przez Valentino w 10 Paź 2008, 13:51
Rozdział Drugi - Sobota
-Z drogi!
-Cham?
Bogdan, bezsilnie próbujący zapomnieć o historii Jurka, przepychał się przez rzędy stalkerów przebywających w barze. Tego wieczora było w nim wyjątkowo tłoczno.
Przed wejściem po podziemi Bogdan spotkał czwórkę grającą w karty ? w przedsionku pubu ustawili oni mały stolik, do którego dosunęli dwa krzesła i taborety. Gra o tej porze, przy piwie, braku deszczu i spokojnym, ciepłym wieczorze była niewątpliwie przyjemna. Gdyby nie jego podły nastrój, Bogdan niewątpliwie przyłączyłby się do partii pokera.
Był bliski zawołania ?Wódka!? tonem zombie z taniego horroru ? rzadko domagał się alkoholu w tak wielkim stopniu. Nie, nie miał zamiaru się upić; dla Bogdana było to kompletnie niezrozumiałe, chciał się tylko nieznacznie znieczulić, ?oczyścić? myśli.
Po pokonaniu kilkunastu kamiennych stopni w ciasnym, zadymionym korytarzu, Bogdan przywitał się z bramkarzem, po czym skręcił w lewo.
We właściwym barze ilość dymu z papierosów była tak wielka, że ich opary przypominały najgęstszą, jesienną mgłę.
Stalker podszedł do nieznajomego, pochylającego się nisko nad stołkiem mężczyzny. Popukał go w lewe ramię, a gdy ten się odwrócił, spytał, jaki dziś dzień.
-Sobota? - odpowiedział nieznajomy, po czym odwrócił się w stronę brudnej ławki. Zza pazuchy wyciągnął pogniecioną, szorstką gazetę, rozłożył ją przed sobą, po czym zaczął z zaciekawieniem czytać.
Najlepszy dzień tygodnia, a ten imbecyl ustanowił go dniem dla palących. Bogdan szybko zakupił butelkę mocnego piwa, po czym zaczął wychodzić z zadymionego, cuchnącego wnętrza.
Pozdrowił raz jeszcze zdziwionego bramkarza, podając powód szybkiego opuszczenia baru, następnie zaś, po przekroczeniu progu zadaszonego przedsionka, zwrócił się do czwórki grającej w karty:
-Można?
Rozdział Trzeci - Propaganda
Gustowski zamknął drewniane, odrapane drzwi od sali konferencyjnej, po czym zgasił światło. Rzędy wojskowych, obecnie ubranych w cywilne ubrania, wypełniły poustawiane gęsto krzesła skierowane w stronę wielkiej, gołej białej ściany. Pozostałe trzy, w tym czterdziesto metrowym pomieszczeniu, obwieszone były szczodrze wszelaką maścią plakatów rekrutacyjnych i portretami znanych dowódców wojsk ukraińskich na przestrzeni wieków. Cała sala wypełniona była szeptami obecnych w niej żołnierzy ? wielu z nich nie wiedziało, w jakim celu ich zebrano, jeszcze inni żalili się swoim kolegom, że ?dla kolejnego prania mózgu obudzono ich o szóstej rano.?
-Już. ? wydał rozkaz Gustowski, po czym usadowił się wygodnie w skórzanym fotelu. Dwa metry za nim, na lewo, znajdował się mały pokoik z dziurą w jednej ze ścian, rodem z kin. W owym pokoju znajdowało się dwóch ludzi ? operator zamontowanych dookoła głośników oraz osoba obsługująca maszynę do wyświetlania slajdów. Pralka i magiel.
Podczas, gdy w Sali zapadła cisza, szepty umilkły, a na białej ścianie, na której skierowane było dziesiątki spojrzeń pojawił się pierwszy slajd, Gustowski włożył do swych uszu słuchawki dyktafonu. Nacisnął przycisk odtwarzania, podziękował sobie i Bogu w duchu, że nie będzie musiał wysłuchiwać tego propagandowego ścierwa. Na całe szczęście, przynajmniej tutaj, Gustowski nie musiał wykazywać się tak wielkim fanatyzmem.
To piechurzy, prości żołnierze mieli zwalczać stalkerstwo. Choć, zamordowanie ukochanego psa majora niemal skłoniło go do wyruszenia w jutrzejszy rajd.
-Najpierw powoli? - mruknął, zamykając oczy.
Na wielkiej ścianie pojawiło się zdjęcie.
Przedstawiało ono wysokiego mężczyznę w szaro granatowym kombinezonie, przechodzącego przez ogrodzenie z drutu kolczastego, przy którym wbito blaszany znak ostrzegający o promieniowaniu. Stalker ze slajdu miał w ręku karabin, wyglądającego na skróconego G36 i szpetną, iście zakazaną mordę.
-Stalkerzy. ? wypowiedział pogardliwym tonem żołnierz siedzący przy mikrofonie. ? Wyrzutki. Złodzieje. Margines. Czy zgadzacie się z tym?
Przez salę przetoczyło się wiele potwierdzających pomruków, słów takich jak ?Tak?, ?Owszem?, ?Oczywiście?. Były one jednak dość słabo słyszalne ? zakłóciły je szepty. Szepty, w których wprost nie dało się nie wyczuć wątpliwości. Trzeba to niezwłocznie zmienić.
-Rozumiem. ? odrzekł głos w mikrofonie zrozumiałym, grzecznym tonem. ? Wiecie, co stało się z okoliczną ludnością po 86-ym roku, tak?
-Tak. ? odpowiedziała znaczna część zgromadzonych.
-Dobrze. ? pochwalił głos. ? Wielu z nich nie chciało opuścić okolicznych wsi. Pozostali tutaj, w okolicach Czarnobyla, by spędzić resztę życia. Jak sami mówią, mają się dobrze, żywią się z własnych upraw. Żyją spokojnie i beztrosko? - podczas tych słów, slajdy zmieniały się co kilka sekund. Ukazywały teraz zdjęcia chat, ról, niewielkich wiejskich domków z ich mieszkańcami włącznie. Dzieci, obu płci, starsi i młodsi mężczyźni, kilku staruszków, babci, jak i dojrzałych kobiet.
Zostawmy ich na moment.
Wiecie, co robią stalkerzy naszym pobratymcom?
Żołnierze jednogłośnie odpowiedzieli na ?Nie?.
-Otóż? to.
Kolejna zmiana zdjęcia ? w miejsce uśmiechniętej trójki chłopców wstąpiło zgoła inny widok ? fotografia zamordowanego żołnierza z okrutnie poderżniętym gardłem.
Rozległo się grupowe westchnięcie, po którym zapadła grobowa cisza.
-Znaleźliśmy go pod mostem w Kordonie. Aleksy Wijanow, żona dwójka dzieci. Z wieży obserwacyjnej widać, jak składa broń i prosi o to, by mógł odejść. Dwójka stalkerów za to?
-Gnoje? - powiedział ktoś z osób siedzących w drugim rzędzie.
Gdyby Gustowski usłyszał te słowa, niewątpliwie by się ucieszył ? znaczyły one, że propaganda zaczęła odnosić skutek.
-Czy to było właściwe? Czy powinno się zabijać osoby, które otwarcie się poddają?
Kolejne ?Nie?, tym razem głośniejsze, wyraźniejsze, bardziej stanowcze. Z wyczuwalną niechęcią.
-Nie! ? niemal krzyknął tłum żołnierzy, nie znając prawdziwego losu Aleksego. Na zdjęciu nie było jego broni ? tłumionego AK, którym, zanim sam poległ, zabił dwoje z trzyosobowej ?grupy? nieuzbrojonych (nie licząc noża, którym jednym z nich otwierał konserwę) stalkerów. Wszyscy przez ostatni rok przebywali w wiosce Wilka ? opuścili jej teren zaledwie na moment, by spotkać się z pewnym znajomym na moście w Kordonie.
Teraz, gdy członkowie jutrzejszego wypadu byli już nieco zniechęceni do stalkerów, można było ?przejść do rzeczy?.
Po raz kolejny wyświetlacz ukazał grupkę wieśniaków u podnóża starej, drewnianej chaty.
-Wróćmy do mieszkańców. ? powiedział Lektor. ? Stalkerzy nie prześladują tylko i wyłącznie nas.
-Odwirowanie? - wyszeptał cicho Gustowski, wyjmując słuchawki z uszu. To akurat chciał usłyszeć. Zobaczyć również, bowiem zaczęto pokazywać ?najmocniejsze? fotografie. Ton osoby przy mikrofonie zmienił się na wyraźnie oskarżycielski.
Spalona chata, dwie osmalone zwłoki, rzucone niedbale jedna na drugą, niczym śmieci.
-Dopóki tu nie przybyliśmy, plądrowali i palili?
Kobieta zwisająca u gałęzi wysokiego, prawie uschniętego drzewa. Z wielką raną postrzałową w brzuchu.
-Mordowali?
Wnętrze bogato zdobionego domu, ze zdartą tapetą, powywracanymi i opróżnionymi szafkami.
-Rabowali?
Ostatnie przewidywane zdjęcie wywołało szok i obrzydzenie. Nie dało się jego opisać słowami, toteż nikt nie próbował. Można je było nazwać groteskowym, ohydnym, niesmacznym, chorym. Żadne jednak określenie nie oddawało oburzenia, które wywołało wśród żołnierzy. Wielu z nich zerwało się z krzeseł, jeszcze inny zaczęli skandować ? wszyscy za to zjednoczyli się w nienawiści ku stalkerom.
-Spokojnie! ? rozkazał Lektor. ? Jeszcze chwilę? Cisza! ? krzyknął, zwiększając do maksimum stopień natężenia dźwięku w zamontowanych w pomieszczeniu porozwieszanych głośników.
Tłum zbiorowo złapał się za obolałe uszy, po czym, niemal kipiąc z wciąż tłumionej złości, usiadł na krzesłach.
Na ścianie rozbłysło ponownie zdjęcia stalkera przechodzącego przez siatkę z drutu kolczastego.
-Stalkerzy. ? Ponowił Lektor. ? Wyrzutki. Złodzieje. Margines. Czy zgadzacie się z tym?
Pranie mózgu.
?A oto płynąca, brudna i cuchnąca woda z wnętrza pralki.? ? pomyślał Gustowski, obserwując wylewających się z sali konferencyjnej żołnierzy, którzy zaczęli traktować siebie jak stróżów prawa i porządku.
Poszli usuwać Zonę z gnid, za jakich uważali stalkerów.
Ostatnio edytowany przez
Valentino, 25 Paź 2008, 15:54, edytowano w sumie 1 raz