Mroczne Niebo

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Mroczne Niebo

Postprzez kaczor_1991 w 09 Lip 2014, 18:18

Hej. Dołączam się do ekipy piszących opowiadania. Liczę na konstruktywną krytykę która mnie zmotywuje do dalszego pisania :)

:

-co wam odbiło koty pie***one?
Wykrzyczał nerwowo jakiś stalker w mundurze Nowej Zony, przyciskając kolanem do ziemi młodego człowieka w obszarpanej kurtce używanej przez najmłodszych stażem obywateli Zony.
-Ile razy trzeba wam powtarzać gnojki, żadnych strzelanin na terenie naszej bazy! Takie trudne do załapania? Jak się nazywasz?
-Mi... Michaił...

Wycedził przez zęby leżący na ziemi chłopak ledwo panując nad emocjami. Nieco dalej drugi "nowozonowiec" sprawdzał stan drugiego awanturnika, a wokół zdążył się już zgromadzić mały tłumek gapiów. Nie ważne jakie są okoliczności, ale ludzi dziwnym trafem zawsze ciągnie tam gdzie się coś dzieje, zawsze ciekawość bierze górę i nie inaczej jest też tutaj - w najbardziej niegościnnym rejonie na planecie nazywanej przez nas domem...

Następne wydarzenia potoczyły się bardzo szybko, a przynajmniej tak mi się wydawało. Zabrali właściwie cały ekwipunek upewniając się bardzo dokładnie, że nie zostawiono przy nim niczego mogącego służyć jako broń – wliczając w to mój stary grzebień. Nie, nie mam pojęcia po co go zabrałem ze sobą. Chyba bardziej z przyzwyczajenia, w końcu mało kto tu używa mydła a co dopiero takich wynalazków. Szkoda, że przy okazji zniknęły też bezpowrotnie cenniejsze elementy mojego wyposażenia razem ze znalezionymi artefaktami. Jeśli panowie „dbający o moje bezpieczeństwo w trakcie przesłuchania” zdecydują się podpisać fanty imieniem właściciela, to na artach wypiszą raczej swoje i pobiegną je sprzedać zanim ktokolwiek się zorientuje, że je miałem. Chrzanić to, mam poważniejsze zmartwienia. Kasa ani artefakty za nikim w orszaku pogrzebowym nigdy nie poszły (no dobra, forsa nigdy nie poszła – co do tego drugiego pewności nie mam) a ludzie prowadzący mnie gdzieś ze związanymi za plecami rękoma nie zwiastowali szczęśliwego zakończenia tej historii. Zaprowadzili mnie pokoju w jednym z okolicznych budynków, który jak właściwie wszystko w zonie nie wyglądał zbyt zachęcająco. Dawno tu nikt nie zaprosił dekoratora wnętrz, nikt tu sobie nie zaprzątał głowy odmalowaniem ścian czy wymianą mebli. Jedyne okno było dość dokładnie zabite deskami, jednak przez szpary przedostawały się pojedyncze promienie zachodzącego słońca. Posadzili mnie na krześle sprawiającym wrażenie, że zaraz się rozpadnie pod moim ciężarem. Oprócz starego biurka jedynym wyposażeniem pomieszczenia. - "Jedne drzwi, jedno okno, jedno krzesło, jedno biurko... i to można tutaj już uważać za luksusowe pomieszczenie a do tego ciągła kosa ponurego żniwiarza nad karkiem... po co ja się tu pchałem?" – zdążyło mi przebiec przez głowę, kiedy drzwi z tyłu ponownie się otworzyły i ktoś przez nie wszedł do pomieszczenia.
Stalker powoli minął krzesło Michaiła i usiadł na biurku zakładając nogę na nogę. Postać wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów i zapaliła jednego. Wypuszczając nieudolne kółka z dymu, z rozbawieniem obserwowała pojawiające się na twarzy chłopaka zdziwienie. Ale jaka mogła być jego reakcja kiedy przed nim w promieniach słońca i oparach dymu siedziała na biurku... kobieta! Ubrana była jak każdy inny człowiek w Zonie do tego stopnia, że gdyby założyła jakiś hełm lub maskę przeciwgazową praktycznie nie byłoby szansy się tego domyślić zanim by się nie odezwała…
- Zamknij jadaczkę, bo Ci odpadnie, a jeszcze Ci się przyda jeżeli nie chcesz skończyć w najbliższej anomalii - Powiedziała dużo ostrzejszym głosem niż mógłby się spodziewać. Jej twarz nie należała do najpiękniejszych. Krótkie, ostrzyżone na jeża włosy i całkiem spora narośl na lewym policzku sprawiały, że nie była pociągająca, ale na bezrybiu i rak ryba...
- Mam cię przesłuchać i zdecydować co z tobą zrobić... więc lepiej będzie, jak grzecznie mi powiesz co się tu do jasnej cholery stało.

Zaciągnęła się papierosem, po czym zgasiła go na narośli na policzku i rzuciła peta za siebie jednocześnie schodząc z biurka i nachylając się nad Michaiłem tak, że ich nosy prawie się stykały
- Będziesz grzecznym chłopczykiem i zaczniesz współpracować z mamusią, czy mamusia ma ci załatwić ostatnie lanie w Twoim życiu?

Patrzyli sobie chwilę prosto w oczy, całkowicie bez ruchu. Michaił mógłby przysiąc, że ona nawet nie oddychała. Nie wytrzymał jednak i zwiesił głowę omal przy tym nie uderzając jej czołem w nos.
- Dobra, pytaj. I tak nie mam większego wyboru….
Kobieta wyprostowała się, podeszła do okna i oparła się o ścianę wpatrując się przez szpary w deskach w krajobraz roztaczający się za oknem
- A więc wytłumacz mi, dlaczego to zrobiliście, dlaczego złamaliście jedną z najważniejszych naszych zasad - poza areną jeśli nie zostaniemy zaatakowani z zewnątrz - całkowity zakaz używania broni?
- Chyba muszę zacząć od samego początku. Jestem Michaił, a ten którego postrzeliłem, to Andriej, mój kolega...-przełknął slinę, i dokończył prawie szeptem- ...z wojska...

Słysząc to kobieta odwróciła się wyraźnie zainteresowana
- Proszę proszę, mamy wojskowych... kolejny powód, żeby ci wsadzić kulkę w łeb... ale przynajmniej jesteś szczery, więc może ten fakt zostanie między nami, jeżeli dobrze sie ze wszystkiego wytłumaczysz...

Jestem Michaił, a ten którego postrzeliłem, to Andriej- znajomy z wojska. Ja jestem zwykłym starszym szeregowym, służyłem w IV brygadzie piechoty stacjonującej w jednostce kilka km na wschód od Kijowa. Andriej… Andriej jest patologiem. Cywilnie wspomagał naszych lekarzy, kiedy docierały do nas jakieś "materiały" z wewnątrz zony. Jakieś resztki mutantów i stalkerów, a że facet jest jednym z najwybitniejszych umysłów naszych czasów to pomimo tych wszystkich tajemnic wojskowych miał pełen dostęp do tego całego ścierwa - bez niego wojskowi nic by nie osiągnęli. Zawsze jednak dbano, żeby wszelkie znalezione przy nich dokumenty zabierać zanim dostał ochłapy pod skalpel. Raz chyba jednak coś przegapili i PDA denata trafiło w jego ręce. Dopiero później, już w Zonie, powiedział mi o tym co na nim było i że w ogóle go znalazł. Tamtego dnia jedyne jednak co mi powiedział to:
- Czy nadal mogę Ci ufać?

To było całkowite przeciwieństwo dzisiejszego dnia. Zimny jesienny wieczór, deszcz lał jak z cebra. Przemykałem pomiędzy budynkami mojej jednostki do koszarów, gdzie czekało na mnie ciepłe łóżeczko i suche ubranie. Już w środku stanąłem przed lustrem wycierając twarz materiałowym "znaczkiem pocztowym" który wszyscy nazywali dumnie "ręcznikiem". Przyzwyczaiłem się w domu do o wiele większych ręczników, no ale trudno. Sam tego chciałem decydując się na karierę zawodowego żołnierza. No dobra, z moimi ocenami wielkiego wyboru ścieżki zawodowej nie miałem ale też jakoś mi to nie przeszkadzało. Za mundurem panny sznurem i tak dalej. Jak widać mam nosa do podejmowania złych decyzji. Najpierw wojsko, potem Zona. A do tego mijał właśnie rok od ślubowania. Nie tak sobie wyobrażałem pierwszą rocznicę. Mieliśmy opijać ze znajomymi po służbie ten dzień, ale przyszła spora dostawa mięska z Zony i większość musiała zasuwać dziś dłużej niż ustawa przewiduje. Mnie się udało moją robotę wykonać szybciej i wymknąć "po angielsku" zanim ktokolwiek mi znajdzie nową robotę. Chrzani mnie czy się zorientują, że mnie nie ma i będzie jakiś opieprz czy nie. Najwyżej będzie trzeba postawić kapralowi kilka butelek kozaka i będzie po kłopocie. Facet już nie raz udowadniał, że ma dar przekonywania przełożonych... Dostaje dziennie tyle kozaków, że mógłby otworzyć sklep monopolowy. Czysty zysk - towar do niego miałby za darmo.
Kończyłem się przebierać w suche rzeczy z zamiarem wyciągnięcia się wreszcie na łóżku kiedy do pokoju wszedł Andriej. Nigdy nie wiedziałem ile właściwie ma lat. To jeden z tych ludzi którego wieku określić się nie da. Równie dobrze może mieć po 30, ale to co już osiągnął w życiu i szacunek jakim się otoczył sugerowałby raczej przekroczenie pięćdziesiątki. Średniego wzrostu mężczyzna z lekkim brzuszkiem dumnie dzierżąc na nosie okulary żywcem przeniesione z ubiegłego wieku z tą ich grubą oprawką lekko stylizowaną na bursztyn podtrzymująca stosunkowo cienkie acz ogromne szkła. Całość wieńczyła bujna grzywka której już od dawna należał się fryzjer. Idealnie biała już grzywka. Podobno lepiej osiwieć niż wyłysieć i Andriej widać wziął to sobie do serca.
Przysiadł na krawędzi, i szepnął
-Czy nadal mogę Ci ufać?
-A może tak dzieńdobrywieczór najpierw? - odburknąłem
-Jak zwykle w dobrym humorze co? Ale nie mam czasu na żarty, mogę Ci zaufać, czy nie?
Podniosłem się na łokciach i spojrzałem mu w twarz, która była dziwnie napięta. Widać było, że coś go trapi
-Oczywiście, że tak. Zawsze możesz na mnie liczyć, zwłaszcza po tym jak...
-Tak, tak, zawsze sobie to wypominasz, ale to było dawno i nieprawda. Zresztą odwdzięczyłeś mi się z nawiązką. Teraz chodzi o coś o wiele większego.

Rozejrzał się po pustym pokoju jakby bał się, że ktoś go śledził. W pokoju były jeszcze 4 inne łóżka, ale właścicieli jeszcze przez jakiś czas być nie powinno. Nie wiedziałem do jakiej roboty ich teraz zagonili i pewnie będę miał z tego powodu kłopoty... Ale gdzieś wewnątrz zacząłem czuć, że szykuje się coś znacznie większego niż nadprogramowe szorowanie kibli w całej jednostce. Nie myliłem się...
Ruch przeciwników pisania maczkiem na forach. Jak chcecie coś ukryć używać spoilerów!!!

Za ten post kaczor_1991 otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Kosma, STALKIER998.
Awatar użytkownika
kaczor_1991
Tropiciel

Posty: 312
Dołączenie: 02 Lis 2010, 12:00
Ostatnio był: 22 Lut 2020, 08:32
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Big Ben
Kozaki: 46

Reklamy Google

Re: Mroczne Niebo

Postprzez Kosma w 09 Lip 2014, 19:10

kaczor_1991 napisał(a):-Mi... Michaił... - Wycedził przez zęby leżący na ziemi chłopak ledwo panując nad emocjami.

Powinno być po myślniku

kaczor_1991 napisał(a):Następne wydarzenia potoczyły się bardzo szybko, a przynajmniej tak mi się wydawało

Decyduj się albo na 1 osobę albo na 3.

Ale opowiadanie świetne! O wiele lepsze od mojego, ziomuś, rośnie nam tu kolejna gwiazdeczka!
Image

Nic nie warte znajomości, po czasie tracą wartość
u mnie z ludźmi jak z rapem - nie ilość tylko jakość.


Image
Awatar użytkownika
Kosma
Stalker

Posty: 109
Dołączenie: 04 Cze 2014, 17:30
Ostatnio był: 20 Wrz 2014, 21:38
Miejscowość: Tak, chcę mieć w profilu
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: Tunder S14
Kozaki: 13

Re: Mroczne Niebo

Postprzez kaczor_1991 w 10 Lip 2014, 23:38

Intencją było wprowadzenie z perspektywy trzeciej osoby a dopiero potem "wejście w postać" - a że wyszło przez to może nie czytelnie... :P Dzięki za uznanie ;]

EDIT: Drugi rozdział. Kontynuacja historii wyprawy do Zony, tym razem z perspektywy drugiego z przyjaciół.

:

Rozdział II - Rozmowa nad szpitalnym łóżkiem (Andriej)

-Co z nim?
-Wyliże się. Większość to niegroźne rany postrzałowe. Nie stracił też jakoś strasznie dużo krwi. Może być porządnie osłabiony, ale ma kosmicznego farta, że skończyło się to tylko tak. Szybko udzieliliśmy mu pomocy i za kilka tygodni będzie w stanie ruszyć znowu w Zonę.
-Czy mogę z nim porozmawiać doktorze?
-Wszystko zależy od niego, czy będzie na siłach. Ja nie widzę żadnych przeciwwskazań.
-Dziękuję za to co pan zrobił.
-Tja... ja go załatałem, a pan go przesłucha i pewnie skończy się jak zwykle kulką w łeb... wielka mi wdzięczność za moją pracę
-Złamali nasze prawo, muszą ponieść konsekwencje jeżeli nie mają naprawdę dobrego wytłumaczenia.


Jedyne co pamiętał odkąd Michaił odtworzył do niego ogień, to nie kończące się pasmo bólu. Podobno został trafiony kilka razy, ale były to niegroźne postrzały ramion i brzucha i wszystko będzie w porządku. Sam nie wiedział czy w to wierzyć czy to tylko próby podnoszenia go na duchu. Nie potrafił nawet określić źródła bólu promieniującego na właściwie całe ciało. Był ogromny i porażający, ale też w jakiś sposób obojętny. Tak jakby ten ból należał do kogoś innego. To chyba to uczucie kiedy człowiek czeka na swój koniec. Kiedy wie, że to już wszystko. Czas rozliczyć się z własnym życiem. A skoro nie da się tego uniknąć więc czemu panikować? Skoro się żyło z godnością to umrzeć też należy godnie. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Było całkiem spore - były w nim trzy wejścia, po jednym na każdej kolejnej ścianie, a wzdłuż jedynej pozbawionej drzwi stała ogromna szafa z jakimiś preparatami. Tuż obok tej szafki stało łóżko na którym sam leżał. Na stole nieopodal leżały różne narzędzia chirurgiczne, wszystkie ułożone w idealnym porządku, gotowe do kolejnej operacji. Tuż nad jego głową zwisała resztka żyrandola, jednak pozbawiony był wszystkich kloszy by żarówki dawały mocniejsze światło. Było to chyba jednak zrobione tylko dla żartu, bo z 6 żarówek tylko 2 się świeciły, jedna była stłuczona, a trzy pozostałe jeśli były kiedykolwiek wkręcone, to musiały się chyba wybrać na spacer. Dopiero teraz zauważył stojącą w najdalszym kącie pokoju dwójkę ludzi. Rozmawiali o czymś ściszonymi głosami. Właściwie rozmawiali o kimś i nawet wiedział chyba o kim. Jak się kogoś obgaduje to nie powinno się cały czas na tą osobę patrzeć. Jednego pamiętał. To on go zoperował, wyciągnął mu nadmiarowy ołów z ciała i pobawił się igłą z nitką zaszywając jego rany. No dobra, robił to całkiem sprawnie, ale mógłby kuźwa użyć jakiegoś znieczulenia... Był to jakiś lekarz, ubrany w kitel, który kiedyś chyba był biały jednak teraz ciężko było rozpoznać pierwotny kolor. Sam mężczyzna był starszym jegomościem ze śmieszną białą bródką dziwnie kontrastującą z kompletną łysiną na szczycie głowy, a okulary dopełniały skojarzenia w jakiś dziwny sposób z krecikiem. Najbardziej niesamowite było jednak jego spojrzenie. Dziwnie głębokie i spokojne. Jakby nic go już nie mogło zaskoczyć, jakby widział w życiu już wszystko. Drugi mężczyzna był wysokim, postawnym facetem dobiegającym może do czterdziestki. Może nawet był młodszy ale Strefa Czarnobylska odcisnęła na nim swoje piętno. Ubrany w egzoszkielet swoim widokiem musiał wzbudzać podziw innych. Z jednej strony sprawiał wrażenie człowieka bardzo zmęczonego życiem, a z drugiej kogoś za kogo warto oddać życie, bo on nie zawaha się oddać swojego za swoich ludzi. Bo kiedy będzie miał do podjęcia trudną decyzję to podejmie ją od razu i będzie ona najlepszą jaką ktokolwiek mógłby podjąć. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Jednak kiedy zauważyli wzrok Andrieja doktorek wyszedł z pomieszczenia, natomiast ten w egzoszkielecie podszedł do łóżka.

-Witaj wśród żywych Andriej. Mówią na mnie Widmo i jak może słyszałeś dowodzę Nową Zoną. Złamaliście razem z tym drugim jeden z najistotniejszych punktów naszego regulaminu, więc przykro mi, ale będę musiał Cię przesłuchać. Im szybciej wyjaśnimy tą sprawę tym lepiej. Lepiej dla Ciebie. Czy jesteś w stanie teraz ze mną porozmawiać?
-A mam jakiś wybór?
- powiedziałem nieco słabym
-Masz, ale nie jest on zbyt ciekawy. Ktoś w tej chwili przesłuchuje...
-Michaiła...
-Michaiła, zgadza się. Jeżeli zrzuci on całą winę na Ciebie, a Ty nawet nie spróbujesz przedstawić swojej wersji to doktorek łata Cię nie próżno. Jak się pewnie domyślasz o ile nie masz jakiś zaje*iście dobrych powodów to wylądujesz przed plutonem egzekucyjnym. To jak, chcesz mi coś powiedzieć?


Znałem Michaiła od kilku lat. Można powiedzieć, że pracowaliśmy razem. Byłem patologiem i badałem obiekty przywiezione przez wojsko z Zony, a on służył w jednostce w której pracowałem. Miałem kiedyś dość nieprzyjemną przygodę w jednostce, podpadłem wojsku. Prawie. Nie ma sensu wchodzić w szczegóły, gdyby jednak nie Andriej, to prawdopodobnie opalałbym się teraz przez kraty gdzieś na Syberii. Gdy jednak zaczęła się moja podróż do Zony (choć jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy) był paskudny listopadowy dzień. Wiało, lało i ogólnie szlak człowieka trafiał na samą myśl o opuszczeniu ciepłego i cichego schronienia w laboratorium. Na szczęście nie musiałem tego robić. Żołnierze właśnie wnosili do laboratorium i rzucali na kupkę w kącie kolejną partię obiektów z zony. Spokojnie założyłem kombinezon ochronny. Takie były wymagania. Przy badaniu każdy musiał nosić kombinezon, w końcu wiadomo co to przerobiło tego człowieka czy… istotę w kupę martwego mięsa? Poprosiłem żołnierza, który właśnie wnosił kolejne zwłoki, aby rzucił je prosto na stół. Rozpocząłem oględziny ciała, kiedy nagle coś zapikało z wewnętrznej kieszeni kurtce człowieka na stole. Rozejrzałem się czy nikt inny tego nie usłyszał, a następnie szybko przełożyłem do kieszeni fartucha znalezione PDA.
-Wladimir, muszę sobie zrobić przerwę, nie najlepiej się poczułem - powiedziałem do znajomego przeglądającego kilka stołów dalej wnętrzności jakiegoś snorka i pieczołowicie notując wyniki autopsji na jakiś papierach.
-oka, tylko wyź wryć szybko, coby się tryp nie zaśmirdzał
-spoko, zresztą one i tak śmierdzą jak cholera, więc co za różnica?

Wladimir jednak tylko odmachnął ręką. Za cholerę nie wiem czemu tak dziwnie mówi, ale nigdy w to nie wnikałem. W tej jednostce każdy miał jakieś swoje tajemnice, a przekonałem się już, że większości ludzkich tajemnic lepiej nigdy nie poznać. Pognany ciekawością zamknąłem się w swoim gabinecie i zacząłem przeglądać PDA. Był tam pamiętnik, prawdopodobnie prowadzony przez trupa przy którym go znalazłem. Mówił bardzo dokładnie o tym jak się dostał do Zony i co tam znalazł... wyobraź sobie artefakt, który w odpowiednich warunkach tworzy inne artefakty... po dogłębniejszym zbadaniu go stanowiłby nie kończące się źródło artefaktów... pomyśl, jakie to możliwości... pomyśl, jakie to pieniądze... Przede wszystkim pomyśl jaka to sława i uznanie w środowiskach akademickich na całym świecie. Można by było rzucić w cholerę grzebanie w trupach i żyć z wykładów głoszonych w największych Uniwersytetach świata. Decyzja była prosta - wyruszam do Zony w poszukiwaniu tego artefaktu. Wiedziałem jednak, że samotnie mi się nie uda. Znałem tylko jedną osobę której ufałem na tyle by jej powiedzieć o moim planie, a do tego mieć nadzieję, że się do mnie przyłączy. Kilka minut później byłem już w koszarach, i rozmawiałem z Michaiłem na temat moich planów. Nie bez oporów, ale zgodził do mnie dołączyć. Kolejnym krokiem było załatwienie transportu do zony. Na szczęście w PDA było nazwisko kontaktu, który może umożliwić przebycie Kordonu bez większych problemów z wojskiem. Człowiek ten w późniejszych wpisach pojawiał nazywany Bankierem, podobno w każdą drugą środę miesiąca kontaktował się z profesorem radiologii na uniwersytecie kijowskim. Znalezienie tego profesora w dobie internetu nie sprawiło mi żadnych trudności, teraz trzeba było tylko czekać na drugą środę miesiąca i zobaczyć z kim się ten profesor spotka. Zawsze była szansa, że tego dnia będzie miał mnóstwo spotkań z różnymi ludźmi ale liczyłem, że Bankiera po prostu uda się rozpoznać. I udało się.
Ruch przeciwników pisania maczkiem na forach. Jak chcecie coś ukryć używać spoilerów!!!
Awatar użytkownika
kaczor_1991
Tropiciel

Posty: 312
Dołączenie: 02 Lis 2010, 12:00
Ostatnio był: 22 Lut 2020, 08:32
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Big Ben
Kozaki: 46

Re: Mroczne Niebo

Postprzez Kosma w 11 Lip 2014, 11:02

A myślałem, że idealnego opowiadania nie można poprawić. Świetne opisy, na prawdę! Pamiętaj jednak by zaczynać dialogi od dużej litery.
Image

Nic nie warte znajomości, po czasie tracą wartość
u mnie z ludźmi jak z rapem - nie ilość tylko jakość.


Image
Awatar użytkownika
Kosma
Stalker

Posty: 109
Dołączenie: 04 Cze 2014, 17:30
Ostatnio był: 20 Wrz 2014, 21:38
Miejscowość: Tak, chcę mieć w profilu
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: Tunder S14
Kozaki: 13

Re: Mroczne Niebo

Postprzez Universal w 11 Lip 2014, 17:33

Pierwsza rzecz rzucająca się na wstępie - zdania zaczynaj z wielkiej litery i nie rozumiem, czemu tego sporadycznie nie robisz.

-co wam odbiło koty pie***one?
Wykrzyczał nerwowo jakiś stalker w mundurze Nowej Zony, przyciskając kolanem do ziemi młodego człowieka w obszarpanej kurtce używanej przez najmłodszych stażem obywateli Zony.

To jest za długie - jak dla mnie, powinieneś to przedzielić na pół w okolicach "Nowej Zony" i dalej puścić już nowe zdanie. Kwestia rytmu. Ponadto opis po dialogu jest za myślnikiem/dywizem/jaktosienazywapomocy. No i chyba brakuje przecinka po "odbiło", tyle że w kwestii przecinków zauważam tylko najbardziej rażące po oczach braki/naddatki.
-Mi... Michaił...
Wycedził przez zęby leżący na ziemi chłopak ledwo panując nad emocjami.

Tu to samo. Podzielenie tego na pół pozwoliłoby na uszczegółowienie opisu w dość naturalny sposób.
przykład:

- Mi... Michaił... - wycedził przez zęby leżący na ziemi chłopak. Widać było, że ledwo panuje nad emocjami. Burza hormonów charakterystyczna dla tych roczników nie ominęła i jego - wystarczy iskra, a młodzieńczy zapał wnet przeradza się w bezmyślną agresję, która niemal za każdym razem kończy się tak jak tutaj - wkroczeniem przełożonego i srogą reprymendą.

Nie ważne jakie są okoliczności

...ale nie pozbawiaj "nieważne" łączności :suchar:
ale ludzi dziwnym trafem zawsze ciągnie tam gdzie się coś dzieje

"Ale dziwnym trafem ludzi zawsze [...]"
że nie zostawiono przy nim niczego mogącego służyć jako broń – wliczając w to mój stary grzebień

Czekaj czekaj, mam problem z zidentyfikowaniem kto jest kto.
mało kto tu używa mydła a co

Przecinek po mydle. Musztarda po obiedzie :suchar:
Szkoda, że przy okazji zniknęły też bezpowrotnie cenniejsze elementy mojego wyposażenia razem ze znalezionymi artefaktami.

Tutaj albo dałbym przecinek po "wyposażenia", albo dodatkowo "razem" zamieniłbym na "włącznie". Jakoś tak bardziej to brzmi.

Zauważyłem, że mieszasz czasy w tym akapicie. Pal pies osoby - czasy bardziej rażące.

jednak przez szpary przedostawały się pojedyncze promienie zachodzącego słońca

Teraz zauważyłem, że 90% tekstów ma fragment o zachodzącym słońcu. Cholera, jacy my wszyscy jesteśmy robieni od sztancy :D
- Zamknij jadaczkę, bo Ci odpadnie, a jeszcze Ci się przyda jeżeli nie chcesz skończyć w najbliższej anomalii - Powiedziała dużo ostrzejszym głosem niż mógłby się spodziewać.

Akurat tu to "powiedziała" powinno być małą literą. No i biorąc pod uwagę treść, czy może raczej ładunek emocjonalny - tekst godny nastolatki. Razem z jej późniejszą kwestią.
po czym zgasiła go na narośli na policzku

:

Image

- Będziesz grzecznym chłopczykiem i zaczniesz współpracować z mamusią, czy mamusia ma ci załatwić ostatnie lanie w Twoim życiu?

:


Kobieta wyprostowała się, podeszła do okna i oparła się o ścianę wpatrując się przez szpary w deskach w krajobraz roztaczający się za oknem

Za dużo kryminałów. Za dużo.
- Chyba muszę zacząć od samego początku. Jestem Michaił, a ten którego postrzeliłem, to Andriej, mój kolega...-przełknął slinę, i dokończył prawie szeptem- ...z wojska...
Słysząc to kobieta odwróciła się wyraźnie zainteresowana
- Proszę proszę, mamy wojskowych... kolejny powód, żeby ci wsadzić kulkę w łeb...

Bez sensu - w bloku wschodnim wciąż obowiązuje powszechna służba wojskowa. Każdy był w wojsku, więc stwierdzenie "mój kolega z wojska" absolutnie o niczym nie świadczy.
kilka km na wschód

Kilometrów, pełnym zdaniem, jak w podstawówce.
do koszarów

A nie do "koszar"?
Podobno lepiej osiwieć niż wyłysieć

;_______;
były jeszcze 4 inne

Cztery. Słownie.
ale właścicieli jeszcze przez jakiś czas być nie powinno

No, bardziej użytkowników. Ich to nie było.

Kosma napisał(a):Ale opowiadanie świetne! O wiele lepsze od mojego, ziomuś, rośnie nam tu kolejna gwiazdeczka!

No sory, nie. Do gwiazdeczek to jeszcze trochę brakuje.

wielka mi wdzięczność za moją pracę

A kropka na końcu?
konsekwencje jeżeli

A przecinek?
to nie kończące się pasmo bólu

Łącznie.
niegroźne postrzały ramion i brzucha

Biorąc pod uwagę nagromadzenie organów wewnętrznych w brzuchu, "niegroźne" postrzelenie tej części ciała jakoś mi śmierdzi.
czy w to wierzyć czy to tylko próby

Przecinek przed drugim "czy". To to samo, co "albo, albo" itp.
Był ogromny i porażający, ale też w jakiś sposób obojętny.

Tylko tu nie wychodzi na to, że to ból, tylko że to bohater taki jest.
Tak jakby ten ból należał do kogoś innego.

Jeśli czuł ból, to jak mógłby ból należeć do kogoś innego? Nieprecyzyjne.
A skoro nie da się tego uniknąć więc czemu panikować?

Niepotrzebne "więc", raczej "to". I chyba brakuje przecinka. A w następnym zdaniu też przecinek przed "to". Przed "rozejrzał" powinien być enter, tak z racji nowego akapitu.
Było całkiem spore - były w nim trzy wejścia

Powtórzenie.
bo z 6 żarówek tylko 2 się

Sześciu, dwie.
to musiały się chyba wybrać na spacer

Słaby żarcik. Żarówki na spacerze.

To on go zoperował, wyciągnął mu nadmiarowy ołów z ciała i pobawił się igłą z nitką zaszywając jego rany. No dobra, robił to całkiem sprawnie, ale mógłby kuźwa użyć jakiegoś znieczulenia...

Fragment dość charakterystyczny - mieszasz pierwszą i trzecią osobę. Zmień nick na mikser :suchar:
a okulary dopełniały skojarzenia w jakiś dziwny sposób z krecikiem

Dość... "nieskomplikowane" skojarzenie.
Ubrany w egzoszkielet swoim widokiem musiał wzbudzać podziw innych.

Ubranym to można być w letnią koszulkę czy kubraczek. W przypadku egzoszkieletu brzmi to dość ubogo.
bardzo zmęczonego życiem, a z drugiej kogoś za kogo warto oddać życie

Powtórzenie. Domyślam się, że kilka już pominąłem, ale wzrok wyostrza się w miarę patrzenia.
bo on nie zawaha się oddać swojego za swoich ludzi. Bo

Bo... Bo... Boni nazwał mnie idiotą i oszołomem :suchar: Za dużo jednego słówka, zresztą dość popularnego. To rzuca się w oczy.
doktorek łata Cię nie próżno

Chyba "na".
gdyby jednak nie Andriej

Hola hola, opowiada o sobie w trzeciej osobie?
Gdy jednak zaczęła się moja podróż do Zony (choć jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy)

W dialogu/monologu nie używaj nawiasów. W opisie w sumie też nie :E
ogólnie szlak człowieka

Czarny, czy czerwony? :caleb:
Żołnierze właśnie wnosili do laboratorium i rzucali na kupkę w kącie kolejną partię obiektów z zony.

Za rzucanie obiektów badawczych na kupę, jak naszych smoleńskich trupów, dostaliby prędzej w czapę. To się robi ostrożnie, tym się nie zajmują byle szeregowcy wzięci prosto z pola bitwy.
aby rzucił je prosto na stół

Serio, rzucić zwłoki na stół? Kur.wa, to się robi delikatnie. Obejrzyj choćby NCIS - nie sądzę, by u Ukraińców czy Rosjan aż tak by olewano stan obiektów badawczych, kiedy wyniki mogą być istotne. Chyba, że tu pokutuje ten mit o azjatyckich hordach...
Rozejrzałem się czy nikt inny tego nie usłyszał, a następnie szybko przełożyłem do kieszeni fartucha znalezione PDA.
-Wladimir, muszę sobie zrobić przerwę, nie najlepiej się poczułem - powiedziałem do znajomego przeglądającego kilka stołów dalej

Dźwięk PDA jest na tyle głośny, a w takich salach występuje na tyle duży pogłos, że by coś usłyszał. Najwyżej mógłby mieć to w dupie. Poza tym jaki Wladimir - Władymir, Władimir, tylko zachowaj to "ł".
-oka, tylko wyź wryć szybko, coby się tryp nie zaśmirdzał
-spoko, zresztą one i tak śmierdzą jak cholera, więc co za różnica?

Widzy wpływy Alló Alló i brakujyncy wiylky lityry.
w największych Uniwersytetach świata.

A czemuż to wielką literą?
Wiedziałem jednak, że samotnie mi się nie uda.

Samemu? Nie wiem, nie brzmi.
na uniwersytecie kijowskim

Akurat tu Uniwersytet Kijowski, jako nazwa własna, powinien być zapisany wielkimi literami.

Kosma napisał(a):A myślałem, że idealnego opowiadania nie można poprawić. Świetne opisy, na prawdę! Pamiętaj jednak by zaczynać dialogi od dużej litery.

Wybacz, ale ani ono idealne, ani opisy nie są świetne.

Jak na forum - średnio. Jak na "książkową normę"... No. Tytuł niewyróżniający, historia nie porywa, słownictwo też nie nad wyraz bogate. Wrzuć w tekst więcej synonimów, ogarnij przecinki i spraw, żeby fabuła była o wiele bardziej wciągająca.

Ja tu od chwalenia nie jestem :E

Za ten post Universal otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive kaczor_1991.
Awatar użytkownika
Universal
Monolit

Posty: 2619
Dołączenie: 21 Lip 2010, 17:54
Ostatnio był: 26 Lut 2025, 20:23
Miejscowość: Poznań
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1052

Re: Mroczne Niebo

Postprzez kaczor_1991 w 11 Lip 2014, 17:44

Dzięki Uniwersal :) Krytyka tak długo jak konstruktywna jest bardzo cenna. Większość ludzi krytykuje wszystko dla sportu tak, by tylko zmieszać z błotem. Dlatego tym bardziej doceniam tą pomocną :)
Ruch przeciwników pisania maczkiem na forach. Jak chcecie coś ukryć używać spoilerów!!!
Awatar użytkownika
kaczor_1991
Tropiciel

Posty: 312
Dołączenie: 02 Lis 2010, 12:00
Ostatnio był: 22 Lut 2020, 08:32
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Big Ben
Kozaki: 46

Re: Mroczne Niebo

Postprzez Kosma w 11 Lip 2014, 20:08

Universal jak dla ciebie ta fabuła nie jest wciągająca to - co ty człowieku ćpiesz? :tm: Z resztą większość twoich poprawek powinna być oznaczona #czepiamsię bo te powtórzenia to się każdemu mogą zdarzyć. Forumowa norma: Średnio? Ojojojo, panie, tu bym na prawdę długooo polemizował.
Image

Nic nie warte znajomości, po czasie tracą wartość
u mnie z ludźmi jak z rapem - nie ilość tylko jakość.


Image
Awatar użytkownika
Kosma
Stalker

Posty: 109
Dołączenie: 04 Cze 2014, 17:30
Ostatnio był: 20 Wrz 2014, 21:38
Miejscowość: Tak, chcę mieć w profilu
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: Tunder S14
Kozaki: 13

Re: Mroczne Niebo

Postprzez Universal w 11 Lip 2014, 20:46

No to polemizuj, a nie zapowiadaj polemiki. Fabuła nie jest wciągająca - strzelanina w kwaterze frakcji, przesłuchanie, jeden to wojskowy, drugi to patolog. Łooo, masakra. Wszystko już było na forum liźnięte. Nie twierdzę, że potem nie będzie lepiej, ciekawiej, tyle że dotychczasowy fragment mnie nie porwał. Nie wiem, może Stalker mi się przejadł, a może zwyczajnie nie wystarcza mi u innych pójście po linii prostej. Zresztą się nie obrażę, jeśli przejrzysz moje teksty pod tym kątem i wytkniesz mi mielizny fabularne, bo wiem, że u mnie też to szwankuje i nie do końca mogę sobie z tym poradzić.

Powtórzenia mogą się zdarzyć każdemu, ale im mocniej zostaną zaznaczone, tym większą się zwraca na nie później uwagę - wiem to z autopsji. Te cztery-pięć lat temu robiłem ich mnóstwo, wytykano mi to, teraz piszę wraz z internetowym słownikiem synonimów, czasem przeszukuję tekst przed publikacją. W ogóle zacząłem bardziej sprawdzać własne teksty, niż kiedyś i wierz mi lub nie, ale często zaliczam srogie "cojakurwanapisałem" :P
Awatar użytkownika
Universal
Monolit

Posty: 2619
Dołączenie: 21 Lip 2010, 17:54
Ostatnio był: 26 Lut 2025, 20:23
Miejscowość: Poznań
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1052

Re: Mroczne Niebo

Postprzez kaczor_1991 w 11 Lip 2014, 22:26

Dobra, teraz już muszę się bronić. Powtórzeniom wyrazowym nie dam rady bo to moja pięta achillesowa i do tego nie jedyna - tu się kajam. Ale jeśli mielizny fabularne liczysz tylko tym, że "gdzieś to już było" to wybacz... ale czas się zająć czymś innym bo to faktycznie jest czepianie na siłę.

Na początek chciałem zaznaczyć, że na forum przeczytałem może jedno - dwa opowiadania i to dość dawno więc oskarżanie mnie, że poszedłem po linii prostej i skopiowałem pomysły z innych opowiadań jest nietrafiony i obraźliwy. Nie, nie kopiowałem. Jeśli jestem winny jakiegoś grzechu fabularnego podczas pisania tego opowiadania to co najwyżej zbyt ubogiej wyobraźni.

Nie podobają Ci się wątki z przesłuchaniem. Okeeej... poszukajmy czegoś oryginalnego. Czegoś, czego jeszcze nie było na forum. Niech... wiem! po strzelaninie i wynikającym z tego aresztowaniu Michaił i Andriej zostali poddani próbie baletu. Musieli odtańczyć bez żadnego wcześniejszego przygotowania jezioro łabędzie. Za każdy błąd popełniony podczas jego wykonania zostaje im zadana rana cięta nożem... Ok, już bardziej oryginalnie...

Strzelanina w kwaterze frakcji? Hmmm... Zamieńmy ją na pojedynek spojrzeń - który dłużej wytrzyma. Niestety w tej frakcji tego typu pojedynki były z jakiegoś powodu zakazane i karane śmiercią wzglednie baletem.

Wojskowy i patolog... Kurczę, też banalne jak cholera. Zamieńmy ich na nauczyciela łaciny i malarza. I żeby nie było że idę po linii prostej. To nie są ich zawody przed ale po wejściu do zony. To na pewno będzie ciekawsze.

I zróbmy to wszystko w ramach komediodramatu z wątkiem wyrodnej córki.

No, mam szkielet opowiadania w klimatach stalkera które Ci się o wiele bardziej spodoba bo będzie mooocno oryginalne. Tylko... czy jeszcze w klimatach stalkera?

I właśnie o to chodzi. Są rzeczy które do stalkera pasują i te które są jak pięść do nosa. Tych pasujących jest zamknięte koło więc to jasne, że są powtórki między nimi - że jak się naczytasz to każde opowiadanie wydaje się być układanką złożoną z gdzieś już widzianych puzzli. Ale to świadczy o tym, że się wypaliłeś i masz już dosyć - nie o tym, że ktoś idzie po prostej linii.

To jest właśnie stalker - strzelaniny, przesłuchania, pościgi i krew. Żołnierze zadajacy śmierć i ludzie tą śmierć badający.

Konstruktywna krytyka? Bardzo o nią proszę. Ale płynący z Twojego pierwszego akapitu "ale to już było" za bardzo do niej nie należy.
Ruch przeciwników pisania maczkiem na forach. Jak chcecie coś ukryć używać spoilerów!!!

Za ten post kaczor_1991 otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Kosma.
Awatar użytkownika
kaczor_1991
Tropiciel

Posty: 312
Dołączenie: 02 Lis 2010, 12:00
Ostatnio był: 22 Lut 2020, 08:32
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Big Ben
Kozaki: 46

Re: Mroczne Niebo

Postprzez Gizbarus w 11 Lip 2014, 22:49

Hm. Wypisywaniem błędów nie będę się zajmować, głównie z racji, że wybornie dokonał już tego Uni. Zamiast tego powiem, co według mnie jest słabe, co dobre, a co nijakie.

Sam fakt istnienia takiej a nie innej fabuły - nie jest źle, Uni znów ma zły dzień i czepia się pierdół. Nie jest to typowa wyprawa do Zielonej Doliny po Artefakty w towarzystwie Jelonka Bambi, co zazwyczaj próbują nam tu prezentować koty. Jednak co w tym wypadku kuleje, to sposób jej przedstawienia... Serio, powinieneś dostać jakiegoś karnego kutanga na czole, czy coś podobnego... Rozumiem ideę przechodzenia z osoby trzeciej do pierwszej - taki fajny filmowy trik... Ale właśnie - FILMOWY. Nijak ci to tutaj nie wyszło, a tylko wprowadziło zamieszanie i chaos, przez co parę razy musiałem się zastanawiać i cofać parę zdań, żeby złapać kontekst. Staraj się chociaż oddzielać takie rzeczy jakimś wzorkiem, czy czymś podobnym.

Powtórzenia niestety koszmarnie gryzą w oczy - co jak co, ale przed wrzuceniem tutaj tekstu postaraj się choćby raz go na chłodno (czyt. na drugi dzień) przeczytać, bo inaczej będziesz wciąż mieć z tym problem. Ja niestety ostatnio sam się do tego nie zastosowałem i wyszło na to, że Uni prawie wybił sobie oczy przez moje "upadam na ziemię", czy co to było...:caleb:

Opisy z kolei to może nie żadne mistrzostwo, ale czyta się je dość dobrze - ot, kawał solidnej roboty. Nie są też za długie - całe szczęście, bo Orzeszkowej nam tu nie potrzeba. Dość rzec, że jeden taki już był, co wrzucił opowiadanie praktycznie będące jednym, wielkim opisem, który nie miał większego celu poza byciem, no... opisem :caleb:

Podsumowując takie tam drobne czepialstwo i uwagi z mojej strony - spodziewałem się większego badziewia. Zaskoczyłem się dość pozytywnie - nie jest to może objawienie i cud, ale z pewną dozą chęci postaram się przeczytać kolejne rozdziały, które będziesz wrzucać. I umieść je wszystkie w pierwszym poście - praktyczne i wygodne.

Ps - Uni, czemu znów się czepiasz kotów, do tego tak detalicznie? :caleb: Jest słoneczko, masz wakacje, wyszedł patch do LA...:suchar:
A czy TY już przeczytałeś i oceniłeś moją twórczość?
"Samotność w Zonie" - nadal kontynuowana.
"Dawno temu w Zonie" - tylko dla weteranów forum.
"Za późno" - czerwona część cyklu "Kolory Zony"
"Akurat o czasie" - biała część cyklu "Kolory Zony"
"Za wcześnie" - niebieska część cyklu "Kolory Zony"
"Pęknięte Zwierciadło" - mini-cykl o Zonie w wersji noir
Awatar użytkownika
Gizbarus
Opowiadacz

Posty: 2895
Dołączenie: 18 Paź 2011, 16:44
Ostatnio był: 04 Gru 2024, 13:20
Miejscowość: Zadupie Mniejsze Wybudowania Kolonia II
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 854

Re: Mroczne Niebo

Postprzez Universal w 12 Lip 2014, 00:29

kaczor_1991 napisał(a):Ale jeśli mielizny fabularne liczysz tylko tym, że "gdzieś to już było" to wybacz...

Najwyraźniej źle to ująłem. Mielizny mieliznami, a niezamierzona wtórność swoją drogą. Masz prawo nie czytać wszystkiego co tu się pojawiło - i wcale się nie dziwię, materiału jest tyle, że u mnie do dziś wisi długa kolejka tego, co miałem przeczytać. Po prostu kiedy biorę takiego, bo ja wiem, Zajdla, to czekam co się stanie na następnej stronie. Rzecz jasna przesadą jest wymagać, by każdy był na takim poziomie jak on, zresztą de gustibus i nie każdemu akurat taki styl musi odpowiadać, ale tutaj tylko przewijam wzrokiem blok tekstu i nic więcej, żadnej większej refleksji. No wybaczcie mi w trójkę, że za dużo wymagam, nie jestem bez wad.

kaczor_1991 napisał(a):oskarżanie mnie, że poszedłem po linii prostej i skopiowałem pomysły z innych opowiadań jest nietrafiony i obraźliwy. Nie, nie kopiowałem

Nadinterpretacja. Ani to nie było oskarżenie o nic (a przynajmniej nie miało być), tylko stwierdzenie - dla mnie - faktu, ani też nawet nie pomyślałem, że kopiujesz. Wpadnięcie na ten sam pomysł jest częste. I mam to w głowie od kiedy mój biolog z liceum opowiadał o mutacjach, czyli że mogą zachodzić niezależnie od siebie w różnych okresach czasowych - tu podobnie, nie musiałeś czytać tekstu, by powtórzyć motyw z niego. Od razu uwaga do tych, którym wytykam podobieństwo do np. Ołowianego - nie rzucam się o to, że ktoś coś zerżnął, tylko piszę od siebie (jak zwykle zresztą), że widzę podobieństwo i to mi się nie podoba, no i jednak OŚ jest w światku na tyle popularny (w ten, czy inny sposób - wielu go czytało), że ryzyko umyślnego lub nieumyślnego skopiowania pomysłu/stylu jest jednak całkiem prawdopodobne.

kaczor_1991 napisał(a):Nie podobają Ci się wątki z przesłuchaniem.[...]

To samo co wyżej - widać źle to napisałem. Nie chodzi o to, że motyw przesłuchania jest zły. Tylko napisany bez wyrazu, nie czułem przy tym emocji w sposób naturalny. Ot, babka przychodzi i coś tam gada do bohatera, zgrywa sukę, a on bez bicia przyznaje się do tego kim jest. Chodzi mi o to, byś nadał temu głębi.

kaczor_1991 napisał(a):Strzelanina w kwaterze frakcji? Hmmm... Zamieńmy ją na pojedynek spojrzeń - który dłużej wytrzyma.

To było zdaje się w Ferdydurke :suchar: Strzelanina strzelaniną, powinien być ku temu jakiś powód. Tymczasem w żaden sposób nie zarysowałeś jakiegokolwiek konfliktu w tym fragmencie - a przynajmniej ja tego nie widzę. Owszem, pewnie masz nadzieję zawrzeć to dalej, ale jak napisałem - wyrażam swoje zdanie na temat tego co widzę, a nie na temat tego, co być może potem zobaczę.

kaczor_1991 napisał(a):Wojskowy i patolog... Kurczę, też banalne jak cholera.

Nie banalne, ale naciągane.

kaczor_1991 napisał(a):Ale to świadczy o tym, że się wypaliłeś i masz już dosyć - nie o tym, że ktoś idzie po prostej linii.

Mógłbym to zakwestionować, bo mam parę pomysłów odmiennych od tych, jakie zaserwowałeś, tylko nie mam czasu i chęci by je wreszcie przelać na papier. No i kurde, jak je opiszę, to ktoś mi je podbierze :caleb: No ale hipotetyczna sytuacja: przychodzi stalker do Sidorowicza, a ten wisi. Pod sufitem, na kablu od odkurzacza. I tylko nóżki mu dyndają, ostygnięty kurczak leży martwo na talerzu. Dlaczego wisi? Sam się powiesił, czy ktoś go zabił? Kurdebele, co się dzieje. Wielki rumor w wiosce kotów, jeden z naprędce zwerbowanych "stalkerskich policjantów" odkrywa, że część dokumentów zniknęła. A więc to nie było samobójstwo, lub ktoś go do tego zmusił. Napisałem to naprędce, więc tutaj można się czepiać mielizn - ale jest inaczej? Jest. Jest intryga, nieznany przeciwnik. Teraz tylko wybrać głównego bohatera i zdecydować, dlaczego ma on rozwiązać zagadkę śmierci Sidorowicza. I to jest coś, czego mi w Twoim tekście brakuje. Niby masz ten kontakt z PDA, dostanie się do Zony - ale jakoś mnie to nie bierze. De gustibus, nic na to nie poradzę. Musicie mi wybaczyć, bądź wyciągamy topór wojenny :P

Gizbarus napisał(a):Sam fakt istnienia takiej a nie innej fabuły - nie jest źle, Uni znów ma zły dzień i czepia się pierdół.

Nie, nie czepiam się pierdół. Co najwyżej źle nazywam to, co mi nie pasuje. A w takim układzie zły dzień mam codziennie od wielu lat.

Gizbarus napisał(a):Podsumowując takie tam drobne czepialstwo i uwagi z mojej strony - spodziewałem się większego badziewia.

Absolutnie badziewie to nie jest, badziewiem to był tekst z Dnia Dziecka w tym dziale. Tyle, że jak napisałem, nie podobał mi się na tyle, bym się rozpływał.

Gizbarus napisał(a):Ps - Uni, czemu znów się czepiasz kotów, do tego tak detalicznie? :caleb: Jest słoneczko, masz wakacje, wyszedł patch do LA...:suchar:

Bo mogę :caleb: Jest noc,/ słońca nima,/ wakacje mam cały rok,/ gram w Asasyna :suchar:

Najwyraźniej mam ten sam problem co JKM - używanie skrótów myślowych nieczytelnych dla postronnych. Niewiele na to mogę poradzić, pracuję nad poprawą. Natomiast jeśli chodzi o wymagania - nic na to nie poradzę, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Im więcej tu czytam, tym więcej byków zauważam, nie tylko u innych, ale także (a może przede wszystkim) u siebie. O, na przykład tutaj - ta zgolona na jeża baba przyglądała się promieniom zachodzącego słońca. Miałem coś podobnego u siebie. Wniosek - trzeba coś zmienić, coś poprawić, stać się bardziej oryginalnym. To nie tak, że wymagam tylko od innych - staram się też wymagać od siebie. Napiszę coś, wrzucę na forum, oddam się pod krytykę.

Dlatego powtarzam - jeśli ktoś ma chęci i czas, to będę wdzięczny za wyszczególnienie mi byków w moich poprzednich tekstach. Może za wyjątkiem nieszczęsnej "Pamięci podskórnej", gdzie koncertowo spie*doliłem początkowo dobry pomysł. I tak np. w Rzeźni miałem pomysł, straciłem akcję. W Nabojach miałem pomysł, rozmieniłem się na drobne, tracąc pod koniec oddech. W miarę zadowolony jestem z Pozorów, ale i tam dużo będę miał do poprawienia, kiedy tylko skończę tekst do antologii. Mimo, że nie lubię krytyki pod swoim adresem (szczerze - kto niby lubi?), to jednak zawsze coś się z tego udaje wyciągnąć po przełknięciu tej gorzkiej pigułki. Wobec czego nie szczędzę innym gorzkich słów, nawet własnej rodzinie, jeśli coś ma po tym być lepiej. Że wychodzę po tym na gbura - no to ch*j, ktoś musi pełnić tę niewdzięczną rolę :E
Awatar użytkownika
Universal
Monolit

Posty: 2619
Dołączenie: 21 Lip 2010, 17:54
Ostatnio był: 26 Lut 2025, 20:23
Miejscowość: Poznań
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1052

Re: Mroczne Niebo

Postprzez kaczor_1991 w 12 Lip 2014, 09:43

No ale hipotetyczna sytuacja: przychodzi stalker do Sidorowicza, a ten wisi. Pod sufitem, na kablu od odkurzacza. I tylko nóżki mu dyndają, ostygnięty kurczak leży martwo na talerzu. Dlaczego wisi? Sam się powiesił, czy ktoś go zabił? Kurdebele, co się dzieje. Wielki rumor w wiosce kotów, jeden z naprędce zwerbowanych "stalkerskich policjantów" odkrywa, że część dokumentów zniknęła. A więc to nie było samobójstwo, lub ktoś go do tego zmusił. Napisałem to naprędce, więc tutaj można się czepiać mielizn - ale jest inaczej? Jest. Jest intryga, nieznany przeciwnik. Teraz tylko wybrać głównego bohatera i zdecydować, dlaczego ma on rozwiązać zagadkę śmierci Sidorowicza.


Jakbym się czepiał to tą sytuację skądś kojarzę. Stosunkowo niedawno pewien pan w biało-czerwonym krawacie (zasłynął pytaniem o to jak można zgwałcić prostytutkę) w podobny sposób zawisł a nawet jeszcze dramatyczniejszy, bo nie on jeden ze swojego otoczenia w krótkim czasie... Ale to już moja zwykła zawiść i do tego pół żartem pół serio ;)

Cóż, w ten sposób przedstawione "problemy" mojego opowiadania są z jednej strony bardziej rzetelne, z drugiej strony... nie są problemami. To, że historia nie toczy się tak jakbyś tego chciał a do tego - że pisząc pierwsze opowiadanie w życiu nie jestem na poziomie starego wyjadacza (bo rozumiem nim jest imć Zajdel... swoją drogą teraz nie wiem czy przeczytać coś jego czy nie. Przeczytać - lepiej zobaczę swoje braki ale też rośnie ryzyko "inspiracji" nawet tej nieświadomej...). No cóż... :P

Swoją drogą nic nie poradzę, że nie należę do grona humanistów ale raczej tych co liczą całki, konstruują maszyny i badają właściwości materiałów... Jak na takie pochodzenie opowiadania, to chyba nie muszę się go wstydzić :P
Ruch przeciwników pisania maczkiem na forach. Jak chcecie coś ukryć używać spoilerów!!!
Awatar użytkownika
kaczor_1991
Tropiciel

Posty: 312
Dołączenie: 02 Lis 2010, 12:00
Ostatnio był: 22 Lut 2020, 08:32
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Big Ben
Kozaki: 46

Następna

Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości