Wczoraj udało mi się kupić w Warszawie (!!!) całą trylogię o Ślepym Noczkina w oryginale w jednej z rosyjskich księgarń i powiem jedno... i w końcu na własnej skórze przekonałem się jak zostały wydane. Twarda okładka, dominująca czerń, ładne ilustracje na okładce (pomijam czy są związane z treścią czy nie bo jeszcze nie czytałem), strony zszyte a nie sklejone ( u nas już tego się nie robi
), wszystko skromnie i solidnie bez zbędnych elementów - autor, tytuł, znak radioaktywności, ilustracja, nazwa marki, streszczenie na tylnej okładce... dziękuję i do widzenia. Jedyne wady to jakość papieru w środku - prawie toaletowy oraz odblaskowy (dyskotekowy
) tytuł oraz imię i nazwisko autora - zupełnie niepotrzebne i tak typowo ruskie ( no po prostu bljat musi coś błyszczeć!;) ) Ale ogólnie wrażenie jest bardzo pozytywne! Aż się chce wziąć do ręki i czytać. Może to i oldschool ale wolę właśnie tak - klimat! klimat! i jeszcze raz klimat!
Tak na marginesie, jeszcze przed Nowym Rokiem byłem w Rydze i kupiłem tam kolekcjonerskie, rozszerzone wydanie Metra 2033 + 2034 Głuchowskiego w jednym. Okładka holograficzna - w zależności od kąta patrzenia raz tytuł z obrazkiem z metra 2033 a raz inny obrazek z tytułem 2034. I znowuż książka skromnie wydana, dominująca czerń, twarda oprawa, zszyte a nie sklejone strony, znakomita jakość papieru w środku, na wewnętrznej okładce mapa metra, na drugiej wewnętrznej wszystkie okładki dotychczas wydanych książek z uniwersum. Wady? Brak! Ideał! No dobra, jakbym miał się doczepić to jest ciężka, gruba i do podróży niezbyt się nadaje.
Poniżej ogólne porównanie gabarytów... zwróćcie uwagę, że polskie wydania już zaczynają się gnieść... no i te "posiekane" tytuły i nazwiska na grzbiecie - przy próbie przeczytania można zwichnąć szyję
Nie znam się na zachodnich standardach ani rynku wydawniczym, rozumiem, że książka musi wyróżniać się na półce, tak aby zwracała uwagę wszystkich a nie tylko fanów czy miłośników którzy i tak je odszukają. No ale gdyby postawić obok książki rosyjskie i polskie... bez mrugnięcia okiem wybrałbym rosyjskie ! Bez zbędnych logotypów, napisów, oczojebnych kolorów, zupełnie nie powiązanych z tematem sponsorów i innego badziewia. Jest wszystko co być powinno oraz skromnie i gustownie zaprojektowane.
Reasumując: Z całym szacunkiem dla naszych wydawców ale na tle Rosjan wypadamy jak tania, wymalowana dziwka z rozmazanym makijażem, ubrana w podróbki markowych ciuchów z lumpeksu która próbuje zwrócić na siebie uwagę wszelkimi możliwymi sposobami. A tuż obok stoi gustownie i jednolicie kolorystycznie ubrana pani w zbyt błyszczących kolczykach (szuby i zołoto
) Tak czy inaczej - oldschool wygrywa. Czy naprawdę tak trudno pogodzić elementy marketingu z wyczuciem artystycznym ?
p.s.: w rozmowie z pewnym sprzedawcą książek rosyjskich dowiedziałem się, że jeden z rosyjskich wydawców próbował podkupić u drugiego rosyjskiego wydawcę pewną panią decydującą o ogólnym wydaniu książek. Ponoć łapówkę dostała w gotówce w kilku kartonowych pudłach
Nie dziwię się!