P77 - jak dla mnie gwiazdą, która najjaśniej świeci z całej serii była własnie Metal Age. Świetna fabularnie, z poprawionymi niektórymi elementami względem jedynki, ze sporymi lokacjami (Angelwatch!) i sekretami (których zabrakło i w jedynce i w dwójce...).
Z kolei trójka... Mam, grałem, przeszedłem ze dwa razy. Ale nie zmienia to faktu, że jest najsłabszą częścią serii i tak zawsze będzie. Zaczynając od beznadziejnego engine'u DX2, idąc przez niedopracowany motyw z wyczuciem własnego ciała, przeskakując nad "rękawicami do wspinaczki", zamiast starych, dobrych strzał z liną, potykając się o huby, zamiast normalnych lokacji, masę bugów i tak dalej, i tak dalej... ALe co fakt, to fakt - Shalebridge Cradle to jedna z najlepszych misji już nawet nie w serii, ale w całej historii leveli w grach. Taka śliczna wisienka, nasączona najlepszej jakości koniakiem, osadzona na szczycie nieco mydlanego tortu.
I niestety obawiam się, że podobnie sprawa może wyglądać z czwórką. Tym bardziej, że twórcy wspaniałomyślnie postanowili zabrać nam nawet cholerny sztylet. Dzięki, pały.
Soviet napisał(a):Dlatego też mówię, że by już mogli sobie dać spokój.
W dwójce niby też były - ale w ilości kosmetycznej, co nawet wyszło grze na dobre. Ot, budowało to klimat.