Na wstępnie powiem, że podobnie jak znaczna część graczy na tym forum należę do klimaciarzy.
Absolutnie ważny dla mnie jest tzw klimat gry. Grafika czy bajery to tło - fajne, ale nie stanowiące o jej wartości.
Czym mnie zaczarowała pierwsza odsłona Zony ? Świat gry, nieco mroczny z humorzastą pogodą i dośc nieprzychylnymi mieszkańcami. Sama pora roku, która ja bym określił jako wczesna jesień robi fantastyczny efekt (BTW - Ktoś kiedyś zastanawiał się jak by wyglądała zima w Zonie ? Wszędzie biało, ślady na śniegu, zimno ciemno, krótkie dni i długie noce.)
W czasie gry w pierwszą część miałem wrażenie walki o niemal każdy przebyty metr danej lokalizacji - wszędzie coś się czaiło, jakieś odgłosy w oddali - nie wiem czy to był bug ale kiedyś spotkałem w barze Pseudogiganta. Mało było amunicji, mało jedzenia i leków. Każda wyprawa na drugi koniec mapy musiała być przemyślana. Klimat gry "Cień Czernobyla" lał się drzwiami i oknami. Sama fabuła wymuszała na graczu poczucie osamotnienia i walki o przetrwanie.
Jakiś czas później przyszło na świat "Czyste Niebo". Głodny emocji i Zony pobiegłem do MediaMarktu i zakupiłem grę. Nie powiem, że się zawiodłem, ale...no właśnie ale.
Zastałem mocno rozbudowaną grę, wzbogaconą o bajery i nowe lokacje. Wojna frakcji, ulepszenia broni, wiecej amunicji to elementy , które moim zdaniem nieco zmieniły kierunek rozwoju gry.
Świat "Czystego Nieba" tętni życiem w przeciwieństwie do poprzednika. Tutaj gracz na dobrą sprawę ma pełny komfort psychiczny biegając po napromieniowanych odmętach Zony. Na każdym kroku spotka jakąś neutralną bądź przyjazną frakcję. Nawet jak przez pół mapy goni Cię Pijawka to i tak zawsze znajdziesz schronienie przy ognisku jakiś stalkerów czy Powinnościowców, którzy wspomogą Cie ogniem. Słowem - łatwiej przetrwać. Odniosłem wrażenie, że o ile w 1 części Zona chiała mnie dopaść i zjeśc to w drugiej Zona walczy sama ze sobą a gracz może jej w tym pomóc lub przeszkodzić. Może nie musi
Nowe lokalizacje.
Koncówka gry to jakaś pomyłka. Ktoś za dużo nagrał się w Unreal Tournament. Sieczka, bieganie strzelanie i niespodziewany, szybki koniec gry.
Z drugiej strony Czerwony Las i motyw leśnika to gwóźdź programu. Ktoś miał dobry pomysł i wykonał go genialnie. Za kazdym razem gdzy przechodziłem obok Lasu zastanawiałem się co tym razem wyskoczy i gdzie
Sama eksploracja tych terenów niosła ze sobą duże emocje (Tutaj także warto wspomnieć o podziemnych labolatoriach, które równie fajnie straszyły). Kolejne miejsce godne uwagi - szpital. Zarośnięty, opuszczony i napromieniowany - miło było po nim biegać chroniąc się przed kulami.
Na plus zasługuje także sposób wyszukiwania artefaktów - utrudnił się, co mi osobiście się spodobało. Biegając po krzakach i bagnach trzeba sie nieco bardziej nagłowić jak dostać cacuszko w swoje ręce.
Nowe zabawki - modyfikacje broni i nowy szpej to zdecydowanie plus tej gry. Kolejny powód by dokładniej badać każdy m2 mapy i potem z wywalonym jęzorem lecieć do najbliższego warsztatu ulepszyć sobie zabawkę. Fajny smaczek. Chociaż, ja dopiero pod koniec gry zmodyfikowałem wszystko co zebrałem po drodze, by w ramach wisienki na torcie postrzelac sobie w wojnie frakcji.
Wojna Frakcji.
Pomysł bardzo fajny momim zdaniem. Niestety wykonanie programistyczne - dramat, mnówstwo bugów.
Musiałem się nieźle nakombinować, by moi pobratymcy przychodzili pilnować posterunków. Potem powolne zdobywanie mapy i w końcu sukces - zdobycie bazy przeciwnika. Mi osobiście się bardzo podobało - pod koniec moich zmagań zainstalowałem moda, ktory pozwalał niejako wydawac rozkazy ludziom. Wtedy zdobywanie terenów było błachostką.
Ocena ogólna.
Reasumując wszystkie za i przeciw uważam, iż CzN jest fajną grą i poleciłbym ją każdemu kogo interesuje szerokozakrojony temat postapokalipsy. By pograć wygodnie trzeba doinstalowac pare modów, które po prostu poprawiaja bugi. Jedynie końcówka gry pozostawia niesmak w ustach.