Ukończyłem w końcu obie części gry (2033 - 17 godz., LL - 12 godz.) - wcześniej z serią nie miałem do czynienia.
Muszę powiedzieć, że ogólnie nie jest źle. Nawet trochę mnie ta produkcja zaskoczyła, głównie z fabularnego punktu widzenia. Innymi słowy - nie miałem ochoty rzucić jej w kąt, po godzinie gry, tak jak to było w przypadku książki. Pewnie dzięki temu, że wywody głównego bohatera ograniczone są do krótkich wypowiedzi podczas ładowania poziomów, a kartek z dziennika na szczęście nie trzeba ani czytać ani zbierać. Gdybym znowu musiał słuchać tego infantylnego lania wody w niemożliwym do zniesienia, patetyczno-filozoficznym stylu, to długo bym nie wytrzymał.
Chociaż z drugiej strony ma to pewną wadę - główny protagonista jest równie barwną postacią co nasz bohater w całej serii
The Elder Scrolls Jeżeli chodzi o same historie opowiedziane w obu częściach, to może nie należą do najbardziej oryginalnych, wciągających i zaskakujących, ale też nie rażą jakąś skrajną durnotą, więc można grać bez regularnego pukania się w czoło. A że rozgrywka jest całkiem dynamiczna i wciąga, to łatwo zapomnieć, która to już jest godzina
Można się w sumie bawić w jakieś podchody, ale gdzieś w połowie pierwszej gry mnie to znudziło i zaczęła się regularna i niepohamowana wymiana pocisków przy użyciu ulubionej strzelby i bez zbędnych zabaw w kotka i myszkę
Chociaż z drugiej strony, mimo że nie mam w zwyczaju zabaw w ciuciubabkę z przeciwnikiem, to niewiele było momentów gdzie można by skorzystać choćby z karabinu snajperskiego. Ja wiem, że to metro i podziemne tunele nie należą może do najobszerniejszych lokacji, ale było trochę potyczek na powierzchni Moskwy, które mogłyby być bardziej zróżnicowane. W ogóle to trochę za mało w tych grach akcji dziejących się poza podziemiami, przez co czuję lekki niedosyt i nie porwał mnie jakoś znacząco ów post-apokaliptyczny klimat. Ale w sumie gdy gra nosi taki a nie inny tytuł, to pewnie głupotą byłoby spodziewać się czegoś innego
Na szczęście repertuar broni w grze jest zadowalający i można przebierać w kilku modelach giwer ładowanych śrutem, więc trochę sobie odbiłem niedobór broni stricte snajperskiej. Nie można tego powiedzieć natomiast o stroju głównej gwiazdy Metra. Zawiodłem się, że w ogóle nie ma możliwości jakiegokolwiek wyboru kombinezonu czy innych dodatków polepszających ochronę przed pociskami czy promieniowaniem. No chyba, że coś przegapiłem
Na tym polu twórcy się nie wysilili. Maska przeciwgazowa i animacja towarzysząca jej zakładaniu i ściąganiu, fajna rzecz, ale to trochę za mało jak dla mnie. Ogólnie muszę się pożalić, że jako gracz nastawiony na eksplorację świata, nie miałem zbytnio czym się nasycić w tych grach. Brak tu chociażby większej liczby przedmiotów do kolekcjonowania, sekretów czy misji pobocznych, żeby znaleźć jakąś lepszą broń też nie trzeba się wielce natrudzić, a o tym że przez wiele lokacji pędzi się jak messerschmitt i ciężko o jakieś dokładniejsze zbadanie danego miejsca, już nawet nie wspomnę. Albo po prostu za szybkie tempo nie pozwoliło mi na staranniejsze zbadanie świata
A trzeba przyznać, że grafika do najgorszych nie należy i jest co pooglądać. No może prócz mutantów, bo te to bardziej wywoływały u mnie uśmiech na twarzy, aniżeli wstręt czy gęsią skórkę
Kończąc tę, powiedzmy, recenzję powiem, że gra się w te metra znośnie. Ot, niezłe, liniowe gry akcji, z akceptowalną osią fabularną, światem nie do końca absorbującym mnie swoim klimatem i momentami trochę za szybką akcją, która możliwe że uniemożliwiła mi głębszą eksplorację gry. Kolejna, niewymagająca produkcja, dobra do relaksu i odstresowania się po ośmiu godzinach pracy, do której chyba jednak i tak nie będę za często wracał. A jeżeli miałbym wybierać, która z dwóch ciekawsza, to postawiłbym na Last Light. Spodobał mi się jeden motyw pod koniec gry, tj. reminiscencje pojawiające się w
Dead City, no i więcej potyczek z czynnikiem ludzkim, które to przedkładam sobie nad walkę ze zmutowanym ścierwem, zwłaszcza tak komicznie zaprojektowanym