przez Marciniusz w 19 Sie 2009, 11:35
Rozdział Drugi
Napaść
Idąc spokojnym krokiem tylko jemu znanymi ścieżkami, Borys rozmyślał nad swoją wyprawą do Centrum. Gdyby tylko Poszukiwacz nie wypowiedział tego życzenia, to wszystko byłoby tak, jak dawniej. Gdyby tylko Borysowi udało się powstrzymać przyjaciela, nie musiałby teraz samotnie iść ścieżkami, które razem odkryli, które mimo wielu emisji, będących ponoć systemem obronnym Zony, nie zmieniły się.
- Stój! - usłyszał rozkaz z krzaków przy ścieżce. Noc była ciemniejsza niż zwykle, więc nie mógł zobaczyć, kto krzyknął. - Ręce do góry!
Borys przestraszył się. Kto mógł odkryć tę drogę? Nie mógł znaleźć żadnej odpowiedzi na to pytanie. Nagle wokół niego zapaliło się osiem latarek. Ich użytkownicy byli na tyle doświadczeni, że potrafili oślepić przeciwnika, jednocześnie nie ukazując swojej twarzy. Stalker zrzucił worek i karabin na ziemię, myśląc: "Jeśli to bandyci, to już po mnie...".
Na jego nieszczęście to byli bandyci. Jeden z nich, prawdopodobnie dowódca, podszedł do Borysa i, celując doń z AK-74, wyjął mu pistolet z kabury. Niedbałym ruchem rzucił go do swojego towarzysza, ten zaś schował broń do plecaka.
- Borys, hmm? - zapytał przywódca. - Wiedziałem, że w końcu cię dopadnę.
- Kim jesteś? - Mimo potwornego strachu, jaki go ogarnął, stalker nie zapomniał języka w gębie. Nie, on nie był z tych co się od razu poddają. Zawsze walczył do końca.
- Nie poznajesz? Naprawdę nie paoznajesz swojego najlepszego przyjaciela?
- Ty... - powiedział Borys i już chciał się rzucić na bandytę, ale poczuł dwie lufy, które bandyci wbili mu pod żebra. Uspokoił się i dziwnie pogodnym tonem spytał:
- Jurij, od kiedy to trzymasz z bandytami? Czyżby anomalie były ci niemiłe? - Wciąż nie mógł zrozumieć, że tego człowieka... nie, nie człowieka, to coś, kiedyś nazywał najlepszym przyjacielem. - Zbrzydło ci bycie stalkerem?
- Ech, ten Borys... Zawsze chciałeś być pierwszy, nigdy nie dawałeś za wygraną... Zawsze walczyłeś do końca, jednak nadal nie rozumiesz, że ten koniec właśnie nadszedł...
- Zobaczysz, jeszcze nie takich jak ty Zona zabije... - Stalker musiał w końcu się poddać, widział, że nie ma już żadnych szans.
- Ciekawe... Tak blisko śmierci, a wciąż się wymądrza.- Bandyta odbezpieczył karabin i wycelował w czoło Borysa. "Poszukiwacz zginął w większej chwale niż ja, zabity w nocy przez bandytów....", pomyślał. - No cóż, jedyne, co mogę powiedzieć, to...
Nie dokończył. Cicha kula przecięła jego gardło i krew obficie trysnęła na kombinezon stalkera. Borys jeszcze nie wiedział, kto strzela, ale podjął szybką decyzję o wykorzystaniu zdezorientowanych bandytów. Mocno uderzył łokciem w podbródek stojącego za nim bandyty, wyszarpnął mu AKSU z ręki i krótką serią zabił dwóch bandytów, którzy stali przed nim. Odwrócił się i wpakował kilka kulek w brzuch drugiego bandyty pilnującego pleców stalkera. Borys szybko wyszarpnął dwa magazynki z kurtki bandyty i skoczył za drzewo. "Pięciu z głowy, zostało więc jeszcze trzech..."
Nieznajomy snajper nie próżnował. Borys nie słyszał jego strzałów, ale był pewien, że strzela. Usłyszał krzyki umierających bandytów i postanowił wyjść i sprawdzić sytuację. Policzył ciała. Było ich siedem.
- Zaraz, coś mi nie pasuje...- Nie zdążył jednak domyśleć się, czego brakuje, ponieważ otrzymał silny cios w potylicę. - Auaa...
Gdy osunął się na ziemię, widział już tylko ciemność...
Trzecia część już niedługo. Zapraszam do czytania i oceniania.