Miałem napisać jakąś historię, pełną zwrotów akcji, dymów i eksplozji, ale powiem wprost - nasrał mi ptak na okulary. Tak, wracałem do domu, umęczon jak ten pątnik a tu nagle - kapu, kapu - oślepłem. Czyżbym stał się nowym Szawłem? - pytanie zabrzmiało w mej głowie. Ściągnąłem okulary, ale nie zostałem niestety tknięty sękatym palcem absolutu a złośliwością ptasiego snajpera, który z taką celnością musiał być reinkarnacją Saimo Hayhy. Biała sraka rozlazła się po całym lewym szkiełku, bez miłosierdzia i litości, co do ostatniej obmierzłej kropelki, zmieniając mnie w istną bezdnię ludzkich marazmów i paroksyzmów.
Ale wiecie co, jestem szczęśliwy, nie narzekam, nie złoszczę się. Jestem szczęśliwy i nie zamierzam być śledziennikiem osnutym chimerycznym grymasem.