Jak wspominałem dwa posty powyżej, to nie są rozdziały tylko urywki opowiadania. A teraz już na łączenie wszystkiego chyba za późno.
A w ogóle, nowy URYWEK
Śrut wbił się głęboko w ziemię i było słychać donosny ryk. Cień zniknął. Czym prędzej pobiegłem do domu i zamknąłem drzwi składające się właściwie z paru desek pozbijanych gwoździami. Dla pewności podsunąłem pod nie stołek. Zapaliłem lampę i usiadłem na krześle. Wyciągnąłem z kieszeni PDA i połączyłem się z Gontą.
- Gonta? Chyba widziałem przed chwilą tego stwora.
- Tak, wiem. Niedawno usłyszałem krzyki, a po wyjściu na górny pokład, zobaczyłem zwłoki leżące w błocie. Ta bestia jest blisko. Zabarykaduj się na wszelki wypadek.
- Wiem, właśnie to zrobiłem. W drodze do wieży przed oczami przeleciał mi cień.
- Poczekaj tam całą noc i nie wychodź do rana.
Zaczęło się zciemniać. Żeby zapomnieć o stresach i grasującym po Zonie, niewidzialnym zabójcy włączyłem radio i posłuchałem muzyki klasycznej, mojego ulubionego rodzaju. Poczekałem tak do późnego wieczora. Nagle na ścianie zauważyłem kątem oka przysadzisty, nieruchomy cień. Gdy odwróciłem w jego stronę głowę, zniknął. Na zewnątrz usłyszałem wycie. Wystraszyłem się nie na żarty. Schowałem się pod stół i nakryłem go rzeczami. Po chwili moje prowizoryczne drzwi rozleciały się w drobny mak, a w nich pojawiła się gruba postać. Przez ubrania nie mogłem zobaczyć dokładniej jak wygląda, ani dojrzeć żadnych cech charakterystycznych. Patrzyłem trzęsąc się ze strachu jak ta postać chodzi po moim mieszkaniu i modliłem się, żeby mnie nie zauważyła. Po paru minutach stwór wyszedł i rycząc uciekł przez bagna. Siedziałem tak jeszcze przez chwilę i w końcu wyszedłem ze schronienia, zgasiłem lampę, i położyłem się spać. Nakryłem się mocno kołdrą, schowałem pod nią nawet głowę. Rozmyślałem o tym dziwnym zjawisku. Przeleżałem całą noc zwinięty jak mumia, pod kołdrą. Gdy usłyszałem w radiu, że jest godzina szósta, wstałem i poszedłem w stronę Skadowka. Rozleniwiony po nocy pełnej stresu przywitałem się z Gontą.
- Cześć.
- Jak minęła noc? Zrobiłeś to, co ci kazałem?
- Zrobiłem, wszystko co mówiłeś. Ale potwór i tak do mnie zawitał.
- Nie gadaj. Jak wyglądał?
- Nie widziałem. Ukryłem się pod stołem i czekałem, aż sobie pójdzie. Ale jego kształt przypominał człowieka. Był taki, trochę gruby, ale poruszał się normalnie. Ehhh... Następną noc wolę spędzić na Skadowsku.
Pogadałem trochę z kumplem i dowiedziałem się trochę o potworze.
- Wiesz, ostatnio Stalkerzy mówili, że widzieli latające cienie. A potem zazwyczaj było słychać ryk, a na ziemi pourywane kończyny.
- Kurczę, jak to dziadostwo zlokalizować?
- Mutant ucieka zaraz po ataku. O dziwo nie zjada swej ofiary, w ogóle jej nie tyka. Jakby zabijał tylko dla przyjemności.
- Pokręcone to wszystko. Gdzie teraz jest?
- Nie mam pojęcia. Do rana się nie pokazywał. Być może przeniósł się na inne tereny. No, cóż, pora zobaczyć co się dzieje w fabryce Jupiter.
- Tak, racja. - Poszedłem obrażony, zabierając ze sobą chłopaków.
W fabryce nie było przyjemnie. Ciągle miałem uczucie, że coś na mnie patrzy. Nic dziwnego, że Stalkerzy unikają tego miejsca. Nie wiadomo, co może się tu zdarzyć. nagle usłyszeliśmy krzyk. Dobiegał z jednego, z budynków. Poszliśmy tam i zobaczyliśmy, w jednym z pokoi rannego Samotnika.
- Hej, co się stało?
- Ja pierniczę, wy też to widzieliście? Tam był jakiś cień. Wystrzeliłem, a on zniknął. Po chwili coś mnie odrzuciło.
- Jasne, mutant. A kim, ty w ogóle jesteś i co robisz w Jupiterze?
- Nazywają mnie Gawron. Urzęduję w tym miejscu. Nikt tu nie przychodzi, więc mam spokój. W tej fabryce można znaleźć mnóstwo ciekawych rzeczy. Było spokojnie, póki nie pojawił się ten potwór. Mam nadzieję, że sobie poszedł.
- Chciałbyś się do nas przyłączyć? - zapytałem. - Jesteśmy z drużyny Gonty.
- No jasne. Czemu nie? Co teraz robicie?
- Tropimy tego mutanta.
- Ale jak na razie, bez powodzenia. - Dodał Pancernik.
Wyszliśmy z fabryki, następnie w stronę Skadowska, aby zdać raport, a nasza drużyna wzbogaciła się o nowego członka.
Na Skadowsku przedstawiliśmy Goncie Gawrona i powiedzieliśmy, co się stało.
- Hmm... więc naprawdę miałeś jakiś bliższy kontakt z tą bestią?
- Nie widziałem jak wygląda. W każdym razie mnie walnęła. Miała kształt ludzki. Taki trochę przygruby. Bardzo szeroki i niski.
- Szerokie i niskie. To może być Burer, ale one nie są aż tak potężne. Z Burerem to by sobie Stalkerzy poradzili raz, dwa. - Powiedział Gonta i zwrócił się do nas. Pójdziecie jutro zbadać kilka miejsc. Konkretnie Stację Antenową Krug i tunele pod Spalonym Gospodarstwem. Podczas waszej nieobecności usłyszałem, że to tam potwór może mieć swoje legowisko.
Toteż rozeszliśmy się i poczekaliśmy w domach do jutra. Gonta zaznaczył nam na PDA miejsca, które mamy zbadać i ruszyliśmy. Gdy tylko podeszliśmy do Stacji Antenowej, usłyszeliśmy ryk.
- No, musimy uważać. - Powiedziałem.
Niepewnie kroczyliśmy po stacji i oglądaliśmy się za siebie. W kącie zobaczyliśmy postać, która po chwili zniknęła.
- O, chyba coś mamy. - Rzekł Salwa. Chwilę po tym Gawron krzyknął i wystrzelił. Na ziemi pojawiły się zwłoki wysokiego stwora z mackami na twarzy.
- Cholera. Pijawka. - powiedział Garmata.
- Wiejmy stąd, zanim zlecą się następne. - powiedział jeden z towarzyszy i wyszliśmy ze Stacji. Następny przystanek, Spalone Gospodarstwo. Zaczęło się zciemniać. Po kolei wskakiwaliśmy przez dziury w ziemi. Pancernik wyciągnął kamerę na podczerwień i zaczął nagrywać.
- Rany boskie!
- Nie bój się, to tylko anomalia. - powiedział Garmata. Po całym tunelu latała ognista kula. Szliśmy tunelami unikając anomalii, a Pancernik nagrywał. Po paru metrach usłyszeliśmy ryk gdzieś z glębi tunelu.
- Nie, nie, nie idźmy dalej... - mamrotał wystraszony Pancernik.
- Uspokój się chłopie. - rzekł pomocnik Gonty.
- Jak tu się uspokoić? W każdej chwili coś może nas zabić!
- Mam dobrą wiadomość. - powiedział Gawron. - Tam jest wyjście.
Wyszliśmy z tuneli i standardowo do zleceniodawcy.