DZIEŃ 1Kiedy dojechaliśmy do Dityatek tym razem nie musieliśmy przechodzić przez bramki. Wojskowy kazał ustawić się w kolejce przed autobusem i po sprawdzeniu paszportu wpuszczał do środka. Kiedy już wszyscy usiedli na swoim miejscu pojechaliśmy do Czarnobyla. Tam wypakowaliśmy się i zjedliśmy obiad. Potrawy są dosyć tłuste, ale to tylko na plus. Podczas zwiedzania Strefy było to potrzebne. Dostaliśmy na grupę 5 dozymetrów Terra-P, którymi mieliśmy sprawdzać teren wokół siebie podczas eksploracji.
Po obiedzie - Duga3. Na miejscu zwiedziliśmy koszary, wchodziliśmy gdzie tylko nam się podobało. Mieliśmy na to około dwóch godzin wolnego. Po zwiedzeniu koszar i sterowni udaliśmy się pod same anteny. Po przejściu pod antenami dostaliśmy kilkanaście minut na wejście na kompletną antenę, druga jest w fazie rozbiórki i dewastacji.
Na antenie wiało, a konstrukcja trzęsła się, same drabinki chwiały się podczas wchodzenia, także rekordzista wszedł na 6 poziom.
Po radarze pojechaliśmy do Kopaczi. Standardowo - przedszkole. Następnie druga strona drogi i zwiedzanie "hałd" z zakopanymi domami oraz pobliskie budynki. Tutaj również czas wolny, przewodnicy tylko pilnowali żeby nikt nie robił zdjęć z drogi, bo wzmożony ruch pojazdów firmy Novarka stwarzał zagrożenie dla nieuważnych fotografów. Po wiosce przyszedł czas na Czarnobyl. Zanim jednak wjechaliśmy do miasta wjechaliśmy na most, z którego było widać barki oraz CEJ.
Potem samo miasto. Pomnik strażaków, park maszyn oraz podjechaliśmy pod brzeg, gdzie było kilkanaście minut na sfotografowanie barek z bliższej odległości. Tak zakończył się pierwszy dzień. Wieczorem przy kolacji w Czarnobylu rozmawialiśmy z przewodnikami co chcemy zobaczyć przez następne dni. Dostaliśmy mapki i kreśliliśmy na nich wszystko co chcielibyśmy zobaczyć. Trwało to ze dwie godziny, zanim pokolorowaliśmy sporą część Prypeci. Po ustaleniu planu zwiedzania czekał już tylko nocleg w jednym z dwóch hoteli.
DZIEŃ 2 Rano, drugiego dnia w Strefie udaliśmy się do Paryszewa. Odwiedziliśmy mieszkające tam małżeństwo. Następnie pojechaliśmy na wschodnie rubieże Strefy, do wioski Teremsi oraz tamtejszej barki, nietkniętej przez złomiarzy. Następnie powrót do „centrum” oraz zwiedzanie terenu CEJ.
Wchodziliśmy do chłodni kominowej, do zakładu rybnego i chodziliśmy po okolicy. Potem podjechaliśmy pod pomnik Prometeusza oraz na plac widokowy przed CEJ. Z fotografowaniem nowego sarkofagu nie było najmniejszego problemu, mimo że wokół chodzili pracownicy. Także plotki na ten temat można już zdementować. Potem powrót do hotelu na obiad, po obiedzie, Prypeć.
W Prypeci na start odwiedziliśmy stację autobusową, kto zwiedził szybciej i przecisnął się przez krzaki miał okazję zobaczyć ledwo wystającą z liści konstrukcję - pomnik przyjaźni. Potem szpital, tutaj jedyne ograniczenie to podziemia szpitala. Przewodnicy mocno pilnowali, abyśmy nie podchodzili do schodów prowadzących w dół. Poza tym... pełna swoboda. Mimo to ludzie podzielili się na dwie grupy i chodzili razem, głównie dlatego żeby się nie zgubić w dość dużym obiekcie. Po szpitalu, gdzie spędziliśmy sporo ponad godzinę, udaliśmy się do Cafe Pripyat. Potem na sugestię kilku z nas podeszliśmy również do pobliskiej, wpół zatopionej barki, po której chodziliśmy kilkanaście minut mimo jej niewielkich rozmiarów.
Po tych czterech obiektach, powrót. Było już pod wieczór, a jeszcze mieliśmy zwiedzać Czarnobyl. Po kolacji przewodnik dał nam dowolność w zwiedzaniu miasta. Weszliśmy do dwóch sklepów, dwóch domów i synagogi. Może zdawać się to niewielką ilością budynków, jednak biorąc pod uwagę zbliżającą się godzinę milicyjną i fakt, że w budynkach wchodziliśmy wszędzie, od piwnic po poddasza było to całkiem niezłe zwiedzanie.
DZIEŃ 3Tego dnia z rana pojechaliśmy do Jupitera. Spędziliśmy tam kilka ładnych godzin, nie wiem co zwiedzali inni, ale ja wchodziłem na dachy, do hal, do biurowców i okolicznych budynków. Ogończy w hali nie było, ale dach zawalony w miejscu gdzie być powinna dał kilku fanom gry do myślenia.
Następnie budynek milicji, straży pożarnej, garaże oraz „chwytak”. Powrót do Czarnobyla na obiad, po obiedzie centrum Prypeci. Kinoteatr, szkoła muzyczna, urząd miasta, hotel Polesie, Energetyk, Wesołe Miasteczko, Poczta, Univermag, basen Lazur, szkoła nr. 3, przedszkole Złoty Kluczyk. Pod wieczór Czarnobyl, centrum miasta. Następnie kolacja.
DZIEŃ 4Na sam początek pralnia. Wciąż działa, jednak można chodzić po jej terenie. Znajduje się tam odmalowany pomnik misia. Jak ktoś kojarzy go z Zewu to wie o co chodzi. Okazuje się, że to właśnie w pralni maluje się znaki promieniowania oraz inne, kwadratowe na dwóch nóżkach. Typu "rudy las" itp. Po pralni podwieziono nas pod stadion i tam "wypuszczono". Zwiedziliśmy stadion z podziemiami, szkołę nr. 5, przedszkole Czeburaszka, 16 piętrowiec na północy Prypeci, kamienny znak Pripyat, pobliski posterunek GAI. Następnie przeszliśmy na północ, do laboratorium (dawne przedszkole).
Potem przeszliśmy jeszcze dalej, leżały tam wraki pojazdów rolniczych i kilka małych budynków. Na koniec podwieziono nas jeszcze do zakładu dozymetrii. Szukaliśmy dozymetrów, ale część budynku jest spalona a poza jedną obudową DP nie znaleźliśmy tam nic. Potem podjechaliśmy po swoje rzeczy do hotelu. Po obiedzie i prysznicu jeszcze podjazd pod pomnik Czarnobyl (wjazdowy) i wioska Zalesie.
Następnie powrót do Polski. Opisy dni są może i minimalistyczne, ale na prawdę wchodziliśmy dosłownie wszędzie, kto gdzie i kiedy chciał a przewodnicy przekładali nam obiady i zwiedziliśmy znacznie więcej niż mieliśmy z początku zaznaczone na mapach.