przez Alchemik w 02 Sty 2013, 16:27
Ja to widzę w ten sposób: Na wielkiej polanie w okolicach Magazynów Wojskowych zbiera się duża grupa Powinności. Dowódca przemawia do oddziału o honorze, dyscyplinie i tym podobnych bzdurach. Po chwili z krzaków zaczynają wybiegać, drąc mordę niemiłosiernie, grupki Wolności. Na konarach pobliskich drzew siedzą już ichniejsi snajperzy. Oczywiście kilku mądrych panów jest nawalonych... Powinność zanim zacznie strzelać, ostrzega, by Ci odeszli w swoją stronę i nie utrudniali im pracy. No i dzięki tej mądrej decyzji kilku weteranów łącznie z Dowódcą zarabia kulkę w łeb, bo krzycząc, wkurzyli mocno pijanych Wolnościowców. I teraz obydwie strony naparzają się ołowiem, bezmyślnie, na oślep... Po kilku minutach zostało tylko kilku osobników z Powinności i kilku z Wolności... Sami biedaki nie wiedzą co zrobić, czy strzelać, czy bić, czy uciekać?
Na wzgórzu stał uśmiechnięty Monolitianin, przeładowujący swojego AK. Patrzył na tę wojenkę, podchodząc ze swoimi ludźmi coraz bliżej obydwu grup. Snajperzy z Gaussami byli już gotowi, a Spec już szykował granatnik. Szykowało się ciekawe popołudnie...
Morał: Niech się Wolność z Powinnością wybiją i dadzą nam pracować.
-
Za ten post Alchemik otrzymał następujące punkty reputacji:
RedBalance12.