"Ostatnie łowy"

Poniżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

"Ostatnie łowy"

Postprzez Red Liquishert w 05 Sty 2019, 23:39

Strumień myśli.

:

Najzimniej było tuż przed świtem.
Słońce nieznośnie powoli podnosiło się zza linii drzew, które stały zwartym murem tuż obok gospodarstwa, którego to ruiny wyznaczały granicę pomiędzy otwartą, zasypaną śniegiem równinną łąką, a bezlitosną knieją.

Wyszedł spomiędzy wysokich, smukłych drzew; wcześniej w olszynie trafił na liczne ślady racic i wilczych łap; zrytą ziemię i leżącego na ziemi, dogorywającego nibywilka. Zwierzę żyło mimo potwornego, otwartego złamania przynajmniej pięciu żeber, sterczących w różnych kierunkach jak wykałaczki. Potężny basior charczał i wbijał w Jurija pelne bólu i nienawiści spojrzenie; myśliwy postanowił go nie dobijać i ruszył dalej po śladach pościgu.
Stał teraz na skraju lasu, czując pierwsze promienie wschodzącego słońca na zarośniętej twarzy. Watahę dojrzał, zanim jeszcze przyłożył do oka lunetę sztucera; kilkanaście sporych osobników żerowało już na samym środku łąki. Przez powiększenie celownika Jurij widział, jak wilki po kolei odrywają ogromne kawałki mięsa i wnętrzności z trupa wielkiego łosia; pięknego czternastaka, nieskażonego żadną mutacją. Jeśli sam fakt, że w ogóle przetrwał tak długo niedostrzeżony przez łowców ani stalkerów nie jest mutacją, pomyślał myśliwy, wycofując się z powrotem w ols.

Bał się zadzierać z tak dużą watahą; z drugiej strony był zły. Polował na łopatacza od kilku dni, tropiąc go i rozgryzając jego ścieżki. To już kolejny raz, kiedy zdobycz odebrała mu wataha. Nibywilki pojawiły się kilka miesięcy wcześniej, a ostatnimi czasy polowały coraz bliżej osady i nie wyglądało to dobrze.

Świt był spokojny, wiatr ucichł jeszcze nocą; śnieg przestał prószyć poprzedniego wieczoru. Jurij szedł powoli przez rzadki las, a towarzyszyło mu tylko nieznośnie skrzypienie białego puchu pod ciężkimi buciorami; kluczył między anomaliami, znając bezpieczną ścieżkę na pamięć. Czuł się źle, a każdy krok sprawiał mu trudność.

Kiedyś uspokojała go ta cisza, rytm tego życia i długie marsze sercem lasu w pogoni za zwierzyną albo fantami. Teraz miał ochotę usiąść na śniegu i zamarznąć, zostać jak posąg w olsie pośrodku niczego.
Splunął, pociągnął nosem. Wyciągnął ze zmiętej paczki trojkę i odpalił, a gryzący dym wypełnił mu płuca wespół z mroźnym powietrzem. Niech to szlag, pomyślał. Niech to wszystko szlag.

Do osady dotarł w niecałą godzinę, bo musiał nadłożyć drogi, by ominąć rozległą „zawiejkę”, która rozłożyła się w lesie po ostatniej Emisji. Wartownik, który siedział na solidnej platformie, umocowanej pomiędzy trzema blisko rosnącymi drzewami, kiwnął Jurijowi głową.

- Wilki podchodzą coraz bliżej – rzucił myśliwy. – Niedługo wezmą się za nas.

- Damy sobie z nimi radę – machnął ręką tamten. – Mamy w końcu twoje oko, wujaszku.

Jurij zdobył się na uśmiech i wszedł pomiędzy chaty, które kiedyś stanowiły zabudowania bardzo starej, opuszczonej wsi, by potem zostać przekształconymi w myśliwską osadę; niewielką, prawdopodobnie najmniejszy ośrodek ludzki po tej stronie rzeki. Przez ostatnie lata tutaj był jego dom. Był. A może jest.

*

Chodził w te i z powrotem po izbie, nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
Jego dom składał się z pojedynczego, dużego pokoju z kaflowym piecem, podstawowymi sprzętami i metalowym łóżkiem. W tych czterech ścianach zawierało się całe jego życie, a raczej – ta resztka życia, która mu pozostała.
Siedział przez chwilę na łóżku, aż w końcu zerwał się na równe nogi, wydobył z szafy starą, obdartą, drewnianą skrzyneczkę. Postawił ją na stoliku, wziął głęboki oddech i otworzył.

Skrzynka wypełniona zdjęciami. Pełno zdjęć, starych, wyblakłych tak jak wspomnienia, z którymi były związane. Na jednym z nich – uśmiechnięty młody mężczyzna i kobieta; na innym – maleńkie dziecko, stojące chwiejnie w łóżeczku, oparte rączkami o drewnianą barierkę. Rodzina w parku, nad morzem, pod ogromnym domem, należącym do rodziców Jurija…

Na kolejnych fotografiach zmiana tonu. Na którymś Jurij stoi z innym, rosłym mężczyzną obok trupa wielkiego jelenia. Mężczyźni opierają się o myśliwskie karabiny, uśmiechając się szeroko.
Dalej zdjęcia rzadkich, wyjątkowych artefaktów albo trofeów z mutantów; podobizny uśmiechniętych myśliwych, wychodzących na polowanie…

Wszystkie fotografie popełnione na terenie Strefy zrobił Nikołaj Lewczukow. Miał mały, cyfrowy aparat, który przywlókł ze sobą zza Granicy. Upamiętniał wszystkie te chwile, które wydawały mu się warte uwiecznienia, wszystkie wyjątkowe trofea i chwile radości tu, w osadzie. Co jakiś czas podróżował z powrotem do Wielkiej Krainy, by je wywołać. Miał u siebie w chacie tablicę korkową, do której przypinał zdjęcia.
Zginął niecały rok wcześniej, zabity przez pijawkę na bagnach. Jurij znalazł jego suchego trupa podczas polowania; po powrocie do osady wszedł do chaty Nikołaja i zabrał stamtąd wszystkie zdjęcia. Wrzucił je do kuferka, w którym składował fotografie Tamtego Życia. Życia, które mu odebrano, i które nigdy już nie wróci. Od tamtej pory go nie otwierał.

Ale coś się zmieniło, coś było nie tak. Czuł to w sobie od miesięcy, jakby zapadał się coraz głębiej w ruchome piaski; już tylko głowa wystawała mu ponad linię gruntu. Łapał łapczywie powietrze, by ocalić skórę, wiedząc jednocześnie, że to daremny trud.
Błąkał się po lasach, polował i zbieral fanty, jadł, spał i żył. A jednak powietrze, którym oddychał było inne, nogi stały się ciężkie, strzały coraz mniej celne. Dręczyły go złe; szedł w nich w zimny, ciemny i bezlitosny las; szedł za głosem, który mówił mu, że wszystko będzie dobrze. Nie wierzył.

Misza wiedziałby, co się dzieje. Był mądrym człowiekiem, silnym. Ale Misza miesiąc temu spakował się i odszedł; zostały po nim tylko strzępy ubrania na zamarzniętych bagna. Wszyscy wiedzieli, że Misza nie wróci, że poszedł na ostatnie łowy; to spojrzenie, ślamazarny, ciężki krok, brak zwyczajowego pożegnania przed wymarszem. Mimo to Jurij szukał go w lesie, łudząc się, że znajdzie przyjaciela rannego, może nawet ciężko, ale wciąż żywego.

Teraz uderzył ze zlością pięścią w stół. Czuł nieustający niepokój, który nie pozwalał mu się ani skupić, ani wyciszyć. Zapalił papierosa i siedział tak na prostym, drewnianym krześle dłuższą chwilę. Wbijał wzrok w fotografie, a słupek popiołu na końcu trojki rósł szybko.
Aż w końcu podniósł się, zagasił papierosa i ruszył po stojący w kącie karabin. Broń trzeba czyścić i dbać bardziej niż o siebie, zadudnił mu w głowie bas Miszy.

Uśmiechnął się. Do wspomnień.

*

Z domu wyszedł jeszcze przed południem; słońce uderzyło go w twarz ciepłymi promieniami. Śnieg skrzył się migotliwie w świetle dnia; po osadzie krzątało się kilka osób, sprawiając upolowaną zwierzynę. Jurij szedł prosto przed siebie, prosto w las – nikt nie zwracał na niego uwagi. Tylko nowy wartownik, który właśnie zajął miejsce na platformie, chciał pozdrowić go zwyczajowo i życzyć powodzenia. Coś go jednak powstrzymalo i zmilczał w ostatnim momencie. Później zastanawiał się, dlaczego to zrobił i doszedł do wniosku, że chodziło o spojrzenie. O pustkę i obojętność w oczach Jurija.

Myśliwy wszedł w las powoli, nie spiesząc się. Nie miał dokąd. Zamierzał wytropić watahę, ale ta raczej nigdzie mu chwilowo nie ucieknie. Znalezienie leża nie powinno nastręczyć mu zbytnich problemów. W plecaku miał kilka granatów, które chował na czarną godzinę, teraz w końcu zrobi z nich użytek. Miał nadzieję zabić ich jak najwięcej, zanim wpadnie im do łbów zacząć kąsać osadę. Miał nadzieję, że warunki będą dogodne, że nie wpadnie po drodze w żadną anomalię, ani że nie upoluje go biała pijawka. Jeszcze przez chwilę zastanawiał się, czy wziął ze sobą dosyć prowiantu, dopóki nie zdał sobie sprawy, że to nie ma już żadnego znaczenia.

Prawdę mówiąc, nic już nie miało żadnego znaczenia.
Bydlę z pana, panie Red

Za ten post Red Liquishert otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Mito, TRJJB, Nightwing.
Awatar użytkownika
Red Liquishert
Łowca

Posty: 418
Dołączenie: 07 Sty 2010, 16:13
Ostatnio był: 16 Gru 2021, 16:32
Miejscowość: Chuj wie, Polska Ź
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 167

Reklamy Google

Re: "Ostatnie łowy"

Postprzez Mito w 30 Mar 2019, 15:42

Ciemne, mocne, psychologiczne... Dobre. Tak dawno nie czytałem Twoich tekstów, że autentycznie zacząłem zastanawiać się, czy zawsze takie produkowałeś.
Miło się czytało ten shorcik. Aż się łezka w oku zakręca przy wspomnieniach nerdowania sobie tutaj na forach i wytykania błędów i przerzucania się pomysłami :P.
Spolszczenie do Misery: The Armed Zone (Ja & Imienny)
Ciekawe kiedy ilość moich kozaczków przekroczy moje IQ Image
Awatar użytkownika
Mito
Legenda

Posty: 1007
Dołączenie: 17 Sie 2014, 21:21
Ostatnio był: 29 Mar 2019, 02:46
Kozaki: 271

Re: "Ostatnie łowy"

Postprzez Universal w 04 Kwi 2019, 00:58

Czytam po kilku piwach, co z jednej strony burzy moją spolegliwość, z drugiej natomiast podkreśla irytację. Od początku widzę, że Ci nie wyszło.

Słońce nieznośnie powoli podnosiło się zza linii drzew, które stały zwartym murem tuż obok gospodarstwa, którego to ruiny wyznaczały granicę pomiędzy otwartą, zasypaną śniegiem równinną łąką, a bezlitosną knieją.

Zbędnie skomplikowane zdanie.
Wyszedł spomiędzy wysokich, smukłych drzew; wcześniej w olszynie trafił na liczne ślady racic i wilczych łap; zrytą ziemię i leżącego na ziemi, dogorywającego nibywilka. Zwierzę żyło mimo potwornego, otwartego złamania przynajmniej pięciu żeber, sterczących w różnych kierunkach jak wykałaczki. Potężny basior charczał i wbijał w Jurija pelne bólu i nienawiści spojrzenie; myśliwy postanowił go nie dobijać i ruszył dalej po śladach pościgu.

Późno wskazany podmiot i dzielenie zdań średnikami, spomiędzy słów wyziera grafomania.
Jeśli sam fakt, że w ogóle przetrwał tak długo niedostrzeżony przez łowców ani stalkerów nie jest mutacją, pomyślał myśliwy, wycofując się z powrotem w ols.

Co? Pogwałciłeś to zdanie wielokrotnie, wywlekając treść poza formę. Innymi, prostszymi, słowy - brzmi źle.
Polował na łopatacza

Łopatacz. Zadaj sobie podstawowe pytanie - czy to brzmi dobrze? Nie. Zupełnie jak karkołomne, nieudane próby tworzenia neologizmów na przełomie XIX i XX wieku, czy pseudoinformatyczne gwałty na polszczyźnie przy przekładzie angielskiej terminologii informatycznej na polski dwadzieścia, trzydzieści la temu. tl;dr - brzmi chu*owo

-------

Mito chwalił, ja ganię. Pisywałeś lepiej, składniej, mniej stereotypowo. Najchętniej nazwałbym to wulgarnie, niemniej jednak określę to mianem "wpadki". Tekst warty zapomnienia, nie rozpamiętywania - to najwyżej wprawka, ewentualnie przypomnienie, nie dowód rozwoju.
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie.

Za ten post Universal otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Red Liquishert.
Awatar użytkownika
Universal
Monolit

Posty: 2613
Dołączenie: 21 Lip 2010, 17:54
Ostatnio był: 08 Sie 2023, 20:40
Miejscowość: Poznań
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 1051

Re: "Ostatnie łowy"

Postprzez TRJJB w 04 Kwi 2019, 18:07

Ja się z Universalem nie zgodzę – bajdurzy, ale z drugiej strony jednak nie. No cóż:
Wyszedł spomiędzy wysokich, smukłych drzew; wcześniej w olszynie trafił na liczne ślady racic i wilczych łap; zrytą ziemię i leżącego na ziemi, dogorywającego nibywilka. Zwierzę żyło mimo potwornego, otwartego złamania przynajmniej pięciu żeber, sterczących w różnych kierunkach jak wykałaczki. Potężny basior charczał i wbijał w Jurija pełne bólu i nienawiści spojrzenie; myśliwy postanowił go nie dobijać i ruszył dalej po śladach pościgu.

Ja tam nie miałem trudności z rozszyfrowaniem, co się dzieję, ale to nie znaczy, że nie może być lepiej. „Wyszedł spomiędzy wysokich, smukłych drzew." Tu można dać kropkę. „zrytą ziemię i leżącego na ziemi" tego chyba komentować nie trzeba. Ztriggerowałeś mnie tym nibywilkiem, aż mi się Gołkowski przypomniał z tymi jego zbędnie oryginalnymi nazwami ;) „Potężny basior charczał i wbijał w Jurija pelne bólu i nienawiści spojrzenie." I znowu kropka, już to przejrzyściej wygląda.
Jeśli sam fakt, że w ogóle przetrwał tak długo niedostrzeżony przez łowców ani stalkerów nie jest mutacją, pomyślał myśliwy, wycofując się z powrotem w ols.

Nie wiem, ja tam wolę zapisywać myśli albo kursywą, albo od pauz, choć podobna tak nie wolno.
Bał się zadzierać z tak dużą watahą; z drugiej strony był zły.

Druga część zdania jakoś tak odstaje, może lepiej „ Bał się zadzierać z tak dużą watahą, ale mimo tego odczuwał złość." Można to w zasadzie połączyć z kolejnym zdaniem poprzez myślnik. Łopatacz mi akurat pasuje, jako że zastosowałeś już łowiecki żargon w przypadku basiora. Może i brzmi trochę głupio (choć i tak lepiej niż, dajmy na to, badylarz), ale moim zdaniem ujdzie.
Do osady dotarł w niecałą godzinę, bo musiał nadłożyć drogi
No znowu mi to nie pasuje, dałbym tam raczej „jako że musiał nadłożyć drogi".
Chodził w tę i z powrotem po izbie

W tych czterech ścianach zawierało się całe jego życie, a raczej – ta resztka życia, która mu pozostała.

Myślnik zbędny.
Jurij znalazł jego suchego trupa podczas polowania; po powrocie do osady wszedł do chaty Nikołaja i zabrał stamtąd wszystkie zdjęcia.

Może lepiej „wyschniętego" albo „zasuszonego"?
Łapał łapczywie powietrze

„Chwytał łapczywie powietrze"
Dręczyły go złe; szedł w nich w zimny

Coś Ci się skasowało, najpewniej „sny".
na zamarzniętych bagnach

Mimo to Jurij szukał go w lesie, łudząc się, że znajdzie przyjaciela rannego, może nawet ciężko, ale wciąż żywego.

Może lepiej „choćby i ciężko, ale wciąż żywego."

Fajne, mi się spodobało. Zakładam, że celowałeś w ciężką, nieco zastaną atmosferę, gdzie mimo wszystko wyczuwa się jakieś zawiłe, odległe niebezpieczeństwo. Jeśli tak, to Ci się udało, przynajmniej moim zdaniem. Chętnie przeczytam kolejne pisańsko w takim stylu.
Od stuleci na każdej wojnie gwałci się kobiety. To nawet przyjemne zajęcie, sam też bym czasem zgwałcił, jakbym dogonił. Ale noga mnie boli, kolano.
Tadeusz Różewicz
TRJJB
Kot

Posty: 4
Dołączenie: 03 Mar 2019, 01:33
Ostatnio był: 11 Kwi 2019, 21:46
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Obokan
Kozaki: 3

Re: "Ostatnie łowy"

Postprzez Red Liquishert w 11 Lip 2019, 16:32

Z tego co pamiętam, to "nibypsa" wymyśliło samo GSC, więc jaki jest problem z nibywilkiem? Gołkofobię wyczuwam.
"Łopatacz" to, tak jak kolega wyżej zauważył, słowo pochodzące z żargonu łowieckiego, a także używane często przez pracowników np. służby leśnej, więc douczyć się proszę :P
Dzięki wielkie za opinie i oceny; nie sądzę, żebym prędko zaczął pisać znów, więc cieszy mnie odzew na ten kawałek tekstu.
Bydlę z pana, panie Red
Awatar użytkownika
Red Liquishert
Łowca

Posty: 418
Dołączenie: 07 Sty 2010, 16:13
Ostatnio był: 16 Gru 2021, 16:32
Miejscowość: Chuj wie, Polska Ź
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 167


Powróć do Teksty krótkie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości