Bez tytułu- kiedyś pewnie to nazwę

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Bez tytułu- kiedyś pewnie to nazwę

Postprzez havocowsky w 25 Sty 2018, 00:48

Witam was wszystkich bardzo serdecznie!

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, iż nie jest to moja pierwsza przygoda z pisaniem opowiadań, a tym bardziej w tym uniwersum. Piszę głównie dla siebie, więc i tak nie przestanę, ale ciekaw jestem opiń, ocen i KONSTRUKTYWNEJ krytyki. Jak się przyjmie, spodoba, będzie odzew to będzie WINCY!11.

Ekhem, no to ten, życzę miłej lektury!

KLIK!:

-Stalker, proszę, nie zabijajcie!- jęknął leżący na chłodnej, pokrytej radioaktywnym pyłem posadzce jegomość w trójpaskowym dresie. Tak naprawdę to ładując mu kulkę w łeb zrobiłem mu przysługę, nie męczył się przynajmniej zbyt długo i żaden tuszkan czy nibypies nie zaczął go podgryzać za życia. Wyjąłem z kabury na udzie mojego wysłużonego Rexa i zakręciłem bębenkiem. Ch*j wie ile takich rewolwerów wyprodukowano, ch*j wie skąd handlarz od którego go kupiłem go miał. Tutaj to nie ma zupełnego znaczenia, tu jest Zona. Podniosłem broń do strzału, przystawiłem bandycie do głowy osłaniając się drugą ręką od rozbryzgu krwi.
-To za Wanię, sku*wysynu.- rzuciłem chłodno, odciągnąłem kurek i lekko wcisnąłem miękki spust broni. Z tej odległości, co prawda odciąganie kurka dla krótszej drogi spustu nie było konieczne, bo po prostu trzeba mieć ku*ewsko przeogromnego pecha… albo wku*wić Zonę, żeby nie trafić z przyłożenia, ale lubię takie filmowe akcje. Kiedyś pewnie dostanę za to po dupie, ale ch*j z tym, jak dostanę to będę się tym martwił. Broń huknęła, w czaszkę bandyty wwiercił się pocisk, mózg rozbryzgnął się na podłodze budynku, kończąc tym samym marny żywot rannego.

Zemsta nigdy nie jest dobra. Czy, jak w tym wypadku, zaraz po tym jak kogoś stracimy, czy planowana, chłodna, odstawiona w czasie. Człowiek po prostu czuje po niej pustkę, traci pewnego rodzaju cel, musi znaleźć sobie następny. Sam nie wiem czy ta pustka jest lepsza od gniewu i gryzącego uczucia niespełnienia, wiem za to, że teraz było to konieczne, i było nawet nie do końca zemstą tylko skończeniem wspólnej walki. Przeszukałem bandytę, jedyna użyteczna rzecz którą miał przy sobie to kilka bandaży i działka koksu. Wrzuciłem to wszystko do plecaka, przeszedłem do korytarza, za róg, do ciała kompana. Zarzuciłem na siebie jego plecak z tym, po co przyszliśmy do tego zasranego budynku w którym musiała oczywiście zadekować się grupka elementu społecznego Zony. Oprócz przewagi liczebnej mieli przewagę taką, że byli nafurani jakimś syfem. Wiecie czemu w ogóle pojawiło się coś takiego jak nabój .357? Otóż właśnie dlatego, że amerykańscy policjanci nie mieli jak obronić się przed ludźmi naćpanymi crackiem, bo owe ćpuny kompletnie nic nie robiły sobie z policyjnych trzydziestek-ósemek. Po prostu trzeba było zrobić większy nabój. To też uratowało dupsko i mi, no i prawie Wani, gdyby nie to, że okazało się, że bandytów jest jednak czterech a nie trzech. Przeżyłem cudem, nie miałem też zamiaru zmarnować tej szansy od losu i dokończyć zadanie z którym tu przyszliśmy. Zresztą, teraz jak są straty w ludziach to głupio byłoby go nie kończyć, cóż no, nie chcę musieć zmagać się z wkurwionym nieumarłym Wanią, niech spoczywa w spokoju a jego dusza nie truje mi dupska zza grobu.

Otworzyłem rewolwer, podważyłem paznokciem puste łuski i załadowałem bębenek nowymi nabojami. Zamknąłem, zakręciłem, schowałem do kabury, zapiąłem na jeden z dwóch guzików, co by nie wypadło i co by łatwo było wyjąć. Spojrzałem na leżący na podłodze subkarabinek AKS-74U Wani i kompletnie bez namysłu wziąłem go w dłoń. Jemu się już nie przyda, a po co ma się zmarnować? Do tego może mi dupsko uratować jakby przyszła taka potrzeba. Niby byłem już nieźle dociążony bagażem, ale ch*j w to, nie krępowało mi to jakoś mocno ruchów, nie było tragicznie, przynajmniej na razie. Spojrzałem na przezroczysty magazynek z tworzywa, kompletnie nie mam pojęcia skąd Wania go wytrzasnął, miał ich kilka, ponoć kupił gdzieś, miały na eksport do hameryki iść bo ponoć tam takie pierdoły lubią. Z jednej strony wygodne, bo widzisz ile ci kulek zostało, z drugiej przeciwnik też widzi i trudniej jest kogoś wych*jać z pustą bronią. W każdym razie, magazynka było pół, wyjąłem z plecaka pudełko z amunicją do kałasza, wypiąłem magazynek, doładowałem go do pełna, wsunąłem na swoje miejsce i upewniłem się, że w komorze znajduje się nabój po czym zawiesiłem broń na przodzie, żeby łatwiej było mi ją dobyć. Musiałem w tym celu złożyć kolbę, ale to nic, tak nawet wygodniej, mniej dynda, mniej wku*wia, mniej haczy.

Ruszyłem ku wyjściu z tego cholernego budynku. Ponoć był tu kiedyś jakiś warsztat czy ki sku*wysyn, zamknęli go na długo po katastrofie, więc jak ktoś się znał na rzeczy to można było znaleźć tutaj wartościowy sprzęt. Ani ja ani Wania się nie znaliśmy, więc dostaliśmy po prostu listę zakupów i wio, na rajd. Jakiś elektrozłom, nie wiem nawet czy zdatny do czegokolwiek, ale zamówienie to zamówienie, ch*j w to, ważne, że płacą. I to dużo, nawet po odjęciu opłat za pośredników. Wszedłem do wnęki przed zionącym chłodem otworem, w którym kiedyś osadzone były drzwi, wyjąłem z kieszeni na ramieniu grubej kurtki paczkę fajek, jedną zamontowałem sobie profesjonalnie w ustach i odpaliłem zapalniczką benzynową. Zaciągnąłem się, wypuściłem dym z płuc, po czym ruszyłem. Spojrzałem na świeży, biały puch osiadający na twardej, grudniowej ziemi. Ku*wa, jak ja nienawidzę śniegu. Nawet nie dlatego, że trudniej się idzie, czy że widoczność chu*owa, czy, że odbija się tak, że nic nie widać. Chociaż z drugiej strony widać więcej niż normalnie, łatwiej jest znaleźć czyjeś ślady. Na szczęście sypało tak, że ślady znikały równie szybko jak się pojawiały. Za to wspaniała była ta cisza. Łatwiej było wychwytywać niepokojące dźwięki, gorsze jest to, że trzeszczenie śniegu pod butami też zdradzało pozycję. Głupi biały puch, tak zdradliwy i tak przydatny jednocześnie…

Kilkanaście metrów później posłałem niedopałek lotem wirowym w tenże biały puch. Było ku*ewsko zimno, ale nie mogłem schować dłoni w kieszenie. ku*wa, gdzie jak gdzie, ale nie w Zonie, gdzie trzeba czasem szybko wyjąć broń z kabury albo przyłożyć do ramienia… Za to właśnie dlatego zawsze wolałem rewolwery od automatów jeżeli chodzi o krótką. Z jednej strony mniej naboi w zapasie, z drugiej nie trzeba repetować, nie ma zbytniej obawy, że sam wypali, tak samo z tym, że nie wypali, nie ma co się w nim zaciąć. No i kaliber większy, więc większa szansa, że coś padnie za pierwszym strzałem. Do tego dochodzi fakt, że odciągnięcie kurka powoduje, że droga którą musi pokonać spust jest znacznie mniejsza a nacisk potrzebny do strzału lżejszy, więc broń staje się mechanicznie celniejsza. W Zonie to wszystko było ku*ewsko przydatne. Ch*j już nawet z tym, że mam tylko sześć naboi, bo w tym wypadku to jest tylko i aż. Po co mi więcej? Wolę trafić sześcioma potężnymi niż spudłować dziesięcioma i trafić pięcioma słabymi. No i do tego z rewolwerem wygląda się jak cholerny złodupiec rodem z westernu czy innego hamerykańskiego gówna.

Skorygowałem nieco azymut i przyspieszyłem kroku… oczywiście na tyle, na ile było to możliwe w Zonie, w tych warunkach pogodowych i świeżo po emisji, kiedy anomalie się poprzesuwały. Szedłem do Nory, do Dziury, do Bazy, zwał jak zwał. Po prostu do domu.
Ostatnio edytowany przez havocowsky, 25 Sty 2018, 23:18, edytowano w sumie 1 raz

Za ten post havocowsky otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Grzechu300.
havocowsky
Kot

Posty: 4
Dołączenie: 25 Sty 2018, 00:25
Ostatnio był: 07 Lut 2018, 22:53
Miejscowość: Bydgoszcz
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1

Reklamy Google

Re: Bez tytułu- kiedyś pewnie to nazwę

Postprzez jedrek777 w 25 Sty 2018, 01:01

havocowsky napisał(a):-Stalker, proszę, nie zabijajcie!- jęknął leżący na chłodnej, zakurzonej radioaktywnym pyłem posadzce krwawiący jegomość ubrany w trzypaskowy dres. Tak naprawdę to ładując mu kulkę w łeb zrobiłem mu przysługę, nie męczył się przynajmniej zbyt długo i żaden tuszkan czy nibypies nie zaczął go podgryzać za życia. Wyjąłem z kabury na udzie mojego wysłużonego Rexa i zakręciłem bębenkiem. ch*j wie ile takich rewolwerów wyprodukowano, ch*j wie skąd handlarz od którego go kupiłem go miał. Tutaj to nie ma zupełnego znaczenia, tu jest Zona. Podniosłem broń do strzału, przystawiłem bandycie do głowy osłaniając się drugą ręką od rozbryzgu krwi.
-To za Wanię, sku*wysynu.- rzuciłem chłodno, odciągnąłem kurek i lekko wcisnąłem miękki spust broni. Z tej odległości, co prawda odciąganie kurka dla krótszej drogi spustu nie było konieczne, bo po prostu trzeba mieć ku*ewsko przeogromnego pecha… albo wku*wić Zonę, żeby nie trafić z przyłożenia, ale lubię takie filmowe akcje. Kiedyś pewnie dostanę za to po dupie, ale ch*j z tym, jak dostanę to będę się tym martwił. Broń huknęła, w czaszkę bandyty wwiercił się pocisk .357 Magnum a jego mózg rozbryzgnął się na podłodze budynku, kończąc tym samym jego marny żywot.


Też lubię czasem rzucić mięsem, ale polecam normalne przecinki ;) Co za dużo to niezdrowo, a zbyt dużo ch*jów bynajmniej nie wpływa na klimat opowiadania.
Awatar użytkownika
jedrek777
Tropiciel

Posty: 214
Dołączenie: 24 Lut 2013, 23:09
Ostatnio był: 05 Cze 2023, 18:16
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Obokan
Kozaki: 42

Re: Bez tytułu- kiedyś pewnie to nazwę

Postprzez havocowsky w 25 Sty 2018, 01:14

jedrek777 napisał(a):Też lubię czasem rzucić mięsem, ale polecam normalne przecinki ;) Co za dużo to niezdrowo, a zbyt dużo ch*jów bynajmniej nie wpływa na klimat opowiadania.


Noted, chociaż akurat tutaj to bardziej jest związane z charakterem bohatera, którego tworzę. Opowiadanie z pierwszej osoby, więc piszę zgodnie z postacią. Wiem, wiem, jest to trochę cliche, ale chodzi mi też o dosadność. Zona to nie plac zabaw a postać, w którą się wcielam w tym opowiadaniu trochę już widziała (co też zresztą planuję rozwinąć). Na moje usprawiedliwienie mam też to, że postać ta właśnie w ten sposób odreagowuje stresujące sytuacje, a podsumowanie strzelaniny nie jest czymś lekkim, no chyba, że ktoś jest już poza cienką granicą zdrowia psychicznego i reaguje na wszystko chłodno, a, no cóż, stalker ten, mimo, iż doświadczony, jest tylko człowiekiem.

Mógłbyś natomiast rozwinąć opinię na temat tego fragmentu nie skupiając się na tylko na rzucaniu mięsem, będącym zabiegiem czysto stylistycznym i gruntującym charakter bohatera? Byłbym wdzięczny!
havocowsky
Kot

Posty: 4
Dołączenie: 25 Sty 2018, 00:25
Ostatnio był: 07 Lut 2018, 22:53
Miejscowość: Bydgoszcz
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1

Re: Bez tytułu- kiedyś pewnie to nazwę

Postprzez jedrek777 w 25 Sty 2018, 01:42

Moim zdaniem to ma związek z jakością, nie chodzi o to, że twój bohater nazwie kogoś sku*wysynem, to jest w porządku, zdziwiłbym się nawet gdyby stalkerzy w twojej powieści mówili piękną polszczyzną, ale w zacytowanym przeze mnie fragmencie było tego (moim zdaniem) za dużo. Ok, ziomkowi właśnie zabili kumpla, więc się denerwuje, ale nie ma co przenosić języka mówionego na papier (albo komputer) w skali 1:1,bo wyjdzie śmiesznie, wbrew zamierzeniom. Wyobraź to sobie, chcesz przeczytać Stalkera a tam: :E
Awatar użytkownika
jedrek777
Tropiciel

Posty: 214
Dołączenie: 24 Lut 2013, 23:09
Ostatnio był: 05 Cze 2023, 18:16
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Obokan
Kozaki: 42

Re: Bez tytułu- kiedyś pewnie to nazwę

Postprzez havocowsky w 25 Sty 2018, 01:59

jedrek777 napisał(a):Moim zdaniem to ma związek z jakością, nie chodzi o to, że twój bohater nazwie kogoś sku*wysynem, to jest w porządku, zdziwiłbym się nawet gdyby stalkerzy w twojej powieści mówili piękną polszczyzną, ale w zacytowanym przeze mnie fragmencie było tego (moim zdaniem) za dużo. Ok, ziomkowi właśnie zabili kumpla, więc się denerwuje, ale nie ma co przenosić języka mówionego na papier (albo komputer) w skali 1:1,bo wyjdzie śmiesznie, wbrew zamierzeniom. Wyobraź to sobie, chcesz przeczytać Stalkera a tam: :E


Nie no, bez przesady, owszem, w tym fragmencie było większe zagęszczenie bluzgów, chociaż 6 wulgarnych słów na fragment 188 to nie to samo, co to na filmiku, więc nie hiperbolizujmy. Nie przelewam też języka mówionego na tekst, bo gdybym tak robił to uwierz mi, że wyglądałoby to zupełnie inaczej. Jeden 'gęstszy' akapit na prawie 1100 słów nie powoduje, że co drugie słowo pojawia się bluzg, do tego weź pod uwagę to, że na te prawie-że 1100 słów (word bodajże pokazywał, że 1095) łącznie wygwiazdkowanych słów było 16 (tak, policzyłem), do tego kilka mniejszych bluzgów. Owszem, nie każdemu musi się coś takiego podobać, nie wymagam tego, akurat mocny język zawsze był też czymś, czego się trzymałem pisząc teksty. Wciąż, nie hiperbolizujmy i nie skupiajmy się na tych 16 słowach, nie czepiajmy się ich jak rzep psiego ogona tylko idźmy dalej, to już zanotowałem.
havocowsky
Kot

Posty: 4
Dołączenie: 25 Sty 2018, 00:25
Ostatnio był: 07 Lut 2018, 22:53
Miejscowość: Bydgoszcz
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1

Re: Bez tytułu- kiedyś pewnie to nazwę

Postprzez skinnyman w 25 Sty 2018, 18:40

Witam was wszystkich bardzo serdecznie!

Wita to gospodarz, nie gość :E

Co do tekstu. Fabularnie nie powala. Nic się prawie nie dzieje, zamiast tego mamy całkowicie zbędne opisy działania rewolwera, ładowania magazynków i przyczyn powstania naboju .357. Jak zaczynałem pisanie w realiach Stalkera, to też pchałem dużo militarnych detali, aż w końcu zdałem sobie sprawę, że 99 na 100 czytelników takie informacje ch*ja obchodzą. Brzytwa Ockhama, man. Coś jest zbędne dla historii - idzie pod nóż. Nie chcesz chyba, żeby czytelnicy brali cię za ASGeja? xD

Co do bluzgów to aż tak bardzo mi nie przeszkadzały, wplecione w monolog wewnętrzny jakoś się bronią. Sam bohater nijaki, ot, zwykły groźny zabijaka w stylu Miszy czy Sztywnego.

leżący na chłodnej, zakurzonej radioaktywnym pyłem posadzce krwawiący jegomość ubrany w trzypaskowy dres

Za długa jest ta fraza. Zdecydowanie. Przeczytaj na głos kilka razy i zobacz, jak to brzmi.

-To za Wanię, sku*wysynu.- rzuciłem chłodno

Cringe, cliche.

lubię takie filmowe akcje

czytelnicy niekoniecznie, nasuwa skojarzenia z tanim filmem klasy C :E

Broń huknęła, w czaszkę bandyty wwiercił się pocisk .357 Magnum a jego mózg rozbryzgnął się na podłodze budynku, kończąc tym samym jego marny żywot.

I znów - już wiemy, że to Magnum. Zbędne. Poza tym zły szyk. Najpierw wyszło ci, że nabój ma mózg, potem, że mózg zakończył żywot naboju. Pilnuj podmiotów i dopełenień w zdaniach podrzędnych.

Plus pocisk to się może wwiercać w kamizelkę czy skórę pseudogiganta, ale nie w gołą głowę.

Nawet nie dlatego, że trudniej się idzie, czy że widoczność chu*owa, czy, że odbija się tak, że nic nie widać. Widać, właśnie widać, więcej niż normalnie, łatwiej jest znaleźć czyjeś ślady.

Bohater sam sobie przeczy. To by przeszło, tyle że tutaj brzmi to jak dialog w głowie schizofrenika. Dorzuciłbyś "Albo może i nie", "z drugiej strony", to by wyszło bardziej naturalnie.

jak cholerny złodupiec z westernu czy innego hamerykańskiego gówna rodem.

"rodem" uciekło ci na koniec. Powinno być po "złodupcu" (kozak określenie, swoją drogą xD)

Moje rady do pisania w Zonie są takie:
1) odpuść sobie tłumaczenie czytelnikowi co chwila, że "w Zonie to, w Zonie tamto". Jakbyś to puszczał drukiem to rozumiem, ale tu na forume to wszyscy wiemy, jaka jest Zona :D
2) spróbuj wymyślić coś ponad oklepane schematy typu "bohater zabijaka", "źli bandyci", "kozackie bronie"

Pzdr
"In loneliness, in some sort of a bleak unexplainable solitude with yourself and the Zone you can contemplate. Feel it, become another, penetrated by the aeons of the Zone. That's why it is good that makers didn't include women in the game, truly they are genius. While the game is kind of explorative, it is the journey inside. Had you also the feeling that you are in your dream while playing? Sometimes, for only moment some sight in the game appears to you like an image in a dream: obscure landscape, grey sky, and deserted building with dark windows. (...) It is no shame to have an intimate feeling to this game. I think this game, not on purpose but through artistic intuition, which is not controlled by a purpose of the artist, touched the perennial."

Za ten post skinnyman otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Universal.
Awatar użytkownika
skinnyman
Kot

Posty: 41
Dołączenie: 09 Wrz 2016, 22:05
Ostatnio był: 10 Mar 2024, 18:22
Miejscowość: pe do en kreska
Frakcja: Monolit
Ulubiona broń: VLA Special Assault Rifle
Kozaki: 28

Re: Bez tytułu- kiedyś pewnie to nazwę

Postprzez havocowsky w 25 Sty 2018, 23:10

skinnyman napisał(a):Co do tekstu. Fabularnie nie powala. Nic się prawie nie dzieje, zamiast tego mamy całkowicie zbędne opisy działania rewolwera, ładowania magazynków i przyczyn powstania naboju .357. Jak zaczynałem pisanie w realiach Stalkera, to też pchałem dużo militarnych detali, aż w końcu zdałem sobie sprawę, że 99 na 100 czytelników takie informacje ch*ja obchodzą. Brzytwa Ockhama, man. Coś jest zbędne dla historii - idzie pod nóż. Nie chcesz chyba, żeby czytelnicy brali cię za ASGeja? xD


No cóż, ciężko oczekiwać, że w pierwszej części wjadę na pełnej z akcją, czegoś takiego po prostu nie robię, chociaż wiadomo no, są gusta i guściki, część osób wolałaby taki zabieg. To tylko wstęp, spokojnie, na rozwój akcji jest czas.

Do asgeja akurat mi daleko, z bawienia się pistoletami na kulki wyrosłem już dawno, za to z faktyczną bronią mam dość dużą styczność.

I znów - już wiemy, że to Magnum. Zbędne. Poza tym zły szyk. Najpierw wyszło ci, że nabój ma mózg, potem, że mózg zakończył żywot naboju. Pilnuj podmiotów i dopełenień w zdaniach podrzędnych.


Fakt, troszkę mi się szyk zje*ał, przyznaję całkowitą rację, zaraz to poprawię to zdanie, tak samo to późniejsze ze złodupcem. Tak samo zresztą to o śniegu.

1) odpuść sobie tłumaczenie czytelnikowi co chwila, że "w Zonie to, w Zonie tamto". Jakbyś to puszczał drukiem to rozumiem, ale tu na forume to wszyscy wiemy, jaka jest Zona :D


Ponownie, przyznaję rację, tutaj akurat to nie jest raczej mankament tekstu samego w sobie tylko tego, że potraktowałem zupełnie przypadkiem użytkowników jak kotów którzy dopiero co przeszli przez Kordon.

2) spróbuj wymyślić coś ponad oklepane schematy typu "bohater zabijaka", "źli bandyci", "kozackie bronie"


Again, są gusta i guściki. Nie mówię, że nie masz racji, ale też ocenianie całego opowiadania po tym jak się zaczyna nie jest do końca dobre. Owszem, trzeba przyciągnąć uwagę czytelników od samego początku, tego nie neguję, ale wciąż, wolę akcję rozwijać.

Podsumowując, dziękuję za komentarz, takiej właśnie krytyki oczekiwałem, konstruktywnej, nie skupiającej się na fragmencie który stylistycznie się komuś nie spodobał tylko na całości tekstu, w miarę obiektywnej. Twoje rady na pewno nie pójdą na marne.
havocowsky
Kot

Posty: 4
Dołączenie: 25 Sty 2018, 00:25
Ostatnio był: 07 Lut 2018, 22:53
Miejscowość: Bydgoszcz
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1

Re: Bez tytułu- kiedyś pewnie to nazwę

Postprzez Universal w 26 Sty 2018, 00:06

Niechże rzucę mięsem... I powtórzę parę rzeczy za skinnymanem.

- popraw formatowanie, zbyt zbite bloki tekstu, spacje po myślnikach itd.
- za bardzo kombinujesz, co widać już po drugim zdaniu z "leżącym na chłodnej, pokrytej radioaktywnym pyłem posadzce jegomościu w trójpaskowym dresie"
- mieszasz trochę chronologię, co wytrąca z rytmu - najpierw powiadomiłeś, że bohater strzela mu w łeb, dopiero potem to z grubsza opisujesz, wtrącając też dygresję nt. produkcji broni; zbędne
- "-To za Wanię, sku*wysynu.- rzuciłem chłodno" - to nie jest chłodny tekst; "na chłodno" to by było milcząc, tu widać jakieś zaangażowanie emocjonalne

- "lekko wcisnąłem miękki spust broni" - wątpię, by wysłużony rex (btw. wysłużonego reksa, bo spolszczenie "x" oraz nazwa broni małą literą) chodził miękko; inb4 tak, miałem broń w rękach i z niej strzelałem, minimalne pojęcie mam
- za dużo przekleństw, to zaniża poziom
- niepotrzebne są uwagi typu ta o AKSU - niewiele wnosi, prościej było wspomnieć, że widział leżącą broń, uznał że się przyda, lecieć dalej
- serio, strasznie irytują mnie te wulgaryzmy, chociaż sam klnę, hehe, w ch*j; ale w rozmowach, nie w tekstach; to wybija z rytmu

- bełkot o działaniu broni, który ani nie jest przyjemny, ani nic nie wnosi
- repetowanie; trzyzdaniowe dygresje; Zona to, Zona tamto; sugerowana niechęć do Ameryki - sugerowałeś się wczesnym Gołkowskim, prawda?

havocowsky napisał(a):to bardziej jest związane z charakterem bohatera

havocowsky napisał(a):Opowiadanie z pierwszej osoby, więc piszę zgodnie z postacią

havocowsky napisał(a):Na moje usprawiedliwienie mam też to, że postać ta właśnie w ten sposób odreagowuje stresujące sytuacje

Odpowiem na wszystkie trzy od razu - charakter postaci jest drugorzędny względem czytelności. ku*wa. Czy ta ku*wa miała sens? Wątpliwy, teraz tworzę zbędną treść, Ty tracisz czas, zastanawiasz się po co to napisałem, a można było to pominąć. Można było? Można było. A jednak *%&@# tymi znakami bez większego celu, kiedy mógłbym to zdecydowanie bardziej streścić, ujmując to w proste słowa "znaj umiar".
havocowsky napisał(a):chodzi mi też o dosadność

ku*wą dosadności nie zbudujesz. Nie umiałem być dosadny i precyzyjnie przekazać myśli mimo prób, to przestałem pisać.
havocowsky napisał(a):Zona to nie plac zabaw

Kongres Wiedeński, ślub, rozmowa o pracę to też nie "plac zabaw", a jednak ku*wami na odreagowanie się w publiczność nie rzuca. Jasne, w Strefie jest niebezpiecznie, giną ludzie, szaro, buro, nawet nie ma bezpiecznego krzaka do osikania, niemniej forma jest sztampowa.
havocowsky napisał(a):no chyba, że ktoś jest już poza cienką granicą zdrowia psychicznego i reaguje na wszystko chłodno

Komunał. Można zarżnąć stu i być nadal nagrzanym, można zabić jednego bez mrugnięcia okiem. Kwestia jednostki.
havocowsky napisał(a):Again, są gusta i guściki.

Ale są też rzeczy obiektywnie dobre oraz obiektywnie złe, tłumaczenie czegoś gustem jest ucieczką.

--------
Summa summarum - nie jest najgorzej, ale wygląda na pisane na kolanie. Takie 4-/10, bo ani nie jest dobrą B-klasą (dla przykładu - lubię Wicka czy sensacyjki z przełomu lat 80/90-tych), ani nie jest w żaden sposób odkrywcze (a bywały tu takie teksty), a choćby było nierówne, miało lepsze tylko fragmenty, to też tego warunku nie spełnia. Nie wiem, może tu jeszcze zajrzę ciekaw progresu.
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie.

Za ten post Universal otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive skinnyman.
Awatar użytkownika
Universal
Monolit

Posty: 2613
Dołączenie: 21 Lip 2010, 17:54
Ostatnio był: 08 Sie 2023, 20:40
Miejscowość: Poznań
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 1051

Re: Bez tytułu- kiedyś pewnie to nazwę

Postprzez jedrek777 w 26 Sty 2018, 00:09

havocowsky napisał(a):Podsumowując, dziękuję za komentarz, takiej właśnie krytyki oczekiwałem, konstruktywnej, nie skupiającej się na fragmencie który stylistycznie się komuś nie spodobał tylko na całości tekstu, w miarę obiektywnej. Twoje rady na pewno nie pójdą na marne.

Nie ma obiektywnej krytyki z tego co wiem, choć istnieją obiektywnie słabe teksty :caleb:
havocowsky napisał(a):Twoje rady na pewno nie pójdą na marne.

Mam nadzieję, że moje też :suchar:

Pisz dalej, będzie lepiej.
Awatar użytkownika
jedrek777
Tropiciel

Posty: 214
Dołączenie: 24 Lut 2013, 23:09
Ostatnio był: 05 Cze 2023, 18:16
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Obokan
Kozaki: 42

Re: Bez tytułu- kiedyś pewnie to nazwę

Postprzez KOSHI w 26 Sty 2018, 19:19

Czuję motzno w tym opowiadaniu :meesh: Radzę to zmienić. :u3: Może i raka oczu się od czytania tego nie dostanie, bo coś tam klimatu w tym jest, ale czytanie po raz n-ty ch*j wieje... chu*em? Po co te zabiegi? :pogarda: Ciulowo to wygląda. Nie jestem przeciwnikiem przekleństw w tekstach, ale mocny, siarczysty tekst dobrze dobrany do bohatera i akcji, a język literacki ala spowiedź dresa spod budki z piwem na kacu to jest jednak różnica. Dla mnie to takie 3+. Jakieś aspiracje są, ale tekst krótki, pobieżnie uchwycony temat, średni, w wykonaniu i z nie potrzebnymi wulgaryzmami.
Image
Awatar użytkownika
KOSHI
Opowiadacz

Posty: 1324
Dołączenie: 16 Paź 2010, 13:13
Ostatnio był: 15 Kwi 2023, 20:25
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 649

Re: Bez tytułu- kiedyś pewnie to nazwę

Postprzez Grzechu300 w 27 Sty 2018, 13:10

Jeżeli to Twój pierwszy tekst to całkiem nieźle, jeżeli się rozpiszesz to może coś z tego wyjść.

W zasadzie wszystko zostało powiedziane wyżej:
Wulgaryzmy - jasne, dodaje to jakiegoś charakteru postaci ale co za dużo to niezdrowo, a tutaj jest stanowczo za dużo.
Sama postać - kolejny kozak/rozpierdalacz/weteran. <Zieew>
Opisy broni - lubię, ale tutaj również przedobrzyłeś. Niczego to nie wnosi, a wyjść może Ci to samo co w książce Szabałowa z uniwersum Metra 2033, gdzie wywody na temat broni były dłuższe niż fabuła (btw po połowie tego "dzieła" uznałem że mam w dupie zbieranie Metra i sprzedałem większość kolekcji zostawiając sobie tylko oryginalną trylogię i Pitera :E )

I rzeczywiście czuć tutaj Meesha, styl podobny jak w Ołowianym Świcie. Ale może dlatego że większość pierwszych tekstów jest do siebie podobna. :P
Вознаграждён будет только один.
Awatar użytkownika
Grzechu300
Ekspert

Posty: 800
Dołączenie: 30 Sie 2012, 22:39
Ostatnio był: 15 Wrz 2019, 11:19
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 333


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość