"Czarny biznes" by Red Shoahert [Short]

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

"Czarny biznes" by Red Shoahert [Short]

Postprzez Red Liquishert w 12 Paź 2014, 21:07

Ależ proszę, w przerwie pomiędzy kolejnymi rozdziałami "Śledziogrodu".

:

Pamiętam, że dzień był wyjątkowo deszczowy. Ciężkie krople jesiennego deszczu tłukły niemiłosiernie o przeszkloną fasadę kawiarenki o uroczej nazwie „Mimoza”. Przez szkło widziałem masyw hotelu „Zona”, stojącego po drugiej stronie zakorkowanej ulicy. Spojrzałem na zegarek – dochodziła piętnasta. Do stolika podeszła kelnerka – młoda blondynka w białym uniformie. Innych nie zatrudniali – żadna kawiarnia w mieście nie mogła sobie pozwolić na zatrudnianie starszych kobiet. Atrakcyjność i burżuazja, pomyślałem, patrząc na naszyjnik kelnerki wykonany z „kulek”. Artefakciki emanowały matowym blaskiem, hipnotyzując, przyciągając.

- Podać coś jeszcze, proszę pana? – Zapytała kelnerka, prezentując w perlistym uśmiechu rzędy równych, białych ząbków i stawiając przede mną złoconą filiżankę z kawą.

- Ależ nie, dziękuję, madame.

Uśmiechnęła się i odmaszerowała. Wziąłem do rąk filiżankę, pociągnąłem gorącego płynu, patrząc na żółtego chevroleta parkującego przy hotelu. Spojrzałem na rejestracje i już wiedziałem – to był on. Popijałem kawę, patrząc, jak mężczyzna wychodzi z samochodu, oddaje kluczyki parkingowemu, a potem – dzierżąc w jednej z dłoni czarny neseser – udaje się dystyngowanym, powolnym krokiem do głównych drzwi hotelu, depcząc butami za pięćset dolarów czerwony dywan, leżący na szerokich na piętnaście metrów schodach do budynku. Przełknąłem ostatni łyki niewiarygodnie drogiej i pysznej kawy, odstawiłem złoconą filiżankę na porcelanowy spodeczek z uszkami z czystego złota z domieszką „smaru” – spodeczek przyjemnie emanował lekkim ciepłem, a jego uszka grały światełkami w promieniach słońca, załamujących się w osiadłych na przeszklonej fasadzie budynku kroplach jesiennego deszczu. Podniosłem się, zdjąłem z mahoniowego wieszaka płaszcz z prawdziwej skóry, obszyty na krańcach futrem nibypsa oraz fedorę za dwieście pięćdziesiąt dolarów. Wyszedłem z kawiarni, przechodząc pomiędzy samochodami stojącymi w kilometrowym korku. Minąłem żółtego chevroleta, w trzech susach wszedłem po schodach i wszedłem do hotelu.

Na moment oślepiło mnie światło żyrandoli, wiszących na długich łańcuchach w głównym hallu hotelu. Machnąłem przed nosem recepcjonistki – pięknej, wściekle rudej i z pełnymi ustami umalowanymi karminową szminką – czerwoną kartą gościa VIP i wybrałem schody po lewej, prowadzące, według oznaczeń, do pokojów 348-1893 i wszedłem na pierwszą kondygnację wielopiętrowego budynku. Z rękami w kieszeniach płaszcza, z fedorą zawadiacko przekrzywioną na głowie upstrzonej siwymi włosami szedłem powolnym krokiem, mijając kolejne pokoje. W korytarzach, pomiędzy pokojami, stały skórzane kanapy, a na tych kanapach prężyły się dziewczyny, te rude, te blondynki, te szatynki, te po tysiąc za jedną noc, te w sukniach wieczorowych za pięć i pół tysiąca dolarów. Patrzyły na mnie w większości lodowobłękitnymi oczami spod długich rzęs. Dekolty głębokie, a jednocześnie erotyczno zmysłowe, jeszcze piętnaście lat temu przyprawiały mnie o automatyczną erekcję, teraz tylko budziły mój delikatny uśmiech. W końcu, pomiędzy kanapą z długonogą brunetką a kanapą ze zmysłową blondynką ubraną w króciutką do maksimum sukienkę, odnalazłem pokój numer 412. Zapukałem trzy razy szybko i dwa razy wolno. Przez moment było całkiem cicho, tylko najdroższe dziwki świata namawiały mnie na promocję – osiemset dolców za noc tylko dziś. W końcu drzwi otwarły się i stanął w nich wysoki brunet w garniturze od Armaniego za przynajmniej tysiąc dwieście.

- Och… pan Piotrowski, zapraszam – rzekł, usuwając mi się z drogi. Przekroczyłem próg pokoju, zdejmując po drodze płaszcz i fedorę i podając je brunetowi. Bez zaproszenia siadłem wygodnie na białej kanapie obok szklanego stolika umiejscowionego tuż przy szklanej ścianie, z tarasem z widokiem na centrum miasta. Przeszklone – jak prawie całe to kure*skie miasto, pomyślałem nagle – drapacze chmur patrzyły na mnie wielkimi oczami ścian. Sunące po szerokich ulicach lamborghini, ferrari i okazyjnie chevrolety warczały wściekle sportowymi silnikami – oczywiście nie byłem w stanie ich usłyszeć, ale byłem świadom tych wszystkich dźwięków miasta – pasożyta, żerującego na Stefie, wyżerającego chciwie jej bogactwa tak, jak głodny malec ssie mleko swojej matki. Ale malec robi to, by przeżyć, a ten ośrodek dekadencji i burżuazji wynikł tylko z jednej cechy charakteru, łączącej wszystkich ludzi na całym tym ziemskim padole.

Chciwości.

- Wszystko w porządku? – Zapytał brunet.

- Ta. No, Wania, siadaj i pokaż, co tam masz.

Iwan Aleksiejewicz Dimitrow położył na stole neseser i otworzył go na oścież. Gestem cinkciarza pokazującego towar, obrócił ku mnie walizkę i zamaszystym gestem dłoni machnął nad jej zawartością, a potem zaczął wykładać ją na stolik.

Piętnaście słoików „kulek”. Dziewiętnaście pojemników „smaru”. Dwadzieścia pięć paczek „kluczyków”. Cztery zwoje „sznura”. Trzy piękne, mieniące się czerwienią „korale mamy”.

- I co? – Powiedziałem, mierząc wzrokiem towar. Powiedzieć, że byłem niezadowolony to tak, jakby powiedzieć, że Polska ma trochę słabą reprezentację piłki nożnej. – To wszystko? Taki chłam kupisz nawet na straganie w cholernym Iwankowie. – Wania aż skulił się na kanapie.

- To od „Zebr”, no… wyłapali ich w zeszłym tygodniu i to jest ostatnia dostawa, więcej przecież nie… - Zaczął młody, a mnie zrobiło się aż gorąco pod marynarką i białą koszulą. Krawat nagle zrobił się ku*ewsko ciasny.

- Synek – zacząłem gniewnie – bo jak ja ci zaraz pie*dolnę, to cię krew zaleje. Jak to „Zebry” wyłapali? A ty kiedyś wpie*dol wyłapałeś? – Młody wparł się plecami w kanapę, nieomal w niej utonął. – Miałeś im robić plecy, nie od parady masz starego w policji.

- Tatuś – zaczął lękliwie Wania – nie mógł już dłużej ich kryć. W końcu musiał ich złapać…

- A z twoim tatusiem to sobie jeszcze pogadam, mięsacza wasza mać! – Warknąłem i z miejsca zmieniłem wściekły grymas w lubieżny uśmiech, rozsiadając się w kanapie. – Ale mimo wszystko jestem z ciebie dumny. Dobrze sobie radzisz.

Wania z miejsca uśmiechnął, machnął tylko ręką – „a, co tam, to przecież nic…” i aż eksplodował chęcią usłużenia. Lizodupstwo w najczystszej formie, esencja lizusa siedzi tuż przede mną, zaśmiałem się w duchu. Trzymałem za jaja jego ojca, a młodego szarpałem od czasu do czasu za zaczątki łoniaków. Nie miał wyjścia – albo pracuje dla mnie, albo idzie na dno.

Kompromitujące zdjęcia z jego tatuśkiem i pięcioma laskami (promocja, osiemset za noc tylko dziś) naraz w łóżku w hotelu na peryferiach to jednak skarb.

Wstałem, przeciągnąłem się. Wania natychmiast wstał i poszedł – nie, pogalopował – po mój płaszcz i fedorę. Podziękowałem mu leniwym skinieniem głowy, pozwalając mu pomóc mi włożyć ubranie. Nasadziłem na głowę kapelusz i klepnąłem młodego w bark.

- Oczekuj telefonu w każdy wtorek i czwartek od dziewiątej rano do południa. Trzymaj się.

- A… - zaczął nagle młody, gdy już otwierałem drzwi. – A jak nas złapią?

Stałem tak przez chwilę, a potem podszedłem i złapałem go za policzki, jak małe dziecko.

- Tak to już jest, synku – powiedziałem, wciąż tarmosząc go za policzki. – Tak to jest. To jest czarny biznes, chłopcze!
Ostatnio edytowany przez Red Liquishert 13 Paź 2014, 17:39, edytowano w sumie 2 razy
Bydlę z pana, panie Red
Awatar użytkownika
Red Liquishert
Łowca

Posty: 418
Dołączenie: 07 Sty 2010, 16:13
Ostatnio był: 16 Gru 2021, 16:32
Miejscowość: Chuj wie, Polska Ź
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 167

Reklamy Google

Re: "Czarny biznes" by Red Shoahert [Short]

Postprzez Gizbarus w 12 Paź 2014, 21:30

Zdziwiłem się, że ty w ogóle umiesz pisać shorty :suchar: Nie znalazłem większych błędów - mniejszych nie zauważyłem, albo nawet ich nie było.

Co do samego tekstu - słabo czuć w tym zonę, młody. Średnio przemawia do mnie motyw miasta bazującego na artefaktach. W mojej wizji (oraz w ramach jakiejś tam logiki, opieranej na normach wytyczonych przez gry) taka ilość artefaktów wymagałaby strefy wielkości Rosji - no, ale to twoje klocki, może jakoś sensownie to wyjaśnisz, jeśli będziesz kontynuować kiedyś tą wizję. Bądź co bądź punkt za oryginalność.

I w sumie to tyle - tekst przyznam, że jakoś ogromnie mnie nie urzekł. Bardziej skojarzył mi się z filmami gangsterskimi z lat '30 czy '40, a pewnie nie taki miałeś zamiar. Opisy jak zwykle masz dobre - momentami przebajerzone, ale na pewno nie brakuje ci do nich fantazji i łba.

Ogólnie dałbym gdzieś tak 6+/10 - take it or leave it.
A czy TY już przeczytałeś i oceniłeś moją twórczość?
"Samotność w Zonie" - nadal kontynuowana.
"Dawno temu w Zonie" - tylko dla weteranów forum.
"Za późno" - czerwona część cyklu "Kolory Zony"
"Akurat o czasie" - biała część cyklu "Kolory Zony"
"Za wcześnie" - niebieska część cyklu "Kolory Zony"
"Pęknięte Zwierciadło" - mini-cykl o Zonie w wersji noir

Za ten post Gizbarus otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Red Liquishert.
Awatar użytkownika
Gizbarus
Opowiadacz

Posty: 2895
Dołączenie: 18 Paź 2011, 16:44
Ostatnio był: 04 Gru 2024, 13:20
Miejscowość: Zadupie Mniejsze Wybudowania Kolonia II
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 854

Re: "Czarny biznes" by Red Shoahert [Short]

Postprzez Universal w 12 Paź 2014, 21:48

Red Shoahert napisał(a):Do stolika podeszła kelnerka – młoda blondynka w białym uniformie. Innych nie zatrudniali – żadna kawiarnia w mieście nie mogła sobie pozwolić na zatrudnianie starszych kobiet.

Brzmi to trochę tak, jakby nie zatrudniano innych kelnerek niż ta, która właśnie podeszła.
Red Shoahert napisał(a):Atrakcyjność i burżuazja, pomyślałem, patrząc na naszyjnik kelnerki wykonany z „kulek”. Artefakciki emanowały matowym blaskiem, hipnotyzując, przyciągając.

Image
- Ależ nie, dziękuję, madame.

Ależiniewstawajkurwo!
Wziąłem do rąk filiżankę, pociągnąłem gorącego płynu,

Ująłem filiżankę w dłoń, wziąłem łyk gorącego płynu? Kurde, nie wiem. Ale to ciągnięcie jakoś nie teges, iykwim.
depcząc butami za pięćset dolarów czerwony dywan

Depcząc czerwony dywan butami za pięćset dolarów?
Przełknąłem ostatni łyki niewiarygodnie drogiej i pysznej kawy

Audycja zawiera lokowanie produktu? No dawaj - Jacobs, Prima, Woseba, czy inny szajs, którego nie mogę przełknąć? :E
spodeczek przyjemnie emanował lekkim ciepłem, a jego uszka grały światełkami w promieniach słońca

O jak milusio, że uszka spodeczka były cieplutkie :caleb:
Podniosłem się, zdjąłem z mahoniowego wieszaka płaszcz z prawdziwej skóry

Mój drogi, siedziałeś pod wieszakiem jak wsiur z Wypiździejewic Dolnych, gm. Mircze, pow. Hrubieszów?
obszyty na krańcach futrem nibypsa

Łysym futrem? :caleb:
fedorę za dwieście pięćdziesiąt dolarów

Image
Z rękami

Ja bym powiedział/napisał, jako człowiek niezwykle starej daty, "z rękoma".
z fedorą zawadiacko przekrzywioną

Oj Ty amancie za dwieście pięćdziesiąt baksów, Ty. Nie mogłeś napisać zwyczajnie "kapeluszem"? :D
stały skórzane kanapy, a na tych kanapach prężyły się dziewczyny, te rude, te blondynki, te szatynki, te po tysiąc za jedną noc, te w sukniach wieczorowych za pięć i pół tysiąca dolarów.

Kanapy/kanapach. Te te te te te te tetetka.
Dekolty, jednocześnie głębokie, a jednocześnie erotyczno zmysłowe,

Image
- Och… pan Piotrowski

Armani, drogie dziwki, żyrandole, a ten się nazywa Piotrowski? Mógł Maliniak, byłby jeszcze większy dysonans. PS Chevrolet to mało luksusowa marka, a przynajmniej nie jest kojarzony z ekskluzywnością.
zdejmując [...] fedorę

Image
Sunące po szerokich ulicach lamborghini, ferrari i okazyjnie chevrolety

Image
pasożyta, żerującego na Stefie

Image
smutnastefa.jpg
Powiedzieć, że byłem niezadowolony to tak, jakby powiedzieć, że Polska ma trochę słabą reprezentację piłki nożnej.

Kiepska metafora po wczorajszym światowym sukcesie smutnazaba.jpg
Wania natychmiast wstał i poszedł – nie, pogalopował – po mój płaszcz i fedorę.

Image
- Tak to już jest, synku – powiedziałem, wciąż tarmosząc go za policzki.

Agata? :E

Uśmiałem się, 15,2/8. Ogólnie spoko, tylko więcej tu Pikniku, niż Stalkera. Trochę te opisy szalały jak dla mnie.

Za ten post Universal otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Adam, Mito, Red Liquishert.
Awatar użytkownika
Universal
Monolit

Posty: 2619
Dołączenie: 21 Lip 2010, 17:54
Ostatnio był: 26 Lut 2025, 20:23
Miejscowość: Poznań
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 1052

Re: "Czarny biznes" by Red Shoahert [Short]

Postprzez Red Liquishert w 13 Paź 2014, 15:57

UP - nom, chciałem odpocząć od survivalowych klimatów gry, a połączyć trochę "Piknik..." z pierwszą Mafią. Nigdy nie pisałem nic opartego na "Pikniku...", uznałem, że nareszcie to zmienić. Dzięki za reckę :)
Bydlę z pana, panie Red
Awatar użytkownika
Red Liquishert
Łowca

Posty: 418
Dołączenie: 07 Sty 2010, 16:13
Ostatnio był: 16 Gru 2021, 16:32
Miejscowość: Chuj wie, Polska Ź
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 167

Re: "Czarny biznes" by Red Shoahert [Short]

Postprzez Pigwa w 13 Paź 2014, 20:04

zacny kawałek tekstu. Osadzenie historii w "zartefakconym" świecie jest miłą odmianą.Opis burżuazji i psychologii genialne.

Ogólnie 9/10
Pigwa
Kot

Posty: 15
Dołączenie: 27 Wrz 2014, 10:37
Ostatnio był: 16 Lut 2018, 20:00
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: SGI 5k
Kozaki: 6


Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości