ad 1. nie wiem, takich danych chyba nie ma. Choć jak frosth pisze, bardziej ucierpieli "na górze mapy". Są tylko statystyki wzrostu zachorowań na raka tarczycy, białaczki, więcej urodzeń z wadami wrodzonymi. Wszyscy likwidatorzy cierpią teraz z powodu długofalowych skutków napromieniowania, którego dawki w papierach były nawet dziesięcio- stukrotnie zaniżane, a reszta jest tak utajniona, że nikt tego nigdy nie zobaczy.
ad 2., 3., 4. Jako ofiary bezpośrednie zalicza się tylko parę osób - strażaków, personel, paru gapiów, roboty na dachu reaktora, ofiary wypadku helikoptera.
Strażaków z Prypeci, tych gaszących pożar, pochowano w Moskwie w ołowianych trumnach. Wszyscy zmarli w ciągu (chyba) kilku tygodniu.
Likwidatorzy - nie wiem ilu zmarło przy oczyszczaniu i budowie Sarkofagu. Fakt, że przewinęło się tam 200 tyś. ludzi, pewnie ktoś wlazł tam gdzie nie powinien. Danych, ilu zmarli "z powodu Czarnobyla" też nie ma - wymawiano się, że jaki atom, my o atomie nic nie wiemy i to historia rozsądzi, kiedy uzbiera się odpowiednie dane...
Co do zapobiegania i leczenia - niespecjalnie się da. Wódka miała pomagać; likwidatorzy mieli maski przeciwpyłowe i stroje ochronne (przynajmniej później). Dodatkowo, ograniczenie pracy na dachu 3. reaktora do 40 sekund, co i tak prawdopodobnie było zbyt długą ekspozycją. Jak pisałem, oficjalne dawki były zaniżone, szczególnie u pilotów i dozymetrystów - chcieli pracować, a do tego nie można było "świecić" - a wyniki tych, co zmarli w moskiewskich szpitalach - tajne.
Może nie będą to dokładne dane, ale radzę przeczytać: "Czarnobyl, Spowiedź reportera" Igora Kostina i "Czarnobylską modlitwę: Kronikę przyszłości" Swietłany Aleksiejewicz.
@Frosth, to twoje źródło (ta stronka na dole) jakieś nie do końca pewne... Powiedziałbym nawet, że tak trochę głupot gadają.