Gry o Obcym nigdy mnie nie interesowały, dopóki nie zagrałem w najnowszego AvP. Wiem, to najgorsza gra serii, zero klimatu i w ogóle, ale to wystarczyło, żeby mnie powalić. Kampania Marine była najlepsza. Pierwsza minuty po przebudzeniu ociekały klimatem. Dalej zresztą też. Pamiętam, że jakoś już na samym początku, w pierwszych korytarzach miałem z czymś problem i musiałem zajrzeć do solucji. Tam wreszcie dowiedziałem się, co oznacza to ciągłe, dziwne pikanie i jakieś kropki na dole na czymś co przypominało radar. Prawda była straszna i zmroziła mi krew w żyłach
. Bałem się grać potem.
Btw: "dyskoteka" pozamiatała
. Jeden z lepszych momentów.