na jakimś totalnym zadupiu z raną postrzałową w brzuch, to chyba nic nie przeszkadza.

Eeee... nie ogarniam tego zdania. O co chodzi?
I dupa, nie będzie artefaktów. Tak w sumie to się nie przedstawiłem.

Aha. Bohater raz mówi o rzeczach poważnych - sknocone zlecenie, dziura w brzuchu - a tu nagle, tak z dupy się chce przedstawić. Super moment.
Ja jestem w sumie to nito stalker, nito najemnik.

Co to za mizerna podróba mojego nicku, to całe nito?
Co prawda nie pracuję na zlecenie ich tam „klienta”, ale bardziej dorywczo.

Nie wiem co ma dobór klientów do dorywczości pracy. Chyba miałeś na myśli "Co prawda nie pracuję na stałe zlecenie ich "klienta", ale raczej dorywczo.".
Dokładniej mówiąc to tak właśnie dostałem kulkę.

Yyyy... Ale w jaki sposób? Przez wzięcie zlecenia? Znaczy, wziął zlecenie i od razu kulka w brzuch?
Stalker do mnie podbija: „weź sprzątnij tego i tego to będzie kasa”.

Nooo. Taa, jasne :caleb: . A co jakby podbił do kogoś innego, na przykład celu zlecenia lub jego kompana? Bez przesady, zajechało kiepskim RPG.
No i oznaczone przez typa PDA było w budynku w którym leżę.

Przecinek przed "w którym".
Dokładnie tutaj gdzie ja.

"Dokładnie w tym miejscu, w którym teraz leżę."
Bo jak się okazało, nasz cel dostał od kogoś cynk, że polują na niego i, że jest oznaczony.

Mówiłem już, że stawianie przecinków przed "i" źle o tobie świadczy? Poza tym, to "oznaczony" dziwnie brzmi - jakby mu ktoś jakiś nadruk na czole zrobił. Same "polują na niego" wystarczy, choć można by dopisać, kto na niego poluje. I właściwie to "Bo" na początku też jest zbędne.
A ja jak debil wchodzę w te drzwi...

Preferencje łóżkowe bohatera zostawię bez komentarza :E.
...i obrywam kulturalną kulkę w brzuch.

Może raczej "...i kulturalnie obrywam kulką w brzuch." Nie jest to wielka różnica, ale myślę, że lepiej brzmi ;).
A co dalej można zrobić?

Po co to tu. Jeśli już koniecznie ma być, to "I co teraz powinienem zrobić?"
Kupiona od jakiegoś żołnierzyka z Powinności za śmieszne 3 butelki samogonu...

W opowiadaniach powinno się pisać liczby słownie.
...który zabrałem z kolei od martwego bandyty którego miałem się pozbyć.

Raczej "...które z kolei zabrałem od bandyty, którego miałem się pozbyć.". To "martwego" sugeruje, że bohater miał zabić trupa.
Za robotę 2000 rubelków, na szpej bandosta było 500.

To co powyżej o liczbach, a bandosy to są na Dzikim Zachodzie i w książkach Gołkowskiego :caleb:. Wystarczą zwykli bandyci.
Czyli odejmując koszt kilku naboi 7,62 na 54 milimetra do mojego karabinu wychodzi, że wyszedłem z tą robotą dużo na plus.

Hmmm... W sumie to kalibru nie trzeba było podawać, wystarczy np. "kilku naboi do kałacha". A "wychodzi, że wyszedłem" zamieniłbym na "wygląda na to, że wyszedłem z tą robotą".
Łan szot, łan kil miał być, a to gówno.

Za to piękne zangielszczenie kilka osób na tym forumie z pewnością by cię zjadło z kościami. Albo piszesz całkiem w obcym języku ("One shot, one kill"), albo całkiem po polsku ("Miał być jeden strzał i jeden trup...").
A tak, apteczka. Miałem się opatrzyć.

A no - akurat jeszcze by przypadkiem ktoś ze świeżą dziurą w brzuchu był w stanie o niej zapomnieć. Ot tak.
Zapakowany hermetycznie, ruski wynalazek.

Ten przecinek powinien tu być lub nawet nie. Zależnie od tego, co zwiesz ruskim wynalazkiem. Obecny zapis wskazuje na to, że ruski wynalazek to hermetyczne pakowanie.
Szczypce, jakieś coś do rozchylania rany, więcej szczypców, gaza, opatrunek.

Szczypiec. Więcej szczypiec.
To jazda.

No to jazda.
W każdym razie, nie opowiem dokładniej o tym jak wyciągałem pocisk z brzucha, bo sam nie wiele pamiętam.

Przecinek po "o tym". "nie wiele" piszemy łącznie. Ale chwila, niżej będzie z tym jeszcze powiązanie.
Kilka razy chyba zemdlałem jak zamiast pocisku złapałem się za jakąś różową rurkę i prawie ją wyciągnąłem, albo takie różne śmieszne historie.

Zamiast "jak" powinno być "kiedy", a po tym przecinek. Różowe rurki? Zabrzmiało, jakby twój bohater był Terminatorem. Może lepiej "...gdy zamiast pocisku złapałem i pociągnąłem za jakąś tkankę... I tym podobne przypadki." I znowu nawiązanie do tego poniżej...
Raz tak zaczęło mnie w środku boleć, że myślałem, że się zesram.

"Przez chwilę ból był aż tak silny, że myślałem..."
I wtedy wstrzyknąłem sobie chyba ze trzy ampułki z morfiną, i sobie tak jakoś odleciałem na kilka godzin.

Przecinek przed "i". A odpływanie na kilka godzin z raną postrzałową w brzuchu powinno skończyć się śmiercią z powodu wykrwawienia.
Z samą kulą to wyszło ciekawie, bo byłem święcie przekonany, że nie przeszła na wylot, a przeszła. I grzebię sobie w bebechach, a tu dupa, nic. Pocisk siedzi głęboko w ścianie.

Aż mnie zabolało. Wiedza medyczna lvl 9000. Bohater nawet nie zauważył, że ma dziurę na wylot. Nawet nie sprawdził. Nawet nie poczuł - ani bólu, ani spływającej krwi. Hm. Był naćpany już przed akcją czy co?
Zastanawiające jest też miejsce trafienia - kula z pistoletu raczej nie ma na tyle siły, żeby przebić się na wylot przez sam brzuch człowieka. Raczej w takim wypadku bohater musiałby być trafiony nieco z boku. Gdyby oberwał takim pociskiem, który by go przebił na wylot przez brzuch, to zapewne dość szybko by się wykrwawił nawet po załataniu dziury w skórze - to byłoby trafienie w jelita, a te są mocno ukrwione.
I pytanie - jak kula miała tkwić w ścianie budynku, skoro bohater został nią trafiony, kiedy wchodził w (a raczej przez) drzwi? Nie potrafię sobie tego wyobrazić.
...wstałem podpierając się karabinem. Dobry, taki ruski.

Yyy... Dobry bo ruski, czy pomimo tego, że ruski? :F Jeżeli już, to "Porządna, rosyjska konstrukcja".
Ten egzemplarz to może nawet Wojnę Ojczyźnianą pamięta. Albo nie.

Ale wciąż nie wiem, co to za karabin. Sądząc po czasie trwania Wojny Ojczyźnianej, może to być... nie wiem, Mosin? SKS? A może jednak kałach? Kaliber podany wcześniej sugerowałby Mosina.
^^^

Chciałbym przypomnieć, że oddzielanie fragmentów tekstu za pomocą szlaczków skończyło się dla wielu w pierwszych klasach podstawówki. Tutaj sugerowałbym ładne, wyśrodkowane "* * *" z pustą linijką u góry i u dołu. Ku chwale ładnego formatowania!
Koniec końców, to poszedłem Dima Szuchow wie gdzie, i wylądowałem na jeszcze większym zadupiu niż by się mogło wydawać, a dokładniej – na Wielkich Bagnach.

To tak: pierwsze dwa przecinki, myślnik i "to" - won. Dopisać przecinek przed "niż".
No to jest tak. Wielkie Bagna to spory kawałek terenu...

A więc to tak! Ten początek jest zbędny, a żeby pozbyć się też powtórzenia z bagnami należałoby zapisać to tak: "Jest to spory kawałek terenu..."
...leżący na południe od Instytutu Naukowo Badawczego „Agroprom”, gdzie z tego co mnie pamięć nie myli siedzą tam teraz zakute łby z Powinności...

Z tego co mnie pamięć nie myli :tm:. No po prostu skisłem :E :E :E. Ja rozumiem, że gdzieniegdzie połączenie dwóch wyrażeń frazeologicznych przynosi ciekawe efekty, ale tutaj... Połączenie wyrażeń "Jeśli mnie pamięć nie myli" oraz" "Z tego co wiem"... Jak łysy grzywką o kant kuli. Lepiej: "...gdzie, jeśli mnie pamięć nie myli, siedzą zakute łby..."
Takie lekkie naginanie prawdy pewnie, by utrzymać na wysokim poziomie propagandę ciągnącą się od INB aż po okolice Baru 100 Radów

Te konstrukcje - "Takie lekkie naginanie prawdy pewnie" i "by utrzymać na wysokim poziomie propagandę" - są po prostu dziwne. Poza tym, 100 napisz słownie.
...gdzie brałem zlecenie, jak się okazuje – może moje ostatnie.
Ale chyba nie ma co się martwić na zapas, co nie?

W jednej linijce bohater mówi o tym, że to może być jego ostatnie zlecenie - ergo, że może zginąć, a chwilkę potem "Ale nie ma co się martwić". :P Tutaj proponowałbym zmianę nastawienia herosa na "Ale w tej chwili muszę się skupić na przetrwaniu, a nie na rozpamiętywaniu pierdół."
No i wracając do Bagien.

"No i" może spokojnie stąd wypaść.
Teren jak nazwa wskazuje, podmokły, obfitujący w mutanty zaczynając od ślepych psów kończąc na juchociągach.
"Teren ten, jak nazwa wskazuje, jest podmokły, a na dodatek obfitujący w mutanty, zaczynając od ślepych psów, a kończąc na juchociągach."
Stalkerzy i poszukiwacze nie lubią Bagien za małą ilością anomalii, i co za tym idzie artefaktów wszelkiego typu.
Żeby nie robić powtórzenia z bagnami w poprzednim zdaniu, proponuję podmienić tu "Bagien" na "tego miejsca", poza tym "z powodu małej ilości anomalii, a więc i artefaktów wszelkiego rodzaju.".
A i jeszcze jedno.

To też jest takim bezsensownym wtrąceniem, lepiej byłoby usunąć to, a zacząć następne zdanie inaczej. Na przykład "Teren Wielkich Bagien jest strefą...".
Teren Wielkich Bagien jest strefą najkrwawszych walk w Zonie, nie licząc jednorazowych strzelanin pod barierą w Magazynach między Wolnością i stalkeram a fanatykami Monolitu.

Bym to wymienił na "Teren Wielkich Bagien jest strefą jednych z najkrwawszych walk w Zonie, brutalnością dorównujących jednorazowym strzelaninom pod Barierą w Magazynach Wojskowych między Wolnością i stalkerami a fanatykami Monolitu." I tak wychodzi długie zdanie, ale już lepiej.
Walczy tam niezorganizowana grupa, odłam frakcji Bandytów...

Znaczy, widzę i czuję, że korzystasz z podziału na frakcje z Czystego Nieba, ale bez przesady - gra to co innego, niż opowiadanie i w tym drugim powinno się patrzeć na rzeczy nieco rozsądniej. Bandyta to bandyta - i żeby być bandytą frakcji nie potrzebuje. Możemy tu mówić raczej o poszczególnych bandach i grupach bandytów. Frakcja bandytów jako taka nie powinna istnieć. A więc mamy po prostu bandę obdartusów z obrzynami, którzy wyraźnie uwzięli się na Czyste Niebo.
...Renegaci, którzy swoim pijaństwem i inteligencją trzymają jedynie poziom gimnazjum.

Rozumiem inteligencją, ale pijaństwem? :E
Bojownicy Czystego Nieba, którzy przetrwali Wielką Emisję z 2011 roku powrócili do starej bazy, utrzymując jako swoje nowe zadanie utrzymanie swoich dotychczasowych odkryć w tajemnicy i doszczętnie wygnać Renegatów.

Dostawić przecinek po "Czystego Nieba", usunąć przecinek po "2011 roku", potem "...powrócili do starej bazy i postawili sobie dwa cele: wygnać z Bagien Renegatów i utrzymać swoje dotychczasowe odkrycia w tajemnicy."
Ogólnie mimo swojej niedużej liczebności, jest to jedna z najdoskonalszych frakcji.

Najdoskonalszych? Och nie, nic nie jest doskonałe, tutaj raczej "...najlepiej wyposażonych/zorganizowanych frakcji.".
Często dołączają do niej zwykli stalkerzy-weterani, zazwyczaj obłóczeni sprzętem i opancerzeniem jak batalion Armii Czerwonej w 1944.

Zwykli stalkerzy-weterani? No, to wypadałoby nazwać inaczej, na przykład "...jedni z najbardziej doświadczonych stalkerów w Zonie...". Objuczeni sprzętem i opancerzeni, jak batalion Armii Czerwonej w roku 1944.
Plastikowe karabinki szturmowe,

Zabrzmiało, jakby korzystali z zabawkowej broni dla dzieci. ASGeje? :suchar:
pistolety maszynowe wyglądające jak nitownice

Nie ogarniam tego porównania, TO jest nitownica: Image
czasem nawet Ryczyj Puliemioty Kałasznikowa, czyli ich ruskie RPK, i w ogóle.

Rucznoje, do diaska. I nie "ich ruskie", to i "i w ogóle" można wywalić.
Tak czy siak, stara baza Czystoniebowców stała przede mną otworem.

Czystoniebowcy? Cóż to za literacka karykatura. Nie można po prostu napisać, że to baza Czystego Nieba?
Jak się spodziewałem, wszystko zostało tak, jak dwa lata temu zostawili to bojownicy.

Powtórzenie - zamiast "zostało" polecam "jest dokładnie", Poza tym, skoro wcześniej pisałeś o Czystym Niebie w czasie teraźniejszym, to czemu tu jest w czasie przeszłym i do tego "dwa lata temu"? Nie ogarniam trochę.
Były tutaj trzy duże drewniane chaty, każda z innym przeznaczeniem.

Każda przeznaczona do czego innego.
Interesowała mnie głównie dobudówka do głównego budynku

Pierwsze "głównie" może opuścić ten padół łez, bo mamy powtórzenie.
głównego budynku w którym z tego co słyszałem od Szkła (niechmuZonalekkąbędzie, moje kule rzadko chybiają celu) był kiedyś warsztat techniczny.

Przecinek po "budynku", "którym" i zamiast nawiasów. Stosowanie nawiasów w opowiadaniach, no... jest brzydkie. A niechmuZonalekkąbędzie po normalnemu zapisz.
Taśma, taśma, śruby (wezmę, sposób na anomalie ukradziony od stalkerów)

To, co powyżej i do tego - jak pomysł może być ukradziony od stalkerów, skoro i bohater, i członkowie Czystego Nieba byli stalkerami?
Poza tym - jaka taśma? Taka z kaset do magnetofonów?
Z dużym wspomnieniem na taśmę.

Naciskiem bądź akcentem.
wiertła, i nie zgadniecie… Taśma!

Przecinek przed "i" :u3:.
Kałasznikowy, strzelby automatyczne, dubeltówki, pistolety, pistolety maszynowe.

Pistolety bym przesunął na początek listy, żeby uniknąć paskudnego powtórzenia.
I coś czego większość frakcji zazdrościła Czystemu Niebu.

Przecinek po cosiu, frakcji bym podmienił na stalkerów, bo takich prawdziwych frakcji to mamy w Stalkerze tylko trzy lub cztery.
Pancerze i kombinezony były najlepsze jakie Zona widziała i prawdopodobnie już nie zobaczy.

Jakieś pomieszane... Może "Najlepsze pancerze i kombinezony, jakie widziała Zona, których prawdopodobnie już nigdy nie zobaczy."
A teraz to jest wszystko to samo tylko bez wyżej wymienionych rzeczy.

"wyżej wymienione" brzmi jakby to był jakiś list oficjalny lub e-mail do pracodawcy. "Do tej pory właściwie nic się nie zmieniło - prócz tego, że znikły wszystkie te rzeczy.
świadczące o gwałtowności wychodu z bazy w 2011 roku.

Może nie wychodu, a opuszczenia bazy.
toteż mieli własny kodeks postępowania, stworzony podobno przez samego założyciela lub przynajmniej najlepszego wojownika który w szeregach frakcji był.

Mową Yody pisać zaprzestań :tm:
Rozbiłbym to na dwa zdania - po "postępowania" kropkę i całkiem inne zdanie - "Podobno został on stworzony przez założyciela tej frakcji, chociaż czasem mówi się, że jego autorem jest ich najbardziej doświadczony człowiek."
Dotyczy on strategii na chyba wszystkie możliwe w Zonie sytuacje, walki z wrogiem, regulamin frakcji, system przyjaciel-wróg i wiele więcej.

Co ma kodeks do opracowanych strategii? Rozumiem tu regulamin frakcji, jakieś sprawy honorowe itp. ale strategie i relacje z innymi frakcjami to już raczej sprawa dowódców i strategów, a nie kodeksu. Poza tym, wcześniej napisałeś, że "mieli kodeks", a tu "dotyczy on". Uzgodnij czasy.
Nawet o nieobecnych w Strefie w dużych ilościach kobietach był artykuł

"Był tam nawet artykuł o niemal nieobecnych w Strefie kobietach..." - mową Yody pisać zaprzestań :tm: po raz trzeci.
nakazujący im pomagać nawet gdy należą neutralnej frakcji

Ale... chwila. To Czyste niebo nie było neutralną frakcją? Nie ogarniam tej logiki.
(no jako, że Bandyci, Renegaci i Monolit to są szczególne przypadki, które leczy się ołowianymi kulami, to już szczegół), co bynajmniej dla mnie było sporą przesadą, ale to tylko moja opinia.

NIE. Renegaci to właściwie bandyci, a bandyci to banda brutalnych, kipiących testosteronem dresów. Bo jeszcze przypadkiem jakaś kobieta została bandytką. W celu uświadomienia sobie kilku niuansów odnośnie bycia kobietą wśród bandytów chciałbym polecić ci "Morfinę dla umysłu" Gizbarusa. :caleb: Dalej: o nawiasach już było. To bym ujął w nowym zdaniu razem z następnym fragmentem: "To, że członkowie Monolitu to szczególne przypadki, które leczy się ołowianymi kulami, było szczegółem - i tak takie postępowanie było dla mnie sporą przesadą, ale to tylko moja opinia." Następny bynajmniej - lincz się należy.
Tak czy siak, poza narzędziami (TAŚMA!), pustymi magazynkami i łuskami, nie znalazłem nic wartego uwagi.

Nawiasy. "...poza narzędziami, taśmą klejącą...", przecinek sprzed "nie" - won.
Ale zostały jeszcze dwa budynki więc niech nam Fortuna dopomoże w poszukiwaniach.

Przecinek przed "więc" i nie "nam", ale "mi".
Kolejny barak (jak wszystkie, zbudowany z drewna, na drewnianych palach) mnie nie rozczarował.

Nawiasy.
Już przy wejściu zobaczyłem coś co mnie zaciekawiło.

Przecinek przed "co".
Pod drzwiami leży sobie trup. Ale nie taki zwykły, tylko taki inny.

Po pierwsze - uzgodnić czas z poprzednim zdaniem, po drugie - co to znaczy, że "nie taki zwykły, tylko taki inny"? Jakieś dziwadło.
z resztek tego co kiedyś definitywnie było głową.

Przecinek przed "co".
Krew na ziemi jest brunatnoczerwona
I tu czas.
Ten koleś nie był zwykły. Został w swojej bazie do końca życia

"Nie był zwykły." Co on, mordę pijawki miał czy zadek mięsacza?
Został w swojej bazie do końca życia, agonalnym uściskiem trzymający nieśmiertelne AKSU-74.

Trzymając* oraz nie AKSU-74, tylko AKS-74U.
Dobra broń na krótkie odległości, i do walk w terenie miejskim. Modyfikacja konstrukcji Michaiła Kałasznikowa, z 1947 roku w której powstał słynny na cały świat karabinek AK, z którego po zmianie kalibru na 5,45 milimetra powstał równie dobry (a według niektórych lepszy) następca, z którego Ruskie zrobili właśnie AKSU.

Ten fragment można pominąć, każdy dobrze wie, co to kałach.
Chyba nie jedynym problemem tego trupa było to, że ktoś mu odstrzelił pół twarzy.

No wybacz, po czymś takim raczej każdemu skończyłyby się jakiekolwiek problemy.
w kombinezonie była około pięciocentymetrowa dziura, prawdopodobnie zadana pchnięciem noża.

Może i zadana pchnięciem noża, ale zdecydowanie brzmi jakbyś mówił o okrągłej dziurze średnicy fi 50 mm.
Przemyślenia pełną parą, co się mogło stać.

Raczej "Zacząłem się zastanawiać, co tu się mogło stać.".


Pozdrawiam, jeszcze raz.

Wcale nie, bo "Jeszcze raz pozdrawiam." :caleb:

A co do pytania - było! Chciałbym cię skierować pod jedno z bardzo kiepskich opowiadań użytkownika Stalkep. Tam urządziliśmy mu litanię na temat tego, co powinien zacząć robić, żeby poprawić swoje umiejętności pisarskie. I tobie też polecam tam zajrzeć.

PS: Po napisaniu posta specjalnie sprawdziłem pewną rzecz. Wychodzi na to, że ten post ma 21 867 znaków :F.
Spolszczenie do Misery: The Armed Zone (Ja & Imienny)
Ciekawe kiedy ilość moich kozaczków przekroczy moje IQ Image

Za ten post Mito otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive KubaStempos.
Awatar użytkownika
Mito
Legenda

Posty: 1007
Dołączenie: 17 Sie 2014, 21:21
Ostatnio był: 29 Mar 2019, 02:46
Kozaki: 271

Re: Brak tytułu, ale (chyba) warto przeczytać.

Postprzez Tormentor w 25 Cze 2015, 09:52

Pisanie przecinków po "i" źle o tobie świadczy.


Co nie znaczy, że nie można stosować takiego zabiegu.

Postrzał w brzuch jest chyba z lekka problematyczny, podczas podróży przez Zonę.


Tutaj problematyczna jest aliteracja. Strasznie rzuca się w oczy...albo w uszy.


Pod słowem Uniwersalizm powinna kryć się nowa definicja. :E Dobrze, że komuś chce się rozbijać teksty na części pierwsze. Zawsze to lepsze niż "Słabe, ćwicz i pisz do szuflady"
Image
Awatar użytkownika
Tormentor
C O N T R I B U T O R

Posty: 1043
Dołączenie: 15 Lis 2010, 21:42
Ostatnio była: 20 Kwi 2025, 19:52
Miejscowość: Yantar
Ulubiona broń: --
Kozaki: 291

Re: Brak tytułu, ale (chyba) warto przeczytać.

Postprzez Red Liquishert w 25 Cze 2015, 22:44

Nie, nie warto. Atakująca zewsząd narracja pierwszoosobowa, meh. Bohater w typie "no mam pocisk w bebechach. I?". Takich opków jest zalew i nie wybijasz się, niestety. Popracuj nad stylem, jakoś sformatuj ten tekst porządnie, zastanów się nad wyborem stylu narracji i pogadamy.
Bydlę z pana, panie Red

Za ten post Red Liquishert otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Algir.
Awatar użytkownika
Red Liquishert
Łowca

Posty: 418
Dołączenie: 07 Sty 2010, 16:13
Ostatnio był: 16 Gru 2021, 16:32
Miejscowość: Chuj wie, Polska Ź
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 167


Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości