OTO PRZED WAMI... Nieznajomy ze swymi wypocinami A tak na poważnie, oto moje pierwsze opiawiadanie. Zdaje sobię sprawę, że nie jest to górnolotna literatura Na pewno wyłapiecie jakieś błędy, czy sprzeczności. Proszę jednak o wyrozumiałość i kulturalną krytykę (o ile komukolwiek będzie się chciało to czytać ). Oceniajcie i podpowiedzcie, czy mam jakieś szanse kiedykolwiek zdziałać coś w tej kategorii twórczości, czy lepiej dać sobie spokój.
:
Mam na imię Siemion, ale mówią na mnie Mrok, ze względy na mój kombinezon SEVA, który jest cały czarny. Ów kombinezon nie posiada żadnych flag i innych wstawek kolorystycznych. Jest na nim tylko znak rozpoznawczy samotników. Kiedy nie jestem na wypadzie, przebywam w Barze, który jest teraz pod kontrolą "Wolności". Apropo przejęcia Baru, to "Wolność" zostawiła masę dobrych ludzi u progu Baru, zdobywając ten punkt na mapie Zony. Przy drodze od strony Magazynów Wojskowych jest teraz mnóstwo krzyży na których powywieszane są maski gazowe i butle z tlenem należące do poległych, a na samych krzyżach powypisywane są ksywki i imiona zabitych. To strasznie przygnębiający widok, zwłaszcza że leży tam wielu moich dobrych znajomych z którymi jeszcze nie tak dawno dane mi było urżnąć się w trupa niczym z zaufanymi towarzyszami broni. Należy wspomnieć, iż ideowo jestem za "Wolnością", i nie ma co ukrywać że nie darze zbytnią sympatią "powinnościowców". Jednak nie jestem w otwartym konflikcie z "Powinnością". Kiedyś chciałem wstąpić do "Wolności" jednak pozostałem samotnikiem. A to głównie z tego powodu że cenię sobie niezależnosć niczym ryś, i nie specjalnie miałem ochotę uganiać się na rozkaz za typkami z "Powinności". Pytasz gdzie teraz podziewają się ludzie z "Powinności". Zamelinowali się w bunkrze naukowców. Naukowcy przyjeli ich ponieważ "powinnościowcy" pomagali im odpierać ataki na placówkę; głównie zombiaków i snorków. I co dziwne nie brali za to ani grosza, ponieważ uważają że to ich obowiązek, zniszczyć całe, jak to oni mówią "plugastwo Zony".Cóż mogę jeszcze powiedzieć o sobie... Używam FT200M. Jestem raczej dość doświadczonym stalkerem. Dosyć powiedzieć że w swojej stalkerskiej karierze zabiłem czterech kontrolerów. Wykończyłem też jakieś 20-30 pijawek i jak dotąd nie zbrzydło mi jeszcze stalkerskie rzemiosło. Nie żebym się chwalił, bo tego akurat nie lubię, ale bandytów to już nawet nie liczę. Trafiło się też ze 20 żołnieży i ze 30 najemników. Zdarzyło mi się kilka razy wpaść w anomalię i wiem jak to potrafi cholernie boleć. Dobrze że jestem jeszcze kompletny, hehe.Odstrzeliłem też kiedyś kilku stalkerów, którzy chcieli mnie oszukać, a potem grozili śmiercią. Heh.. Gdyby wiedzieli tępe sukinsyny z kim zadzierają. Jeden z nich miał chyba ksywkę Wampir, głupi dupek. W jednego z nich władowałem ze złości chyba z 20 pocisków. Kałuża krwi była taka, że od biedy utopiłbyś w niej człowieka. No co się tak na mnie patrzysz? Nienawidzę oszustów, szczególnie tu, w Zonie, gdzie może od tego zależeć twoje życie. Jestem w Zonie od czterech miesięcy. Dla niektórych to mało, ale ja szybko łapię, i nauczyłem się przez trzy miesiące więcej, niż inni przez dziewięć. Znam takich co są tu ponad półtora roku albo nawet po dwa lata! Większość stalkerów ginie lub wraca do Wielkiej Krainy w przeciągu sześciu miesięcy. Jak przeżyjesz tu rok, to potem sobie poradzisz, o ile nie zapędzisz się zbyt daleko. I tu wcale nie chodzi o odległość od centrum. Poprostu trzeba znać swoje możliwości i nie przegiąć. A kojarzysz może chłopaków z Czystego Nieba? Nie? To koniecznie musisz ich poznać. To naprawdę spoko chłopaki, i porządni ludzie. Pomogą ci jak dostaniesz po dupie od bandytów, albo jak mutant rozwali ci nogę, czy zostaniesz ranny podczas emisji. Tak tu jest młody, trzeba się mieć na baczności i nie ufać byle komu. Daj jeszcze tego zioła, młody. Chcesz wiedzieć jak tu się żyje? Chcesz? To zaraz ci opowiem, ku*wa mać, jakie tu rzeczy się odpie*dalają.
Poznałem jakiś czas temu stalkera o ksywie Łuska. Mówili tak na niego, ponieważ potrafił obranić się nawet przed często, gęsto liczniejszym przeciwnikiem i czasem pozostawała po tym niezła jatka, a po jego obecności pozostawały tylko tony łusek. Ot jak to ktoś kiedyś powiedział, pozamiatał i poszedł. Korzystał z mocno zmodyfikowanego Eliminatora, którym siekł mutanty i różnych śmieci jak melony. Tak, on nigdy sie nie chwalił, chociaż było czym. Jednak znał swoją wartość i był pewny siebie. Załatwił kiedyś Chimerę. Kumasz!? W pojedynkę! Był tak jak ja, samotnikiem. Nienawidził większości najemników. Mówił że "worzą się" ponad swoje umiejętności i uważają się za lepszych, niż są w rzeczywistości. I trudno się zresztą z nim nie zgodzić. Gdy się poznaliśmy dość szybko polubiliśmy się, i zaczeliśmy sobie nawzajem pomagać. Chodziliśmy razem na wszystkie większe wypady, bo jak wiadomo we dwóch zawsze rażniej. Niedługo potem doszła nas informacja, że jakoby jeden nibyolbrzym wyszedł z podziemi, i zaczął panoszyć się na powierzchni, a dokładniej w Magazynach Wojskowych. Wielu stalkerów potwierdzało tę informację. Według relacji innych wielu też zginęło z jego łap. Mówiło się nawet że "Wolność" wysłała siedmioosobowy oddział, który miał za zadanie unicestwić mutanta. Jednak bezskutecznie. Wszyscy podobno zgineli. Jeden stalker opowiadał że widział ze wzgórza, jak ów mutant konsumuje kontrolera w wiosce pijawek, a niedaleko leżały rozszarpane ciała dwóch pijawek! Sytuacja była tak napięta że, dowództwo "Wolności" przeznaczyło 50 tys. rubli na nagrodę dla pogromców mutanta. Oznaczało to 25 tys. na głowę. Postanowiliśmy więc z Łuską że zapuścimy się w te rejony.
Zebraliśmy wszystkie potrzebne rzeczy odwiedzając Barmana i dokupując amunicji. Niedługo potem wyruszyliśmy do Magazynów.
Będąc w Magazynach, weszliśmy z Łuską na pagórek, niedaleko obozu stalkerów. Obóz był teraz opuszczony ze strachu przed potężnym mutantem, który nie ograniczał się tylko do wioski. Z wzgórza było widać niemal całą wioskę pijawek. Na skraju wioski leżały rozszarpane ciała dwóch pijawek. Ciała były niemal wypatroszone. A wokół leżały porozrzucane flaki. A na środku leżał na wpół zjedzony kontroler! Staliśmy tak jak wryci, a zza jednego z domów wyszła bestia. Potężny nibyolbrzym z ranami wokół głowy. Zabite mutanty musiały się widocznie bronić. Widok mutanta sparaliżował nas na chwilę. Po chwili jednak zorientowaliśmy się, że potwór nas nie zauważył. -Zacznę ostrzał stąd, a gdy podejdzie nieco bliżej, wal śmiecia w łeb - odezwałem się do Łuski. Wycelowałem i zaczęło się. Dziesiątki pocisków poleciały ku mutantowi. Monstrum, po otrząśnięciu się, gdy zmieniałem magazynek, zaczęło zmierzać w naszym kierunku. Łuska zawsze był narwany, ale do tej pory zawsze jakoś mu się udawało. -Załatwię go! - krzyknął i pobiegł prosto na mutanta. Łuska biegł na monstrum i oddawał strzał za strzałem w jego kierunku. Nibyolbrzym przyjął z dziesięć pocisków z Eliminatora jednak biegł dalej. Ja, patrząc na to, miałem nieodparte wrażenie, że widze dwóch kretynów biegnących na siebie jak poje*y, czy neandertalczycy. To, że mutant biegł na Łuskę, to normalka, ale że Łuska biegł frontalnie na dwutonową kupę mięśni było co najmniej głupie. No naprawdę, z całym szacunkiem, dla mojego towarzysza, było to posunięciem skrajnie nieodpowiedzialnym. Łuska miał po prostu nadzieję, że zatłucze mutanta, zanim ten zdąży doń dobiec. Ale było to chlernie naiwne, skoro nibyolbrzym pada, po wpakowaniu w niego około dwóch magazynków z GP 37. Była to skrajna brawura, i myślę że sam Łuska zrozumiał to gdzieś w połowie drogi ku gigantowi. Ja w tym momencie, zacząłem się bać jak diabli o życie ziomka. Myślałem, że Łuska zmieni kierunek biegu, gdzieś w połowie drogi. Ale gdzie tam. Parł dalej na mutanta niczym opętany bojownik Monolitu. Po chwili, zdarzyło się coś, czego do końca życia nie zapomnę. Gdy Łuska, znajdował się jakieś trzy metry od potwora, i chciał w tym momencie uskoczyć w bok, bydle wykonało gwałtowny ruch. Wyciągnęło jedną ze swych potężnych odnóży mocno przed siebie i chwyciło Łuskę obejmując go w połowie, i wbijając swe potężne szpony w tułów mojego przyjaciela, po czym wykonało potężny ruch ku górze, jakby chciało nim rzucić. Ja stałem tam, jak palant, na tym pieprzonym wzgórzu i widziałem wszystko dokładnie. Ruchem tym sku*wysyn dosłownie rozerwał go na pół, jak pie*doloną szmacianą lalkę. Potężne strugi krwi rozlały się z jego wnętrzności, które wisiały jak zwykłe ochłapy mięsa, i zabarwiły trawę na ciemny brunatny kolor. A ja tam stałem, jakie piędziesiąt metrów dalej i nic nie mogłem zrobić! Nic ku*wa! Rozumiesz! ku*wa nic! Mało tego, potrafiłem zachować resztki instynktu, i zrozumiałem jak ta gruba ku*wa jest wściekła. I że jak będę walczył skończę jak on... No i że muszę... spierda*ać! Ale, w tym samym momencie menda wytworzyła falę uderzeniową, a ja połapałem się że jestem w jej zasięgu. Fala przewróciła mnie. Niby nic mi się nie stało, ale od okolic pasa w dół tak mnie napieprzało, że nie mogłem wstać. No a sku*wiel oczywiście zaczął podążać w moim kierunku, żeby sobie podjeść. A ja tak leżałem tam, bezbronny, jak pierdo*ona glizda. Strzelać nie było po co. Więc czekałem tylko, aż to się wszystko wreszcie skończy. Co było dalej? (parsknięcie) I tak nie uwierzysz. Ale ci powiem.
Gdy sku*wiel był w połowie drogi, poczułem pisk w uszach. Kontroler!-pomyślałem, to może być szansa. W jednej chwili jakaś niewidzialna siła obróciła i przewróciła mutanta. Co to ku*wa jest?!-pomyślałem. Przecież kontroler by go tak nie załatwił. Patrzę a pod wioską rzeczywiście stoi kontroler. Z wyglądu, kontroler jak kontroler. Co tu sie do cholery wyrabia? Niewiele myśląc, wymierzyłem w jego kierunku. Nagle usłyszałem; -Człowieku. Nie strzelaj. Nie jestem wrogiem. Myślałem, że on robi tak polem psi. Żeby mnie wykiwać. Jednak nie! On to mówił! Normalnie, jak człowiek! Matko jedyna. O co tu chodzi? Może te dupki ze "Świadomości Z", coś poknocili i nie do końca odhumanizowali tego kontrolera... a może powinienem powiedzieć... człowieka? Diabli wiedzą. Jednak przestałem do niego celować, i chciałem wstać, ale ból jeszcze nie pozwalał. On, widząc to, powiedział; -Czekaj, sprawię że ból minie. Rzeczywiście, ból minął. Wstałem. Jednak nadal miałem karabin w gotowości, chociaż był opuszczony. Nagle usłyszałem: -Pomogłem ci, teraz ty pomóż mi. Nie wiem co się ze mną stało. Pracowałem w elektrowni. Prowadziliśmy badania po wybychu w 86. Pamiętam... coś się stało... jakaś awaria..., pamiętam oślepiający blysk... huk... potem... gwizd..., i taki dziwny pulsujący dzwięk, podobny do tych które wywołują te grawitacyjne wiry. ...Potem znowu huk ...jakby grzmoty... niebo zapłonęło... ...potem ciemność... ...niepamiętam... Potem obudziłem się już taki. Nie strzelaj, proszę cię, ja naprawdę... -Nie będę strzelał-przerwałem spokojnie. -Dwóch ludzi w kombinezonach, jak twój kolega-spojrzał na rozszarpane zwłoki Łuski. -Przepraszam..., nie powinienem...-wykrztusił. Wtedy ja targnięty emocjami podeszłem nieco bliżej do rzucającego się w konwulsjach nibyolbrzyma, nie zwracając uwagi co robi w tym czasie kontroler, załadowałem granat do granatnika mojego FT200M, wycelowałem i... Z głowy i części tułowia mutanta została tylko wyrwa w olbrzymim, martwym cielsku, a wnętrzności bryznęły w promieniu dwóch metrów od truchła. Kontroler widząc to rzekł; -Rozumiem cię, musiał być ci bardzo bliski. Odwróciłem się w jego stronę i powiedziałem; -Pomogę ci, ale musisz stosować się do moich komend, rozumiesz? -Nie mam wyboru-odpowiedział. -Ruszamy nad Jantar, myślę że stacjonujący tam naukowcy, będą mogli ci pomóc-oznajmiłem. Wtedy on odezwał się; -Musisz o czymś wiedzieć. Tych dwóch ludzi, których spotkałem... ja ich zabiłem... ale w samoobronie, przysięgam! Strzelali do mnie. -Ja też zabiłem wielu, lepiej ruszajmy-wtrąciłem. W drodze cały czas zastanawiałem się nad całą tą sytuacją. Niby nie został odhumanizowany, ale posiada jakieś niesamowite zdolności, nawet jak na kontrolera, daleko przewyższając możliwości zwykłych kontrolerów. Coś mi tu smierdzi, jakąś grubszą sprawą. Wtem odezwałem się do mojego "towarzysza": -W zasadzie, to nazywasz się jakoś? -Nie pamiętam-odparł. -No dobra mnie nazywają Mrok. A tobie musimy wymyślić jakieś imię. Już wiem, będę cię nazywał Iwan, co ty na to? -Może być-odparł spokojnym głosem. Gdy przechodziliśmy obok baru musieliśmy się przekraść obok posterunku "Wolności", ponieważ pełniący straż stalkerzy, na pewno zaczeliby strzelać na widok kontrolera, czemu się akurat ani trochę nie dziwię. Dalsza droga mijała bez przeszkód. Poza kilkoma zombiakami, nad samym już jeziorem Jantar. Trzech nieumarłych zostało dosłownie rozerwanych od środka, falami jakiejś niezidentyfikowanej energii, emitowanej przez tego niewątpliwie unikatowego kontrolera, czemu towarzyszył tylko dźwięk łamanych kości. Po skończonej walce, i przejściu kilkudziesięciu metrów, napotkaliśmy kolejną przeszkodę, na swej, już prawie skończonej wędrówce. Ujrzawszy mury, okalające bunkier naukowców, zauważyłem pierwszych strażników Powinności. -No tak-powiedziałem. -Teraz będzie pod górkę. -Rozumiem, że problemem są ci stalkerzy?-zapytał. -Powinnościowcy zawsze są problemem-odpowiedziałem. Wtem kontroler zaczął dziwnie poruszać głową we wszystkie strony, a moim oczom ukazała się kolejna scena, której nigdy nie zapomnę. Trzech członków Powinności zostało uniesionych do góry niczym w anomalii karuzela i obracając się bardzo szybko wokół własnej osi, rozerwanych na strzępy. Kawałki porozrywanych ciał, zostały porozrzucane po okolicy. Wyglądało to zupełnie jak w karuzeli. Mogliśmy iść dalej. Dziwne uczucie, ale ani trochę nie było mi żal tych kretynów. Czy taka obojętność siedzi gdzieś głęboko we mnie, czy to Zona tak hartuje charaktery?-pomyślałem. W sumie w Zonie taki widok nie jest jakiś szczególnie rzadki czy wyjątkowy. -Dobra-powiedziałem, gasząc tańczące w głowie myśli. -Idziemy, musimy być czujni, bo to na pewno nie byli wszyscy powinnościowcy przebywający na terenie kompleksu. -Teraz najlepiej byłoby jakbyś zaczekał na mnie tutaj, ja oczyszczę drogę. Poszedłem w stronę kompleksu i rozpocząłem to w czym się najlepiej sprawdzam. Po wewnętrznej stronie muru spotkałem jeszcze dwóch ludzi Powinności. Po skończonej walce wycofałem się z powrotem za mury kompleksu by odczekać aż napięcie wewnątrz bunkra opadnie i naukowcy raczą otworzyć wejście do laboratorium. Kamera przy wejściu nie obejmowała swym zasięgiem miejsc walki, więc naukowcy nie wiedzieli co się stało na zewnątrz. Gdy usłyszałem komunikat, że drzwi do kompleksu są znów otwarte, otworzyłem je i pewnym krokiem wszedłem do środka. Kontrolerowi zaś kazałem czekać tuż za murami. Wewnątrz zastałem trzech bojowników Powinności i cały personel naukowy. -Co się tam do cholery stało?-zapytał jeden z członków Powinności. -Nikt z naszych nie odpowiada. -Atak zombi-odparłem. Członkowie Powinności wyszli na zewnątrz. Kontroler widząc ich, wychylając się lekko, wyszedł zza muru. Powinnościowcy natychmiast otworzyli do niego ogień. Kontroler zawrócił lecące ku niemu pociski i skierował je w kierunku źródła. Członkowie Powinności padli martwi na ziemię. Ja byłem w tym czasie w trakcie rozmowy z naukowcami. Powiedziałem im, że nie jestem sam, i że ze mną przyszedł ktoś kto ich zainteresuje. Jeden z naukowców słysząc strzały, powiedział. -To ten twój kompan!? -Możliwe-odpowiedziałem chłodno. Naukowcy pobledli, słysząc te słowa. Długo tłumaczyłem im, co, jak i dlaczego. Powiedziałem im, że kontroler musiał się bronić, i że powinnościowi, nie zgodzli by się, aby kontroler mógł zbliżyć się do kompleksu. Po długich rozmowach naukowcy, żądni nowych odkryć, zgodzili się zbadać mego towarzysza podróży. Kontroler, opowiedział im swoją historię i dobrowolnie zgodził się na przeprowadzenie badań. Właśnie. Kontroler. A może... człowiek?
Ostatnio edytowany przez Nieznajomy X 28 Wrz 2014, 23:39, edytowano w sumie 2 razy
Miarą Twojej wartości są Twoje zasady.
"jak przyjaźń to do śmierci i nigdy na odpie*dol" O.S.T.R.
"co zrobić, by uczciwie zarobić, co zrobić, by nie wyj*bać szefowi, co zrobić, kiedy szefem jest kobieta, wyj*bać kobiecie to wielki nietakt" Metrowy
Za ten post Nieznajomy X otrzymał następujące punkty reputacji:
Nie jestem specem od literatury, ale podobało mi się to opowiadanko. Jedno z lepszych jakie ostatnio powstały na forum.
Parę błędów: rzemiosło, nie żemiosło wzgórza, nie wzgurza obróciła, nie obruciła rzadki, nie żadki tańczące, nie tańczace z powrotem, nie spowrotem
Kurczę, czyżbym zaraził się od Universala?
Trochę to dziwne. Istota zabiła powinnościowców, a potem naukowcy zgodzili się ją badać. No ale z drugiej strony nie mieli już żadnej ochrony, a do bunkra wszedł uzbrojony mężczyzna. Poza tym mimo iż bardzo się bali tego kontrolera (czlowieka?) to niektórzy naukowcy żądni nowych odkryć posuną się do wszystkiego i podejmą największe ryzyko. Znamy przecież historie labów X.
Dzięki za koment. A co do błędów, to wiedziałem, że coś pochrzanię, bo mam 2 z polaka. I to właśnie nie za teksty, tylko za błędy A jeśli chodzi o naukowców, to właśnie chodziło o to, że nie oprą się pokusie, bo w końcu takiego kontrolera jeszcze nie było
Miarą Twojej wartości są Twoje zasady.
"jak przyjaźń to do śmierci i nigdy na odpie*dol" O.S.T.R.
"co zrobić, by uczciwie zarobić, co zrobić, by nie wyj*bać szefowi, co zrobić, kiedy szefem jest kobieta, wyj*bać kobiecie to wielki nietakt" Metrowy
Nieznajomy X, czyżbyś był agentem Monolitu? Bo Twój tekst to istny monolit
Każdy dialog zaczynaj w kolejnej linii. Tego się nawet czytać nie chce, no daj spokój.
Mam na imię Siemion, ale mówią na mnie Mrok, ze względy na mój kombinezon SEVA, który jest cały czarny.
Prościej napisać, że jest jednolicie czarny i nie ma żadnych dystynkcji poza naszywką samotników. To zdanie jest drętwe.
A propo
Propos. Nieme "s".
Baru, to "Wolność" zostawiła masę dobrych ludzi u progu Baru
Baru Baru, Bora Bora, schowaj powtórzenia se do wora Wór przygotuj duży, bo sporo tych powtórzyń.
powywieszane
W kontekście tamtego zdania raczej "zawieszone".
leży tam wielu moich dobrych znajomych z którymi jeszcze nie tak dawno dane mi było urżnąć się w trupa niczym z zaufanymi towarzyszami broni
Też z deka drętwe i znaczeniowo śmierdzi powtórzenie, w sensie - dobrzy znajomi, zaufani towarzysze broni. Niuans taki.
nie specjalnie
Łącznie.
karieże
Nie wieżę!
czterech kontrolerów
Było bilet kupić, a nie ganiać za czterema biedakami :< Raz, że czterech to sporawo i śmierdzi Rambo trochę. Striełok chyba mniej ich ubił. Dwa, że wydaje mi się, że powinno być "cztery kontrolery". Normalnie to chyba błąd. Ale w momencie, kiedy kontroler jest nie pracownikiem MPK/ZTM, a mutantem, to chyba to ulega zmianie. Chyba.
żemiosło
Na ortograficzne rubieże mnie wyniosło.
Kauża
szczegulnie
Jestem w Zonie od czterech miesięcy.
I czterech kontrolerów? Jak dla mnie - przegięcie.
Poprostu trzeba znać swoje możliwosci i nie przegiąć.
No właśnie, no właśnie!
o ksywie Łyska
Łyska bo łuski? Łyso mi się zrobiło.
obranić się
Pewnie się Obraniak nazywał. Reprezentacyjnie
Ot jak to ktoś kiedyś powiedział; pozamiatał i poszedł.
Źle użyty średnik jak mniemam.
mytanty
Ja też nie lubię ludzi zbierających myto, ale żeby ich mytantami nazywać?
zaczoł
I kwiczoł.
wzgurza
Dysortograficzna burza.
przesnaczyło
Przesnaczyło, znaczy wydało na snacki?
pogórek
P. Ogórek
Z wzgurza
To mnie oburza. "Ze wzgórza".
Ciała były niemal wypatroszone.
Psia krew, Kuballa tam się zapuścił na ryby
z tąd
Spalonych błędów czuję swąd.
wal śmiecia włeb
zaczołem
Z błędów kwiczołem.
obejmyjąc
Obejmując i myjąc jednocześnie? Jak wzorowa matka
Nic ku*wa! Rozumiesz! ku*wa nic! Mało tego, potrafiłem zachować resztki instynktu, i zrozumiałem jak ta gruba ku*wa jest wściekła. I że jak będę walczył skończę jak on... No i że muszę... spierda*ać!
J* pi***ol*, i*e t***j kro**k k***a ma*. Tak, wiem, to cenzura forum. Nie zmienia to jednak faktu, że te wulgaryzmy są wciśnięte na siłę jak dla mnie.
monencie
A może w Monecie, Claude Monecie?
menda wytworzyła falę uderzeniową
X-men.
No a sku*wiel oczywiście zaczoł podążać w moim kierunku, żeby sobie podjeść
"Świadomości Z", coś poknocili i nie do końca odhumanizowali tego kontrolera
Przecież Świadomość-Z, a kontrolery to co innego
wybychu
Zbychu-wybychu. Twoje palce dostały parkinsona.
w 86
Wtedy urodził się Antoninus Pius, cesarz rzymski. Zapomniałeś o apostrofie.
Pamiętam.. coś się stało.. jakaś awaria.., pamiętam oślepiający blysk.. huk.. potem.. gwizd.., i taki dziwny pulsujący dzwięk, podobny do tych które wywołują te grawitacyjne wiry.
Wielokropki składają się z trzech kropek.
Dużo powtórzeń. Zdania proste, wręcz toporne. Liczbę zabitych potworów i ludzi pisz słownie, nie cyframi. Walisz literówkami i ortografami jak fotoradary zdjęciami.
Kacper777 napisał(a):Jedno z lepszych jakie ostatnio powstały na forum.
Kacper777 napisał(a):Parę błędów:
Kacper777 napisał(a):Trochę to dziwne.
Kpisz?
Jakbym miał to jakoś oceniać, to 3/10. Jak na poziom forum. Te 2 z polskiego masz nie tylko za błędy, ale także za teksty. Pod koniec się zmuszałem do czytania.
Nie, ja podziękuję. Posty piszesz lepiej, niż opowiadania.
Za ten post Universal otrzymał następujące punkty reputacji:
Wiedziałem że Uni pojedzie grubo Co do błędów, połowa z szybkości się nawineła. Bo jak mam wenę to piszę i nie patrzę A co do tekstu to spoko, jedni chcą Ferrari, innym wystarczy BMW z lat 80-tych lub 90-tych A posty piszę lepiej, bo jestem bardziej myślicielem niż pisarzem To tyle.
PS Ty to pewnie polaka uczysz
PS2 Ale dlaczego obrzydzasz opowiadanie koledze Kacper777 ??? To, że się Tobie nie podoba (co zresztą było do przewidzenia), to nie znaczy że wszystkim ma się nie podobać. Paniał?
Ostatnio edytowany przez Nieznajomy X, 23 Wrz 2014, 20:15, edytowano w sumie 1 raz
Miarą Twojej wartości są Twoje zasady.
"jak przyjaźń to do śmierci i nigdy na odpie*dol" O.S.T.R.
"co zrobić, by uczciwie zarobić, co zrobić, by nie wyj*bać szefowi, co zrobić, kiedy szefem jest kobieta, wyj*bać kobiecie to wielki nietakt" Metrowy
Nie chce mi się pisać analizy, zresztą sporą część tej roboty odwalił już Universal (za co ma ode mnie Kozaka). Napiszę kilka moich spostrzeżeń.
1. Twój bohater to Mary Sue (tudzież Garry Sue, jak kto woli). Superman rozwalający hordy najemników przy pomocy FT200M. No, kto w to uwierzy? Fabuła musi być czymś, co mnie przekona. Niech twój stalker lata z gównianym kałaszkiem i co chwila dostaje po dupie, a nie będzie ultra-pudzianem, dla którego nie ma żadnego zagrożenia. Niech postać ma mniej wykurwistego ekwipunku, a więcej charakteru.
2. Totalny brak formatowania. Ciężko się to czyta. Weź sobie jakąkolwiek książkę z półki i spróbuj mniej więcej odtworzyć układ tekstu.
3. Błędy interpunkcyjne i stylistyczne, ale chyba nikt się nie spodziewał, że pod tymi względami będzie poprawnie.
4. Liczby zapisujemy w tekście słownie np. trzydzieści siedem pijawek a nie 37 pijawek. Wyjątkami są lata np. 1995 a nie tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty piąty oraz wieki np. XII wiek (nie bądźcie głupimi Amerykańcami, którzy wieki zapisują arabskimi, a nie rzymskimi, jak każdy normalny człowiek).
5. Przy kwestii ortografii się autentycznie wku*wiłem. Tu już nie chodzi o to, że ktoś jej nie zna, ale w dobie podkreślających byki Wordów-Srordów świadczy to nie o niewiedzy, lecz o totalnej głupocie osoby publikującej taką chałturę! Człowieku, toż to nawet Firefox podkreśla orty! Czego używasz? IE? Przejdź na Liska, to przynajmniej unikniesz w tekście czegoś takiego jak "żemiosło" albo "szczegulnie" .
Nieznajomy X napisał(a):to wiedziałem, że coś pochrzanię, bo mam 2 z polaka. I to właśnie nie za teksty, tylko za błędy
A ja z biologii miałem 3 i jakoś nie przyszło mi do głowy, aby bawić się w lekarza, chociaż pewnie byłby ze mnie lepszy medyk niż z ciebie pisarz. Rozumiem, że niewyrobiony warsztat będzie sadził kwiatki interpunkcyjne albo stylistyczne (sam tak miałem), ale orty to za dużo nawet jak na totalnego nowicjusza.
Nieznajomy X napisał(a):Wiedziałem że Uni pojedzie grubo
No to żeś, chłopie, nie widział naprawdę ostrej krytyki. Moim zdaniem Universal był dla ciebie zadziwiająco przychylny.
Moja ocena za ten tekst: 2-/10
Nieznajomy X napisał(a):jedni chcą Ferrari, innym wystarczy BMW z lat 80-tych lub 90-tych
Gdyby twój tekst był samochodem, to wyglądałby tak:
Za ten post User 100 otrzymał następujące punkty reputacji:
Przecież mu nie obrzydzam, na jego opinię nie wpłynę Błożesztymój, przyczepiłem się ledwie do stwierdzenia, że to jedno z lepszych opowiadań i że jest "parę" błędów. Przecież to nieprawda. "Mistrz kuchni" i "W samo południe" atika, choć pisane dla beki, są lepsze. "Serca" Dzikiego nie czytałem, ale pewnie też. "Śledziogród" też miał byki, to nie tego samego kalibru. "Tutaj człowiek stworzył piekło" dupy nie urywa, ale jest lepsze. O "zwykły dzień w Zonie" nie wspominam, bo to marna prowokacja. No wybacz - to są ostatnie teksty, "Kontroler" wymagałby wzięcia na warsztat. Popraw go, wrzuć od nowa. Literówki które popełniłeś, powinny zostać wychwycone przez edytor tekstu lub przeglądarkę. Gdzie to pisałeś, w Notatniku? Weź Worda/Writera, lub pisz bezpośrednio w przeglądarce z doinstalowanym słownikiem. Chociaż wyeliminujesz "mytanty" i "wzgurza", jak już nie możesz zapamiętać pisowni tego drugiego (pierwsze to literówka, ale mimo wszystko).
Też robię błędy jak piszę swoje teksty. Od jakiegoś czasu je poprawiam przed publikacją, nawet kilkukrotnie. Nie ma co pisać na szybko, jak się wali byki, no niestety.
Zresztą to, że mi się nie podobało nie zależy od byków. Po prostu historia jest z deka naciągana. Tekst o Ferrari/starym BMW jest kiepską wymówką, jeśli coś mocno nie gra.
Za ten post Universal otrzymał następujące punkty reputacji:
@Uniwersal Tekst pisałem na smartphonie w programie Kingsoft Office. Dzięki za porady.
PS Zawsze byłem pełen podziwu, że chce Ci się te wszystkie opowiadania sprawdzać, naprawdę.
@User100 Stalker, którego wykreowałem faktycznie jest niezły. A wiesz czemu? BO RZYGAM JUŻ OPOWIADANIAMI, W KTÓRYCH GŁÓWNY BOHATER, MIMO ŻE JEST DOŚWIADCZONYM STALKEREM, LATA Z PIE*DOLONĄ DUBELTÓWKĄ LUB ODRZYNEM. NO KU*WA! LITOŚCI! I nie spinaj się tak.
Miarą Twojej wartości są Twoje zasady.
"jak przyjaźń to do śmierci i nigdy na odpie*dol" O.S.T.R.
"co zrobić, by uczciwie zarobić, co zrobić, by nie wyj*bać szefowi, co zrobić, kiedy szefem jest kobieta, wyj*bać kobiecie to wielki nietakt" Metrowy
Nieznajomy X napisał(a):Tekst pisałem na smartphonie w programie Kingsoft Office.
No nie, kolejny, który pisał na smartphonie. To naprawdę nie jest urządzenie nadające się do pisania. Od tego masz komputer albo maszynę do pisania, jeśli jesteś fanatykiem retro. Chociaż maszyny ci nie polecam, bo nie znasz ortografii ani interpunkcji.
Nieznajomy X napisał(a):Stalker, którego wykreowałem faktycznie jest niezły. A wiesz czemu? BO RZYGAM JUŻ OPOWIADANIAMI, W KTÓRYCH GŁÓWNY BOHATER, MIMO ŻE JEST DOŚWIADCZONYM STALKEREM, LATA Z PIE*DOLONĄ DUBELTÓWKĄ LUB ODRZYNEM. NO KU*WA! LITOŚCI! I nie spinaj się tak.
Po 1-sze: nie krzycz, bo to infantylne.
Po 2-gie: twój bohater nie jest niezły. To jakiś nieudolny OC wycięty z papieru toaletowego, który z prawdziwym bohaterem nie ma nic wspólnego. Kogo po czterech miesiącach w Zonie stać na FTma? Kto w takim krótkim czasie rozwalił 4 kontrolerów + dziesiątki pijawek? To jest niedorzeczne. Ale dobrze, niech twój bohater będzie kozakiem, ale pod jednym warunkiem - opisz go tak, żeby mnie przekonać. Na razie widzę, że nawet nie przemyślałeś jego konstrukcji.
Po 3-cie: Pisz lepiej do szuflady. Ona się nie "spina".
Nie chcę nikogo bronić, ale wydaje mi się, że to nie jest realistyczno/naturalistyczna powieść, ale fantastyka, zaprzeczenie i całkowite przeciwieństwo. Jedni idą w stuprocentowy realizm (słaba broń, mało kasy na początek), co powoli staje się nudne, więc kolega Nieznajomy postanowił stworzyć wyimaginowaną historię, wizję sprzeczności z prawdziwym życiem w Zonie.
Gwoli ścisłości, nie powiedziałem, że jest w nim parę błędów tylko, że tyle wyłapałem. Na szczęście Uni przyszedł z pomocą .
@User
Ad.1 Tu się zgadzam, nie jestem zwolennikiem uberkozaków ale cieniasów z dubeltówkami też nie. Nie popadajmy w skrajności.
Ad.2 Też się zgadzam. Zapomniałem to skomentować
Jeżeli chodzi o poziom opowiadania to jest na pewno wyższy niż ,,Jadka w wiosce'' lub ,,Na szlaku Zony''. Ja oceniam ,,Kontrolera'' na 7/10 jeśli chodzi o treść a jeżeli o formę to 4/10 (ortografy, powtórzenia no i te niebotycznie wielkie liczby zatłuczonych mutantów w tak krótkim czasie, ciekawe czy Jon Wayne, John McClane i John Rambo dali by radę to zrobić)
Universal napisał(a):"Mistrz kuchni" i "W samo południe" atika, choć pisane dla beki, są lepsze. "Serca" Dzikiego nie czytałem, ale pewnie też. "Śledziogród" też miał byki, to nie tego samego kalibru.
Cóż, wydaje się, że muszę nadrobić zaległości, ostatnio nie miałem zbyt dużo czasu na czytanie. Mam nadzieję, że są dobre. Ale skoro tak mówi Uni to już coś znaczy
Adam napisał(a):...więc kolega Nieznajomy postanowił stworzyć wyimaginowaną historię, wizję sprzeczności z prawdziwym życiem w Zonie.
Coś w ten deseń. Generalnie uniwersum S.T.A.L.K.E.R.-a to fikcja/fantasy. Więc nie oczekujcie ode mnie, że Wam będę o dubeltówkach pisał. Ciekawe ilu fanów miałyby gry z serii S.T.A.L.K.E.R., gdyby najlepszą bronią w grze był kałach, a najlepszym kombinezonem skórzany płaszcz z wszytymi w materiał płytami kevlarowymi. Mod Misery idzie w "realistyczność" i każe nam szukać pieprzonych bateryjek do PDA itp., itd. I właśnie dlatego nigdy w niego nie grałem, chociaż miałem okazję.
Uwagi moderatora:
Więcej double postów, warn. - Wheeljack
Miarą Twojej wartości są Twoje zasady.
"jak przyjaźń to do śmierci i nigdy na odpie*dol" O.S.T.R.
"co zrobić, by uczciwie zarobić, co zrobić, by nie wyj*bać szefowi, co zrobić, kiedy szefem jest kobieta, wyj*bać kobiecie to wielki nietakt" Metrowy