Mi to opowiadanie szczerze to nie zachwyca, więc jak Wam też to walcie bezpośrednio z mostu. Mam jednak coś na usprawiedliwienie: brak weny, pisane na szybkiego, dopiero się wprawiam.
Rozpylacz Snów
Zaczynał się kolejny dzień, padało jednak Gornikovi to nie przeszkadzało, leżał na trawie w głębokiej zadumie. Po paru minutach wstał i powiedział do siebie -Czas się wziąć za jakąś pracę- mówiąc to wyciągnął z plecaka kawałek chleba, który błyskawicznie zjadł po czym wypił kieliszek "Kozaka" -No to teraz czas poszukać parę artefaktów zanim zjawią się Wojskowi i wszystko rozkradną- powiedział. Wyciągnął swojego nieco zniszczonego już VLA i wolnym krokiem jakby od niechcenia ruszył przed siebie. Gornikov zawsze powtarzał, że nie jest zadowolony z swojego życia, ale widać było po jego twarzy, że ostatnio to uczucie pogłębiło się. Wszyscy go szanowali, a raczej czuli respekt przed nim jednak on sobie z tego nic nie robił i pewnego dnia odszedł od Najemników mówiąc, że przebywanie wśród ludzi jest po prostu dla niego nieprzyjemne. Była to osobowość dziwna i jednocześnie bardzo ciekawa. Od tamtej pory Gornikov był prawdziwym samotnikiem i z nikim nie rozmawiał oprócz Ekologów, którym sprzedawał artefakty i jednym gościem z "Wolności" u którego się zaopatrywał.
Gornikov chodził już po Zonie kilka godzin i zebrał mnóstwo artefaktów, chciał więc wybrać się nad Jantar by je sprzedać. Gdy był na Wysypisku zauważył grupkę "Powinności" dręczącą jakiegoś kota, zwykle by się czymś takim nie przejął, ale tym razem odezwała się w nim jakaś cząstka człowieczeństwa i zaczaił się na "Powinność" po czym rozwalił krótką serią całą trójkę, jednego po drugim. Kociak nie mógł się nadziękować,
-Dzięki stary, naprawdę nie wiem jak ci się odwdzięczyć.
-Nie telep mi tu tyle, wyskakuj z rubli,artefaktów i spieprzaj
-No właśnie ruble i artefakty, bo widzisz "Powinność" mnie całkiem ograbiła i teraz mam tylko to-powiedział wyciągając mapę z ukrytej w spodniach kieszeni -Tylko to udało mi się ukryć.
-A co tu w ogóle jest?
-Stary mapa, mapa Zony z przed '86
-Po cholerę mi?
-Plotki mówią, że nieco na zachód od tego laboratorium nad Jantarem jest takie przejście przez prawdziwy gąszcz anomalii i silnego promieniowania, jednak na standard mapie nie masz zaznaczone drogi przez te anomalie. To, że mapa jest z przed eksplozji w '86 nie ma znaczenia, liczy się to, że ktoś zaznaczył później na niej drogę do tych zapomnianych terenów.
-Mam parę pytań, no więc skąd wiesz, że droga jest poprawna i że nie rozflaczy mnie żadna anomalia? No i co można znaleźć po drugiej stronie?
-Pewności nie mam ani czy droga jest dobra ani co tam można znaleźć. Właśnie miałem iść zobaczyć, ale te osły mnie złapały.
-Więc równie dobrze możesz mi kit wciskać. A skąd w ogóle masz te mapę?
-Facio z "Wolności" , którego wołają Alek Monitor czy jakoś tak, dał mi ją w zamian za zabicie pewnego drania z "Powinności" , dlatego "Powinność" się na mnie zaczaiła.
-Dobra no więc biorę od ciebie tą mapę i idziemy tam zobaczyć.
-Jak to idziemy?
-Jeśli kłamiesz nie będę cię musiał szukać by cię zabić. No i będziesz szedł z przodu jako moje zabezpieczenie przed anomaliami.
I ruszyli nad Jantar, spokojnie, powoli i w całkowitej ciszy. Nagle znudzony Kot spytał się:
-Hej, jak się nazywasz, bo zdaje mi się, że gdzieś cię już widziałem?
-Doprawdy? Współczuje.
-Aha.
Chwila ciszy i w końcu odpowiedź na pytanie:
-A nazywam się Gornikov
-Gornikov? To w takim razie pomyliłem cię z kimś innym. Ja nazywam się....
-Padnij!!!
Krzykną Gornikov popychając Kota na ziemię po czym dał długą serię z VLA. Podniósł Kota z ziemi i razem biegiem zaczęli uciekać.
-Fajnie to te dupy z "Wolności", nigdy do mnie nie strzelali, w zasadzie to mnie chyba lubią, co im odpaliło?- powiedział Gornikov.
-Schowajmy się w tamtym autobusie!
Jak Kot mówił tak się stało. Chwila ciszy, nagle Kot się odezwał:
-I co robimy?
-Zamknij się! Idą tu....Siedź cicho i przestań dygotać, bo mnie wkur.... -przerwały mu zbliżające się kroki
-Widzicie coś? - odezwał się żołnierz "Wolności".
-Nic nie widać, nic nie słychać szefie - powiedział drugi.
-Dobra idziemy dalej, oczy i uszy otwarte!
-Tak jest!-odpowiedzieli wszyscy chórem.
-Dobra poszli, my tymczasem musimy sobie coś wyjaśnić-powiedział do Kota, Gornikov po czym kontynuował-Nie mówiłeś mi, że masz waśnie z "Wolnością", o co tu chodzi?
-Dobra, już dobra, powiem ci wszystko.
-No więc mów, przestań mnie wnerwiać, bo masz już tylko jeden krok do kulki w łeb!
-No więc nie dostałem tej mapy od Monitora, tylko ukradłem ją mu, gdy ją znalazł. Dlatego "Wolność" się na mnie zawzięła, no to poprosiłem
"Powinność" o pomoc, obiecałem im tą mapę, no i gdy mi pomogli zażądali jej. Nie chciałem jej oddać, to chcieli mnie przekreślić i wtedy ty mnie uratowałeś.
-No świetnie, w niezłe gówno mnie wpakowałeś. Kto jeszcze wie, że mamy tą mapę?
-Wojskowi, Bandyci, Naj....
-Skończ! I naprawdę nie wiesz co tam można znaleźć za anomaliami?
-Nie. Powiedziałem wszystko co wiem, naprawdę.
-Na pewno? A zresztą choć już.
-Co masz zamiar zrobić?
-Jeśli oddam "Wolnym" ciebie i mapę to może ujdę z życiem.
-Nie, proszę cię, chodźmy tam gdzie mapa wskazuje na pewno nie pożałujemy.
-Jeśli przeżyjemy....
Gornikov mówiąc to spojrzał na Kota. Naprawdę dziwił się sam sobie, zwykle najpierw strzela do kotów, a potem stara się dowiedzieć kim byli, a teraz? Teraz nie dość, że złamał swoją zasadę to jeszcze pomimo to, że Kot go wrobił dalej nie mógł odmówić sobie pomocy mu.
-Dobrze jesteśmy już całkiem nie daleko, chodźmy tam zobaczyć.
Ruszyli, po paru minutach Gornikov zaczął rozmowę:
-Ty, a jak znajdziemy tam coś cennego, to wyniesiemy to stamtąd i co dalej? Przecież nie będziemy mogli swobodnie chodzić po Zonie,
-Cóż trzeba będzie zapewne ją opuścić.
Gornikova przerażała myśl opuszczenia Zony.
W końcu dotarli do miejsca, gdzie zacząć się miała droga przez anomalie i niebezpieczne promieniowanie ku nieznanemu, lecz jak zapewniał Kot czemuś wspaniałemu.
-Dobra tak jak się umawialiśmy idziesz przodem.-zaczął Gornikov.
-Spoko szefie.
-No i nie mów do mnie szefie!
Kot poszedł przodem jak prosił Gornikov trzymając w rękach mapę. Szli już spory kawałek drogi zakręconą ścieżką, która omijała wszelkie anomalie. Nagle wyszli z rozległego terenu anomalii w wąski wąwóz otoczony przedziwnie wyglądającymi skałami.
-Nie podoba mi się tu- rzekł w pewnym momencie Gornikov.
-Mi też niezbyt. Ciekawe co znajdziemy na końcu.
-No.
I wtedy ich oczom ujawnił się wielki mur.
-No ja cię, i co teraz szefie?
-Cóż.... Chyba nie mamy innego wyboru jak iść wzdłuż i poszukać jakiejś bramy ewentualnie dziury.
-Tak tylko, w którą stronę.....lewo.....prawo.....
-Ty w lewo ja w prawo.....
-Zaraz mamy się rozdzielić? A co jak coś nas zaatakuje i zeżre jak będziemy rozdzieleni?
-Ja za tobą płakać nie będę. Leź już! Spotykamy się tu za....powiedzmy za 3 godziny. No co masz taką minę, ruszaj!
-Dobrze.
Gornikov jak powiedział, ruszył samotnie w prawo. Po dłuższej chwili zaczął rozmyślać-dziwne, coś jest w tym chłopaku co mnie przyciąga....hm, i nie tylko mnie, kłopoty też. Gdy byłem jeszcze w szeregach Najemników Tofik Rura zawsze powtarzał "Tam gdzie Gornikov, tam i kłopoty" hehe, ohhh to były czasy.
Skup się Gornikov ostatnio jesteś jakiś gadatliwy-wtedy spostrzegł rękę urwaną od ciała leżącą na środku drogi i "trzymającą" w dłoni PDA.
-Co my tu mamy?-powiedział głośno-Zajrzyjmy sobie do PDA. Hmmm bla, bla....nic konkretnego, jednak notatki są nieco niepokojące, wygląda na to, że jakaś grupa stalkerów już tu była, ale według notatek została zaatakowana przez jakiś dziwny gatunek mutanta, nieznany w Zonie. No i informacja która mnie najbardziej interesuje, niedaleko jest jakaś brama wejściowa, przynajmniej z tego tak wynika. Przestań już gadać do siebie stary, bo chyba naprawdę ci już odbija.-Nagle Gornikovi zakręciło się w głowie, upadł. Tarzał się przez chwilę w błocie po czym zemdlał, za pewne z bólu jaki musiał odczuwać.
Gornikova zbudziły promienie wstającego słońca, leżał tym razem z drugiej strony muru. Wstał, naprzeciwko niego znajdował się ogromny kompleks w kształcie półkuli. Zaczął iść w jego kierunku. Dotarł do drzwi, które natychmiast się otworzyły. Po przejściu długiego korytarza Gornikov dostał się na wielką halę z dużym komputerem pod ścianą. Gornikov włączył komputer, który zaczął do niego przemawiać nagranym głosem.
-Witaj w kompleksie Rozpylacza Snów wybierz jedną z opcji.
-Rozpylacz Snów, co to takiego- pomyślał tylko i natychmiast otrzymał odpowiedź od komputera.
-Rozpylacz Snów jest to urządzenie stworzone przez cywilizację, która odwiedziła Ziemię tuż po powstaniu gatunku Homo Sapiens, zostało ono stworzone do kontrolowania istniejącej rzeczywistości, by Ziemianom żyło się lepiej, niestety w miarę upływu czasu ktoś odkrył Rozpylacz i przeprogramował go tak, że na Ziemi pojawiły się takie uczucia jak nienawiść czy cierpienie. Ostatnio nad Rozpylaczem próbował zapanować Związek Radziecki, by mógł stać się jedynym państwem świata, jednak popełniono błąd i doszło do wybuchu Czarnobyla i rozpadu Związku. Wtedy postanowiono zostawić Rozpylacz tam gdzie jest i nie eksperymentować już z nim jednak w '89 powołano do życia projekt Świadomości-Z, który to oficjalnie zakłada próbę okiełznania Zony, a w rzeczywistości Rozpylacza Snów.
-W takim razie jakie są możliwości Rozpylacza skoro to takie ważne- spytał Gornikov
-Jego możliwości są wręcz nieograniczone jednak zależne od tego jak się go zaprogramuje, możesz zaprogramować go tak byś był władcą świata, ale musisz pamiętać, że to tylko sen jednak po pewnym czasie staje się on namacalną rzeczywistością.
-Jaki był pierwotny program Rozpylacza?
-Pierwszym programem był tak zwany przez Ziemian "Raj" czy też "Eden", jednak ten program został usunięty na zawsze i nie da się ich przywrócić.
-Skąd ty to wiesz? Nie wydajesz się zwykłym komputerem, a może jesteś żywy?
-To kim jestem wykracza po za ludzkie rozumowanie.
-Co powinienem teraz zrobić?
-Otwieram ci drogę do Rozpylacza, a ty decyduj o zmianie programu.
Gornikov wszedł do pomieszczenia z Rozpylaczem, który był w kształcie wielkiej, świecącej na srebrno kuli, wiszącej swobodnie
-Możesz zmienić program tylko myśląc o nim, ja już się muszę żegnać- powiedział komputer, gdy drzwi do sali z Rozpylaczem zamknęły się.
-Świetnie co ja mam zrobić. Jaki program wymyślić. To chyba tylko zły sen. Tak, przecież cały świat to tylko sen wywołany przez tą kulkę. Musimy w końcu przestać śnić. Tak- mówił do siebie cicho, a potem głośno do Rozpylacza
-Hej słuchaj ty ołowiana kulko, nie interesują mnie twoje programy i inne duperele. Nie podoba mi się, że od zarania dziejów ludzkość jest oszukiwana. Weź się w końcu wyłącz i odsapnij sobie.
Połysk Rozpylacza natychmiast zniknął, po chwili również cały kompleks, potem niebo z czerniało, zniknęła również Zona, po prostu wszystko co człowiekowi było znane. Wszystko stało się naturalne, ale nie takie naturalne jakie się wszystkim wydaje, więc może to słowo nie powinno się tu pojawić. Nawet drzewa wydawały się inne. Gornikov zaczął rozmyślać.
-Czy te zmiany doprowadzą do szczęścia czy tylko do cierpień? Na pierwszy rzut oka nie wygląda najlepiej.....
Rozpylacz Snów cz.2
Dookoła rozprzestrzeniał się post-apokaliptyczny krajobraz. Jedynym co pozostało po dawnym świecie były kombinezon, karabin oraz ekwipunek , które to jakimś cudem ostały się pewnie w skutek jakiegoś błędu, który wystąpił po wyłączeniu Rozpylacza.
Nagle w miejscu w którym do niedawna znajdowało się ów urządzenie zaczęły pojawiać się dziwnego rodzaju mutanty, których Gornikov nie widział dotąd na oczy- co to za paskudztwa do kroćset?!- krzyczał wymachując karabinem, z którego wylatywały kolejne kule. Mimo, że wystrzelił już sporo amunicji mutanty nadal poruszały się w jego kierunku. Były to dziwaczne stworzenia podobne do gąsienic i co raz to bardziej zbliżały się do Gornikova.
Bar "100 Radów", kilkanaście minut przed wyłączeniem Rozpylacza, ponuro jak zwykle. Do baru wbiega młody mężczyzna w kurtce bandytów. Krzyczy do wszystkich- patrzcie tylko co znalazłem- mówił to sięgając do plecaka- Ooo, przyszedł Kopeć, będzie znowu kupa śmiechu- powiedział głośno stalker w czarnym kapturze, po czym wszyscy zaczęli głośno chichotać- nie, tym razem to coś naprawdę niewiarygodnego! Sami zobaczycie, gdzie ja to posiałem...- mówił Kopeć grzebiąc w plecaku- co? Nie możesz znaleźć? A to ci niespodzianka! Bandyci cię znowu napadli, czy może hordy mutantów?- mówił ten w czarnym kapturze, przy czym wszyscy płakali ze śmiechu- czekajcie! Mam go gdzieś tu. To rzadki artefakt, koleś od którego kupiłem mówił, że nazywa się Błysk Latarni, i że...- w tym momencie Kopeć zdał sobie sprawę z tego, że artefaktu nie ma w jego plecaku- daj spokój Kopeć! Za chwilę znowu powiesz, że zgubiłeś, zawsze tak robisz. Odpuściłbyś sobie te żarty i wziął się do jakiejś roboty!- mruczał pod nosem upity "powinnościowiec" w egzoszkielecie. Zrezygnowany Kopeć usiadł przy barze i rzucił swój plecak w kąt.
- Dlaczego wymyślasz te niestworzone historię i robisz z siebie pośmiewisko, co Kopeć? Słyszałem, że już nawet Wojskowi cię znają i ryją z twoich "przygód".- powiedział Barman, przy czym nie przerwał układania butelek na półce.
- Tym razem nic nie zmyślam, miałem ten artefakt w ręce, świecił się na zielono!
- Wiem, sam kilka razy miałem do czynienia z tym przedmiotem. Kilka lat temu kupowałem je od Najemników, a sprzedawałem Ekologom. Sacharov gadał, że niedługo znikną absolutnie z Zony w skutek...no czegoś tam, nie kojarzę już tego naukowo-łacińskiego bełkotu jakim to posługiwał się wówczas Sacharov! I rzeczywiście, już kilka miesięcy potem Najemnicy przestali mi je przynosić i nie widziałem ich do dzisiaj.
- Znikną? Nie ma ich?- szeptał sam do siebie Kopeć zniechęconym głosem, nie oczekując odpowiedzi od Barmana.
- Właściwie to mam dla Ciebie robotę.
- Robotę? Dla mnie? Jaką?
- Ostatnio coraz głośniej jest o pewnym urządzeniu zwanym "Rozpylacz Snów". Wszyscy o nim mówią i każdy chce je odnaleźć, ale nie każdy może. Ten sprzęt ponoć jest w stanie kontrolować całą rzeczywistość na Ziemi, dlatego kto tym zawładnie stanie się panem tego świata. Tak się składa, że jestem w posiadaniu mapy, która z łatwością doprowadzi cię do Rozpylacza. Możesz sobie wyobrazić jakie skutki mogłaby mieć jakakolwiek zmiana w systemie tego urządzenia?
- No mniej więcej.
- Na to liczyłem! Nie wydajesz się osobą żądną władzy i właśnie dlatego chce ci dać to zadanie.
W tym momencie wszystko zaczęło znikać. Bar, wszystkie budynki dookoła, baza Powinności, Arena, mutanty, zostawali tylko Stalkerzy.
- Oho, ktoś musiał zmienić program Rozpylacza Snów! Musisz dostać się do niego i uaktywnić poprzedni program, żeby nasz świat mógł powrócić. Potem najlepszym rozwiązaniem będzie zniszczenie odpowiedniego podzespołu urządzenia, aby program już nigdy nie mógł zostać zmieniony- mówił Barman do Kopcia
- Myślisz, że będę wiedział co trzeba zniszczyć?
- Myślę, że nie. Dlatego dostaniesz kogoś do pomocy. Powinien czekać na ciebie w okolicy dawnego bunkra naukowców. Mam nadzieję, że odnajdziesz tą lokację mimo dużych zmian geograficznych- Barman lekko się uśmiechnął. Kopeć bez słowa wyruszył na spotkanie z tajemniczym współpracownikiem. Barman natomiast usiadł się pod najbliższym drzewem. Samotnicy zebrali się niedaleko miejsca, w którym do niedawna stała Arena, a Powinność wydawała się na coś szykować.
Kopeć szybko dostał się nad Jantar, bez większych kłopotów, nawet Najemnicy w Rostoku nie próbowali go zatrzymać. Z daleka ujrzał naukowców, którzy byli jednocześnie zachwyceni i przerażeni. Widać było, że najchętniej poczęliby badać nowy świat, ale problem w tym, że nie bardzo mieli czym. Kopeć dostrzegł wśród tłumu ekologów wyróżniającego się Stalkera w Kombinezonie Najemników i masce gazowej. Szybko domyślił się, że ów Stalker czeka na niego i rzeczywiście po chwili zaczął machać ręką w kierunku Kopcia.
- No, no, no, popatrzcież kogo mu tu mamy, Barman mówił o wsparciu, a nie o balaście- Stalker zaśmiał się na wpół wymuszonym śmiechem- tak czy inaczej nie spodziewałem się tu ciebie Kopeć.
- My się znamy?
- Nie poznajemy już dawnych przyjaciół, co?- mówiąc to Stalker zaczął zdejmować maskę, a gdy już tego dokonał Kopeć otworzył usta z wrażenia.
- To ty? Kola!? Kola Podgrzewacz!?
- Kopeć!
Stalkerzy rzucili się sobie w ramiona w przyjacielskim uścisku. Obaj znali się od dawna i niegdyś byli dobrymi przyjaciółmi.
- Myślałem, że już cię nigdy nie zobaczę, ty zdrajco, nigdy ci nie wybaczę dołączenia do Najemników!
- Spokojnie, to od początku była jedna wielka przykrywka. Tak naprawdę cały czas byłem szpiegiem Barmana i wykradałem od Najemników informacje.
- Nie mogłeś mi czegokolwiek powiedzieć?
- A ty byś nie wygadał? Heh! Tyle lat minęło daj już spokój!
- Dobra, dobra, ale i tak mi stawiasz wódę po tym jak wrócimy z misji. Ten świat mi się nie podoba, bo zabrali mi mojego "Kozaka"!
- Hehe! Ale co do jednego masz rację. Mamy misję, więc później powspominamy, a teraz ruszajmy!
- Okej. Tu masz mapę, którą dał mi Barman.
- Super! Nareszcie znamy bezpieczną ścieżkę, która omija gąszcz anomalii oraz wysokie promieniowanie.
Po krótkiej chwili obaj mężczyźni wyruszyli w kierunku wskazanym na mapie. Kopeć w milczeniu rozglądał się dookoła szukając choćby najmniejszej części, która przypominałaby dawny świat. Nie mógł uwierzyć, że to w czym dotychczas żył to tylko iluzja. Przemierzali ten dziwny krajobraz, gdzie z każdego miejsca doskonale było widać horyzont. W końcu Kopeć przerwał milczenie:
- Wiesz coś więcej o tym Rozpylaczu Snów?
- Tyle co mówią plotki, że niby potrafi zmieniać rzeczywistość i chyba to prawda, skoro nagle zaszły takie zmiany. Ciekaw jestem tylko kto dotarł do Rozpylacza? Pewne jest to, że my także musimy tam dotrzeć, troszku pozmieniać, by wszystko było jak dawniej i zablokować to cholerstwo- gdy Kola skończył mówić, Kopeć spojrzał na ziemię- Dużo razy widziałem jak Ekolodzy próbowali dotrzeć do tej maszynerii, choć oficjalnie w nią nie wierzą, ale zawsze rozwalali się na pierwszych anomaliach- kontynuował Kola.
- Zaraz, skoro nikt tam nie dotarł to skąd się wzięły ploty, że coś tam jest?
- To zaczęło się kilka miesięcy temu, gdy Barman zainteresował się nadmierną ilością anomalii, które tu występują. Szukał sposobu, żeby dotrzeć na drugą stronę, ale wszystkie sposoby zawodziły, a wysłani Stalkerzy ginęli. Nagle jakieś dwa miechy temu zjawił się człowiek w dziwnym kombinezonie, którego na oczy dotąd nie widziałem. Powiedział, że jeśli Barman mu dobrze zapłaci to bezproblemowo może iść zobaczyć co tam jest i ewentualnie przynieść jakieś przedmioty.
- I co?
- Barman wszedł w to w ciemno. Stalker ów już po godzinie znalazł się po drugiej, nieznanej dotąd stronie. Barman już się cieszył, jednak nim upłynęła następna godzina, koleś nadał komunikat: "Nie jestem w stanie kontynuować misji! Ich jest za dużo! To jacyś fanatycy, mówią, że cały świat to iluzja wywołana przez jakieś urządzenie...", wrzeszczał tak długo, ale coraz słabiej było go słychać. Plotki o "urządzeniu" szybciutko się rozeszły po Zonie niczym na wsi wiadomość kto opuścił mszę świętą.
- Fanatycy?! O czym ten koleś gadał?
- Pytaj się mnie, w każdym bądź razie wtedy słyszeliśmy go ostatni raz.
- I ty jesteś pewien, że powinniśmy tam iść?!- Kola spojrzał na Kopcia z delikatnym uśmiechem, nic nie odpowiedział.
Obaj dotarli w końcu do miejsca wyznaczonego na mapie i zaczęli się przedostawać na drugą stronę.
W końcu doszli do celu. Podążali do przodu, aż nagle poczuli dziwny wstrząs, nie wiedzieli co się dzieje. Gdy znaleźli się przy wielkim murze, spostrzegli ciało z urwanymi nogami. Kopeć szybko przeszukał trupa. Znalazł tylko zniszczone PDA z podłączonym pendrive'm.
- Z PDA nic nie będzie, ale pendrive powinien działać, podłącze go pod swoje PDA.- mówił Kopeć, ale Kola wydawał się być nieobecnym, rozglądał się dookoła szukając niewiadomo czego. Na pendrive'ie Kopeć odnalazł jeden komunikat, gdy otworzył dokument z tekstem, Kola błyskawicznie wrócił na ziemię
i spojrzał na ekranik PDA Kopcia. Widniała tam krótka notka, która jednak była w stanie przerazić obu Stalkerów:
- Kod: Zaznacz wszystko
Gornikov miał rację! Trzeba się było oddać w ręce "Wolności", na pewno byłoby to dla nas lepsze. Oddalibyśmy im mapę i wsio! Nie wiem, gdzie jest teraz Gornikov, nie wiem którędy uciekać, nie wiem czy zdołam! "To" siedzi mi na ogonie. Nie mam czasu pisać, jeśli to odnalazłeś Stalkerze, nie zastanawiaj się, wracaj w bezpieczną część Zony.
Kola i Kopeć dawno skończyli czytać, jednak żaden nie mógł wydusić ani słowa. Po dłuższej chwili milczenia Kopeć panicznie wypowiedział kilka wyrazów:
- Co tu się stało... co my tu jeszcze robimy?
- Musimy odkryć tą tajemnicę!
- Co ty gadasz, spieprzajmy stąd póki jesteśmy żywi!
- Spokojnie! Coś tu jest nie tak! Nie wydaje ci się, że tego muru tu nie powinno być skoro Rozpylacz jest wyłączony?
- Człowieku! Co ty pieprzysz?! Spadamy stąd!
- Chyba nie uważnie przeczytałeś informacje z pendrive'a.
- O co ci chodzi?
- Z informacji, które podaje ten koleś wynika, że gdzieś tu jest Gornikov, czyli mamy szanse na przeżycie.
- Co? Kto? Gornikov?! Czy to ten co kiedyś w pojedynkę rozwalił cały posterunek Wojskowych przy granicy Zony w Kordonie? I ten co zabił Strieloka, po czym włączył z powrotem Mózgozwęglacz? Rzeczywiście, gdybyśmy byli z nim to jest nadzieja, ale go tu nie ma! Za nim go znajdziemy możemy być już martwi! Z resztą nie wiemy czy on nadal żyje!
- To ja jeszcze dodam, że w pojedynkę zabił około trzydziestu Najemników na raz, gdy Wilczarz nie chciał pozwolić mu odejść od nich. Może odnaleźć go nie będzie aż tak trudno. Skoro jego kolega szedł w lewo to znając go dość długo stwierdzam, że on musiał iść w prawo- Kola coraz bardziej się uśmiechał, chcąc by Kopcia opuścił strach- Poza tym mamy misję, ważniejszą niż jakakolwiek w życiu, tu się ważą losy naszego "Kozaka"!
- Och te twe filozofię- Kopeć się roześmiał- nie wiem dlaczego to robię, ale zrobię. Dobra idziemy w prawo!
Mężczyźni uśmiechnęli się po czym dość wolnym krokiem ruszyli w prawą stronę, z nadzieją odnalezienia Gornikova, z nadzieją przywrócenia świata do normalności.