Mercedes W202 C220 Elegance
Pieszczotliwie nazywam ten samochód "Kochanką", bo Mercedes jest damskim imieniem. Samochód pali dużo, rdzewieje, rzadko mam kasę na zatankowanie go, a co dopiero poprawki blacharskie. No ale kocham ją miłością platoniczną. Jest to mój pierwszy samochód. Zapytacie, czemu nie kupiłem czegoś tańszego. Z jednego powodu- dostałem to auto od rodziców (mając 16 lat mama powiedziała mi, że dostanę ten samochód, jak zdam prawko jazdy, motywacja chyba pozwoliła mi zdać za pierwszym podejściem). Jest w rodzinie od paru lat.
Jeździłem wieloma autami, nawet nowszymi Mercami. No ale tylko moja Kochanka tak dobrze mi się prowadzi i tak pewnie się w niej czuję. Jedyny samochód, w którym jest mi tak wygodnie.
Czemu jeszcze "Kochanka"? Bo uwielbiam ją dopieszczać w sposób jaki mogę. Polerować chromy, mieć w niej porządek, patrzyć, jak się jej lakier błyszczy świeżo po umyciu. I niejednokrotnie sprawiła, że miałem skok adrenaliny prawie tak dobry, jak może mi zapewnić kobieta.
No i sytuacja z dzisiejszego poranka- w domu było z rana zimno. Nie mogłem się nijak ogrzać. Cieszyłem się, że jadę autem do szkoły. Rozkręcić ogrzewanie na maksa, włączyć nawiew i po chwili w aucie było przyjemnie cieplutko.
Jak już wspomniałem- bierze ją rdza. Tylny zderzak z prawej strony odpada, przedni lewy kierunkowskaz trzyma się na taśmie i kleju na gorąco, obudowa lusterka z lewej strony na lewo... Ale naprawdę kocham ten samochód. Gdyby tylko było mnie stać, przywróciłbym mu jego dawną świetność i za nic bym jej nie sprzedał.
Osiągami nie imponuje. Potrafi zerwać się z piskiem opon, wcisnąć w fotel czy na mokrej nawierzchni bez użycia ręcznego pocisnąć bokiem (ręcznego i tak jako takiego nie posiada, "ręczny" to czwarty pedał na lewo od sprzęgła, który spuszcza się wajchą (ku*wa, jak to brzmi) pod włącznikiem świateł).
Tutaj zdjęcie podglądowe mojego kochanie sprzed czasów, kiedy miałem prawo jazdy.