przez Zilla w 29 Kwi 2014, 22:18
Stalkera poznałem wraz z kanałem Hyper. Wówczas nie posiadałem jeszcze komputera. A może posiadałem? Nie wiem szczerze mówiac. Enyłej... wtedy nie byłem jeszcze maniakiem post-apo czy Czarnobyla, więc gra po mnie spłyneła jak po kaczce. Kiedy już otrzymałem swój prywatny komputer, to kolega mi właśnie polecił Stalkera. Jako że interfejs w grze jest taki a nie inny, uznałem że gra musi być jakimś cRPG, co mnie z miejsca zaczeło drażnić, bowiem nie znosze RPG. Pograłem trochę, gry nie skończyłem i odinstalowałem. Ale najwyraźniej jakieś ziarenko w mojej głowie zostało zasiane, bowiem myślami wracałem do tego tytułu. Coś musiało być w tej grze takiego że przyciągało. Niczym mityczny monolit, chciałem więcej. W niedługim czasie zainstalowałem tytuł ponownie, by tym razem bez pamięci dac się pochłonąć Zonie. Po zapoznaniu się ze wszystkim, diabeł nie okazał się taki straszny a wręcz obrzydliwie kuszący. Byłem ciekaw historii, tego na co się natkne na każdym kroku a przede wszystkim zafascynowało mnie to że Stalker, choć TO TYLKO GRA, żyje własnym życiem. Brakuje takiego czegoś w dzisiejszych grach. Podobnie jak klimatu tej gry. Pokochałem ... I tak już zostałem... Teraz mi stuknie chyba 3 rok, jak mnie seria zainteresowała a ja stałem się wiernym fanem, na bieżąco śledzącym nowinki z tego uniwersum i jego podobnych, aczkolwiek klimatu prawdziwego Stalkera, na próżno szukać w innych tego typu produkcjach. Dla mnie majstersztyk.