No, no... Tekst mnie przepozytywnie zaskoczył. Po pierwsze, na forum było już kilka opowiadań, których bohaterowie pochodzili z Polski. Zawsze mnie to raziło, wydawało się w jakiś sposób naciągane - w Zonie nie ma miejsca dla obcokrajowców, w Zonie przebywać mogą wyłącznie ludzie ze wschodu: Ukraińcy, Rosjanie, Białorusini, może jakiś Litwin. Ale Polacy? W życiu! Tymczasem ta twoja dwójka, Bogdan i Witek, potrafię sobie wyobrazić ich historię. Dwóch młodych ludzi, pewnie trochę romantyków, którzy po studiach wyruszają do Strefy. Pewni swojej nieśmiertelności, silni wiekiem i zdrowiem, spragnieni adrenaliny i goniący za niesamowitym obrazem Strefy Wykluczenia. Udało ci się w niewielu słowach wykreować naprawdę sympatyczne - choć może nieco sztampowe - postacie. Jeśli zaś chodzi o twoją inspirację, Kaźmierczaka (NIE Ka
żmierczaka, jak napisałeś w pierwszym zdaniu

), to w pierwszej połowie "Grobu..." duch jego twórczości jest baaardzo wyraźnie widoczny. Doskonale wiem, jak Eldoka potrafi natchnąć do pisania, sam uwielbiam jego teksty.
Poza tym, cóż mam rzec, wygląda na to, że mamy podobne gusta nie tylko muzyczne: ja również przeżyłem zauroczenie Krakowem. Miasto jest przepiękne i magiczne, to fakt.

Miło było natknąć się na wzmiankę o nim w czysto stalkerskim tekście.
Idąc dalej, co w tekście mi się nie podobało: "Królowie Nocy". Gdybyś ich tak szczegółowo nie opisał, nie miałbym obiekcji, ale teraz zdecydowanie kręcę na nich nosem.
Parę dni potem dowiedziałem się, że wioska, w której mieszkałem, została zrównana z ziemią. Odwiedzili ją Królowie Nocy…
Gdy przeczytałem ten fragment, pomyślałem, że ci tajemniczy Królowie, to może jakaś fanatyczna jednostka Monolitu, albo owiane złą sławą siły specjalne - i w tym momencie było jak najbardziej spoko. Zostawiłeś wątek otwarty, mogłeś śmiało dopisać dalszą historię Bogdana, albo jeszcze lepiej, wymyślić coś całkowicie nowego. Tymczasem, postanowiłeś opisać bestie w zwykłym poście. No offence, ale opis ten uważam za mocno naciągany, pasujący raczej do budżetowego, amurikańskiego horroru, niż Matuszki Zony. Eksperymenty, mordercze mutanty wyrywające się spod kontroli naukowców... Gdzieś to już widzieliśmy.

Sama nazwa nie pasuje do uniwersum, wszystkie czarnobylskie mutasy zwą się swojsko, tak, jakby nazywał je Sasza Aleksandrowicz z Nowowołyńska, prosty chłop, który przyjechał do Zony zarobić na wyprawkę dla swojego synka, też zresztą Saszki. Twoim bestiom najbliżej do Pijawek, a Pijawki to - poza Zoną - takie małe żyjątka używane w celach leczniczych. Po rosyjsku
krowosos, brzmi odrobinkę niefrasobliwie, prawda? Cała reszta zmutowanego, czarnobylskiego tałatajstwa jest tak samo swojska, snorki snorkają, kontrolerzy kontrolują, nibypsy są psami, ale nie do końca i stąd to "niby"... I hope you get my point.

Wreszcie, na koniec - jak te groźne bestyje tego dokonały, że zburzyły całą wieś? Solidne chałupy, które Sasze Aleksandrowicze budowali tak, by wytrzymywały zderzenie z czołgiem. Zakładam, że chodziło ci o wymordowanie wszystkich przebywających we wiosce stalkerów i w takim razie użyte przez ciebie sformułowanie jest odrobinę nietrafione.
Pozdrawiam!