przez strzelec wyborowy w 12 Mar 2009, 15:57
Ciemności
Wiecie raz mi się przydarzył prawdziwy koszmar.To było kilka miesięcy temu,jak szedłem nocą po opuszczonej wiosce.Szukałem artefaktów.W dzień stalkerzy czasem pojawiają się w różnych miejscach,ale w nocy boją się pijawek i kontrollerów,których w wiosce pełno.Sam nie ukrywam bałem się,ale bieda zmusza człowieka do różnych rzeczy.No więc szedłem tak nocą,była chyba 2 w nocy,w kolicy żywego ducha.Poszedłem drogą,ominąłem samochód niezle porozwalany i wszedłem na teren wioski.Przeszukałem pierwszy dom.Poza zwłokami stalkera na nic się nie natknąłem.Ruszyłem dalej.Idę,idę aż patrzę i nie wierzę własnym oczom.N ziemi coś się świeci.Serce mi do gardła skoczyło,pomyślałem-artefakt.Więc zacząłem biec w to miejsce.Leżał tak na środku drogi.Biegłem,biegłem i chwyciłem go jak szalony.Był fantastyczny.Takiego nigdy w życiu nie widziałem.Prawdziwy okaz,Zona niemal mi go dałą za mój trud.Ale się cieszyłem nie macie nawet pojęcia.I nagle syk z tyłu.Obracam się,a tu pijawka leci na mnie.Ja w unik,a ona robi pętlę i zamiast mnie zabić biega jak ślepa w kółko.Nawet śmiać mi się chciało.Żebyście to widzieli.Nigdy nie miałem takiego farta.Pobiegła sobie jakby nigdy nic.Chwilę postałem tak i zacząłem dalej się rozlądać.Doszedłem do ruin chatki.Coś mi w duchu podpowiadało żeby tam wejć.Wszedłem i wspiąłem się na dach.Tam znalazłem plecak.Zaglądam a tu amunicja do Wintara BC.A ja w swoim schowku mam akurat Wintara.Mało,jeszcze przeciwpancerna.Wierzyć się nie chce prawda?Powiecie fart miałem.Niekoniecznie.Gdy miałem zejść noga zachaczyła mi o jakieś wystające gówno na dachu tej chaty i spadłem,ztoczyłem się.Na szczęście była niska ta chatka,bo jak nie to nie było by mnie tu.Ledwo wstałem,nogę sobie skręciłem.Do tego musiałem narobić w wiosce niezłego szumu,bo teraz inny szum z daleka dochodził i przekształcał się w syki,charchoty.Leciało na mnie z 10 pijawek,z różnych stron.Krew je przyciągała.Postanowiłem schować się gdzieś z tego względu że uciekając nie mam szans w tym stanie.Wlazłem do tego domku i kucnąłem za kominkiem.One już były przy domu,węszyły i szukały.Starałem się być najciszej jak umiem,ale serce biło mi tak głośno że zdawało się być bębnami lub wystrzałami z armat.A tu wyobrazcie sobie,jakiś rupieć,zsunął się z kominka i narobił hałasu w tym pokoju gdzie byłem.Pomyślałem jedno-śmierć mnie czeka.Batalion krwiopijców wparował do chaty.Ich syki dudniły mi w uszach.Zamarłem.I wtedy właśnie wypadł mi z plecaka ten nowy artefakt.Chciałem go teraz wyrzucić.Nie był mi potrzebny.Na co mi amunicja,znaleziska jak zaraz zakończę żywot.Wziąłem go do ręki i już miałem cisnąć nim o ścianę,kiedy spostrzegłem że jestem przy bazie wolności tuż pod murem.To dziwne nie?
Ten artefakt mnie teleportował.Słyszałem o anomaliach co teleportują,ale artefakty?Niezwykła historia.Mam ciągle ten artefakt.Jest za dobry aby go sprzedawać,ale nie myślcie żę wam go pokaże.O nie. Nie ma mowy.Zaraz go byście chcieli mieć.
Czekam na oceny powieści na forum cień czarnobyla.Zapraszam wszystkich!!
Co jest największym skarbem dla stalkera? Broń
Co mówi stalker w Zonie kiedy przed jego twarzą przemyka śmierć? Nic.Jest urżnięty
Czy Zona to złote miejsce? Jeśli chodzi o zarobek i przemyt to nawet idealne
Czy życie w Zonie jest bezpieczne? Tak, pod warunkiem, że siedzisz cały czas na tyłku w ukryciu.