przez Kruk w 22 Wrz 2009, 15:20
Powiem ci że, ten Woronin to straszny koleś. Mi wygląda raczej na płatnego mordercę niż na generała i przywódcę frakcji, która jakoby ma "ratować świat przed rozszerzającą się Zoną". Słyszałem o nim niezłą historię ostatnio...wiem, wiem że słyszeliście o nim już dziesiątki opowieści w stylu - znika w nocy i w pojedynkę likwiduje posterunki Wolności, albo samotnie poluje na pijawki w Dolinie Mroku. Tak...z tymi głowami kolesi z Wolności wieszanymi w pokoju to już całkiem przesada. To wszystko bzdury, ja słyszałem prawdziwą historię - od Wasiana...no wiesz ten z ekipy Tropiciela. No więc wracam z tego starego kompleksu przemysłowego, z Rostoka. Słyszałem, że ostatnio jest tam spokojnie, więc pomyślałem że pokręce się kilka godzin, może coś znajde
przydatnego. Łaziłem po tych ruinach 6,5 godziny ku*wa ich mać i znalazłem tylko 2 magazynki z Vintara - bez naboi i jakieś PDA - było tak obite, że nie dało się włączyć. Na domiar złego jak wracałem zaczeło padać. Zły byłem jak dzik, no nic myślę nie teraz może innym razem Zona kasą sypnie. Byłem jakieś 400 m od pierwszego posterunku Powinności. Przechodzę koło sterty gruzu i słysze jakiś szmer. Zatrzymałem się, przyglądam się tej stercie kamieni i widzę, że coś się poruszyło za nią. Bez zastanowienia wywaliłem 10 naboi jakiś metr nad tym miejscem i
krzyczę - wyłaź bo ci łeb rozku*wię. A tu wychodzi nasz stary znajomy Wasian, cały brudny i roztrzęsiony. Z jednej strony odetchnołęm z ulgą, że to tylko znajomy stalker, ale metr niżej i bym skubańca zastrzelił na
miejscu, drę się na niego a ten blady jak kreda, zdaje się mnie wogóle nie słyszeć. Usiedliśmy, napiliśmy się Kozaka i wtedy opowiedział mi co widział. Tego samego dnia rano Wasian też buszował po okolicy. Idzie koło starej fabryki i natknął się trzy trupy. Kolesie byli z Powinności. Przeszukał ciała - wiadomo że zazwyczaj są dobrze wyposażeni. To musiała być robota bandytów bo nic nie znalazł. Po jakiś 15 minutach na miesce przyszła grupa 8 kolesi z Powinności pod dowództwem osławionego Generała Woronina. Prowadzili ze sobą rozbrojonych, i nieźle obitych pięciu bandytów. Wasian schowany za tą stertą gruzu przyglądał się całej sytuacji. Bandyci pod bronią zostali zaprowadzeni na tory - wiesz, które...tam aż roi się od anomalii. Generał powiedział do nich jeszcze
kilka słów - było za daleko żeby Wasian usłyszał. A potem, po kolei, bandytę po bandycie zaczął ich pojedyńczo wrzucać do spalacza! Z uśmiechem na ustach... Biedny Wasian przesiedział za gruzami pół dnia,
póki nie spotkał mnie. Coś ty...Wasian to głupiec ale nie kłamca, ja mu
tam wieżę. Mówcie co chcecie ale ja nigdy nie zapiszę się do Powinności.
A wy chłopaki gdzie dotarliście najdalej. No tak...tak myślałem, dla was Zona to tylko kordon, wysypisko i baza Powinności. Tak, tak Sowa, znamy te twoje historie, że bawiłeś się Spełniaczem i grzebałeś w Sarkofagu.
Nie wiem co bierzesz, ale zmniejsz dawkę o połowę. Za stary już jesteś na Zonę dziadku. W każdym razie, wystawcie sobie znałem kolesia, który regularnie odwiedzał magazyny wojskowe. To był Szakal - świetny stalker,
doświadczony. Czemu znałem?, bo już od jakiegoś roku nie pokazuje się w barze. W każdmy razie opowiedział mi raz historię z jednej ze swych wypraw. Natknął się na najemników przy samych magazynach. Nie byli na
szczęście wrogo nastawieni - mieli dwóch rannych po straciu z bandytami. Odkupili od Szkala apteczkę i kilka bandaży. W zamian zaprosili go do ogniska i poczęstowali Kijowską wędzoną i Kozakiem. Opowiedzieli też
pewną legendę. Ponoć istnieje artefakt, właściwie coś w rodzaju teleportu, który potrafi przenieść człowieka od razu do elektrowni!!! Dacie wiarę - do samego sarkofagu bez przedzierania się przez Zwęglacz i
Prypeć. Ponoć znajduje się gdzieś we wschodniej części Czerwonego Lasu, w opuszczonym domu pustelnika. Mieszkał tam kiedyś owy pustelnik, chemik jakiś czy coś bo ciągle robił eksperymenty. No i doigrał się
stalkerzyna. Pewnego dnia wywołał potężną eksplozję czy zwarcie jakieś. Po pustelniku ślad zginął a artefakt ponoć leży w domu i czeka na szczęśliwca, który pierwszy do niego dotrze. Jasne że tak - wielu próbowało, ludzie wpadli w szał i zaczęli organizować tam całe ekspedycje. Problem w tym, że tam roi się od anomali i mutantów - o
wszystkich, którzy tam poszli słuch zaginął. Z czasem sprawa przycichła i całkiem o niej zapomniano. Ja tam wole nie ryzykować - i tak mam dobrą passę, tylko w tym tygodniu znalazłem kotlet i dwie kropelki - dlatego
chamy pijecie za moją kasę. Wypijmy zdrowie Szakala - był dobrym stalkerem. Czemu? - jak mówiłem od roku się nie pokazuje. Jakiś rok temu spotkałem go w rostoku - powiedział, że rusza do Czerwonego Lasu...i
słuch o nim zaginął.