"Grób Agamemnona"

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

"Grób Agamemnona"

Postprzez KOSHI w 24 Mar 2013, 20:26

Oto i jest. Owoc wczorajszego nocnego słuchania jazzu i twórczości Leszka Kaźmierczaka zwanego w muzycznych kręgach pod pseudonimem Eldo.

Trzecia wieczorem. Piszę samotnie w ciszy rozdartej blaskiem świecy. W pokoju pachnie cynamonem i czarnym, jak noc atramentem, który nie chce sklejać się w żaden sensowny tekst. Słodki zapach łechta mile zmysł powonienia i sprawia, że czuje się głodny na myśl o plackach, które kilka godzin temu jadłem. Po kolacji pozostał tylko ślad w formie porosłych tłuszczem talerzy i butelki czerwonego wina – sprawcy plam na ostatnich kartkach pergaminu, jakie posiadam. Papier i stół pokryty kroplami taniego bożole wygląda niczym sceneria do kiepskiego filmu grozy, ale nie dbam o to. Posprzątam później. Najważniejsze, by przyszła Erato. Tylko na nią czekam. Tylko jej dziś pragnę. Niestety, Erato zawiodła mnie. Zamiast niej pojawił się na parapecie spasiony kot barwy węgla, który miauczeniem zaczął domagać się, abym go wpuścił do środka. Parszywe bydlę – pomyślałem. Będzie mi koncerty pod oknem urządzał. Spróbowałem zignorować nocnego gościa, lecz zwierze było metodyczne. Niczym zacięta płyta gramofonu powtarzało: miau! kręcąc się po parapecie. Zirytowany otwarłem okno i spojrzałem w ciemność. Chłostane wiatrem wierzby pochylały się na boki i garbiły pod strugami wody cieknącej z nieba. Chodź przyjacielu – powiedziałem, wpuszczając kota do pokoju. Zwierzęcia nie trzeba było zapraszać, szybko wślizgnęło się do pomieszczenia. Zamknąłem delikatnie butwiejące okiennice bojąc się, by nie rozsypały się w pył, po czym wróciłem do pisania zostawiając gościa własnemu losowi. Minuty mijały, a wena nie przychodziła. Wpół do czwartej byłem przekonany, że mój list miłosny nie zostanie ukończony dzisiejszej nocy. Nic, będę się musiał wstrzymać jeszcze trochę ze swoimi amorami – pomyślałem, zwijając w rulon płachty pergaminu. Schowałem papier, tusz i gęsie pióro do szuflady, zgasiłem świecę, po czym ruszyłem po omacku w stronę sprężynowego łóżka. Chwilę później ległem skonany na wygniecionym materacu. Obok mnie spał futrzany osobnik, o którym kompletnie zapomniałem. Ciekawe, jak cię zwą koleżko? – zamyśliłem się i pogłaskałem kota. Ku mojemu zdziwieniu, pod palcami, wyczułem coś twardego. Obroża? Dziwne, nie zauważyłem jej wcześniej… Wyciągnąłem z kieszeni spodni PDA i skierowałem emitowany przez urządzenie snop światła w stronę zwierzęcia. Istotnie, kot miał obrożę. Ba, była do niej nawet dołączona przywieszka. Poświeciłem bliżej. Na metalowej blaszce widniał napis. Zbliżyłem urządzenie na tyle blisko, by móc odczytać inskrypcję, i przeliterowałem:

M – E – F – I – S – T – O – T – E – L – E – S

W gardle zaschło mi z wrażenia, a żołądek zaczęła wypełniać wielka gula, która rosła z zatrważającą szybkością. Poczułem się tak, jakby ktoś uderzył mnie w głowę gigantycznych rozmiarów młotem. Wróciły wspomnienia sprzed dwóch lat. Przed oczami, jak w kalejdoskopie, przesuwały się kolejne obrazy z przeszłości: ogromne granity, rozbite PDA, wykrzywione szatańskim grymasem twarze i światła Hangaru w oddali – tak bliskie, a zarazem tak dalekie.

Tej nocy Zona oddychała ciężko i niespokojnie. Śniły się jej koszmary, w których królowały demony, a my postanowiliśmy ją obudzić wkraczając w jej najbardziej intymne tereny. Zapłaciliśmy za to najwyższą cenę… Czerwony Las nas styranizował i zdeptał. Wycieńczeni, ścigani przez nocne sługi zła, uciekaliśmy na oślep, aż natrafiliśmy na zwałowisko kamieni, które miało być naszym schronieniem. Dla Witka okazało się grobem, nie przeżył tej nocy... Zmarł wewnątrz niewielkiej komnaty, która utworzyła się pod spiętrzonymi głazami. To pod nie wczołgaliśmy się próbując ocalić życie. W objęciach skał postanowiliśmy doczekać dnia. Szybko okazało się jednak, że Witek odniósł poważniejsze rany, niż nam się na początku wydawało. Obandażowałem zranione miejsca, podałem leki, lecz nic nie mogło zatrzymać infekcji. Nie mieliśmy odtrutki na wprowadzony do organizmu wirus. Nikt jej nie miał. Wątpię, czy nawet istniała. Poczułem się bezsilny. Postanowiliśmy wezwać pomoc przez PDA. Bezskutecznie. Moje urządzenie gdzieś zniknęło. Aparat kolegi, choć funkcjonował, był bezużyteczny. Potrzaskany, ledwo reagował na bodźce i co chwilę zawieszał się lub gubił obraz. Witek zamachnął się i rzucił nim ze złością o ścianę. Siedzieliśmy tak po ciemku w milczeniu, zrezygnowani, zmarznięci i pokonani. Za kilka godzin miał się rozegrać dramat, o którym nawet nie chcieliśmy myśleć.

„Niech fantastycznie lutnia nastrojona
Wtóruje myśli posępnej i ciemnej;
Bom oto wstąpił w grób Agamemnona,
I siedzę cichy w kopule podziemnej,
Co krwią Atrydów zwalana okrutną.
Serce zasnęło, lecz śni. - Jak mi smutno!”


Powiedział Tokarczuk, przerywając posępną ciszę. Uśmiechnąłem się i spojrzałem w stronę niewielkiego otworu pomiędzy kamieniami, przez który wpadał do wnętrza jaskini blask księżyca.

- Niezwykle trafne określenie sytuacji – skomentowałem dobrze mi znany fragment. - Szkoda, że cytujesz go w tak fatalnym dla nas położeniu.
- Poezja nie wybiera czasu, ani miejsca. Po prostu jest, towarzyszy nam każdego dnia. Pamiętasz, jak się poznaliśmy? Jakimi słowami mnie przywitałeś?
- Pamiętam – odpowiedziałem, przypominając sobie wiosenny wieczór 1988 roku. W tle Wawel, przed nami rozpływające się w tafli Wisły, niczym impresjonistyczne malunki, światła lamp biegnących wzdłuż Konopnickiej. I my: ja, Witek, Marzena i Basia. Dwie pary zakochanych, które obrały sobie za miejsce romantycznej randki tą samą ławkę w parku pod siedzibą królów. Po krótkim zapoznaniu piliśmy wspólnie bułgarską Sofię i dyskutowaliśmy nad sensem życia wpatrując się w migoczącą złotem wodę. Marzena i Basia dawno nas zostawiły, ale przyjaźń z Witkiem przetrwała. Razem zdawaliśmy na Uniwersytet Jagielloński, razem zarywaliśmy noce i szliśmy na wykłady pijani jazzem, który łapczywie chłonęliśmy w Jamie Michalika. Wspólnie czytaliśmy Grę w klasy Cortazara, wspólnie omawialiśmy nieskończoną ilość razy Fausta. Wspólnie wyjechaliśmy też do Czarnobyla po zakończeniu studiów. I to był chyba największy błąd. Gdyby nasze drogi rozeszły się, może Witek by żył do tej pory. Może…

By zapobiec transformacji mój przyjaciel strzelił sobie w głowę o trzeciej nad ranem. Pamiętam tą scenę do dziś. Zmarł z uśmiechem na ustach wypowiadając przed śmiercią swe ulubione słowa: "Trwaj chwilo, jesteś piękna" . Takiego właśnie zapamiętałem Witka. Uśmiechniętego chłopaka, który nigdy się nie poddawał i zawsze czerpał z życia garściami.

Retrospekcja skończyła się niczym taśma filmowa zerwana nagłym pociągnięciem ze szpuli. Zaspanym wzrokiem omiotłem pokój. Czarnego jak węgiel kota nigdzie nie było. Przede mną stała Anuszka, moja miłość, i budziła mnie.

- Wstawaj Bogdan. Walerian cię wzywa. Ma dla ciebie jakieś nowe zadanie.
- Pakuj się, wyjeżdżamy stąd! Śnił mi się Witek – powiedziałem roztrzęsiony.
- Ale gdzie chcesz jechać? – zapytała zdumiona kobieta.
- Nie ważne. Byle dalej od tego przeklętego miejsca. Tu czeka na nas tylko śmierć…

Cztery godziny później mijaliśmy ostatnie posterunki w Kordonie skryci pod plandeką wojskowego samochodu. Obejmując czulę Anuszkę byłem pewien, że sen, który mi się przyśnił, był znakiem od Witka. Parę dni potem dowiedziałem się, że wioska, w której mieszkałem, została zrównana z ziemią. Odwiedzili ją Królowie Nocy…
Ostatnio edytowany przez KOSHI 06 Kwi 2013, 20:15, edytowano w sumie 4 razy
Image

Za ten post KOSHI otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Realkriss, marcel, lukasz638.
Awatar użytkownika
KOSHI
Opowiadacz

Posty: 1325
Dołączenie: 16 Paź 2010, 13:13
Ostatnio był: 22 Sty 2025, 10:25
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 649

Reklamy Google

Re: "Grób Agamemnona"

Postprzez Realkriss w 25 Mar 2013, 10:45

Aaale Ci to wyszło. Jednak realizm magiczny się na coś przydał :E Bardzo ładny, poetycki kawałek prozy, a opis nocy prawie jak u Schulza.
Kim są "Królowie nocy"? Byli już we wcześniejszych opowiadaniach, czy są całkiem nowi i owiani tajemnicą?

Poza tym defictyt przecinków, "wpół: i "aby" razem, ale to jak sądzę literówki, których nie wyłapałeś przy sprawdzaniu.
I obowiązkowo tytuły książek, które wymieniasz powinny być w tekście zaznaczone kursywą, albo wzięte w cudzysłów.
Awatar użytkownika
Realkriss
Moderator

Posty: 1667
Dołączenie: 08 Lut 2011, 14:58
Ostatnio była: 08 Gru 2024, 16:26
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 882

Re: "Grób Agamemnona"

Postprzez echelon w 25 Mar 2013, 15:56

Zgadzam się z Realkriss, napisane poetycko ze szczyptą nostalgii, dobrze się czytało. Natomiast osobiście jestem przeciwnikiem istnienia kobiet w Zonie, w takiej rzeczywistości kobieta skończyłaby tam tylko w jeden sposób. I nieważne byłoby czy byłaby wśród bandytów, stalkerów czy którejś frakcji i tak pełniłaby tam tylko jedną funkcję.
Poza tym coś za szybko wydostali się z tej Zony, za łatwo było ją opuścić, w pół godziny od podjęcia decyzji można wyjść z lasu po dobrym grzybobraniu, a nie załapać się na opuszczenie Zony samochodem ;). Moim zdaniem pomysł i opis wyjazdu ze Strefy bardzo zaniedbany. Ale całość jest ciekawa.
Czy będzie jakiś dalszy ciąg? Bo też się zastanawiam kim są Królowie Nocy.
Dlatego - mimo druty, wieże i strażnice
Tam chcemy dotrzeć, gdzie nam dotrzeć zabroniono;
Bezużyteczne, śmieszne posiąść tajemnice
Byleby jeszcze raz gorączką tęsknot płonąć
Nim podmuch jakiś strzepnie chwiejne potylice
Awatar użytkownika
echelon
Tropiciel

Posty: 305
Dołączenie: 28 Mar 2010, 21:28
Ostatnio był: 12 Lis 2024, 20:24
Miejscowość: Stalowa Wola
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 41

Re: "Grób Agamemnona"

Postprzez KOSHI w 25 Mar 2013, 22:23

Dzięki za wszystkie słowa krytyki, jak i pochwały. Cieszę się, że utwór komuś spodobał się. Kawałek jest, jak to określiliście, nieco nostalgiczny - efekt słuchania jazzu, Eldo, soundtracku z Blade Runnera, czytania Mistrza i Małgorzaty, garści wspomnień, z mojego wyjazdu kiedyś do Krakowa, oraz czegoś, czego nie umiem określić więc powiem tak - uwielbiam patrzeć na miasto nocą. Trochę to chyba takie halo, jak miał Travis Baker w Taksówkarzu.

1) Co do wyjazdu w pół godziny, to faktycznie, trochę zawaliłem. Trzeba było napisać chociaż z 4, 5 godzin. Byłoby bardziej realnie. Rozwijać tego wątku specjalnie nie chciałem, stąd spłycenie fabuły. Bogdan dostał znak od Witka we śnie, więc wziął ukochaną i zwiał z Zony, z handlarzem bronią z wojska. To tak w skrócie.
2) Tytuły utworów wprowadzę oczywiście.
3) Co do kobiet w Zonie, to się akurat nie zgodzę. Kury domowe tam nie jechały, choć na pewno 95% przypadków skończyłoby się tak, jak piszesz. Ja akurat w Bandyckich opowieściach wykreowałem postać Galiny, która trafiła do Zony i marnie skończyła by, gdyby nie uratował ją pewien Bandyta, który został szefem tej organizacji później. Po jakimś czasie Galina stała się jego prawą ręką. Polecam przeczytać, może zmienisz zdanie na temat kobiet w Strefie.
4) Królowie Nocy - po radzie marcela postanowiłem przemyśleć jeszcze raz, kim będą, ponieważ mam pewien pomysł. Dlatego niech na razie pozostaną tajemnica ;) .
Ostatnio edytowany przez KOSHI, 31 Mar 2013, 14:38, edytowano w sumie 1 raz
Image
Awatar użytkownika
KOSHI
Opowiadacz

Posty: 1325
Dołączenie: 16 Paź 2010, 13:13
Ostatnio był: 22 Sty 2025, 10:25
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 649

Re: "Grób Agamemnona"

Postprzez marcel w 30 Mar 2013, 23:04

No, no... Tekst mnie przepozytywnie zaskoczył. Po pierwsze, na forum było już kilka opowiadań, których bohaterowie pochodzili z Polski. Zawsze mnie to raziło, wydawało się w jakiś sposób naciągane - w Zonie nie ma miejsca dla obcokrajowców, w Zonie przebywać mogą wyłącznie ludzie ze wschodu: Ukraińcy, Rosjanie, Białorusini, może jakiś Litwin. Ale Polacy? W życiu! Tymczasem ta twoja dwójka, Bogdan i Witek, potrafię sobie wyobrazić ich historię. Dwóch młodych ludzi, pewnie trochę romantyków, którzy po studiach wyruszają do Strefy. Pewni swojej nieśmiertelności, silni wiekiem i zdrowiem, spragnieni adrenaliny i goniący za niesamowitym obrazem Strefy Wykluczenia. Udało ci się w niewielu słowach wykreować naprawdę sympatyczne - choć może nieco sztampowe - postacie. Jeśli zaś chodzi o twoją inspirację, Kaźmierczaka (NIE Każmierczaka, jak napisałeś w pierwszym zdaniu :P ), to w pierwszej połowie "Grobu..." duch jego twórczości jest baaardzo wyraźnie widoczny. Doskonale wiem, jak Eldoka potrafi natchnąć do pisania, sam uwielbiam jego teksty.

Poza tym, cóż mam rzec, wygląda na to, że mamy podobne gusta nie tylko muzyczne: ja również przeżyłem zauroczenie Krakowem. Miasto jest przepiękne i magiczne, to fakt. :) Miło było natknąć się na wzmiankę o nim w czysto stalkerskim tekście.

Idąc dalej, co w tekście mi się nie podobało: "Królowie Nocy". Gdybyś ich tak szczegółowo nie opisał, nie miałbym obiekcji, ale teraz zdecydowanie kręcę na nich nosem.

Parę dni potem dowiedziałem się, że wioska, w której mieszkałem, została zrównana z ziemią. Odwiedzili ją Królowie Nocy…


Gdy przeczytałem ten fragment, pomyślałem, że ci tajemniczy Królowie, to może jakaś fanatyczna jednostka Monolitu, albo owiane złą sławą siły specjalne - i w tym momencie było jak najbardziej spoko. Zostawiłeś wątek otwarty, mogłeś śmiało dopisać dalszą historię Bogdana, albo jeszcze lepiej, wymyślić coś całkowicie nowego. Tymczasem, postanowiłeś opisać bestie w zwykłym poście. No offence, ale opis ten uważam za mocno naciągany, pasujący raczej do budżetowego, amurikańskiego horroru, niż Matuszki Zony. Eksperymenty, mordercze mutanty wyrywające się spod kontroli naukowców... Gdzieś to już widzieliśmy. ;) Sama nazwa nie pasuje do uniwersum, wszystkie czarnobylskie mutasy zwą się swojsko, tak, jakby nazywał je Sasza Aleksandrowicz z Nowowołyńska, prosty chłop, który przyjechał do Zony zarobić na wyprawkę dla swojego synka, też zresztą Saszki. Twoim bestiom najbliżej do Pijawek, a Pijawki to - poza Zoną - takie małe żyjątka używane w celach leczniczych. Po rosyjsku krowosos, brzmi odrobinkę niefrasobliwie, prawda? Cała reszta zmutowanego, czarnobylskiego tałatajstwa jest tak samo swojska, snorki snorkają, kontrolerzy kontrolują, nibypsy są psami, ale nie do końca i stąd to "niby"... I hope you get my point. ;) Wreszcie, na koniec - jak te groźne bestyje tego dokonały, że zburzyły całą wieś? Solidne chałupy, które Sasze Aleksandrowicze budowali tak, by wytrzymywały zderzenie z czołgiem. Zakładam, że chodziło ci o wymordowanie wszystkich przebywających we wiosce stalkerów i w takim razie użyte przez ciebie sformułowanie jest odrobinę nietrafione.

Pozdrawiam!
>>> Wenn ist das Nunstück git und Slotermeyer? Ja! ... Beiherhund das Oder die Flipperwaldt gersput. <<< ~ Ernest Scribbler

Za ten post marcel otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive KOSHI.
marcel
Opowiadacz

Posty: 436
Dołączenie: 31 Lip 2007, 17:48
Ostatnio był: 29 Paź 2020, 15:47
Kozaki: 193

Re: "Grób Agamemnona"

Postprzez Ric w 02 Kwi 2013, 14:09

Ciężko mi to oceniać obiektywnie. Ciekawe, poetyckie opisy, romantyczni bohaterowie i nieco tajemniczości nadają opowiadanku charakter. Nie jest złe, ale nie będę na siłę mówił, że świetne, gdyż zwyczajnie to nie moje klimaty ^^. Czytało się dobrze, chociaż było kilka błędów interpunkcyjnych itp (co zresztą było już wspomniane), ale jak dla mnie nieco za krótkie, jakby wyrwane z większej całości lub z jakiegoś cyklu opowiadań o Twojej wersji Zony, szczególnie ze względu na niewytłumaczone rzeczy takie jak tajemnicza mutująca infekcja, Królowie Nocy itd. W takim krótkim tekście nie było miejsca na zarysowanie bohaterów, ich przeżyć, co w przypadku bohaterów romantycznych (o ile dobrze rozumiem, że o takich mowa, przynajmniej jeśli chodzi o Witka) jest dość istotne (chyba, polonistą nie jestem xD).

No i bohaterowie z Polski w Zonie jakoś tak zawsze kują mnie w oczy xD. Rozumiem, że to taka chęć tknięcia nieco polskiego ducha w Zonę, ale tutaj poszło im to aż za łatwo. Z Twojego opisu to zabrzmiało tak, jakby wypad do Zony po studiach był czymś normalnym, a na tablicach Uniwersytetu Jagiellońskiego były ogłoszenia o letnich praktykach studenckich w Czarnobylu xD.

Może to moje uchybienie, ale jak dla mnie tekst powinien mieć jakiś cel, coś opowiadać, coś mówić czytelnikowi. Tutaj miałem problem ze znalezieniem tego. Nie jestem zwolennikiem uprawniania sztuki dla sztuki, nie widzę celu w jakim to napisałeś. Chyba, że celem było zwyczajne zrobienie czegoś z weną, to niech będzie :D.
"Gówno chodzi ulicami" Szrama
Awatar użytkownika
Ric
Stalker

Posty: 59
Dołączenie: 26 Gru 2010, 17:15
Ostatnio był: 25 Sty 2015, 15:03
Miejscowość: Szczecin
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: Noiseless Viper
Kozaki: 34

Re: "Grób Agamemnona"

Postprzez KOSHI w 02 Kwi 2013, 17:13

Hmmm, powiem tak - generalnie ideą tego tekstu miała być zabawa piórem ze stylem i realizmem magicznym. A więc mamy motywy:

- z Fausta (cytat na końcu, napis MEFISTO)
- z Mistrza i Małgorzaty (czarny kot - zwiastun nieszczęścia)
- z Grobu Agamemnona J. Słowackiego - słowa wypowiedziane przez Witka w grobowcu

Do tego dodajmy tajemniczy wirus, Królów Nocy, niewyjaśniony wyjazd Witka i Bogdana do Czarnobyla - czyli szczyptę tajemniczości, o co generalnie w tekście chodziło. Mógłbym rozwijać temat, jak się tam dostali (coś by się pewnie wymyśliło sensownego), czym był wirus, kim byli Królowie itd., ale uznałem to za zbędne. Raz - tekst jest shortem, dwa - o Królach pewnie jeszcze napiszę coś większego, więc się z nimi nie wychylam., trzy - każdy ma jakiś tam swój styl pisania. Osobiście wolę krótkie, chwytliwe teksty, niż tasiemce typu: strzelanka z mutantami, szukanie artefaktów itp., których większość autorów nie może skończyć. Także wg. mnie lepsza krótsza / krótka historia w osnowie Stalkera, niż przydługi tekst o życiu Stalkerów jakich multum na forum. Oczywiście są wyjątki i to b. dobre, ale nie o tym dziś. Np. twoje opowiadanie 15 tysięcy rubli, czy tekst marcela z wisielca są dla mnie genialne - klimat Stalkera jest namacalny, ale nie jest to opowiadanie typu: dzień z życia... Dla mnie klimat to nie tylko motywy czysto stalkerowskie, ale też dobra fabuła i pomysł na opowiadanie. A co do Polaków, no cóż kwestia gustu, jedni nie chcą kobit w Strefie, inni Polaków, inni chcą czytać tylko o Stalkerach (a ja dla odmiany napisałem w Bandyckich opowieściach o Bandytach ;) ). Każdy lubi co innego i o to chodzi, że można sobie wybrać, co się chce czytać na forum. I to jest piękne.

Pozdrawiam.
Image
Awatar użytkownika
KOSHI
Opowiadacz

Posty: 1325
Dołączenie: 16 Paź 2010, 13:13
Ostatnio był: 22 Sty 2025, 10:25
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 649

Re: "Grób Agamemnona"

Postprzez Ric w 03 Kwi 2013, 22:54

W sumie racja. O wiele lepszy krótki i treściwy szort, realizujący jakiś dobry pomysł, niż strzelankowy tasiemiec. Też wcale nie musiałeś pisać biografii bohaterów, to co jest o nich najważniejsze zostało zawarte. Mi jedynie zabrakło odrobiny więcej informacji o naturze Witka, szczególnie że tak łatwo popełnił samobójstwo.

Dobrze, że są różne style, jest w czym wybierać i każdy coś znajdzie :D.
"Gówno chodzi ulicami" Szrama
Awatar użytkownika
Ric
Stalker

Posty: 59
Dołączenie: 26 Gru 2010, 17:15
Ostatnio był: 25 Sty 2015, 15:03
Miejscowość: Szczecin
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: Noiseless Viper
Kozaki: 34

Re: "Grób Agamemnona"

Postprzez Voldi w 04 Kwi 2013, 08:40

Nic nowego nie napiszę, to do czego mógłbym się uczepić już zostało wyjaśnione. Prawdę mówiąc, zwlekałem z przeczytaniem opowiadania i... chyba słusznie. Dlaczego? Pomyślałem sobie: a, przeczytam później, Koshi fajnie pisze, ale jakoś nie mam ochoty czytać. I tak sobie leżało i co jakiś czas migało, gdy ktoś komentował. W końcu się zebrałem w sobie i o to jest. I jest bardzo fajnie. Gdybym przeczytał od razu, z pewnością nie zwróciłbym uwagi na niektóre elementy wskazane przez RK, czy Rica :)
Krótko, treściwie, trochę inaczej niż zwykle. Koshi, fajnie piszesz :)
Image
Awatar użytkownika
Voldi
Ekspert

Posty: 843
Dołączenie: 29 Gru 2011, 11:11
Ostatnio był: 30 Maj 2024, 11:26
Miejscowość: Kraków/Hajnówka
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 426


Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość