Nie podchodziłem do ME wcześniej z powodu zbyt słabego kompa i dopiero teraz mogłem to odpalić w sposób, który pozwolił cieszyć się w pełni rozgrywką. Ale...
Od poprzednich części się odbiłem. Zaczynałem grę parę razy, ale nie mogłem przez to przebrnąć, wciąż mając nadzieję, że może za następnym zakrętem znajdę to, co innych tak pociąga. Korytarzowe rozgrywki, skrypty, liniowość, do tego męcząca mechanika, która skutecznie odciągała mnie od fabuły, przez co imersja mocno upadała. Ok, to nie Stalker, najwyraźniej ta seria nie jest dla mnie.
Do ME podszedłem już ostrożniej i chyba dzięki temu grę ukończyłem. Graficznie bez zarzutu, gra jest najzwyczajniej w świecie ładna. Mechanika chyba uległa ucywilizowaniu, bo mimo że nie była intuicyjna, to też mocno nie przeszkadzała. Dzięki temu mogłem chłonąć bardziej świadomie klimat, a ten jest momentami bardzo gęsty i muszę przyznać czasami wciska w fotel. I tyle...
Prowadzenie gracza za rączkę, długie przerywniki filmowe, powtarzające się sekwencje zagadek środowiskowych, crafting tak nieznaczny, że w ogóle niepotrzebny, nieczytelna mapa, niby pół otwarty, ale do bólu liniowy świat. Mimo prowadzenia za rączkę zdarzyło mi się błądzić. Rozmowy NPC, w których zdarzały się misje poboczne - ktoś mi obok smęci o swoim życiu, a parę godzin później zorientowałem się, że jak się przystanie, to pojawia się istotna informacja. Gdybym wysłuchał wszystkich rozmów, to zyskałbym pewnie parę godzin więcej rozgrywki polegającej tylko na słuchaniu/czytaniu dialogów. No i gra jest króciutka - niecałe 20h bez żadnego pośpiechu i z całkiem sporą eksploracją. No i największy zarzut - gra w zasadzie nie pozwala na własne podejście do tematu, scenariusz zakłada tylko jedną ścieżkę z niewielkimi odchyleniami.
Gra nie jest zła, ale do Stalkera dużo jej brakuje. Kilka z jej elementów w Stalkerze byłoby atrakcyjnych, ale mam nadzieję, że HoC nie będzie Metra przypominał. Dałbym 7/10