Głupi polski kaszlok nie był zły, miałem taką białą rakietę kiedyś i odgniły mi rury od wydechu przy samych cylindrach. Całość darła się jak widlasta V i te ognie spod maski przy redukcji... To były czasy
Kaszel oczywiście 1994 rok, silnik suchuteńki, zrywny i zamykał licznik. Rzadko kiedy maluch jest w stanie to zrobić (mimo że to prawie z samobójstwem graniczy).
EDIT: Kupiłem! Mam i swoje wozidło. Oto moje maleństwo (teraz jest już umyty):
A to jest post gdzie pokazałem go jako auto moich marzeń:
viewtopic.php?f=9&t=21615#p259071Marzyłem o nim cały rok. Zakochałem się w tym aucie. Wszyscy mi wmawiali nie kupuj, a bo pali, a bo opłaty drogie. W dupie to miałem i mam po dziś dzień, okazało się nawet że jest to bardzo ekonomiczne auto w stosunku do pojemności. Wszystkim życzę aby się marzenia spełniły bo to chyba sens życia by przeżyć je jak najlepiej.
PS: Miałem cholerną chęć przyjechać i zaparkować nim w zonie... Niestety nawet na świętach mnie nie będzie, jutro już jadę i z racji tego Wesołych Świąt! Dla każdego! I udanej zabawy na zlocie.