przez Darkon w 06 Lut 2011, 13:45
Wielkie dzięki za komentarze, Od razu lepiej się pisze. Błędy poprawiłem i liczę na dalsze komentarze. Z góry wielkie dzięki.
Postanowiłem zamieścić ciąg dalszy oto i on. Miłego czytania.
W pomieszczenie doktora było wąskie, ale stosunkowo długie. Panował tam spory ruch. Na dolnym materacu dwupiętrowego łóżka postawionego bliżej drzwi leżał jakiś stalker z obandażowanym bokiem i ręką. Obok niego dwóch stalkerów prowadziło rozmowę na temat jakiegoś gościa o pseudonimie Sroka. Na drugim końcu pomieszczenia stało biurko, szafa prawdziwe szpitalne łóżko i stolik na kółkach. Za biurkiem siedział jakiś stalker w zwykłej skórzanej kurtce. Wyglądał na młodego. Krótkie włosy kasztanowego koloru i brak zarostu podkreślały to spostrzeżenie. Jednak sine worki pod oczami i rozbiegany wzrok zdradzały zmęczenie, a może i zdenerwowanie. Kiedy Darkon do niego podszedł zmęczony wzrok spoczął na nim
- Witam, co cię do mnie sprowadza? – spytał nerwowo.
„Ten facet czegoś się boi” – pomyślał Darkon.
- Jesteś Wstrząs? Miejscowy lekarz? – spytał Darkon, a po aprobującym skinieniu głową kontynuował. – Mam trochę leków i bandaży na sprzedaż.
- Pokaż co masz – z wyraźną ulgą w głosie powiedział Wstrząs
Darkon położył na biurku kilka bandaży, apteczek i zastawów leków popromiennych. Wstrząs pooglądał lekarstwa i zgarnął je do szuflady w zamian dając Darkonowi zwitek banknotów.
- Równy tysiąc – rzucił krótko zmęczonym głosem.
Darkon wziął pieniądze i ruszył do wyjścia przysłuchując się rozmowie stalkerów.
- Dowiedziałeś się czegoś o Sroce – spytał wyższy wyglądający na ważniejszego stalker.
Ubrany był w zmodyfikowany „Świt” łowców, a na plecach wisiała wysłużona, choć niewątpliwie sprawna, strzelba SPAS-12. Broń niezawodna i odpowiednia w wielu wypadkach, lecz niestety jest duża, droga i posiada skomplikowane mechanizmy. Mimo tego przez wielu uważana za najlepszą broń krótkodystansową w Zonie.
- Pytałem, ale nikt nic nie wie. Koleś zapadł się pod ziemię jakby był duchem – odpowiedział drugi bezradnie rozkładając ręce.
- Ten drań jeszcze pożałuje że nas wtedy zostawił – powiedział pierwszy spoglądając na leżącego po czym jego wzrok spoczął na wychodzącym Darkonie. – Hej, stalkerze! Chodź na tu.
Darkon odwrócił się i podszedł do niego.
- Jestem Gonta – przedstawił się stalker. – Przywódca tutejszych myśliwych. Zabijamy mutanty za kasę, a czasem łapiemy je też żywcem na przykład dla naukowców do eksperymentów lub jeśli ktoś chciałby mieć egzotyczne zwierzątko... Jak mawiał Traper: „Każdej bestii kula wedle potrzeb”... Znasz Srokę? – spytał w końcu
Darkon przecząco pokręcił głową.
- Nie? – kontynuował stalker. – To jak spotkasz tę szuję to spokojnie wpakuj mu kulę w łeb, albo lepiej powiedz mi gdzie jest to zrobię to osobiście. Oczywiście opłaci ci się to.
- Czym ci podpał ten cały Sroka? – zapytał z czystej ciekawości Darkon.
- Przyszedł raz do mnie i powiedział że przez Chimerę nie może zebrać swojego łupu. Postanowiliśmy wziąć go na polowanie. W naszej drużynie brakowało wtedy jednego człowieka. Daniła, nasz tropiciel, wyruszył na poszukiwanie gniazda pijawek. No więc stwierdziliśmy że pomożemy Sroce odzyskać łup. Miał tylko pilnować czy nie zbliża się do nas Chimera
- I co było dalej?
- A dalej było tak – ten drań nie tylko uciekł ze swoim łupem, ale przy okazji zwędził nasz. Kiedy pojawiła się Chimera byliśmy kompletnie zaskoczeni. Harmata w ogóle nie zdążył zareagować. No bo kto by zdążył? I zamiast polować na naszą zwierzynę, musiałem bronić swoich ludzi. W końcu udało mi się zranić Chimerę, ale zanim uciekła, udało jej się nieźle poturbować Kraba – Gonta wskazał stalkera na łóżku. – Cały tydzień przygotowań poszedł na marne...
- Dobra, jak spotkam Srokę, dam ci znać – rzucił Darkon.
- Na pewno nie pożałujesz... Dam mu popalić – uśmiechnął się złowieszczo Gonta zacierając ręce.
Darkon wyszedł i ponownie znalazł się w sypialniach gdzie Elien i Wilk grali w karty. Sądząc po odgłosach Damian przegrywał piątą kolejkę z rzędu. Słysząc kroki obaj podnieśli głowy, a widząc wchodzącego Wilk rzucił.
- Tak mi się właśnie zdawało że słyszałem twój głos. Gdzie byłeś?
- Pamiętasz tę pogłębiarkę którą widzieliśmy rano? – odpowiedział pytaniem na pytanie Darkon siadając na sąsiednim łóżku.
- Jasne.
- Wziąłem od Brodacza zlecenie – wyjaśnił Darkon kładąc Kałasznikowa na kolanach i sprawdzając jego mechanizmy. – Właśnie tam byłem.
- Ty, skąd masz tego AK? – wtrącił się nagle Elien.
- Co, tego? – spytał Darkon sprawdzając mechanizm spustowy. – Kilku frajerów myślało że może mnie obrobić, a swoją drogą też wzięli byście się za jakąś robotę, zamiast cały dzień siedzieć na tyłku. Na co wy czekacie? Na zmiłowanie Boskie, czy co? – mruknął patrząc na nich z ukosa.
Wilk i Elien spojrzeli po sobie, a ten ostatni wzniósł oczy do nieba i zaczął tasować karty. Z zewnątrz dobiegały odgłosy krótkich serii broni automatycznej. Zapewne to kolejna utarczka pomiędzy grupą stalkerów, a bandytami. Nawiasem mówiąc Darkona dręczyło to, że do Skadowska mają wstęp także bandyci. Wcześniej w Zonie nigdy nie spotkał się z takim przypadkiem. Wszędzie gdzie był stalkerzy i bandyci usiłowali się nawzajem pozabijać, a na Wysypisku trwała niekończąca się totalna wojna pomiędzy obiema frakcjami i nie do pomyślenia było, aby mogli mieć wspólną bazę, a co dopiero pić przy jednym stole. Darkon postanowił że przy najbliższej okazji musi zapytać o to Brodacza.
- Grasz? – pytanie Eliena wyrwało go z zamyślenia.
- C-Co?
- Grasz? – Damian powtórzył pytanie.
- Dobra, skopię wam dupska – rzucił obojętnie Darkon odkładając AK.
- Niedoczekanie – wtrącił się Wilk.
Gra pochłonęła ich całkowicie i nim się zorientowali był już wieczór. Zdumieni zeszli do baru. W przeciwieństwie do rana panował w nim tłok. Stalkerzy powracający z wypadów pili, śmiali się, gawędzili i oczywiście sprzedawali artefakty. Wilk z trudem docisnął się do baru.
- Kurde, ale tu tłok...
- Mówiłem ci – uśmiechnął się Brodacz. – Co podać?
- Trzy „Kozaki” i tyle samo konserw.
- 1600 rubli.
Wilk podał Brodaczowi pieniądze i już po chwili zniknął w tłumie napierających na bar stalkerów.
***
Rano pierwszym który się obudził był Elien. Na łóżkach leżało jeszcze kilku stalkerów. W jednym z nich Damian rozpoznał Wilka. Uderzyło go natomiast to że łóżko Darkona było puste. W pomieszczeniu rozlegało się ciche pochrapywanie i sapanie śpiących ludzi. Elien usiadł, przeciągnął się, następnie wstał i tak żeby nie budzić innych wyszedł na korytarz. Szerokimi schodami zszedł do baru w którym znajdowało się zaledwie trzech czy czterech stalkerów. Sułtan jak zwykle siedział na swoim miejscu rozmawiając z dwoma bandytami. Elien podszedł do lady za którą Brodacz wycierał szmatką brudną szklankę.
- Cześć – rzekł na powitanie widząc Damiana.
- Taa, dobry – odrzekł Elien przecierając oczy.
- Szukasz śniadania? – zainteresował się barman.
- Raczej zadania.
- Niestety nic nie mam.
Elien westchnął rozczarowany. W tym momencie do sali wszedł Wilk. Zażądawszy śniadania stalkerzy zaczęli dyskutować o swoich następnych ruchach. Elien mimo woli spojrzał na metalową gródź, kiedy ta się otwarła i do sali wszedł Darkon. Rozejrzał się i podszedł do nich.
- Co tam? – spytał.
- Gdzieś był? – odpowiedział pytaniem na pytanie Wilk.
- Włóczyłem się po okolicy – mimochodem odpowiedział Darkon. – Czas wziąć się za robotę – rzucił na koniec odchodząc.
Stalkerzy spojrzeli po sobie i głęboko westchnęli.
***
Darkon tymczasem podszedł do krótko obciętego stalkera ubranego w zwyczajny kombinezon stalkera i z AK-74SU na plecach.
- Słyszałem że masz jakąś robotę
- Widać, że chcesz zarobić – mruknął stalker. – Przy okazji jestem Głuszec.
- Jaką masz dla mnie robotę? – rzeczowo spytał Darkon.
- Jest tak. Zaginęło paru stalkerów. Nikt nie miał od nich wiadomości, ale parę dni temu znaleziono jedno ciało. Brak śladów przemocy, ale w zwłokach nie było ani kropli krwi. Wstrząs przebadał ciało więc jego pytaj o szczegóły... Ale to musiały być pijawki! Rozmawiałem z myśliwym Daniłą i poszedł szukać ich leża. Od tamtej pory nie miałem od niego żadnych wieści.
- Więc?
- Musisz znaleźć leże pijawek i najlepiej Daniłę. Wiem że to nie najprzyjemniejsza robota ale dobrze cię wynagrodzę. Dobra?
- Dobra.
- W porządku. Znam dwa miejsca które trzeba sprawdzić jako pierwsze. Do twojego PDA załadowałem współrzędne jednego z nich. Sam mam parę spraw do załatwienia, a potem wybiorę się do tego drugiego. Dam ci znać co znalazłem.
- Ok. Pogadam z Wstrząsem i się tam wybiorę.
Darkon zostawił stalkera i wszedł po schodach do znanego mu już gabinetu lekarza. Wstrząs widząc go uśmiechnął się nerwowo.
- Coś cię boli?
- Głuszec mówił że przeszukałeś ciało jednego z zaginionych stalkerów. Sądzisz że to Pijawka go zabiła.
Słysząc pytanie wstrząs pobladł i zaczął się pocić. Darkon zmarszczył brwi podejrzliwie.
- Tak przeszukałem je... Tak jak i całą resztę trupów... – mruknął Wstrząs. – Żadne inne stworzenie nie jest w stanie tego zrobić, to znaczy wyssać z ciała człowieka całą krew, do ostatniej kropli. Jaki inny wniosek mógłbym wysnuć?
- Dzięki.
Darkon wyszedł obejrzawszy się przez ramię. Wstrząs głęboko odetchnął. Stalker ponownie zszedł na dół. Spojrzał na skrzynię na której do niedawna siedział głuszec. Była pusta. Zapewne stalker ruszył już w swoich sprawach. Spojrzał na mapę na swoim PDA i ruszył w kierunku grodzi.
***
Kiedy za Darkonem zatrzasnęła się gródź Elien i Wilk również ruszyli w kierunku wyjścia. Kiedy tylko Wilk złapał za klamkę stojący przy stole zaraz obok grodzi stalker spytał.
- Hej, stalkerzy chcecie zarobić?
Wilk i Elien obrócili się jak na komendę i spojrzeli na pytającego. Ubrany był w zwykłą grubą skórzaną kurtkę z kapturem i czarne spodnie. Twarz zamaskowaną miał zwyczajną szarą chustą, która teraz zwisała z szyi ukazując oblicze właściciela. Stalkerzy od razu skojarzyli że zapewne mają do czynienia z jakimś kotem. Wrażenie to utwierdziło się jeszcze gdy zauważyli że jedyną bronią mężczyzny był pistolet Makarow. W Kordonie połowa kotów biega z tą spluwą, wiec czemu w Zatonie miało by być inaczej?
- Co to za robota? – spytał ostrożnie Wilk.
- Może na początek, jestem Sęk. Cóż ukryłem łup w takim jednym starym zaporożcu stojącym na stacji benzynowej, niedaleko stąd. Ostatnim razem kiedy tam byłem okazało się że nastąpiło trzęsienie ziemi i samochód znalazł się pod ziemią. Wszystko obejrzałem i wydaje mi się że można się do niego dostać, ale sam nie mam odwagi tam zejść...
- A jakże by inaczej... – prychnął cicho Elien.
- Jeśli przyniesiecie mi łup ukryty w pojemniku z zamkiem zabezpieczającym – ciągnął stalker nie zważając na przytyk Damiana. – Dam wam po 5000 rubli. Co wy na to.
- Umowa stoi – powiedział Wilk nim Elien zdołał się odezwać i wyszedł, ciągnąc go za sobą.
***
Darkon szedł leniwym krokiem wśród wysokich trzcin. Wstające słońce powlekło niebo złotem i czerwienią. Niedaleko na drzewie dostrzegł kilka kruków. Ich obecność stała się jasna kiedy stalker podszedł bliżej, płosząc przy okazji ptaki. Pod drzewem leżało truchło ślepego psa. Darkon nie interesując się tym dalej ponownie podjął wędrówkę w stronę kolejnej barki do połowy ukrytej za niewysokim wzgórzem. Statek był podobny do Skadowska. Przechodząc obok pokrytej rdzą burty statku dostrzegł litery układające się w słowo – Szewczenko. Darkon na chwilę zatrzymał się przed śrubami statku i zerknął na swoje PDA. Na lewo od niego wznosiła się niewysoka budowla, a raczej nabrzeże podparte na trzech filarach w, których niczym otwory strzelnicze w bunkrze, ziały czarne i podłużne okna. Między drugim, a pierwszym filarem, licząc od prawej strony, część nabrzeża zawaliła się tworząc wyrwę. Wysoko w niebo sterczały tam dwa pordzewiałe, jak wszystko w Zonie, żurawie przeładunkowe. Z lewej strony biegł rurociąg który zagłębiał się w ziemię w okolicach Skadowska. Darkon doszedł do wniosku że był to punkt w którym rozładowywano i załadowywano barki takie jak Skadowsk lub Szewczenko. Jednak cel jego podróży leżał gdzie indziej. Wyszedł zza barki i dojrzał coś w rodzaju podtopionej pływającej, platformy. Za nią, nieco bliżej burty barki, znajdowały się dwie podtopione motorówki. Bez wahania wszedł na platformę i spojrzał w dal, ale zobaczył tylko odległe wzgórza stapiające się w jednolitą szaro-zieloną masę rozświetlaną gdzieniegdzie przez nieśmiały płomyk samotnego ogniska. Nie mogąc dojrzeć nic więcej ruszył dalej przez trzciny aż doszedł do podnóża wzgórz. Spojrzał jeszcze raz i wdrapał się na szczyt dość stromego wzgórza, gdzie jak się przekonał biegła droga. Spękana, asfaltowa jezdnia prowadziła w sobie tylko znanym kierunku. Niedaleko niego stała stara ciężarówka. Dwie przednie opony były flakami. Darkon podszedł do niej i zajrzał do środka przez wybitą szybę. Nie znalazłszy nic ciekawego rozejrzał się po okolicy kiedy nagle dostrzegł biegnące szybko w jego kierunku ślepe psy. Natychmiast wdrapał się na pakę pojazdu. Zdążył w ostatniej chwili gdyż psy właśnie podbiegły do wraku szczekając i warcząc groźnie.
- Co łajzy nie możecie mnie dosięgnąć – uśmiechnął się złośliwie patrząc z góry na kłębiące się przy tylnich oponach mutanty.
Ściągnął z ramienia swojego AK i szybko odbezpieczył broń. Rozległ się krótki szczęk ładowanego magazynku i po chwili broń była gotowa do użytku. Darkon skierował lufę broni na psy i nacisnął spust. Długą serią pociągnął po przeciwnikach zabijając trzy z czterech bestii. Ostatnia bestia uciekła w popłochu skomląc żałośnie. Uporawszy się z napastnikami stalker zeskoczył na drogę. Teren za nią nieco się obniżał aby po chwili ponownie się wznieść tworząc kolejne wzgórze. Darkon dostrzegł ciekawie wyglądającą formację skalną składającą się z jakby poskręcanych słupów. Podchodząc bliżej zorientował się że teren pomiędzy nimi jest silnie napromieniowany i roi się tam od anomalii grawitacyjnych. Za nią ziemia sprawiała wrażenie jakby się obsunęła. W głąb ziemi prowadziło kilka ziejących czernią otworów, ale Darkon nie miał zamiaru ich penetrować i nie interesując się dalej ruszył w swoją drogę. Za ciężarówką droga się rozwidlała. Prawa odnoga szerokim zakrętem omijała bagna i znikała w gęstwinie lasku gdzie między drzewami dawało się czasem dostrzec zarysy jakichś budynków. Lewa natomiast wznosiła się i znikała na szczycie wzgórza. Droga Darkona prowadziła w lewo. Dziarsko ruszył przed siebie kiedy nagle usłyszał strzały. Instynktownie odbezpieczył broń i przykucnął na poboczu, kiedy zorientował się że strzały nie są wymierzone w niego. Ruszając dalej tym razem jednak ostrożnie dotarł na szczyt gdzie ponownie droga się rozwidlała tworząc skrzyżowanie w kształcie litery T. Jedna droga prowadziła dalej prosto, a druga biegła lekkim łukiem w stronę pobliskiej stacji benzynowej, na tyłach której stał wielki zbiornik. To właśnie stamtąd dobiegały strzały. Okazało się że to grupka bandytów została zaatakowana przez stado dzików i mięsaczy. Darkon zdecydował nie włączać się do walki i ruszył w stronę swojego celu. Odszedłszy na kilka kroków przystanął i chwilę przysłuchiwał się cichnącym odgłosom walki po czym znów spojrzał na swoje PDA. Z lekkim zdziwieniem stwierdził że jest już na miejscu. Pozostawało mu tylko wdrapać się na niewielki pagórek przy drodze na którym rosły rozłożyste krzewy. Darkon osiągnąwszy szczyt pokręcił się chwilę pomiędzy zaroślami aż znalazł ciało pijawki. Po krótkich oględzinach stwierdził że bestia zginęła od jednej, precyzyjnie wystrzelonej kuli, która trafiła mutanta w głowę. Rozejrzał się po okolicy. pierwszym na co natrafił wzrokiem były nienaturalnie powykręcane drzewa stykające się wierzchołkami nad wyrytą we wzgórzu kotlinką, która może kiedyś była korytem rzeczki. Kiedy tak stał podziwiając widoki jego PDA ożyło. Miał połączenie.
- Znalazłem legowisko pijawek. Chodź do mnie szybko. Zaraz prześlę ci koordynaty.
Ledwie Głuszec się rozłączył Darkon dostał wiadomość zawierającą współrzędne pozycji na której znajdował się stalker. Załadował je do mapy Zatonu i stwierdził że jego zleceniodawca znajduje się w okolicach sporej budowli. Natychmiast ruszył we wskazanym kierunku. Sprawnie zbiegł ze wzgórza z powrotem na drogę. Szarpkim krokiem dotarł do końca pagórka. Dalej droga opadała i biegła w dal. Po drodze miała tylko jeden zakręt, tuż obok starej i niskiej ceglanej wieży, biegnący w stronę niskiego podłużnego budynku. Cały teren wokół owej budowli otoczony był lichym drucianym ogrodzeniem szczytem którego biegł drut kolczasty. W odległości jakiegoś metra, od tego ogrodzenia, tworząc koło, dookoła budynku stały metalowe słupy, być może pełniące rolę piorunochronów. Droga tuż obok bramy wjazdowej odbijała w bok i prowadziła gdzieś dalej zakręcając tuż przy ogrodzeniu i niknąc za budynkiem. Prócz tego budynku na terenie otoczonym płotem stał jeszcze jeden mały budynek pełniący rolę wartowni, magazynku lub czegoś w tym stylu. Darkon nie tracąc więcej czasu dobiegł do ceglanej wierzy. Przed wejściem do dużego budynku stał UAZ ze znakami ukraińskiej armii bez opon, które ktoś ukradł. Obok niego paląc papierosa stał Głuszec. Darkon wyszedł zza wieży i podszedł do niego.
- Widziałem jak pijawka wchodzi do tego budynku – powiedział Głuszec. – Nie dam głowy że to ich legowisko, ale lepiej się upewnić. Bądź czujny – dodał wyrzucając papierosa. – Mogą wyskoczyć w każdej chwili.
- Co to za miejsce? – spytał Darkon
- Stacja Antenowa Krug – odpowiedział Głuszec wchodząc w mroczne wnętrze budynku z bronią gotową do strzału.
Darkon westchnął i ruszył za nim. Budynek o dziwo był całkiem czysty. Podłoga wyłożona poukładanymi naprzemiennie czerwonymi i białymi płytkami tworzyła szachownicę. Ściany koloru morskiego były odrapane, a na zakurzonej podłodze leżały płatki złuszczonej farby. W odpowiednich miejscach na podłodze stały dziwnego przeznaczenia urządzenia i szafy naszpikowane elektroniką, których przeznaczenia Darkon nie potrafił odgadnąć. Ruszył za Głuszcem wzdłuż rzędu tajemniczych urządzeń. Nagle Głuszec zatrzymał się nerwowo rozglądając dookoła.
- Słyszysz? – spytał szeptem Darkona klęczącego za jakimś aparatem.
Darkon spojrzał na niego pytająco. Widocznie nic nie usłyszał.
- A zresztą nieważne. Chyba mam omamy…
Ruszyli dalej omijając szerokie schody prowadzące w dół i weszli do pomieszczenia w którym drzwi były wyrwane z zawiasów. Pokój wyglądał zupełnie jak pierwszy. Te same rzędy dziwnych szaf i urządzeń. Pod ścianami stały szafki takie jakie spotykało się w szkołach. Minęli drzwi przez które stalkerzy zauważyli metalowe półki i stanęli koło filaru. W całym pomieszczeniu stały lub leżały metalowe szafki i regały. Po podłodze walały się butelki i puszki po farbie. Na drugim końcu widać było dwie wnęki drzwi. Głuszec idący przed Darkonem nagle stanął i szepnął:
- Tam jest.
Darkon również dojrzał pijawkę stojącą tyłem do nich w drzwiach. Stalkerzy spróbowali podkraść się bliżej, ale Głuszec przypadkowo potrącił puszkę po farbie, która z łoskotem potoczyła się po podłodze. Pijawka w mgnieniu oka zniknęła, ale Darkon zdążył zobaczyć parę czerwonych oczu szarżujących na Głuszca. Puścił w tamto miejsce serię, ale chociaż nie trafił zmusił pijawkę do zboczenia z kursu i natychmiast tego pożałował, albowiem para czerwonych oczu zamiast na Głuszca ruszyła na niego. Darkon nawet nie zdążył pomyśleć aby odskoczyć kiedy potwór zmaterializował się przed nim i chlasnął go pazurami przebiegając obok. Darkon w złości obrócił się z zamiarem wystrzelenia serii w kierunku mutanta, ale ten znów zniknął. Stalkerzy bezradnie rozglądali się po sali, słysząc tupot stwora, lecz nie mogąc go zlokalizować. Nagle pijawka zmaterializowała się za Głuszcem. Darkon wystrzelił ponowną serię trafiając stwora w klatkę piersiową. Głuszec obrócił się i wpakował cały magazynek w brzuch potwora. Martwa bestia upadła na podłogę nie stanowiąc już żadnego zagrożenia.
- Uff… Jedną mniej, ale uważaj bo wdziałem dwie – zwrócił się głuszec do Darkona który bandażował ramię obficie krwawiące po spotkaniu z pazurami pijawki.
Po wykonaniu tej czynność Darkon przeładował swojego AK i ruszył za Głuszcem kierującym się w głąb korytarza prowadzącego do drzwi którymi weszli. Musieli uważać aby nie wpaść w dziury w podłodze nieszczelnie zamknięte pordzewiałymi kratownicami. Znów skręcili i tym razem zeszli po schodach. Znaleźli się w ciemnej sali co zmusiło ich do zapalenia latarek. Darkon włączył ją i wąski snop światła oświetlił stojący w kącie pękaty zbiornik. Za chwilę do strumienia światła z jego latarki dołączył snop światła z latarki Głuszca. Stalkerzy doszli do załomu korytarza. Ujrzeli standardowy widok podziemi w Zonie. Zwały gruzu i śmieci leżały przy ścianach, w dość długim pomieszczeniu w którym w dwurzędzie stały kolumny poryte kruszącym się białym tynkiem. Ostrożnie skradający się przy kolumnach stalkerzy starali się nawzajem ubezpieczać, jednak i to nie uchroniło Głuszca przed potężnym ciosem w szczękę który odrzucił go na odrapaną, i jak się okazało, dosyć twardą ścianę. Po chwilowym unieszkodliwieniu jednego stalkera pijawka zaszarżowała na Darkona wyciągając długie łapy pokryte zakrzepłą krwią do przodu. Stalker wystawił przed siebie Kałasznikowa i w rozpaczy nacisnął spust. Grad rozżarzonych kul uderzył w brzuch pijawki rozrywając wnętrzności i obalając potwora na ziemię. Darkon wpakował w bestię cały magazynek nim ta padła. Pomimo tego iż w brzuchu potwora tkwiło ze dwadzieścia kul, pijawka usiłowała się podnieść. Darkon jednak nie dał jej tej szansy. Wyciągnął pistolet i przystawił potworowi lufę Desert Eagla do głowy po czym pociągnął za spust trzy razy. Trzy pociski, jeden za drugim, zamieniły głowę mutanta w bezkształtną masę mięsa. Darkon starł krew i resztki mózgu pijawki z twarzy i spojrzał na Głuszca zbierającego się z zakurzonej podłogi. Na jego pytające spojrzenie powiedział:
- Już się nie podniesie.
Głuszec podszedł do panelu kontrolnego windy znajdującej się po prawej stronie i otworzył skrzynkę. Przesunął dźwignię i drzwi rozsunęły się. Stalkerzy przekonali się że trzeba będzie skakać jako że linka windy była zerwana, a ona sama unieruchomiona na dole. Na szczęście nie było wysoko.
- No trudno trzeba skakać – rzucił Głuszec i zeskoczył na windę.
Darkon wylądował zaraz za nim i oboje przecisnęli się przez wąskie przejście do windy i na dół. Piwnica w której się znaleźli była brudna i czuć tam było smród stęchlizny. Wszędzie było lepkie błoto, które skutecznie spowalniało stalkerów. Kiedy Darkon zeskoczył na dno windy Głuszec uśmiechnął się i powiedział:
- Kózka nóżki nie złamała? No to przeczeszmy tą piwnicę – ruszył pochylony do przodu ze swoim AK-74SU wystawionym przed siebie niczym włócznia.
Darkon westchnął i założył maskę gdyż zaczął mu dokuczać smród i ruszył za nim z bronią gotową do strzału. Przeszli przez pomieszczenie które podtrzymywały stalowe wsporniki i w którym na podłodze zalegała woda. W pomieszczeniu tym na ścianach wisiały przeróżne stalowe zardzewiałe skrzynki i spirale niewiadomego pochodzenia. Przechodząc przez drzwi znaleźli się w kolejnym długim pomieszczeniu na którego końcu znajdowała się krata. Snop światła z latarki Głuszca oświetlił ciało stalkera leżące za nią. Głuszec skierował się w stronę drzwi po lewej stronie. W małym pokoiku w którym leżały różne połamane stalowe szafki leżały też ciała trzech stalkerów. Jedno z ciał leżące w najdalszym koncie pomieszczenia miało na sobie nawet egzoszkielet. Głuszec podszedł do pierwszego ciała i klęknął w błocku badając je, podczas gdy Darkon stał w progu czujnie rozglądając się po pokoju.
- Popatrz na ślady pazurów. Dziwne – powiedział wstając i idąc do kolejnego ciała.
Darkon tymczasem podszedł do chłopaka leżącego w kałuży krwi i spojrzał w jego martwe, puste oczy wyrażające tylko przedśmiertną mękę. Zdecydowanie wyciągnął rękę i zamknął oczy nieboszczyka. Przeszukując plecak martwego zabrał tylko kilka magazynków do kałacha.
- Te poprzednie ciała nie mały na sobie takich śladów – mruczał do siebie Głuszec badając inne ciała.
Przy drugim ciele Darkon znalazł całkiem sprawną strzelbę Winchester M1300. Zaopatrzywszy się jeszcze w kilka sztuk amunicji do niej przewiesił AK przez plecy i stanął pośrodku pokoju.
- Myśliwego tu nie ma – stwierdził Głuszec zostawiając trupa w egzoszkielecie.
Darkon podszedł do niego od niechcenia przeszukał jego plecak. Nic ciekawego nie znalazł więc wstał. Rozglądając się zobaczył niezwykle skupionego Głuszca majstrującego przy zardzewiałych drzwiach naprzeciwko ciała.
- Moja specjalność – rzucił przez ramię do Darkona. – Od małego otwieram zamki i zameczki.
Darkon tylko się uśmiechnął i przyglądał jak Głuszec wkłada do zamka wytrych i chwilę nim gmera, po czym naparł na drzwi i otwarł je. Wyszedł na korytarz i powiedział wesoło.
- Autografy po występie. Chodź.
Darkon ochoczo ruszył za nim jako że miał już dość podziemi. Stalkerzy znaleźli się w wąskim korytarzu gdzie po jednej stronie była goła betonowa ściana, a po drugiej stronie za pordzewiałą kratą biegły jakieś kable i rury. Było tak ciasno że mogli poruszać się tylko gęsiego. Szli przez to dość powoli, kiedy nagle Głuszec zatrzymał się. Darkon wyjrzał przez jego ramię i zobaczył pijawkę. Podrzucił strzelbę i wycelował w łeb stwora, ale Głuszec odbił lufę jego broni do góry i szepnął.
- Nie. Pełno tu śpiących pijawek. Spróbujmy ich nie pobudzić.
- Pełno pijawek? – spytał Darkon takim samym szeptem. – Widzę tylko jedną.
Głuszec uśmiechnął się zrozumiale i zszedł po zardzewiałych schodkach po czym schylony, starając się stąpać jak najciszej ruszył do przodu. Darkon dopiero teraz zobaczył że w korytarzu aż roi się od mutantów. Korytarz z którego właśnie wyszli stawał się trochę szerszy. Wzdłuż ścian stały różne szafy z najrozmaitszymi przyciskami i przełącznikami, pokryte rdzą i pleśnią. Niektóre z nich stały w poprzek ścian inne wzdłuż nich. Prócz szaf i wszechobecnego błocka były też pijawki. Stały z rękami spuszczonymi wzdłuż ciała, zgarbione i lekko się chwiejące. Darkonowi nie przypominały teraz krwiożerczych mutantów stanowiących śmiertelne zagrożenie, ale stworzenia ogromnie nieszczęśliwe. Szybko oprzytomniał i w tej samej pozycji co Głuszec ruszył do przodu. Przeciskał się wolno wśród pijawek całą swą uwagę skupiając na tym aby którejś nie potrącić, gdyż skończyło by się to dla niego tragicznie. Bał się choćby głośniej oddychać, aby nie zbudzić pijaw. Minął tak chyba osiem pijawek i wreszcie zobaczył zabłocone schody. Na ich szczycie ujrzał wciąż schyloną postać Głuszca. Powoli ruszył do przodu doganiając go i jednocześnie starając się nie robić zbyt dużego hałasu. Wreszcie dotarł na szczyt schodów i miał wątpliwą przyjemność rozejrzeć się po zabłoconej sali wyglądającej jakby wybuchła w nim bomba. Powywracane, podziurawione kulami i spalone maszyny i konsolety oraz ich szczątki leżały wśród gruzu i błota zalegającego w całej sali. W kącie dostrzegł rozkładające i gnijące ciało. Jego fetor przedarł się nawet przez maskę jaką Darkon miał na twarzy i stalker omal nie zwymiotował. Odwrócił wzrok i przyśpieszył kroku doganiając Głuszca który stał już nad dziurą w podłodze.
- No udało się nie przerwać im drzemki.
- Taa… Ale jak na jeden dzień mam dość wrażeń.
Stalkerzy jeden za drugim zeskoczyli do zabłoconego tunelu na końcu którego ujrzeli wyjście.
- Musimy powiedzieć o tym Brodaczowi – stwierdził Głuszec kiedy wraz z Darkonem zmierzali do wyjścia. – Miejmy nadzieję że wie jak sobie z nimi poradzić.
Wyszli wreszcie z tunelu i Darkon z rozkoszą zdjął maskę z twarzy i odetchnął świeżym, w porównaniu do tego w podziemiach, powietrzem. Wyszli ogromną betonową rurą której koniec wychodził przy niewielkim jeziorku. Wtedy właśnie Darkon dojrzał wrak rządowego śmigłowca który do połowy zakryty w błocku stał na wysepce pośrodku bajora.
- No – Głuszec wyrwał go z zamyślenia. – Nie znaleźliśmy Daniły, ale mam pomysł gdzie może być. Sprawdzę to, a ty tymczasem powiedz stalkerom o tych pijawkach. Coś trzeba z tym zrobić.
I nie czekając na odpowiedź wbiegł po stoku i znikł między krzakami. Darkon odczekał chwilę i ruszył w stronę bajorka z mocnym postanowieniem spenetrowania wraku. Ledwie jednak podszedł do wody, a licznik Geigera zwariował, a jemu samemu zaczęło zbierać się na wymioty i kręcić w głowie. Szybko odszedł i zdał sobie sprawę że w tej kurtce nie da rady nawet zbliżyć się do wraku. Zaznaczył więc jego pozycję na swoim PDA i ruszył do obozu. Wrócił na drogę i postanowił wracać tą samą trasą. Wkrótce też znalazł się przy stacji benzynowej. I tak jak poprzednio ruszył w kierunku punktu przeładunkowego, kiedy zobaczył jak trzech bandytów ostrzeliwuje stalkera kulącego się za ciężarówką.
***
Kule odbijały się od karoserii ciężarówki, brzęcząc straszliwie i rykoszetowały, lecąc w losowe strony. Napastników było trzech. Każdy z AK-74. Ubrani w czarne, połatane płaszcze i kaptury zasłaniające ich twarze. Ziejące dymem lufy zbliżały się w rękach swych właścicieli do kryjówki Eliena. Buty chrzęściły na żwirze. Wtem strzały. Padały z wysokiego wzgórza nieopodal. Bandyci już po chwili leżeli w kałużach krwi na ziemi. Damian wyjrzał zza ciężarówki i widząc zbirów leżących na ziemi rozejrzał się niepewnie. Kimkolwiek był wybawca Eliena nie dał zbirom żadnych szans na obronę czy reakcję. Wtedy ujrzał postać zmierzającą w jego stronę. Na jego twarzy zagościła obawa że za chwilę podzieli los bandytów. Jedna strach szybko zastąpił uśmiech kiedy rozpoznał Darkona z AK-74 na ramieniu idącego drogą w jego kierunku.
***
Obaj spotkali się przy ciężarówce. Po powitalnych uściskach dłoni zaczęli rozmawiać.
- Z tym daleko nie zajdziesz – Darkon wskazał na dubeltówkę którą Elien ściskał w dłoni.
- Znalazł się mądry bo ma kałacha – odgryzł się Elien.
- Trzymaj – Darkon wręczył koledze Winchestera i całą amunicję do niego. – Poprzedniemu właścicielowi już się nie przyda.
- Dzięki stary – zwrócił się Elien do Darkona idąc wraz z nim w stronę ciał. – Coś ciekawego się działo.
- Opowiem ci przy „Kozaku” na Skadowsku. Oczywiście ty stawiasz – Darkon zaprzestał przeszukiwania bandyty i rozejrzał się. – A gdzie Wilk? – spytał po chwili.
- Właśnie wracaliśmy z roboty kiedy ci dwaj nas napadli. Rozdzieliliśmy się. Ja ich odciągałem żeby Wilk mógł uciec – wyjaśnił Damian pochylając się i sięgając po karabin zbira. – Pewnie już żłopie „Kozaka” na Skadowsku.
- Więc wzięliście się za robotę. To gadaj jak wam poszło – ucieszył się Darkon.
Elien odchrząknął niczym wytrawny mówca i zaczął.
Jak widać prace wciąż trwają, ale najprawdopodobniej nie zamieszczę tu całej książki, a jedynie jej fragment. Dlatego proszę na bieżąco wpisywać komentarze.
Uśmiechnij się! Jesteś w ukrytej snajperce!"Bycie w Wolności to twoja Powinność" - Grave
-
Za ten post Darkon otrzymał następujące punkty reputacji:
MacAron, Bizmucik, Vice.