Przeczytałem w zeszłym tygodniu, książka warta przeczytania, ale znacznie mniej interesująca niż Metro 2033, krótsza o prawie 200 stron, mało interesująca historia epidemii w metrze jest tłem dla rozważań o egzystencji człowieka, próbie pozostawienia czegoś po sobie i ogólnym wnioskiem, że człowiek nie potrafi wykoszystać zdobyczy techniki w odpowiedni sposób. Pojawia się również Artem, ale dosłownie tylko na "chwilę" i jego wątek właściwie nic nie wprowadza do fabuły. Wspomniane są również wydarzenia z Metro 2033, ale brak wyjaśnienia co dokładnie zmieniło się od tamtego czasu, poza informacją, że mutanty z powierzchni rozpoczęły polowania w samym metrze.
Słabe opisy (szczególnie mutantów, które ograniczają się do "goźne, niebezpieczne, przypominające pająki, z białą skórą"
), klimat nadal jest choć zdecydowanie mniej się dzieje, troche brak przemyślenia niektórych fragmentów (w pewnym momencie bohaterzy muszą przejść przez zabójczo napromieniowaną stację, ale znajdują na to sposób - maskę przeciwgazową "słonik" i pancerzyk ołowiany ....). Książka jest niezależna od 2033 wieć Ci z was którzy nie czytali 2033 nie powinni mieć problemów z "wgryzieniem" się w fabułę (mało nawiązań do 2033). Pojawia się wątek miłosny, ale stanowi trochę dalszy plan. Zakończenie trochę w podobnym stylu do 2033.
Co do polskiego wydania, powraca ścierająca się okładka (choć w mniejszym stopniu niż 2033), więc jeśli chcecie zachować pomalowane na srebrny kolor literki na przedniej okładce i z boku, to od razu zadbajcie o jakąś zastępczą okładkę (zwykła kartka papieru daje rade). W ksiązce znajduje się mapka metro (podobna do tej z 2033). Tłumaczenie jest ok, chociaż tłumacz czasem zmieniał płeć Saszy
Ogólnie warto przeczytać, ale moim zdaniem Metro 2033 jest zdecydowanie lepsze pod właściwie kazdym względem.