Wiem ze nie skonczylem jeszcze drugiej czesci "Stiemrlowa" ale jutro wracam do Polski i wpadlem dzisiaj na pomysl. No i jak wczesniej sie zdazylo nie bedzie polskich znakow... Sory... Mam niemieckiego laptopa.... No ale opowiadanie napisac mozna
Jest noc. Okolo godziny drugiej. Wiekszosc ludzi zamieszkalych w Zonie zaczyna przygotowania do nastepnych misji oraz niebezpiecznych wypraw, lub poprostu odpoczywaja w bezpiecznym miejscu zdala od anomali oraz zwierzatek, ktore nie przepadaja za ludzmi. Lecz niedaleko magazynow wojskowych grupka wojskowych Stalkerow szykuje sie na najgorsze. Spotkanie z monstrami ktore nie znaja uczuc ani nie maja lekow. Kazdy stara sie wygladac na odwaznego i nie wzruszonego tym co dzieje sie w osadzie do ktorej sie wybieraja, ale tak naprawde pod skorupa kazdy z nich ma obawy co do przebiegu akcji. Jednak nie wiedza na co sie pisza...
-
Sluchaj Wrobel siedzimy na tym wzgorzu prawie od godziny i jeszcze nie widzialem tam ani jednej pijawki. Moze to jednak co innego? - Stwierdzil Dimitri oparty o lokcie i przygladajacy sie z pozoru cichej wiosce przez lornetke. Wrobel to szef grupy. Byl zawsze twardy i nie bal sie starcia oko w oko z zadnym znanym stworzeniem z Zony.
-
No tak... - Wrobel odlozyl wlasna lornetke, zaprzestajac obserwacji ukleknal i obrocil sie w strone Dimitriego. -
Sluchaj. Trzy tygodnie temu ostatni raz ktos widzial tutaj pijawke. I to nie dlatego ze zniknely. Tylko dlatego ze staly sie niewidzialne w dzien. Nie wiem, moze boja sie wychodzic za dnia. Ale wlasnie to oznaczalo by ze ich nawyki sie zmieniaja. A my nie mozemy pozwolic aby takie rzeczy sie dzialy. Musimy zapobiec dalszej transformacji pijawek. Chyba nikt nie chce nowej, udoskonalonej pijawki za naszymi plecami w bazie? Mysle ze lapiesz wiec lepiej kontynuowac nasze zadanie zanim jakas sie tu zakradnie. - Wrobel skonczyl przemowe po czym polozyl sie na swoje miejsce i ponownie zajal sie obserwacja wsi.
Po dwudziestu minutach czujnych obserwacji Wrobel wstal i powiedzial do siebie:
-
Niech to szlag! Nie dam sie wrobic tym gnojkom! - Wtedy popatrzyl na znudzony oddzial i powiedzial -
Dobra, wchodzimy ludzie. Pamietajcie jezeli cos zobaczycie to walcie jasne? W tym momencie Dimitri powiedzial nadal patrzac przez lornetke:
-
Szefie! Chyba jedna widze!-
Gdzie?-
Patrz trzeci krzak od wschodniej bramy, ten obok slupa elektrycznego. Wrobel ukleknal, podniosl lornetke z ziemi i popatrzyl na miejsce wskazane przez obserwujacego. Przez chwile wpatrywal sie w istote ktora siedziala w zaroslach.
-
To jakis Stalker! - Stwierdzil dowodca.
-
To nie mozliwe. Moj skaner nie wykrywa zadnego PDA. Wrobel popatrzyl na Dimitriego.
-
No to co to jest? Zajac?-
No w sumie mogl je zgubic.-
Nie swiruj czlowieku. To musi byc inny Stalker. Pewnie sie tu przypaletal za artefaktami albo cos.-
Ty ale on patrzy na nas. Widzisz to? On nas zauwazyl! Dowodca przyjrzal sie dokladnie i dodal:
-
I to jeszcze jak perfidnie sie gapi! Trzeba cos z tym zrobic! Dimitri i Wrobel popatrzyli sie na siebie jakby czekajac na reakcje drugiego.
-
Zrob cos to ty jestes dowodca! - Powiedzial pierwszy obserwator.
-
Gdzie on do cholery jasnej jest!? - Dowodca wybuchl gniewem gdy zobaczyl ze celu ich rozmowy nie ma juz w zaroslach. Obserwator z Wroblem podniesli sie z ziemi.
-
Dobra koniec zabawy! Sprawdzic bron! Wchodzimy do wsi, przeszukujemy kazde pomieszczenie, zabijamy pijawki, tego cwaniaczka i spadamy! Szescio osobowa ekipa ruszyla na podboj wioski. Kiedy byli juz tuz obok wejscia dowodca rozkazal:
-
Szybki, Czarny i Strzelec idziecie druga strona. Wczesniej ustalalismy co dalej. Do roboty. Szybki i dwoje innych ruszyli wykonac rozkaz. Z dowodca oraz Dimitrim zostal jeszcze Cwany. Wszyscy powloi zaczeli przemieszczac sie w strone bramy. Wrobel wszedl pierwszy po nim Cwany a dopiero wtedy Dimitri. Juz po wejsciu do wioski widac bylo widoczne slady walki. I to w calej wiosce. Na ziemi, scianach oraz sufitach widac bylo widniejaca od dluzszego czasu krew. Grupa dowodcy trzymala sie jednej formacji. Wrobel szedl przodem, Dimitri z lewej a Cwany po prawej. Kazdy ogladal krwawe zapiski walki oraz zastanawial sie czy przypadkiem zaraz sami nie zostawia jednego. Nic nie bylo pewne.
-
Dimitri idz do tego domku po lewej.-
Jasne. Obserwator zszedl z ich drogi i ruszyl w strone drzwi wejsciowych wskazanego domku. Dowodzacy grupa odczepil swoja krutkofalowke od spodni i zaczal przywolywac druga grupe. Jedyne co bylo slychac w radiu to szum. Niekonczacy sie szum.
-
Do cholery co jest? - Zaniepokoil sie dowodca.
-
Moze jest tu proznia radiowa? - Zaproponowal rozwiazanie Cwany.
-
Raczej nie. Musialy by byc tu mocne urzadzenia zaklucajace. Zwykli Stalkerzy nie operuja takim sprzetem. Po chwili Wrobel zaczal zauwazac ze ich Obserwator dlugo sie nie zjawia.
-
Cwany pilnuj drzwi ja wchodze sprawdzic co z Dimitrim. Dowodca niepewnym krokiem wszedl do srodka chatki. Zatrzymal sie aby wlaczyc latarke i ruszyl dalej. Po Obserwatorze ani sladu.
-
Jeszcze tego brakuje... - Pomyslal Wrobel gdy zobaczyl spora plame krwi na podlodze. Pomieszczenie bylo puste. Nie bylo tam zywej duszy oprucz Dowodzacego. Pustka.
-
Dobra mam to gdzies... Cwany? - Przerazony dowodca wychodzac zobaczyl ze nigdzie nie ma jego przyjaciela. Z trwoga ogladal sie dookola sprawdzajac czy moze kolega z ekipy poszedl cos zbadac, moze cos zauwazyl. Lecz nic. Wszedzie jedyny dzwiek jaki Wrobel byl w stanie uslyszec byl wiejacy w okolicy wiatr. Chlodny wiatr. Po chwili ocknal sie z szoku i sprawdzil czy na pewno ma naladowany magazynek w swoim karabinie. Po upewnieniu sie zaczal ruszac w strone srodka wioski. Z przerazeniem na twarzy odkrywal kolejne slady krwi oraz zadrapania w drewnie. Nagle poczul ze na cos nadepnal. Na jakas kartke papieru. Chylil sie po nia i zaczal powoli czytac napisany na niej tekst.
Drogi samotniku.
Pragne cie upewnic iz twe czyny nie zostana zapomniane. Uratowales mi zycie a
takich rzeczy sie nie zapomina. Do tej pory nie moge zapomniec jak wyciagasz mnie
z pod tych gruzow. Juz wtedy widzialem ze posiadasz jakiegos rodzaju dar.
Nikt inny nie zdolal by zrobic tego co ty. Lecz nadal nie potrafie pojac dlaczego
nie chciales ujawnic swego imienia. Wygladales na zdenerwowanego
w tamtej chwili gdy mnie zostawiales w tej chacie. Spieszyles sie jakby ktos
cie gonil. A zreszta pare minut pozniej wstalem i postanowilem nie sprawiac
ci wiecej klopotow. I jeszcze jedno. Jezeli bylbys tak laskaw powiedziec
mi dlaczego budzik dzwonil o godzinie 20:30 bylbym ci bardzo wdzieczny.
Zdziwiles mnie tym ze ustawiles budzic kiedy robilo sie ciemno zamiast
ustawic go na rano. Nie tracilbys wkoncu drogiego budzika zeby przypomnial
ci o tym zeby gdzies wyjsc. Przeciez miales swoje PDA. Ale mimo wszystko
spotkajmy sie kiedys. Zgubilem wtedy portfel i nie mialem jak ci zaplacic za uratowanie ale teraz
mam wystarczajace srodki.
Wiesiek Nomotowicz.
Nagle dowodca drgnal. Uslyszal cos dziwnego za soba. Jakby ktos cos do niego mowil tyle ze nie potrafil uslyszec ani jednego slowa. Odworcil sie i... Nie bylo tam nikogo. Wtedy zobaczyl ze ktorys z jego ekipy stoi kolo bramy i do niego macha. Odrazu zaczal isc w jego kierunku.
-
Dzieki Bogu ze to juz koniec! - Powiedzial Wrobel. Kiedy dowodca zblizal sie do postaci ta odwrocila sie i zaczela powoli isc w strone bramy.
-
Nie dziwie sie, tez tak bym zrobil na jego miejscu. Mam dosc tej przekletej wsi. Postac szla spokojnie, wlonymi ruchami. I to bardzo. Wkoncu znalazla sie na wyciagniecie reki dowodcy. Wrobel wyciagnal reke do postaci i zaczal mowic:
-
Czlowieku! Widziales to co ja? Wszyscy z mojej gru... Dowodca nagle przestal mowic. otworzyl szeroko usta i popatrzyl dlaczego poczul tak potezny ból w okolicach tulowia. Wtedy zobaczyl ze postac wbila w jego brzuch potezny wojskowy noz ktory byl juz wyciagniety. Dowodca upadl na podloge i powoli przestawal widziec. Lecz zobaczyl jeszcze jedno. Postac obrucila sie i pochylila nad nim mowiac:
-
Pozdrow mojego przyjaciela, Wieska. Dowodca zdazyl zobaczyc jego twarz. Byla czarna i cala pokryta sinymi zylami oraz krwia Lecz juz nie jego... Gdy dowodca przestal oddychac postac chwycila go za kaptur i zaczela ciagnac w strone najstarzej wygladajacego budynku. Wygladalo na to ze dowodca nie ciazy postaci poniewaz szla ona bez zadnych oporow, ani sie nie zatrzymywala. Tylko ciagnela nastepna ofiare do swojej kryjowki... Nastepna... Lecz nie ostatnia...
No i tyle. Dobra ide spac bo juz wpoldo czwartej. Mam nadzieje ze sie podobalo. No i pozdro dla kazdego bo nie wiem czy jutro bede mial okazje pobyc na forum bo bede w drodze do Polski. No. To nara. Kiedys wroce wiec prosze nie kasowac mojego profilu itd. Napewno kiedys jeszcze sie zaloguje sprawdzic co u kumpli z forum
Bede sie starac kozystac z kazdej okazji bo w Polsce nie mam Neta. Nara.