Potępieni

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 05 Paź 2021, 22:17

To moje pierwsze opowiadanie w uniwersum stalkera, więc proszę o wyrozumiałość. ;) Regularnie będę dodawać nowe fragmenty.
-1-
-Który dzisiaj? - spytał Glonojad, nie odrywając wzroku od notesu,w którym spisywał dłużników.
-Dwudziesty pierwszy.
-Wczoraj był.
-No to dwudziesty drugi - zdusiłam w sobie smętny śmiech z głupoty własnej i barmana.
  Spojrzałam na zegarek zalanego w trupa obok mnie młodziaka.
-Glonojad, która godzina?
-Chyba dwudziesta pierwsza.
-Już była.
-Daj spokój, to już nie jest śmieszne - facet koło czterdziestki zmrużył oczy.
  Ciężko podniosłam się z krzesła, żegnając się ruchem ręki. Glonojad przez ostatnie lata zaangażował się w remont baru i paru innych budynków na terenie Dziczy. Wyćwiczonym, specyficznym chodem doszłam do pomieszczenia z pryczami. Grupa nowych w najemniczym fachu stalkerów spojrzała z rozszerzonymi oczami, jeden otworzył usta. Nie miałam nastroju na bójki, więc z miną pełną pogardy zrobiłam obrót i ruszyłam w stronę schodów na dach. Przydałoby się zasnąć, zasnąć w waszym znaczeniu. Dla nas jest to bardziej stan czuwania, medytacji w towarzystwie mózgu mieszającego w ubarwiony sposób wspomnienia i emocje. Spoczynek z Potępionym przypomina oczekiwanie na koniec podróży pociągiem TLK. Pewnie zastanawiacie się, co do radioaktywnej zony wymyśliłam. Potępieni to mutanty pochodzenia ludzkiego, ale nie takie, jak snorki czy inne dzieci matki zony. Żebyście to dobrze zrozumieli, muszę sięgnąć pamięcią do innej historii.
  Dawno, dawno temu, gdy Lebiediew oprowadził swoją ferajnę z Wielkich Bagien pod elektrownię, nastąpiła kolejna Wielka Emisja, która uśmierciła większość przybyłych wojowników. Każda emisja coś zmienia. Ta pamiętna niszczycielka wpłynęła na organizmy ludzkie na terenie całej strefy w niewyjaśnialny biologicznie sposób. Większość z nas stała się biała jak drzewa malowane wapnem na wiosnę. W następnych tygodniach zauważono, jak niektórzy bladzi stalkerzy włóczą się bez snu kilka dni z rzędu, a za dnia wychodzą cało z każdej zadymy. Siedziałam przy ognisku, gdy pijany Gawron darł
się bez opamiętania.
-Nie mogę jeść, nie mogę spać, ślepy pies przegryzł mi kość, a ja wciąż mogę biegać i chlać - nieświadomy otoczenia pijak wygłaszał swój szekspirowski monolog na szczycie wieży strażniczej, pomimo że jeszcze godzinę temu leżał u medyka, który zapowiedział mu bolesną śmierć. Wtedy stalkerzy przestali nam ufać, delikatnie ujmując.
  O, już jesteśmy na dachu. Niestety mam pecha ostatnimi czasy, gdyż moje mary senne to retrospekcje. Wspominałam już, że w zasadzie to nie mogę odpoczywać? Nie męczę się, aczkolwiek nie do końca.
  Podparłam się dłońmi o żelazną poręcz i spojrzałam na diabelski młyn, a przynajmniej na to  co z niego widać w Dziczy na najwyższych kondygnacjach. To mój taki rytuał. Może tym razem zasnę snem zwyczajnego stalkera.
Ostatnio edytowany przez Srebrna Gwiazda, 18 Lut 2022, 09:31, edytowano w sumie 1 raz
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.

Za ten post Srebrna Gwiazda otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive KoweK, Wheeljack.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 18 Sty 2022, 22:46
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Reklamy Google

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 05 Paź 2021, 22:18

-2-
-Tatoooo, podwieziesz mnie na balet? - dziesięcioletnia dziewczynka wbiegła do biura ojca z pytającym wzrokiem.
Duże, zielone oczy zasypywała gęsta, długa, brązowa grzywa.
-Zbieraj się - siwiejący mężczyzna wstał znad stoły dokumentów i sięgnął do szuflady po kluczyki do auta.
  Ojciec złapał dziecko za rękę i razem poszli do małego fiata. Silnik zawarczał, maszyna ruszyła w stronę centrum miasta. Tego dnia nie było korków, więc szybko dotarli do akademii baletowej. Ojciec dziewczynki wyjął klucze ze stacyjki, beztrosko obserwując ruch na ulicy. Nagle zmarszczył brwi i szybko wygrzebywał klucze, które przed chwilą wrzucił do torby.
-Tato, co się stało? - Joanna spojrzała przestraszona na ojca i palącą się akademię.
-Nie wiem, musimy stąd odjechać. Natychmiast! - z piskiem opon ruszył z parkingu.
  Z gmachu szkoły tańca wyszło kilku zamaskowanych typów z długą bronią palną. Ulica oszalała. Przerażeni kierowcy szybko przekroczyli dozwoloną prędkość, z karabinów strzelały naboje. Ktoś wzywał policję. Telefon rozbił się, upadając na płyty chodnikowe. Ciało osunęło się jak worek kartofli, rozbryzgując krew na otępiałych przechodniów i auta, które zaczęły wpadać w poślizg. BMW uderzyło w fiata. Ojciec uderzył głową o kierownicę pod wpływem siły ze zderzenia pojazdów. Samochód zakręcił się w miejscu. Niespodziewanie szyba rozpadła się w pył pod wpływem wystrzałów. Hałas zadźwięczał w uszach dziecka, które patrzyło na krwawą instalację szkła, wbijającego się w nieruchome ciało rodziciela. Czas przestał istnieć. Policjanci jakby w zwolnionym tempie popychali na ziemię terrorystów, wykręcając im ręce. Człowiek w niebieskim mundurze otwierał usta, z których nie wydobywały się żadne słowa. Szarpał bezwładnym ciałem Asi. Wszystko zaczęło się rozmazywać,  a potem zapadła ciemność.
  Ktoś starał się wybudzić dziesięciolatkę. Tłum obcych twarzy otoczył poszkodowaną, przekrzykując się nawzajem. Dziewczynka próbowała zrozumieć, co do niej właśnie powiedziano.
-Ale jak to mój tata nie żyje?
-Sprawdź czy ma jakąś rodzinę. Nie? Zadzwoń do najbliższego sierocińca.
  Nikt nie zwracał uwagi na małą Joannę, która właśnie uświadomiła sobie, że została sama.
~
  Druga w nocy. Bezchmurne niebo ukazało księzyc. Wysoki prawie na dwa metry najemnik przemierzał łąki wokół jeziora Jantar. Był za daleko od bazy naukowców, żeby zetknąć się z mutantami, ale za blisko, żeby uniknąć zombie. Szybko rzucił się pomiędzy polne chwasty,kiesy usłyszał wystrzał z pepeszy. Niewidząca postać ostatni raz zacharczała i upadła w pokracznej pozie, po tym jak mężczyzna w granatowym uniformie wycelował z marthy i nacisnął spust. Cień rozejrzał się i wstał powoli. Licznik Geigera trzeszczał, detektor anomalii podświetlił kilka punkcików na ekranie.
-No cóż, to będzie trudna droga - Cień westchnął i rzucając muterki przeszedł pomiędzy karuzelami.
  Pracodawca nakazał mu podejść do lokalizacji udostępnionej na PDA. Zapłacił najemnikowi dużą sumkę za samo dotarcie do miejsca modlitewnych rytuałów białych mutantów. Powszechnie wiadomo, że nikt żywy nie uszedł z szabatów Potępionych. Po pierwsze, mimo znanej lokacji przedstawienie nigdy nie było widoczne, co uniemożliwiało samo obejrzenie dziwnych zachowań zgromadzenia. Po drugie, mutanty po cichu usuwały odważnych delikwentów, jeśli już udało się takowym przebić przez wysokoenergetyczną zasłonę psioniczną nieznanego podtypu. Cień ostrożnie wędrował przez niską trawę.
-Chyba znalazłem - mruknął do siebie, gdy zauważył iskrzącą, falującą półkulę.
  Zamknął oczy i wbiegł w pole energii. Ból rozdzierał jego wnętrzności na drobne,  organiczne włókna sarkomerów, ale zacisnął zęby i wybiegł po drugiej stronie przeszkody. Ta niewielka bariera strasznie go wyczerpała. Dostrzegł kilkadziesiąt sylwetek szeptających jakąś niepokojącą pieśń. Cień zapamiętał jedną prawdziwą informację od plotkujących stalkerów. O n i wyczuwali gwałtowne emocje. Przeczołgał się cicho, starając się zachować spokój. Stalkerzy wszystkich frakcji unieśli ręce, postępujac krok w przód. Obrót, skłon, uniesienie, skok. Powtórz. Nagle postacie stanęły i skrzyżowały ręce na piersiach. Cień patrzył oczarowany, starając się opanować strach wynikający z tej nietypowej sytuacji. W głowie miał scenariusz, że to monoliciarze, którzy oderwali się od klanu, ale wiedział iż to nie jest to. Mroczni tancerze już nie szeptali. Donośnym, pewnym siebie, ale pozbawionym wyrazu głosem powtarzali słowa wypowiadane przez osobnika stojącego na platformie zbudowanej z kilku zniszczonych ciężarówek, które pochodziły jeszcze sprzed katastrofy w '86.

Na pamiątkę naszych narodzin dzięki Ci składamy.
Daj nam siłę, daj nam noc.
W mroku składamy ofiarę i pokornie Cię prosimy.
Gdy na czerwonym niebie szkarłatny księzyc rzuci swój cień, my wysłuchamy Cię.

Strażnikom Swym zaufaj, bo wieczni jesteśmy aż po dzień, w którym pożegnasz każdego z nas.
  Cień wsłuchał się w deklamację godną monolitowych demiurgów. Zastanawiał się do kogo i z czym kierują się Ci opętani nieludzie. Tłum przykląkł na jedno kolano wyciągając twarze i prawe dłonie w sobie tylko wiadomym kierunku. Nawet szczekanie ślepych psów ucichło w obawie przed zbudzeniem z uroku marionetek o śmiertelnie bladych twarzach z czarnymi rysami okalającymi kości policzkowe i skórę pod oczami. Ze zgromadzonych wyłoniła się kobieca postać o długich włosach, związanych w kitkę. Szafarz ceremonii zszedł ze swojego podium i zacisnął dłoń kobiety. Ten impuls zadziałał na pozostałych. Żywy organizm połączony dłońmi. Na nocnym nieboskłonie zapłonęła krwisticzerwona łuna. Sylwetki tryskału dziwacznymi iskrami energii. Zaczęły grzmić pioruny. Drzewa schyliły się w burzy pod wpływem wiatru. Wyrwany z transu Cień obejrzał się, szukając gorączkowo wzrokiem schronienia przes niespodziewaną emisją. Z drugiej strony, pragnął do końca obejrzeć przedstawienie.
-Emisja się dopiero zaczyna, zdążę. Zresztą co mam do stracenia - najemnik zadecydował szybko.
  Patrzył na rozświetlony łańcuch ludzi. W ułamku sekundy obwód sie rozerwał, iskry zgasły. Na niebie rozpostarł się pierścień fotonów. Ludzkie pozytywki obróciły się, zatanczyły ostatni taniec i rozeszły się własnymi drogami.
  Cień nie bez powodu otrzymał tę swoją dziecinną ksywkę. Doskonale wtapiał się w otoczenie, niezauważony potrafił się wszędzie przedostać. Krokiem nocnego zwierzęcia schował się w najbliższej budowli. Wybrał mały domek, w którym prawdopodbnie 30 lat temu mieszkała wiejska rodzina. Potępieni odchodzili pogrążeni w sobie tylko wiadomych rozmyślaniach. Nie bali się emisji, hord szalejących mutantów czy przemieszczających się anomali. Cień stojący za ścianą kątem oka zauważył t ę kobietę. W umyśle pojawiły mu się myśli rozważające chwilowe szaleństwo. Przecież w zonie nie ma kobiet. Poważne rozterki przerwał mu ból w nodze, która mocno krwawiła.
-Musiałsm oberwać, gdy przechodziłem przsz tę zaporę. Czas się zebrać do kupy i stąd spadać - burczał do siebie, wyciągając apteczkę wojskową. Często rozmawiał ze sobą w sytuacjach stresowych.
-Blyat! Muszę wziąć od tego cwela medyka podręcznik poprawnego zszywania ran, bo nigdy szwy mi nie wyjdą tak jak powinny.
~
  Chmura po kilkugodzinnej drzemce wybrała się na zebranie t y c h stalkerów. Kiedy się skończyło z nową siłą witalną wracała do Dziczy. Stąpała starą jezdnią, nieoświetloną przez gwiazdy. Dozymetr piszczał miarowo.
-Ej, ty, stój! - kilku bandytów wyjrzało zza zdezelowanej terenówki i wycelowało pistolety w zakapturzoną osobę w granatowym maskałacie. Sylwetka zrzuciła kaptur i spojrzała wzrokiem godnym chimery.
-Misza, to ten biały zasraniec, strzelaj do jasnej cholery! - bandyta w długim do ziemi, skórzanym płaszczu rzucił komendę do kolegi i nerwowo wystrzelił z pm-ki.
  Najemniczka wyskoczyła, podbiegła do bliżej stojącego bandyty i poderżnęła mu gardła zamaszyście. Zasłoniła się dziko krwawiącymi zwłokami, gdy drugi zbir oddał serię w jej kierunku. Chwila zdawała się trwać wiecznie. W stronę mężyczyzny przepłynęła energetyczna fala, która odrzuciła ciała o kilkanaście metrów. Nieszczęśnik wpadł w anomalię termiczną.
  Po krótkiej przygodzie dziewczyna tanecznym ruchem ruszyła w dalszą wędrówkę, tym razem pomiędzy drewnianymi domami z lat świetności miasteczek na terenie obecnej strefy wykluczenia.
  W jednym z budynków chował się Cień, który zauważył co się święci i szukał nabou do swojego trs301. W końcu zetknęli się. Trzydziestolatek nie znalazł zapasowych magazynków, więc żeby zyskać na czasie uderzył kolbą karabinku w staromodne okno. Dźwięk łamamego szkła wypełnił atmosferę. Kawałki krzemionki rozbryzneły się po pomieszczeniu. Chmura zastygła w bezruchu. Wspomnienia uderzyły w nią jak młot. Powieki osunśły się, próbując ukryć widok mieszjącego się wypadku z dzieciństwa z obrazem mężczyzny, który uderzył bronią w szybę. Umysł uciekł w nicość. Zapadła ciemność.
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 18 Sty 2022, 22:46
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 29 Paź 2021, 09:43

-3-
Rosła dziewczyna osunęła się na ziemię, rozrzucając pokruszone szkło. Cień natychmiast podbiegł do ciała. Wyciągnął szmaty z plecaka i rozdarł je nożem. Kawałkami włosianki związał ręce i nogi niespodziewanego przeciwnika. W dużej, bocznej kieszeni schował wcześniej łańcuchy. Ostrożnie, tak, żeby nie zbudzić zbyt wcześnie najemniczki (taką frakcję przynajmniej wskazywała patka na przedramieniu nieprzytomnej). Mężczyzna zastanawiał się czy spotkał gdzieś wcześniej dziewczynę. Najemnicy mieli o tyle specyficzne podejście, że nie wszyscy uznawali przynależność do frakcji, tylko działali na własną rękę. W społeczności łatwiej było o zlecenia, znajomych i przede wszystkim bezpieczeństwo. Z drugiej strony, jeśli dostajesz, to musisz też coś dawać. Raz na jakiś czas każdy stalker dostawał pracę do wykonania na rzecz grupy. To taka forma daniny. Stąd w strefie pojawił się podział na najemników zrzeszonych i niezrzeszonych. Cień ostatni raz sprawdził więzy i opadł na podłogę. Wyciągnął manierkę z wodą. Miał ochotę na coś mocniejszego, ale marzenia musiały na razie zaczekać. Zakręcił manierkę i zamknął na chwilę oczy.
Chmura przebudziła się wraz ze świtem. Powitała ją poranna cisza (swoją drogą w zonie poranki zazwyczaj są ciche, jeśli nie liczyć wędrujących stalkerów i polujące na nich mutanty). Jednak, kiedy chciała wstać, zorientowała się, że jest związana, a obok niej w przeciwnym kącie w najlepsze śpi najemnik.
-Mocniej się nie dało, nie? – myślała, próbując poluzować nieco włosiankę i metal.
Nigdy nie miała cierpliwości, więc szybko porzuciła siłowanie się z okowami. Wydawało się jej, że facet się obudził na brzdąkanie żelaza, więc znieruchomiała, udając sen. Trzydziestolatek usiadł, przetarł oczy.
-Wiem, że nie śpisz – rzucił w kierunku kobiety zesztywniałej w nienaturalnej pozie.
Nie zwracając uwagi na więźniarkę, sprawdził wiadomości na PDA i zjadł czerstwy chleb, który został mu z poprzedniego dnia.
-I co teraz ze mną zrobisz? – Chmura spytała obojętnym głosem, próbując ukryć zdenerwowanie i wściekłość.
-Chyba powinienem cię ze sobą zabrać gdzieś, nie wiadomo gdzie – nostalgicznie oparł się o rękę i spojrzał nieobecnym spojrzeniem przed siebie,
-Posłuchaj mnie, dobijmy targu jak uczciwi ludzie albo po drodze cię zabiję.
-Och, naprawdę? Nie stać cię, a Zielony nie odkupuje swoich ludzi z frakcji. Poza tym jestem człowiekiem honoru, wykonuję zlecenia do końca.
-Ty się słyszysz chłopie? Żadne z nas od dawna nie wie co to honor. Twoja matka o ile żyje, pewnie wstydzi się, że cię urodziła.
-Dobra, morda. Idziemy.
-Sam się przymknij gnoju – w głowie Chmury pojawiały się kolejne plany na wyjście z tej niezręcznej sytuacji.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
:+: rozdziały będą krótsze, ale częściej będę je wrzucać
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 18 Sty 2022, 22:46
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 13 Lis 2021, 21:54

-4-
Szli już jakąś godzinę. Mutantka nie była w stanie mu się wyrwać z łańcuchów, ale trzymał ją na bezpieczną odległość na wypadek gdyby czegoś próbowała. Przywiązał do parcianych pasków na mundurze kobiety kij, który znalazł w pomieszczeniu rano. Dodatkowe przeszukiwanie pomieszczenia po przebudzeniu się było strzałem w dziesiątkę. Gdyby ktoś teraz zobaczył Cienia i Chmurę pewnie by pomyślał, że oboje zwariowali i się przeżegnał (oczywiście tak, jak robią to prawosławni).
-No i znowu wpakowałam się w jakieś gówno. Szczerze mówiąc, to nie mam ochoty nawet już próbować ucieczki. Wolni najemnicy się znaleźli, bandyci, ot co! – Chmura kontemplowała swój los, idąc w sposób okazujący pogardę dla mężczyzny, który ją schwytał w tak banalny i biurokratyczny sposób.
-Dzięki Czarnemu Stalkerowi, że omijam wszystkie anomalie i nawet ślepych psów nie słychać. Chociaż z drugiej strony, chodka w zonę bez przeszkód jest bardziej niepokojąca. Pułapki w strefie są prawie zawsze. Chociaż z drugiej strony prawie zawsze to nigdy, a nigdy to prawie zawsze. Zależy jak długo i co się robi w tym popieprzonym miejscu. Dobra, dość, Cień nie jesteś żółtodziobem, żeby się tak dekoncentrować – Cień w tym czasie podejmował filozoficzne dysputy sam ze sobą.
Wędrówka trwała parę godzin, niebezpiecznie zaczęli zbliżać się do bazy wojskowej. Chmura, widząc to zaryła butami w ziemię i rozszerzyła oczy Kij uderzył w przedramię Cienia, na co boleśnie jęknął i zachwiał się, nie wypuszczając kija z rąk.
-Nie ma co stać, idź – rozkazał najemnik.
-Snajperzy nas zestrzelą, chyba nie jesteś na tyle głupi i to rozumiesz? – zirytowana Chmura rzuciła, wciąż obserwując wieże przeznaczone prawie że dla strzelców wyborowych. Placówka była naprawdę porządnie zbudowana.
-Nie zestrzelą, idź.
-Co za gnida z ciebie, z wojskowymi kolaborujesz w taki sposób?
-Nie tobie oceniać moje wybory – Cień popchnął dziewczynę, zmuszając ją do dalszego marszu.
Kiedy stanęli kilka metrów przed bramą jednostki wojskowej, jeden z żołnierzy podszedł do nich i zlustrował obu najemników. Kiwnął głową w kierunku Cienia i odwrócił się w stronę współtowarzyszy, którzy otworzyli bramę. Najemnicy powoli przeszli przez wrota. Żołnierze, słysząc, że coś się święci wyszli z różnych zakamarków, żeby popatrzeć, co spowodowało ten harmider. Nagle rozległy się szepty. Ktoś się cofnął, ktoś inny rozmawiał z kolegą, zakrywając usta dłonią. Zszokowane spojrzenia skierowane w stronę stalkerki, która była Potępionym. Brzęk łańcuchów nieznośnie wypełniał ciszę z każdym krokiem dziewczyny.
-Nie no, super ku*wa, znowu instytut mnie ściga czy jak? – niesamowicie zdenerwowana rozejrzała się po placówce.
Twarze żołnierzy i wojskowa zabudowa przypominały jej dawne życie. Dwa z kilku dawnych żyć. Naprawdę często musiała zmieniać swoją sytuację życiową, żeby uniknąć konsekwencji wynikających z pewnych… powiązań z armią. A tymczasem armia przyszła do niej, nie pierwszy raz zresztą. Chmura zastanawiała się, o którą kolaborację lub zbrodnię chodzi, czy może po prostu chcieli złapać Potępionego. Ale po co? Po co ministerstwu ludzie, którzy nigdy nie wyjdą ze strefy?
Kilkoro niższych stopniem żołnierzy gwizdało i śmiało się szyderczo.
-Dlatego nie kolegowałam się z nimi, gdy pracowałam jako naukowiec – Chmura ostentacyjnie spojrzała się przed siebie i westchnęła.
-Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, zgadzając się na zlecenie od kapitana…, jak mu tam. Nieważne, ch*j z tym jak się nazywa. No, ale cóż, skoro nawarzyłem sobie piwa, to trzeba je teraz wypić – nerwowo rozmyślał stalker.
-Kapitan Paszczenko czeka, zaprowadzę cię stalkerze – młody, na oko dwudziestoletni chłopak zwrócił się do stalkerów.
-Halo, ja też tu jestem – Chmura zdobyła się na resztki humoru. Chłopak lekko przestraszony zerknął i odwrócił wzrok.
-Pewnie oficerowie naopowiadali mu jakie to straszne mutanty z tych Potępionych – z politowaniem pomyślała Chmura.
-Proszę - młodziak otworzył drzwi do obskurnego gabinetu.
Chmura spojrzała jaki dupek znowu ma do niej pretensje i nagle zrzedła jej mina. Nie przypomniała sobie na początku nazwiska, ale twarz już tak. Kapitan Paszczenko pracował w placówce badawczej na terenie zony, kiedy Chmura nie była jeszcze Chmurą, ale panią doktor od spraw strefy.
-
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 18 Sty 2022, 22:46
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 29 Gru 2021, 01:49

-5-
Kapitan Paszczenko uśmiechnął się szyderczo i poprosił, żeby usiedli. Stare krzesła zaskrzypiały. Chmura, gdyby mogła założyłaby teraz ręce, jak to miała w zwyczaju robić, ale więzy uniemożliwiły odruch. Cień chrząknął, chcąc nie uczestniczyć w dyskusji pomiędzy związaną najemniczką a kapitanem i zaczął mówić.
-Wykonałem zlecenie, teraz pora na resztę mojej kasy.
-Tak, mój podwładny zaraz przyjdzie z pieniędzmi . Aczkolwiek mam dla ciebie jeszcze inną robotę, propozycja z tych nie do odrzucenia. Celowo siedzicie tutaj oboje. Chmurka będzie miała nam wiele do opowiedzenia zanim powiem o jaką robotę chodzi – kapitan Paszczenko wiercił rowki w biurku wypisanym długopisem, nie patrząc na stalkerów.
-Po pierwsze dla ciebie to pani doktor, a po drugie nie mam ci nic do powiedzenia – dziewczyna spojrzała chłodno, czując, że rozsadza ją wściekłość.
-Teraz znają cię jako Chmurka, więc dla mnie też będziesz Chmurka – kapitan lekceważąco odpowiedział i machnął ręką.
- Przechodząc do rzeczy, mam pewną sprawę. Dawno temu, frakcja naukowych niedobitków zwana czyste niebo porwała się na szturm elektrowni oblężonej przez monoliciarzy. Chmurka również poszła na bitkę, chociaż powinna nam to sama teraz potwierdzić. Stalkerów zaskoczyła Wielka Emisja i tak większość błękitnych wojowników kopnęła w kalendarz. Pewnie znasz panie Cieniu tę historię, ale dla porządku opowieści przypomnę pewne fakty. W elektrowni i na Wielkich Bagnach zostały dość ciekawe dokumenty. Zbitek informacji o czystym niebie, monolicie, świadomości Z i to, co mnie najbardziej interesuje. Dokumenty przepowiadające możliwą mutację, która ostatecznie doprowadziła do powstania takich fascynujących osobników, jak ten, który siedzi pośród nas – pięćdziesięcioletni kapitan zapalił papierosa i przerwał na chwilę monolog.
-Ty sobie ze mnie kpisz i to poważnie. Kontroler ci w łepetynie zawrócił. Nie będę wracać na Wielkie Bagna, a tym bardziej leźć do monoliciarzy. To śmierć murowana. A jeśli chodzi o Potępionych, nie wygaduj bzdur. To była nagła mutacja, nieprzewidywalna jak wszystko w zonie. Napisałam nawet na ten temat pracę badawczą dla jajogłowych. Ja ci ją chętnie przeczytam, naprawdę. Poważnie, co ty gościu wygadujesz – Chmura zaśmiała się, niedowierzając jednocześnie teorii rzuconej przez Paszczenko. Czy jednak coś przeoczyła, będąc jeszcze czystoniebowcem?
-Jak pracowaliśmy w placówce naukowej, to też tak pyskowałaś. Dlatego z hukiem wypie*dolili cię z placówki, wiesz? Idealizowanie świata do niczego nie prowadzi, ale się uparłaś, że nie będziesz robić tych jakże niehumanitarnych eksperymentów. Żałowałem cię, bo popchnęłaś tych konowałów z uniwersytetu, ale zrozumiałem, że zrobiłaś coś bardzo dziecinnego – Paszczenko kontynuował, wydmuchując w międzyczasie dym z papierosa.
-Nie musieli mnie wyrzucać, sama odeszłam… z wielkim hukiem. Nie rozumiem po co ci te nieistniejące dokumenty. Chcesz mieć profesjonalnych żołnierzyków, ale nie wiesz jak się do tego zabrać? To śmieszne, służby bezpieczeństwa są tak paradoksalne w swoich działaniach względem strefy.
-Mnie one do niczego niepotrzebne, to znaczy są w pewnym sensie, ale mniejsza z tym. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Na pewno jesteś zainteresowana, co z tego wszystkiego będziesz mieć – kapitan wywiercił już dość sporą dziurę w blacie.
-Od ciebie można dostać tylko gówno i jeszcze raz gówno – dziewczyna odpowiedziała wyzywająco.
-Twoją siostrę wyrzucono z uniwersytetu z natychmiastowym przeniesieniem do placówki badawczej w strefie. Ciekawe, że znowu powtarza się znana już nam historia. No, ale wracając, doskonale wiesz, że nie jest w stanie funkcjonować bez leków i opieki medycznej, więc zostanie na łasce tamtejszych jajogłowych. Rozmawiałem już z kim trzeba i udało się umieścić cię w placówce na stałe. Taki powrót na stare śmieci, ale nikt już nie będzie się przejmował twoją pyskówką. Brzmi ciekawie, nieprawdaż?
-Dowód – Chmura cicho rzuciła żądanie. Kapitan Paszczenko wyciągnął z biurka plik dokumentów i przerzucał przed Chmurą stronice, gdyż kobieta wciąż była związana.
Chmura uważnie czytała arkusze pożółkłego papieru. Świat się skończył, okazało się, że pogrzeb jej siostry był fałszywy i samobójstwo zostało ukartowane, a sama siostra siedzi teraz w laboratorium w strefie. Chmura miała rozdartą duszę. Z jednej strony chciała wrócić do siostry, Paszczenko swoją drogą dobrze przemyślał propozycję. Z drugiej strony czuła, że coś jest nie tak. Tajemnicze dokumenty o Potępionych, powrót do pracy w instytucie. Musiała się jakoś wyrwać i sama to wszystko zbadać, zanim będzie za późno i inteligenci wyprawią największą manianę od ’86. No i trzeba wydostać siostrę z tej klatki.
-Niech ci będzie, informacje o celu przygody? – Chmura postanowiła udać, że złapała haczyk.
Kapitan Paszczenko nieszczerze się uśmiechając wysłał pliki na PDA Chmury i zakończył negocjacje ze stalkerką.
-A co ze mną? – Cień maksymalnie skonsternowany dopiero teraz zdołał coś z siebie wykrztusić.
-Pójdziesz z nią, niestety nie ufam na tyle Chmurze, żeby ją wysłać samą. Dostaniesz odpowiednie zaopatrzenie, o wypłacie pogadamy na osobności. Na razie dostaniesz zaliczkę tak jak poprzednio i nie ma się co wykłócać, trzymam cię w garści aktualnie – na twarzy Paszczenko wciąż tkwił zbyt szeroki uśmiech. Jak u klauna.
-W takim razie również czekam na instrukcje – dość poważnie odpowiedział Cień, analizując w głowie, w jak bardzo beznadziejnej sytuacji się znalazł.


-6-
Kapitan Paszczenko krzyknął przez drzwi do młodziaka, który wcześniej wpuścił stalkerów do biura. Chłopak wszedł, stanął na baczność i strzelił obcasami butów, wszystko regulaminowo. Kapitan podszedł do chłopaka i nakazał mu pilnować dziewczynę. Potem wyszedł z Cieniem z pokoju. Najemnik obejrzał się na stalkerkę, kiedy kapitan zamykał drzwi. Drzwi zatrzęsły się w zawiasach. Chmura spojrzała się na żołnierza, który stał obok z karabinem gotowym do użycia. Pod maską obojętności młody mężczyzna ewidentnie krył zdenerwowanie. Broń ślizgała się od potu. Chmura odwróciła się i zaczęła rozmyślać, miała kobylasty problem do rozwiązania.
Kapitan Paszczenko szedł z dłońmi splecionymi za plecami. Cień maszerował lekko z tyłu. Patrzył na ściany korytarzy budynku. Obskurne i ponure miejsce, ale widać było, że placówka została niedawno wybudowana. Nie było żadnych uszkodzeń. W końcu kapitan zaczął mówić, co wybudziło najemnika z otępienia.
-Pójdziecie do głównej bazy czystego nieba. Wysłałem ci współrzędne, żeby przypadkiem dziewczyna nie wyprowadziła cię w pole. Wiem, że nie byłeś wcześniej na Wielkich Bagnach, dlatego wprowadzę cię w temat. Bagna są zdradliwe. Anomalie występują w większym zagęszczeniu niż na innych obszarach Strefy. Kręci się wyjątkowo dużo mutantów, zwłaszcza pijawek. Ci, którzy idą przez bagna pierwszy raz zazwyczaj kręcą się w kółko, trudno znaleźć bezpieczną drogę w tym piekielnym labiryncie pułapek. Chmura powinna łatwo poradzić sobie z wynajdywaniem ścieżek. A i nie właź do wody, lepiej obejść większy zbiornik niż aby coś cię zeżarło. Nie orientuję się, jak wygląda sytuacja z renegatami, więc miej oczy na baczności – kapitan mówił pouczającym głosem.
-Czego konkretnie mam szukać? Przecież widzę, że nie powiedziałeś wszystkiego – Cień stanął. Kapitan również się zatrzymał.
-Więcej nie mogę ci powiedzieć, zajmijmy się lepiej tym, czego masz szukać w elektrowni. Dokładnie tego samego, co na bagnach. Interesują mnie również raporty z podróży. Chcę znać każdy szczegół o terenie, opuszczonych bazach czystego nieba i wnętrzu elektrowni. O ile oczywiście tam dojdziecie – kapitan już się nie uśmiechał. Lustrował badawczo najemnika, jak dziecko, które sprawdza czy rodzic się zdenerwuje na zjedzenie słoika słodyczy z najwyższej półki.
-Oczekujesz, że będę się bawił w zgadywanki i pilnował Potępionego? To samobójcza misja, nie wchodzę w to – Cień zbliżył się o krok i chłodno rzucił odpowiedź.
-Tak? Przypomnę ci najemniku, że dopóki jesteś w placówce twoje życie zależy ode mnie. Jedno machnięcie na żołnierza i po tobie.
-Wiesz co? pier*olę twoje gadanie, ale niech ci będzie. Wiem, że nie mam wyjścia, ale trochę się muszę potargować. Pomówmy o kasie.

tutaj tworzę planszę do chińczyka :D inspirowaną stalkerem: https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl

:kozak: :kozak: :kozak:
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 18 Sty 2022, 22:46
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 30 Gru 2021, 00:33

-7-
,,Każdy Twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą Twoją się ukorzę
Ale chroń mnie, Panie, od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie, Boże’’
Drzwi otworzyły się z hukiem. Cień wszedł do pokoju za kapitanem, który mruknął coś do żołnierza. Młodziak, który dotąd stał w gotowości nad krzesłem złapał dziewczynę za ramię i zmusił do wstania. Chłopak wyprowadził stalkerów z budynku. Na podwórzu był gwar, wojskowi i naukowcy wydawali się łapać wszystkie plotki jak znudzone staruszki w bloku. Kilka metrów za bramą najemnik zatrzymał związaną i odwrócił się w jej stronę. Na chwilę zamknął oczy, trawiąc na języku słowa. Obawiał się tej podróży. Rzadko chodził z innymi stalkerami, co dopiero nieprzyjaznymi.
-Słuchaj, rozwiążę cię. Nie ma sensu uciekać, oboje mamy postawione ultimatum. Nie kombinuj, współpracujmy. Im bardziej będziesz się stawiać, tym większa szansa, że zginiemy – najemnik w końcu wyrzucił ułożoną wypowiedź. Ciężko przyszło mu to powiedzieć. Nie znosił godzić się na kompromisy.
-Zatem, niech tak będzie – wyniośle podniosła głowę i zaczęła rozcierać zdrętwiałe ręce – Ale mam warunki – przerwała i dodała po chwili – Ja prowadzę. Nie wtrącasz się i nie zadajesz głupich pytań. To będzie bardzo trudna przeprawa – wbiła bezwzględny wzrok w najemnika. Pogodziła się z nowym problemem, ale zamierzała to załatwić jak najbardziej znośnym sposobem. Przerażał ją powrót na bagna, powrót do domu. Domu, którego później już nigdzie nie odnalazła.
-Nie będziesz kręcić, to nie będę zadawać ci niezręcznych pytań. Ruszajmy, zdążymy przejść kawałek zanim się ściemni.
Cień zastanawiał się nad osobą najemniczki. Na usta cisnęło mu się mnóstwo pytań, ale na razie musiał z nimi zaczekać. Do czasu aż przełamią pierwsze lody. Żywił również nadzieję, że dowie się czegoś więcej o Potępionych.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Glonojad zirytowany czekał na Chmurę. Najemniczka miała mu przynieść dokumenty od naukowców, mimo umówionej pory wciąż nie zjawiła się w barze. Wtem zabrzęczał jego PDA. Automatycznym ruchem sięgnął do urządzenia i rozwinął najnowszą wiadomość. Zaczął czytać:
,,Glonojad, to nie jest żart. Aktualnie jestem w trudnej sytuacji. Paszczenko zmusił mnie do podróży na bagna oraz do elektrowni po jakieś dokumenty. Dotyczą Potępionych. Kapitan dał mi do zrozumienia, że prawdziwy powód powstania Potępionych nie jest jeszcze znany przez nikogo. Wojskowi ewidentnie kręcą z naukowcami. Paszczenko powiedział mi, że moja siostra jest teraz w placówce naukowej. Możesz dowiedzieć się jakichś konkretów? Wiem, że możesz stary cwaniaku. Ma na imię Tatiana. Nie wiem czy w ogóle wrócę do Dziczy. To istna droga krzyżowa.
Chmura’’
Glonojad dłuższą chwilę z wytrzeszczonymi oczami analizował to, co właśnie przeczytał. Jak do tego doszło?
-Powinienem powiedzieć innym mutantom. A może nie powinienem? Chmura znowu pakuje mnie w jakiś syf, jestem dla niej zbyt pobłażliwy. Ale ona ma siostrę? Dzieją się rzeczy, których nie rozumiem. Chociaż z drugiej strony nic mi nie mówiła o swojej rodzinie. Zresztą nieważne, pewnie niedługo kłopoty dotkną również mnie. Dam znać Potępionym i poszukam tej całej Tatiany, a później się zobaczy. Nie mam na to wszystko siły – Glonojad schował twarz w dłoniach, podpierając się łokciami o blat.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Pani Tatiano, podejdzie pani na chwilę? Wy młodsi naukowcy zawsze macie świeże pomysły – profesor Sacharow zwrócił się do Tatiany, dotykając przez rękawice nieznany mu artefakt.
-Tak, oczywiście, już idę – Tatiana pogrążona w posępnych myślach poderwała się z krzesła i podeszła szybkim krokiem do staruszka.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W Czerwonym Lesie stało kilkoro niezdrowo białych na twarzy stalkerów. Odpoczywali, jeden z nich stał na warcie. Mutanty uciekały w inne części lasu. Od ludzi bił nieokreślony mrok. Wydawali się być martwi i szarzy jak Strefa. Jakby koegzystowali z zoną. Wydawali się jednocześnie pasować i wyróżniać na tle anormalności obszaru po katastrofie ekologicznej. Stalkerzy patrzyli ospali przed siebie, ale mimo to uważnie śledzili otoczenie. Jeden z nich wstał, przeszedł kilka metrów i spojrzał na niebo. Zbliżała się emisja. Kolejna w tak krótkim czasie. Stalker zmarszczył brwi z troską. Z zoną działo się coś niedobrego, trzeba ją uleczyć. Znaleźć źródło wyładowań. Stalker wykręcił głowę w kierunku towarzyszy. Odpowiedzieli mu równie zmartwionym spojrzeniem, jak dzieci, które widzą, że matka choruje i nie może wstać z łóżka.
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 18 Sty 2022, 22:46
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 31 Gru 2021, 16:58

-8-
,,Ale twarz z ognia jeszcze nieobeschłą
Będą musieli w szczere giąć uśmiechy
Z oczu wymazać swoją hardą przeszłość
Uszy nastawić na szeptów oddechy
Nie ten umiera co właśnie umiera
Lecz ten co żyjąc w martwej kroczy chwale
Więc ci co polegli – poszli w bohatery
Ci co przeżyli – muszą walczyć dalej’’

Stalkerzy ruszyli spod bazy. Przeszli już większy kawałek drogi. Na horyzoncie widać było najbardziej zewnętrzne tereny Wielkich Bagien. Na dzikich, brunatnych łąkach ślepe psy goniły mięsacze. Wiatr ślizgał się między źdźbłami szarej trawy i trzciny. Zbliżali się do północnej bazy renegatów. Bynajmniej do czasu, gdy bagna zamieszkiwali czystoniebowcy w tym gospodarstwie obozowali renegaci. Lebiediew często wysyłał grupy szturmowe w celu odbicia gospodarstwa. Renegaci uparcie tam wracali. Najemnicy znajdowali się już w odległości kilku metrów od starych chałup. Chmura stanęła. Cień zatrzymał się wraz z dziewczyną i spojrzał na nią pytająco. Nie dostrzegł zagrożenia, więc zdziwił się, że nie podeszli bliżej. Chmura rozglądała się uważnie. Coś tu jej nie pasowało. Spodziewała się, że usłyszy strzały, ale w powietrzu wisiała martwa cisza. Powoli postąpiła kilka kroków, wciąż obserwując budynki. W dłoniach trzymała przygotowany do użycia automat. Cień również wyciągnął swoją broń. Opuszczona wieś wyglądała jak wiele innych w Strefie, nie spodziewał się fajerwerków również jeśli chodzi o ewentualne spotkanie z ludźmi. Najemnicy weszli do najbliższej ze stodoły. Po środku pomieszczenia znajdowało się palenisko ze świeżym popiołem. Na ścianie rzucało się w oczy jaskrawymi, chociaż zniszczonymi przez czas malowidło. Stalkerka podeszła do niego bliżej. Malunek był jednym z motywujących plakatów, które frakcja zaczęła malować w miarę powiększania się społeczności. Chmura zamknęła oczy. Ogarnęły ją wspomnienia.
Po wygranej bitce Chmura i kilkoro stalkerów w różnym wieku schroniło się w stodole. Cieszyli się, że znowu udało przegnać się bandytów. Ktoś opowiadał żarty, ktoś inny śmiał. Rozpalili ognisko. Naszywki ze słońcem wyłaniającym się zza chmur jaśniały w płomieniach na tle brudnych mundurów. Rozmawiali o swoich zadaniach. Każdy miał swoje obowiązki w klanie. Jeden miał pójść na wyprawę naukową, inny odbierał zapasy żywności od pośredników.
-Chmura, a jak tam twój projekt o kontrolowaniu aktywności emisji? – stalker zagadnął przysypiającą dziewczynę.
-Nie mam na razie konkretów. Sądzę, że monoliciarze wiedzą coś, czego my nie wiemy. Pracuję nad planem urządzenia, dzięki któremu można by osłabić siłę emisji bądź przekierować ją do swego rodzaju magazynu energii. Działało by to na zasadzie elektrowni. Ale, jak mówiłam, nie mam na razie konkretów. Jednego możesz być pewien mój drogi, szykuje się inba stulecia. Podobno Lebiediew chce podbić elektrownię.
-Tylko nie powtarzajcie tego dalej, jakby co, to ja nic nie wiem – dziewczyna pogroziła palcem.
-Nic tu nie zaszło, zupełnie nic – Stalkerzy odpowiedzieli konspiracyjnie, uśmiechając się. W oczach zgromadzonych przetaczały się refleksje nad ogłoszeniem dziewczyny.
Cień złapał stalkerkę za ramiona i potrząsnął nią, wykrzykiwał zirytowany. Chmura skierowała wzrok na wściekłego mężczyzny. Zdjęła dłonie najemnika ze swojego munduru i dotknęła malowidła. Przejechała dłonią po ścianie. Stalkerzy, z którymi wtedy rozpalała ognisko zginęli w bitwie pod elektrownią. Chmura nie wykonała do tego czasu urządzenia kontrolującego emisje. Bezcelowo poszła wraz z stalkerami na bitwę. Patrzyła, jak jej przyjaciele umierają. Czasem myślała, że wolałaby tam zginąć niż przeżyć dzięki mutacji. Co z tego, że budziła pewnego rodzaju szacunek naukowców i stalkerów. Co z tego, że w ogóle stała teraz w starej stodole na bagnach, czyim kosztem. To nie była jej zasługa, mutacja była przypadkiem, losem na loterii. Teraz znowu szła na samobójczą misję. Znowu musiała szukać rozwiązań, bawić się w detektywa i badacza. W zasadzie nie powinna teraz w ogóle zatrzymywać się na rozpamiętywanie przeszłości. To co się stało, już się nie odstanie.
Dziewczyna wyszła z budynku. Cień pobiegł za nią. Dosłownie się w nim gotowało. Denerwowało go, że dziewczyna jest oderwana od rzeczywistości, ignoruje go i nic nie wyjaśnia.
-I co? Niczego nie szukamy? – spytał najemniczkę.
-Jeszcze nie tutaj – półgłosem odpowiedziała.
-Słuchaj no, o co chodzi? Czemu tak długo stałaś pod tą ścianą? Nie reagujesz, nic nie mówisz. Przez całą drogę nie mogłem się od ciebie niczego dowiedzieć. Przestań strzelać fochy i weź się w garść. Wszystko zależy od tej wyprawy, a z tobą nie da się w ogóle pracować. Ty w ogóle współpracowałaś kiedyś z innymi? Bo nie wyglądasz. Masz ewidentnie coś nie tak z głową. Ta mutacja przepaliła ci neurony – Cień burczał, pragnął nawiązać nić porozumienia z kobietą, ale brakowało już mu cierpliwości.
-Zawsze tyle gadasz?
Dziewczyna ostatecznie przeciągnęła strunę. Cień złapał maskałat z przodu i podniósł kobietę tak, że opierała się o ziemię czubkami bierców.
-Oczekuję wyjaśnień, skończyła się moja cierpliwość. Nie będę tolerować takiego zachowania – w powietrzu zawisła gęsta atmosfera. Najemnicy patrzyli sobie w oczy, każdy zamierzał postawić na swoim. Ostatecznie mężczyzna puścił dziewczynę na glebę. Kobieta zachwiała się lekko i stanęła.
-Trudno jest mi tu przebywać. To cmentarz dusz osób, które znałam. Fakt, masz prawo być na mnie wściekły, ale spróbuj mnie zrozumieć. Uciekłam stąd przed przeszłością. Mam skomplikowaną, brudną historię – dziewczyna zamilkła i spuściła głowę.
-Może opowiesz mi coś o sobie? Wiesz, powinniśmy jakkolwiek sobie ufać, a nic o sobie nie wiemy – Cień cicho odpowiedział, zdążył się już trochę uspokoić.
-W porządku. Zrobimy postój? Ciemno się zrobiło, a ty pewnie w przeciwieństwie do mnie niezbyt dobrze widzisz po zmroku.
-Dobry pomysł.
Najemnicy skryli się w najbliższej chacie. Kiedy usiedli usłyszeli grzmoty. Niebo zmieniło kolor na krwistą czerwień. Zaczynała się emisja. We dwoje gorączkowo szukali jakiegoś wejścia pod ziemię. Emisję najlepiej było przeczekać pod powierzchnią. Cień odkrył zjedzony przez mole dywan, który jak się okazało skrywał zejście do piwnicy. Ruchem ręki pokazał Chmurze schronienie. Wpuścił ją pierwszą na drabinkę prowadzącą do piwnicy. Kiedy dziewczyna zeszła, Cień poszedł w jej ślady i zostawił lekko otwarty właz. Na zewnątrz działo się piekło.
Słowniczek:
Biercy – rosyjskie buty wojskowe :kozak:
Maskałat – strój służący do indywidualnego maskowania :pogarda:
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 18 Sty 2022, 22:46
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 02 Sty 2022, 18:46

-9-
,,Ale twarz z ognia jeszcze nieobeschłą
Będą musieli w szczere giąć uśmiechy
Z oczu wymazać swoją hardą przeszłość
Uszy nastawić na szeptów oddechy
Nie ten umiera co właśnie umiera
Lecz ten co żyjąc w martwej kroczy chwale
Więc ci co polegli – poszli w bohatery
Ci co przeżyli – muszą walczyć dalej’’





Czerwony nieboskłon rozrywały burzowe chmury. Energia o nieobliczalnej sile przenikała każdą martwą i żywą cząstkę. Najemnicy rzucili się pod ścianę piwnicy. Przez zimny beton przepływały drgania. Mężczyzna potarł czoło dłońmi, głowę uciskał ból. Emisja rozpętała się na dobre. Stalker wyciągnął tabletki i manierkę z wodą. Każda emisja była trudna dla organizmu. Nieważne czy stalker był początkujący, czy doświadczony. Chmura nawet nie próbowała udawać, że nie jest podatna na wyładowania Strefy. Wręcz przeciwnie, czuła się doskonale. Cień spojrzał na dziewczynę. Szczerze zastanawiał go efekt mutacji, ciekawe, co by się stało, gdyby dziewczyna wyszła teraz na zewnątrz. Co prawda widział już mutanta na zewnątrz, ale ta cała sytuacja wciąż wydawała się niedorzeczna.
-Chyba umieram – mężczyzna jęknął, kiedy położył się na ziemi. Chmura spojrzała na niego i roześmiała się.
-Co cię tak bawi? Rozumiem, że ty się teraz wspaniale relaksujesz, ale może trochę szacunku dla zwykłego, szarego człowieka? – Cień rozmasowywał głowę z grymasem złości na twarzy – Poza tym miałaś mi coś więcej opowiedzieć o sobie i w ogóle.
Kobieta sięgnęła do swojego plecaka, przekopywała się przez zawartość. W końcu wyciągnęła czarną tabletkę. Uważnie przekroiła ją nożem i podała połówkę najemnikowi. Złapał tabletkę i przełknął.
-Pół nie zadziała – stwierdził niezadowolony.
-Ale przestaniesz mi jęczeć. Weź się w garść chłopie. To nie twoja pierwsza emisja, a marudzisz jakbyś miał się zesrać zaraz z tego wszystkiego. Abstrahując, o czym mogę ci opowiedzieć – usiadła po turecku i podparła twarz dłońmi.
-Wiesz, nie miałam świadomości, że coś się we mnie zmienia. Na początku po emisji byłam pewna, że emisja usmażyła mi mózg i jestem zombiakiem, tyle że takim świadomym. Słyszałam kiedyś o takim pół-zombie, chyba Sztywny go wołali, nieważne zresztą. Bitwa pod elektrownią wciąż trwała, więc nie zwróciłam zupełnie uwagi, że powinnam umierać w męczarniach wraz z moimi kompanami. Widziałam, że przegrywamy, więc uciekłam. Ci, którzy mogli również się ratowali. Kiedyś rozmawiałam o tym przy wódce z jakimś powinnościepem. Stwierdził, że stchórzyłam i w ogóle potem prawił mi jakieś morały rodem z propagandy powinności. Powiesz mi potem, co ty o tym sądzisz. Ostrzegam, że zaszufladkuję cię w kategoriach różnych typów osób. Moja ucieczka była dość nieroztropna. Nie patrzyłam czy przede mną są anomalie, mutanty. Nie wiem jakim cudem, to znaczy teraz wiem jakim, ale wtedy nie wiedziałam, dobiegłam do głównej bazy czystego nieba. Wyjaśnię ci coś, bo skoro będziemy razem łazić, jak romantycznie swoją drogą haha, to powinieneś wiedzieć. Rzadko kiedy rzucam muterki i nie chodzę ‘’ na macanego’’. Po mutacji jakby wyczuwam aktywność anomalii i gorące plamy promieniowania. Biologicznie, to sytuacja jest patologiczna. Mutacje w DNA nie działają jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, ale nie będę ci tłumaczyć podstaw genetyki. Prawdę mówiąc, to na takiego średnio rozgarniętego mi wyglądasz. Nie bierz tego do siebie, zawsze jestem szczera do bólu. Odsypiałam kilka dni swoją desperacką ucieczkę. W bazie było jeszcze parę innych stalkerów, którzy przetrwali. Miałam do siebie i do nich ogromny żal, że nic nie zrobiliśmy. Po krótkiej żałobie ogarnęliśmy poszczególne obozowiska. Segregowaliśmy dokumenty, część paliliśmy, a część przenosiliśmy na pendrivy, dyskietki i inne nośniki pamięci. Większość informacji oddałam naukowcom. Szkoda było mi ciężkiej pracy naszej frakcji. Pozostałe dokumenty i elektronikę schowaliśmy w ziemiance z włazem. Tak, skłamałam kapitanowi o dokumentach, ale z drugiej strony, to co zostało tam pod ziemią nie dotyczy tematu. Poza tym to już tego włazu to już raczej się nie otworzy i niezbyt wyraźnie pamiętam, gdzie on jest. Zebraliśmy z gospodarstw wszystkie zapasy. W głównej bazie zrobiliśmy symboliczne pochówki. Generalnie zależało nam, żeby miejsce nie odeszło zupełnie w zapomnienie. Poruszanie się po bagnach w tym czasie było jakąś karą od boga dosłownie. Bandyci wyczuli co się święci i zrobili sobie partyzantkę pod obozami. I tak rozwiązaliśmy oficjalnie frakcję czyste niebo. Każdy poszedł w swoją stronę. Żwawy jest handlarzem na Skadowsku. Nasz technik kontynuuje pracę w zawodzie w obozie naukowców. Z pozostałymi nie wiem co się stało. Ja się jakiś czas tułałam po placówkach badawczych. Jak już wiesz od kapitana niezbyt lubię naukowców z placówek badawczych. Odrzuciłam propozycje pracy badacza. W niektórych obiektach w ogóle chcieli mnie aresztować. Raz nawet posłali za mną zabójcę, ale! Nie spodziewali się, że to on będzie ofiarą. Jak Kuba bogu, tak bóg Kubie, jakoś tak to szło. Dobre parę lat minęło od tego wszystkiego. Napisałam pracę naukową na temat mutacji. Skumałam się z innymi stalkerami, których dotknęła zona. Stworzyliśmy własną… można powiedzieć kulturę, społeczność. Jeden taki typek odkrył, że w grupie można czerpać energię z emisji. No cóż, kolejny wybryk biologii i fizyki. Zona jest trochę jak matka, tak wiem, zaczynam gadkę starego stalkera. Strzeżemy jej na swój sposób, między innymi przed monoliciarzami czy nawet przed wojskiem. Nie bierz mnie za wariatkę, to dość skomplikowana sprawa.
-Widziałem was wtedy, podczas tego… czerpania energii, faktycznie popieprzone. W zasadzie, nie wiedziałem za dużo o czystym niebie i o tej całej mutacji. Jak miło dowiedzieć się, że ominęły mnie wieści o spie*doleniu Strefy. I mam cię za wariatkę, jeśli chcesz wiedzieć, ale ci wierzę. Po prostu wyglądasz na średnio normalną, sama frakcja czyste niebo przypomina bandę fanatyków.
-No cóż, już za późno dla mnie na leczenie – dziewczyna zachichotała – Jak tam pół tabletki?
-Bywało gorzej – najemnik westchnął i obrócił się na bok
-A dokąd w ogóle zmierzamy? Bagna są dość duże – Cień spytał od niechcenia.
-Obejdziemy wszystkie stare obozowiska jakie znam. Pamiętam, że w którymś z nich była duża tablica z mapą podziemnych przejść na bagnach. To po drugie, a po trzecie potem pójdziemy zebrać zapasy. Oblewa mnie pot na myśl o wyprawie do elektrowni. Jest w tym wszystkim mały kruczek. Skoro Paszczenko wysłał nas na poszukiwania dokumentów, to znaczy, że ktoś także ich szuka. Miej się na baczności… jak ty w ogóle się nazywasz? – Chmura zrobiła przerwę.
-Cień.
-Tak po prostu Cień? – zmarszczyła brwi.
-Tak. Koniec tematu, twoja ksywka też jest dość głupawa.
-Oj, już się nie obrażaj – kobieta machnęła ręką na dąsy stalkera.
-To teraz ty mi coś o sobie opowiedz – dziewczyna również się położyła na ziemi i oparła głowę o plecak.
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.

Za ten post Srebrna Gwiazda otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Mruk.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 18 Sty 2022, 22:46
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 14 Sty 2022, 00:08

-10-
Gdy przy ognisku siądziesz, posłuchaj powieści od stalkerów życiem doświadczonych.
-Patrzę na żywot swój nieskończony, choć martwa jestem od wiosen kilku.
-Patrzę na swój żywot nowy, choć starego jeszcze nie przeżyłem.
-Prorocy losu mego nie znają, a przeszłością zajął się grabarz nieopłacony.
-Tułacze lat minionych zabrali mi życie jedyne i suchy chleb na drogę rzucili.
-Szukam wciąż natchnienia, które natchnęło mnie tu po raz pierwszy.
-Szukam wciąż prawdy, która zakryła stare prawdy odkryte tu po raz pierwszy.
-Zgorzkniała jestem i nawet ekscentryk za dziwaka mnie ma.
-Obojętną maskę mruka nieciekawego na twarz zakładam, ale wciąż mnie leczyć próbują.
-Czy słyszysz jak woła głos z serca Strefy? Uszy przewierca krzyk, co do walki wzywa. Pisk, który każe na czerwone niebo patrzeć. Spać nie daje, Morfeusz prowadzi ze mną polemiki. I niepokój jakiś w duszy czuję. Jak żyją stalkerzy o dłoniach różowych i słabych? Jak śmieją oceniać mnie?
-Schizofreniku mój kochany, na zboczu uralskiego wzgórza jak ślimak tańczysz. Nie nam dane znać to, co nieznane, więc wracaj na drogę póki czas.
-Na nerwach mych i duszy swej zdeptanej tańczysz bez rytmu. Jak to jest żyć, licząc dni swe?
-Nie liczy wędrowiec mil, kiedy celu podróży wciąż znaleźć nie może. Jednakże ja wciąż do skoku ze zbocza się przymierzam, cofnąć się o te kilka kroków chcę, bo coś zgubiłem, gdy przytomność pod czerwonym niebem straciłem.
-Przyjacielu mój, czemuż wcześniej cię nie poznałam? Chodźmy do 100 radów zatem, stypę przeżytą trzeba przeżyć jeszcze ten jeden raz.
-Żaden ze mnie gieroj ani stachanowiec nawet, pójdę pić, lecz z innej to okazji. Tańczyć będę w takt zadania nowego, póki partnerki do duetu nie znajdę by w końcu rozważania swe porzucić.
-Cieniu dusz, duszo cieni, jak czelność masz za kilka fałszywych słów wyplutych z pustych dusz ideały porzucać? Twierdzisz, że zaznałeś goryczy? Pokażę ci jej prawdziwe oblicze.
-Chmuro marzeń, mary senne twe wiatr z czerwonego nieba rozwiewa. Odkrywa zgorzkniałego życia oblicze. Jak żyją ci, którzy nie znają duszy spokoju?
-A więc przed siebie pójdę w stronę elektrowni, usiądę na czarnobylitu stopie. Czekać na swój prawdziwy los będę, porzucę co było i co teraz w lęku trwa.
-Lecz zaczekaj, łańcuchy na naszych nogach widzę. Potępionego siły trzeba, żeby je rozerwać.
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 18 Sty 2022, 22:46
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 14 Sty 2022, 22:37

Witajcie stalkerzy i stalkerki.
Co jakiś czas będę wrzucać nietypowe pisadła, które mieliście już możliwość przeczytać w dziesiątym fragmencie. Części wciąż będą krótkie, ale będę je częściej publikować. Moich nowych czytelników informuję, że numery wpisów służą jedynie chronologii, nie piszę rozdziałami. Chętnie poczytam wasze refleksje :)
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 18 Sty 2022, 22:46
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 22 Sty 2022, 20:51

-11-
-Cóż, mam o wiele mniej do powiedzenia. Najemnikiem jestem od dwóch lat. Jak na razie jeszcze się trzymam w tym fachu. Nie mogę ci opowiedzieć, dlaczego ruszyłem do Strefy. Mam amnezję od czasu pewnej emisji. Jedyne zdarzenia, które pamiętam sprzed emisji to diabelski młyn w Prypeci. Moi obecni koledzy po fachu bez wahania uznaliby mnie za trupa, gdy mnie znaleźli w starym parku rozrywki, gdyby nie podeszli do anomalii z artefaktem, która akurat usadowiła się obok mnie – Cień zaśmiał się, ale w głosie wyczuwalna była nutka żalu. Dlaczego w zonie osiemdziesiąt procent stalkerów jest aż tak materialna i pragmatyczna? Głupie pytanie.
-Czasem odnoszę wrażenie, że od tej pechowej akcji nie pasuję do Strefy. Jak gdyby zona mnie odrzucała jako jej mieszkańca. Nie wiem, czy rozumiesz, co mam na myśli. Żółtodzioby tak mają, tylko, że ja mam bagaż doświadczeń. To mnie od nich różni. Na początku to w ogóle był bardzo dziwny stan ducha. Znałem anomalie, zonę jako taką. Całokształt mojej wiedzy pozostał, ale nic nie pamiętałem, wciąż nie pamiętam czegoś poza tym. Nie kojarzę z kim utrzymywałem przyjazne stosunki. Czy zostawiłem rodzinę na Dużej Ziemi? Stalkerzy też nie ułatwili mi zadania, bo totalnie nikt nie mnie nie znał. Rozumiesz co to znaczy? Musiałem brać udział w jakiejś pogmatwanej akcji, która zakończyła się sporą ilością zgonów. Może i jestem mało towarzyski, ale nie funkcjonuję bez osób, które mogę nazwać przyjaciółmi na dany moment. Sam fakt, że przeżyłem emisję, nie usmażyłem się i nie zmutowałem jest niezrozumiały. Niby istnieją takie przypadki, ale nie chce mi się wierzyć w półsłówka.
-Fascynujące, kto by pomyślał, że wcięło ci pamięć w niebyt. Właściwie, to wyglądasz na takiego zagubionego. Nie myśl tylko, że ci współczuję – Chmura spojrzała w kierunku rozmówcy.
-Ubaw po pachy, nie ma co – Cień nie tracił stabilnego nastroju.
-Chyba emisja się skończyła – stalkerka usiadła i podniosła głowę. Na chwilę zamilkła, wsłuchując się w dźwięki przepływające przez beton. Wstała, otrzepała się i podeszła do drabiny prowadzącej do wyjścia z piwnicy. Cień poszedł w ślady stalkerki.
Razem udało im uporać się z włazem piwnicy. Wyszli na powierzchnię i skierowali się w kierunku drogi zawijającej się pomiędzy budynkami. Chmura wysunęła się na prowadzenie.


-Kadłub, co robimy? Przyznam, że wyczuwam jakąś niepokojącą aktywność na Wielkich Bagnach – Obieżyświat z niespokojnym wyrazem twarzy spytał przyjaciela, wyczekując jakiejś decydującej odpowiedzi.
-Tak, też mi się tak wydaje. Możemy sprawdzić co słychać na bagnach. Bo nie masz żadnej roboty do skończenia? – Kadłub zmarszczył brwi i złapał podbródek, zastanawiając się.
-Nie, wszystkie zlecenia mam z głowy. Starczy mi kasy na jakiś czas. Ruszajmy na bagna, teraz.
-Niech tak będzie. Zatem, drużyna, pobudka. Koniec srania w krzakach. Wiem, że wszystko słyszeliście. Kierunek bagna! – Stalker krzyknął w stronę zarośli, z których wynurzyły się sylwetki o białych twarzach.
Pochód czterech postaci z patkami wolnych stalkerów skierował się do bramy oddzielającej Czerwony Las.
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 18 Sty 2022, 22:46
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Re: Potępieni

Postprzez Srebrna Gwiazda w 04 Lut 2022, 00:36

-12-
-Hej, słuchaj, nie jestem robotem i muszę się zdrzemnąć – powieki najemnika co jakiś czas opadały.
-Jesteśmy już prawie na miejscu, zobacz – Chmura obróciła głowę w kierunku rozmówcy, dalej pokonując zarośla.
Mężczyzna zatrzymał się, rozejrzał i zaczął ostentacyjnie rozkładać śpiwór. Stalkerka mruknęła do siebie parę nieprzyzwoitych słów i również zatrzymała się na spoczynek. Usiadła i spojrzała w niebo. Bezchmurny nieboskłon ukazywał gwiazdozbiory.
-Bierzesz pierwszą wartę – najemnik rzucił, zaciągając ekspres w śpiworze.
-Koszmarnych snów – na odchodne rzuciła dziewczyna. Postanowiła nie budzić najemnika na kolejną wartę. Miała przed sobą całą noc rozmyślań. Bezlistne drzewa zaczął okrywać pierwszy śnieg, kiedy zastanawiała się nad poczutym niedawno wołaniem Strefy, które kazało jej dojść do serca bagien.


Ubrania stalkerów okrywały płatki śniegu. Cała czwórka zmierzała w kierunku Magazynów Wojskowych.
-Wtedy złapałem za sznurek. Żebyście widzieli jego wściekłość na twarzy, kiedy odjechała mu ze stołu butelka. Kilku chłopa potknęło się o siebie nawzajem, kiedy butelka rozprysła się po podłodze. Gościu nie zauważył mnie, Hawajczyk miał tamtego dnia dużo klientów, więc ukryłem się w tłumie – Gawron żywo gestykulował, podekscytowany historią.
-I co było dalej? – Obieżyświat zapytał rozbawiony.
-Tak jak już mówiłem, gość rozglądał się w poszukiwaniu rzezimieszka. Nie szukał długo, zatrzymał wzrok na jakimś dzieciaku lat dwadzieścia. Złapał go za przód kamizelki, podniósł i zaczął wrzeszczeć ze złości. Młody był taki zmieszany, aż żal mi się go zrobiło. Żeby nie było, że jestem panem chaosu, w butelce nie było już za dużo wódki, tak na dwa kieliszki.
-Ty i te twoje pomysły, kiedyś cię wpędzą do grobu – Kadłub roześmiał się.
-No co, przynajmniej ja jestem duszą towarzystwa w przeciwieństwie do was – odgryzł się Gawron.
-Tak mówił stalker Pietrow, kiedy towarzysze podróży zepchnęli go do jaskini ze snorkami – Obieżyświat wyszczerzył zęby. Stalkerzy uwielbiali sarkazm i czarny humor.
-Ej, chłopaki, mam fantastyczny pomysł! – Gawron wyrwał parę metrów przed przewodnika grupy, kiedy zauważył w śnieżnej zawiei wóz wojskowy. Pojazd musiał tu stać od niedawna, był czysty i zadbany jak na standardy Strefy.
-Nie – Kadłub ściągnął usta, wypuścił nabrane powietrze i szorstko odpowiedział przyjacielowi.
-Tak! – nie zważając na słowa Kadłuba prowadzącego małą drużynę i podszedł do samochodu. Szarpał drzwiczki aż zawiasy ustąpiły. Na łokciach przeczołgał się na siedzenie kierowcy.
-Ha! – bladolicy stalker tryskał euforią. W stacyjce pozostały kluczyki. Przekręcił je, silnik zawarczał. Stalker docisnął pedał, chwycił za kierownicę i ruszył slalomem przez drogę. Radośnie zataczał koła w rytm wygwizdywanej melodii. Trójka stalkerów ostrożnie zbliżała się do poruszającego się auta, na którym falował odpięty częściowo brezent. Materiał stukał o rusztowanie.
-Uh, cholerny figlarz – Kadłub pokręcił głową i obrócił się w kierunku najwolniej idącego stalkera.
-Silentium, przyśpiesz trochę! Zgubimy cię – stalker krzyknął do spokojnego mężczyzny o zimnych, przenikliwych oczach, który wyważonym krokiem zamykał pochód.
Gawron zatrzymał pojazd tak, że wychylając się z okna miał widok na dowódcę grupy.
-Dalej pojedziemy – rzucił stalker.
-Nieczęsto w Strefie znajduje się działające wozy – dodał z proszącą nutką w głosie.
-Niech ci będzie, zaznaj łaski pana – Kadłub machnął ręką na pozostałych i sam pierwszy zajął miejsce obok kierowcy, zmuszając w ten sposób resztę stalkerów do wskoczenia na pakę. Silentium dyskretnie wyciągnął PDA i pilnując, czy mężczyźni go nie obserwują szybko wysłał wiadomość.
-Ruszaj szoferze, nie chcemy dużo płacić za twojego ubera – zażartował Kadłub. Gawron wyszczerzył zęby w odpowiedzi. Pojazd popędził w stronę Kordonu, podskakując na mniejszych anomaliach.


Chmura wraz ze świtem skończyła wartę. Pochyliła się nad śnieżną powłoką i ulepiła kulę. Wycelowała i trafiła najemnika w głowę. Ten jak rażony prądem przeturlał się na wznak, usiadł, przetarł oczy i spojrzał nieprzytomnie na przeciwnika. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, kolejna śnieżka uderzyła go. Na to, sam przystąpił do zabawy. Po kilku niecelnych trafach podbiegł do dziewczyny, złapał ją w pasie i wrzucił w zaspę śnieżną. Opad uniósł się białą chmurą nad ziemię. Najemniczka po chwili wyskoczyła ze zwinnością godną snorka spod śniegowej czapy i rzuciła się na najemnika. Oboje leżeli w śniegu, przez chwilę patrzyli na siebie, uspokajając oddech po krótkiej bijatyce. Chmura wstała, lekko speszona otrzepała się.
-Kolejna baza renegatów na nas czeka – zmieniła temat i ruszyła przed siebie, nie czekając na mężczyznę. Cień patrzył na nią przez chwilę i krzyknął:
-Poczekaj piętnaście minut, a jak ci się tak spieszy, to nie czekaj – Chmura kiwnęła głową i pomachała mu ręką, nie przerywając marszu. Najemnik zerwał się z ziemi, złożył śpiwór. Załatwił swoje potrzeby, sprawdził PDA i w kilku kęsach zjadł mielonkę z puszki popijaną wodą z manierki. Szybkim krokiem, rzucając muterki dogonił Chmurę, która oglądała zapadłe budynki w środku i na zewnątrz.
-Czysto, znowu czysto – dziewczyna wypuściła powietrze, poprawiając karabin na ramieniu.
-To chyba dobrze? – Cień nie rozumiał jej niepokoju.
-Idiota – rzuciła wciąż uważnie przeszukując niegdysiejszą osadę.
Wtem wybiegła z jednej z chałup, ściągając z ramienia stary ak. Cień odruchowo wyciągnął własny karabin, czekając w napięciu na atak. Z wejścia do budynku wyłoniły się trzy snorki. Dwa z nich rzuciły się na Chmurę. Ostatni przymierzył się do skoku w miejsce, gdzie stał mężczyzna. Dziewczyna wystrzeliła resztę naboi z magazynka, unieruchamiając w ten sposób jednego snorka. Drugi mutant nieudolnie skoczył, przez co jedynie przewrócił dziewczynę na ziemię. Niewiele myśląc, Chmura odbiła się od ziemi rękami i pochylona ruszyła, szarżując. Wyskakując w górę zetknęła się z mutantem, który również zamierzał zaatakować. Spadli na ziemię i przetoczyli się. Snork zdezorientowany rzucał się, usiłując ugryźć stalkerkę. Dziewczyna na chwilę puściła mutanta, wyciągnęła nóż i znowu przygniotła do ziemi stworzenie. Zniszczona maska typu słoń zakołysała się ma głowie łysej bestii, kiedy stalkerka ugodziła mutanta w szyję trzy razy. Z brudnej, kościstej szyi trysnęła krew wysoko w górę. Cień w międzyczasie zastrzelił drugiego snorka i prawie dobił trzeciego, który okazał się nie być ostatnim przeciwnikiem. Dwie postacie z maskami zaskoczyły najemnika, atakując z tyłu. Przewaliły najemnika na plecy. Źrenice Chmury rozszerzyły się maksymalnie, biała twarz stała się jeszcze bardziej blada. W mięśniach obudziła się niezwykła siła. W paru susach rozpędziła się, wyskakując w powietrze podeszwą bierców wylądowała na mutantach, spychając je z najemnika. Cień szybko poderwał się z ziemi, ryjąc ślady w gruncie. Oddał strzał w snorka, który ostatkiem sił czołgał się, coraz bardziej krwawiąc. Stalkerka nie próżnowała. Na ziemi kłębiły się teraz trzy stworzenia, zaciekle walczące o przewagę. Dziewczyna z nieludzką siłą i zręcznością oddała ciosy nożem. Kiedy ostrze wypadło jej z rąk złapała snorka za głowę, którą uderzyła o glebę. Palce zatopiła w szyi mutanta. Drugiego posiadacza ,,słonia’’ spotkał podobny los. Z głębokich, okrągłych ran sączyła się ciemnoczerwona krew. Kobieta stanęła, dysząc ciężko. Granatowy mundur i twarz lśniły czerwienią. Długie włosy przykleiły się do czoła i policzków. Uniosła pochyloną twarz. W oczach płonął dziki, zimny ogień i chęć mordu. Z rozchylonych, dyszących ust wydostawała się para, widoczna na mroźnym powietrzu. Postać otaczała lekka mgła, kita stalowo-białej czupryny falowała na wietrze. Rdzawa wydzielina spływała strużkami, barwiąc śnieg. Wyprostowana sylwetka przestąpiła krok, spoglądając na bok. Światło podkreślało rysy twarzy. Cień patrzył bezcelowo na kobietę oszołomiony. Nie spodziewał się tego, jeszcze czegoś takiego nie widział. Rozumiał już, dlaczego Potępieni sieli postrach. Czuł jednocześnie przerażenie, szok i podziw. Urzekła go ta szalona mutantka.

Silentium – z łaciny ,,milczenie’’

Jak się wam podoba kolejny rozdział?:)
https://www.wattpad.com/user/SwampBreaker <--- moje pisadła
https://www.instagram.com/swamp.breaker/?hl=pl <---- moje bazgroły

Bagnołamacz nie znosi kłamców i nibyolbrzymów. Mieszka w bazie czystego nieba w mieście Łodzi.

Za ten post Srebrna Gwiazda otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Mruk, zdzicho.
Srebrna Gwiazda
Opowiadacz

Posty: 23
Dołączenie: 19 Gru 2018, 20:59
Ostatnio była: 18 Sty 2022, 22:46
Miejscowość: Wielkie Bagna
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 12

Następna

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości