Kolejna porcja przygód Tomasza Kawki. Akcja się rozwija i mam fajny pomysł, co ma być dalej
Piszcie, czy wam się podoba to opowiadanie, ale piszcie rzetelnie, a nie dwa zdania.
Rozdział pierwszy.Okolice Czarnobyla, teren:???
Godz: 20:45
„Wszyscy Promieniują Optymizmem”Kawka rzucił się na ziemię, chowając w wysokiej trawie. Zaklął. Co do do jasnej cholery miało być?! Był święcie przekonany, że te cioty z wojska już ich nie zaskoczą. A tu proszę – noktowizory, tłumiki, snajperka i baba.
Świetnie.
Teraz to wszystko przypominało polowanie. Tamci idioci schowali się gdzieś przy cholernym głazie i mieli świetną osłonę, za to Kawka i reszta byli na otwartej przestrzeni. No nic, trzeba działać. Tomasz wyjął pordzewiałą krótkofalówkę i nacisnął przycisk:
- Ej, Lewak, weź ich popieść z wyrzutni rakiet.
-
Luz. Tylko mnie osłaniajcie.- Pewnie. Bez odbioru.
Kawka podniósł się i zaczął biec w kierunku samotnego dębu, niedaleko niego. Stalker zbliżał się do drzewa chyba z wystarczającym tempem. Serce waliło jak szalone. Byle się nie potknąć. Nie potknąć. Nie...
Przez pole przetoczył się pojedynczy huk, a niemal w tym samym momencie mężczyzna ryknął i zwalił się w błoto.
„Dlaczego to zawsze musi być błoto” - przebiegła mu przez głowę idiotyczna myśl.
Noga płonęła wręcz bólem. Mimo to zacisnął zęby i zaczął pełznąć w kierunku dębu.
.....- Travis! Jeden ranny w nogę. Co robić?
- Na razie sobie radzimy, więc skradnij się do niego i z noża go. - Zrozumiałam.
Ruda przykucnęła i zaczęła schodzić ze wzgórza. Widziała wyraźnie drzewo, za którym się schował tamtem cieć, wystarczyło tam tylko dojść.
Bum, bum, wali serce.
Zatrzymała się i padła w trawę. Tamtem gnojek się wychylił i zaczął strzelać z karabinu. Na całe szczęście kombinezon świetnie ją maskował.
- Travis, walnij w kierunku drzewa.
Pociski z MP5 uderzyły w drzewo i zmusiły Kawkę do ukrycia się. Ruda na to właśnie liczyła. Podniosła się i szybko pomknęła do drzewa. Bogu dzięki, że drzewo miało szeroki konar. Teraz tylko je obejdzie i będzie przy tym fajfusie, a wtedy będzie musiała szybko działać. Raz, dwa...
Wyskoczyła prawie, że dosłownie na stalkera. Zamachnęła się na jego głowę i zdzieliła kolbą w głowę.
I wtedy stało się coś niedobrego.
Kolba zsunęła się bo łbie mężczyzny i uderzyła w ziemię.
Mężczyzna odwrócił się i spojrzał jej w oczy.
Ona w jego.
On zamarł.
Ona zamarła.
M21 także. Zdawało się, jakby broń utknęła w jakimś kleju, a nie ziemi. Dziewczyna spojrzała z przerażeniem na lufę AK-47 unoszącą się na wysokość jej głowy. Mogła go obezwładnić. Mogła sięgnąć po pistolet.
Problem tkwił w tym, że to była jedna z takich sytuacji, kiedy nic nie możesz zrobić i tylko modlisz się, żeby czas leciał szybciej.
- Usiądź na ziemi – polecił mężczyzna
- Nie strzelaj – wyszeptała błagalnie, robiąc to co jej kazał.
Mężczyzna myślał nad czymś intensywnie. Po chwili powiedział.
- Ślimak się przydał.
„Ślimak? Jaki ślimak?”
Stalker wyciągnął coś zielonego i błyszczącego zza pazuchy, po czym pogłaskał to pieszczotliwie. Zerknął na nią niebieskimi oczyma i pokręcił głową.
- Twoi są za kamieniem?
- Tak...Proszę, nie....
- Morda.
Umilkła. Przez chwilę słychać było świerszcze. Potem też. A jeszcze potem nie.
Huknęło i głaz zza którym schował się Travis zresztą przestał istnieć.
......
- Jak sobie poradziliście? - spytał Sidorowicz. Co tu dużo mówić – był wściekły.
Stalkerzy obudzili go o godzinie dwudziestej drugiej. Spał już.
- Właściwie, to nie my. Dostawaliśmy po dupie. Tamci się schowali za głazem i mieli dobre pozycje strzeleckie. Potem ona – tutaj Lewak wskazał Rudą – dobrała się do Kawki.
- Kawka szczęśliwy?
- Nie w tym sensie dobrała.
- Rozumiem. Mów dalej.
- A co tu mówić? Trapolina się zrobiła. Tak jakoś wyszło, że pod całym ich oddziałem.
Sidorowicz pokiwał głową i przeniósł zmęczone oczy na kobietę. Ta, choć bez wątpienia ładna, potrzebowała prysznica. Po porażce S.A.S-u, stalkerzy odebrali jej cały ekwipunek. Mieli również ochotę odebrać jej dziewictwo, ale Kawka był cholernie honorowy i lubił Sidorowicza.
„
Najpierw wół, później obora. Sidorowicz się ucieszy.” oznajmił Kawka, po walce. Dobry chłopak, pamiętał, kto mu Ślimaka dał.
Teraz wszystkim po głowach chodziło jedno, zasadnicze pytanie.
Co dalej?