Błędu nie popełnił Diatłow, wyników nie sfałszował Briuchanow. Nie wiem, skąd szanowni Towarzysze mają takie dane. Sam Diatłow w swoich zeznaniach mówi, że Briuchanow zaraz po przybyciu na elektrownie był w szoku, można rzec, w dynamicznej depresji. W ogóle nie wiedział co się dzieje dookoła, nie był zdolny przeprowadzić żadnej akcji. I niby w takim stanie sfałszowałby wyniki pomiarów? Wątpię. Tym bardziej, że grupa radiometrystów liczyła kilkanaście osób, którzy posiadali niezależne wyniki.
Jeżeli chodzi o same wydarzenia w centrali, to ani Akimow, ani Toptunow, ani Diatłow nie zdawali sobie sprawy z tego, co się dzieje w reaktorze (pod względem działalności na to AZ). Owszem, dopuścili się zaniedbań, jednak były to nadużycia dotyczące Głównych Pomp Cyrkulacyjnych, które nie mają nic wspólnego z wybuchem. W rosyjskim Internecie chyba można znaleźć ciekawy dokument o nazwie "Raport Wołkowa". Jest to list pana Wołkowa do Instytutu im. Kurczatowa w sprawie mechanizmu nagłej obrony reaktorów RBMK. Prorok...
A w samej centrali było mnóstwo ludzi. Nie wymieniono tu m.in. tak ważnych postaci jak Perewaczenko czy Chodemczuk
A jeżeli ktoś już chce kogoś na siłę winić, to niech ma pretensje do Fomina. Zaraz po wybuchu dowodził akcją ratunkową, przez którą zginęli Akimow i Toptunow.