Moja książka - pomoc forumowiczów

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Moja książka - pomoc forumowiczów

Postprzez Darkon w 01 Lut 2011, 22:02

Długo nad tym myślałem i postanowiłem napisać książkę o stalkerze. Przedstawiam tu propozycję pościgu grupki stalkerów wysłanych przez Sidorowicza za majorem Diegtariewem z Zewu Prypeci dlatego niektóre zlecenia wydadzą się wam znajome, a kluczowe postaci będą rzecz jasna te same. To dopiero wersja wstępna dlatego proszę o konstruktywną krytykę i wyrozumiałość. Zaznaczam że jest to wstęp do tomu drugiego. Nad tomem pierwszym wciąż pracuję, dlatego nie daję go na tym forum jednak zaznaczam że w tomie drugim pojawiają się nawiązania do wydarzeń zawartych w tomie pierwszym. Jako bohaterów wykorzystałem zarówno siebie i moich przyjaciół z ASG jak i postaci fikcyjne. Z góry dziękuję za krytykę nieważne jaka by ona była.

P.S
Ten kawałek jest przedstawiony jako próbka do recenzji, ale nie wykluczam że jeśli użytkownicy wyrażą taką wolę zamieszczę ciąg dalszy.

Rozdział I

Promień słońca wpadający przez niedokładnie zabite dechami okno musnął nieogolony policzek mężczyzny śpiącego na składanym łóżku polowym. W pokoju było ciemno. Z mroku niekiedy dawało się wychwycić zarysy kształtu szafy czy krzesła. Zza ścian dobiegały głosy, kroki, a czasami nawet chóralny śpiew ludzi i dźwięki gitary. Śpiący co jakiś czas przewracał się z boku na bok, jakby próbując się wygodniej ułożyć. Darkon był stalkerem. Był jednym z najlepszych i chociaż bazę miał w Kordonie w wiosce nowicjuszy to znany był w całej Zonie. Wraz ze swoimi przyjaciółmi Wilkiem, Murdockiem i Necrim mieli wiele przygód. Z biegiem czasu do ich grupy dołączyli Elien i Nami. Znali również samego Naznaczonego – żywą legendę Zony. Ich najbliższym przyjacielem był handlarz Sidorowicz, którego bunkier mieścił się na obrzeżach tej samej wioski kotów. Błogi sen Darkona został brutalnie zakłócony przez Wilka który bez ceregieli władował się do pokoju przyjaciela z kopa otwierając drzwi. Darkon westchnął i usiadł na wyrze, odrzucając gruby, wełniany koc, którym się przykrywał.
- Słyszałeś kiedyś o pukaniu, dzikusie – rzucił złośliwie w stronę kolegi, mrużąc oczy i ziewając potężnie.
- Taa, cześć – odpowiedział Wilk siadając na krześle i puszczając zaczepkę Darkona koło uszu. – Odsłonił byś to okno... – dodał jakby od niechcenia.
Darkon obojętnie wzruszył ramionami po czym wstał i przeciągnął się. Następnie padł i tak jak każdego ranka wykonał dwadzieścia pompek, brzuszków i przysiadów. Dopiero potem zabrał się za ubieranie. Spał w bokserkach i koszulce. Naciągnął spodnie moro po czym na to wszystko ubrał kombinezon „Powiew Wolności”. Do kabury przy pasie wsunął swojego wiernego Desert Eagla. Usiadł na łóżku i ręką sięgnął po puszkę napoju energetyzującego stojącą na szafce obok łóżka. Rozległ się syk otwieranej puszki i już po chwili Darkon wziął porządnego łyka po czym westchnął z zadowoleniem:
- No teraz można żyć... To czego chcesz tak wcześnie rano? – spytał kolegi który bacznie go obserwował wciąż siedząc na krześle.
- Ja niczego, ale Sid wręcz przeciwnie. Rozmawiałem z nim jakieś pół godziny temu.
- Rany, ani chwili spokoju...
Darkon wstał i wyszedł z Wilkiem. Wychodząc z pokoju przelotnie spojrzał jeszcze na swój nowy karabin wyborowy Barrett M82A3 strzelający pociskami kalibru 12,7 mm, który wraz z zapasem stu naboi otrzymał od Wilczarza. Zaraz po powrocie do Kordonu powiesił go na ścianie w swoim pokoju. Darkon słyszał że ten karabin jest w stanie unieszkodliwić lekko opancerzony pojazd z odległości 1200m. Ciekawiło go czy to prawda. Kiedy znaleźli się na dworze Darkon spojrzał w niebo. „Bez jednej chmurki” – pomyślał. Przy beczce w której płonęło ognisko siedziało parę kotów. Jeden grał na harmonijce ustnej, a inni albo pili „Kozaka”, albo opiekali kiełbasy nad płomieniem. Stalkerzy minęli młodziaków przy ognisku i ruszyli w stronę schronu Sidorowicza. Wkrótce potem minęli strażnika z karabinem myśliwskim TOZ-34 i zeszli po schodach na sam dół gdzie stanęli przed masywną żelazną grodzią. Gruba na kilka centymetrów stalowa gródź chroniła handlarza przed większością niebezpieczeństw czających się w Zonie. Wilk w nią zapukał. Gródź zadźwięczała głucho i uchyliła się powoli. Darkon i Wilk weszli do środka. W środku prócz Handlarza był jeszcze Elien. Darkon rozejrzał się i zobaczył że na prowizorycznym stole leży kilka kombinezonów w tym tylko jeden „Świt” i dwie zwykłe, grube kurtki, a także broń – dwa pistolety maszynowe MP5A5 i Obrzyn BM-17. Wyposażenie wyglądało na co najmniej „lekko” wysłużone. Idealne dla początkujących. Darkon spojrzał na Sidorowicza. Handlarz miał poważną minę.
- Dobra o co chodzi? – spytał Darkon siadając na skrzynce obok stołu.
- Słyszałeś o wojskowej operacji „Tor Wodny”? – spytał Sidorowicz.
- Taa, widziałem nawet jeden ze śmigłowców wojskowych biorących w niej udział. Wtedy jeszcze w powietrzu. Podobno cała operacja wzięła w łeb.
- Wszystkie śmigłowce pie*dolnęły o ziemię – wtrącił Elien
- Tak, ale pojawił się nowy problem. Jakiś wojskowy stalker został wysłany do Zony, a dokładniej do Zatonu. Chcę abyście w trójkę udali się tam i wybadali co knują rządowi. Grigorij podwiezie was tam naszym Mi-8. Chcę aby cała akcja pozostała tajemnicą, jasne? – spytał groźnie handlarz.
- Kapujemy. A reszta? – spytał Damian.
- Wciąż są w Magazynach Wojskowych. Jak wrócą to ich tam podeślę – krótko stwierdził Sidorowicz.
- No dobra – westchnął Darkon. – Skoczę po sprzęt i...
- Nie tak szybko – zagadkowo uśmiechnął się handlarz. – Stalkerzy w Zatonie są strasznie nieufni. To przez ostatnie kłopoty z bandytami. Gdyby zobaczyli dobrze wyekwipowaną grupę na pewno nabrali by podejrzeń. Chcę abyście udawali kotów. Dlatego weźmiecie ten sprzęt – handlarz wskazał wyposażenie leżące na stole. – Kot z Dragunowem to raczej niezwykły widok, nieprawdaż. Chcę żeby prawdziwy cel waszej wyprawy pozostał tajemnicą. I uważajcie na siebie. Ostatnio anomalie zaczęły się łączyć, tworząc całkiem nowe, groźne gatunki, jeszcze trudniejsze do ominięcia niż przedtem.
Stalkerzy zaczęli się opierać w końcu jednak ulegli i zgodzili się zostawić swój sprzęt na przechowaniu u handlarza. Darkon przytaszczył tu (z pomocą Wilka) nawet cały swój kufer, obawiając się czy aby jakiś kot nie połasi się na jego zawartość, a także zostawił u niego swojego M82A3. Na wyprawę zabierał jedynie swojego wiernego Desert Eagla, którego za żadne skarby świata nie zgodził się zostawić. Po sumiennym przyrzeczeniu Sidorowicza, że ich dobytek będzie bezpieczny, stalkerzy poszli się przebrać. Wilk ubrał się we „Świt”. Darkon ubrał skórzaną kurtkę w kolorach moro. Obaj stalkerzy uzbroili się w MP5A5 wraz z pięcioma magazynkami kalibru 9x19 mm. Elien ubrał zwykłą skórzaną, kurtkę w kolorze khaki, a uzbroił się w obrzyna do którego dostał dwadzieścia naboi. Każdy z nich otrzymał też pistolet Fort 12 z zapasem czterdziestu naboi do niego.
- Dałbyś nam chociaż jakiś nowszy sprzęt – mruknął ponuro Wilk patrząc na swój zdezelowany karabin.
- Nic lepszego nie mam – zbył go Sidorowicz.
- Taa, jasne... – mruknął Darkon, a Wilk tylko przewrócił oczami.
- Może zamiast mi tu marudzić i stroić miny ruszcie dupy na lądowisko. Grigorij już grzeje silniki – rzucił handlarz wręczając im jeszcze po plecaku w którym znajdowała się apteczka, kilka bandaży i konserw oraz po dwieście rubli od łebka.
Po czym życzył im powodzenia i stalkerzy zniknęli za drzwiami.

***

Stojący na ziemi stalkerzy w milczeniu przyglądali się jak oliwkowy kadłub śmigłowca zatacza nad nimi koło, jakby na pożegnanie, po czym obrawszy kurs na Kordon odleciał. W ponurych nastrojach obserwowali jak maszyna powoli maleje im w oczach aż w końcu niknie w oddali. Darkon wreszcie oderwał wzrok od horyzontu i zarzucił swoje MP5A5 na ramię po czym rozejrzał się dookoła. Znajdowali się na niewielkim wzgórzu porośniętym rozrzuconymi tu i ówdzie niezwykle wysokimi krzewami i drzewami. Nagle Wilk warknął ostrzegawczo. Darkon i Elien natychmiast przygotowali się do starcia. W ich stronę szło dwóch stalkerów. Najwyraźniej nie dostrzegli ich stojących w cieniu wśród krzewów obrastających wielki głaz. Nadchodzący ubrani byli w kombinezony „Świt”, pierwszy uzbrojony był w LR-300 drugi natomiast w TOZ’a. Wilk ruszył w ich stronę gdy, byli już blisko. Widząc podchodzącego Wilka z MP5 w rękach, a za nim dwoje innych stalkerów w bojowych pozycjach natychmiast skierowali w stronę podchodzącego broń, jednocześnie rozglądając się za najbliższą kryjówką. Wilk w uspokajającym geście podniósł ręce i zatrzymał się w pół kroku.
- Coście za jedni? – spytał nerwowo ten z LR-300 odbezpieczając broń.
- Spokojnie chłopaki – Wilk powiesił swój pistolet maszynowy na ramieniu. – Spokojnie – powtórzył.
- Kim jesteście?
- Jesteśmy nowi! Tyle co przyjechaliśmy – wtrącił się Elien.
Obaj z Darkonem zdążyli już opuścić broń. Stalkerzy najwyraźniej uspokojeni również opuścili broń.
- Już się bałem że jesteście bandytami – odetchnął drugi stalker przewieszając strzelbę myśliwską przez plecy.
- Hej gdzie tu jest jakiś obóz stalkerów? – spytał grzecznie Damian.
- Prześlę ci współrzędne na twoje PDA... Stary Skadowsk to jedyny obóz w okolicy – odpowiedział mu stalker z LR-300.
- Dzięki za info – rzucił Wilk i obie grupy ruszyły w swoje strony życząc sobie nawzajem powodzenia.
Stalkerzy wkrótce znaleźli się na skraju wzgórza. Przed nimi rozpościerały się rozległe mokradła porośnięte krzewami i szuwarami stanowiące sieć wysepek pomiędzy którymi stała mętna, brudna i cuchnąca woda. W oddali majaczyły kształty potężnej barki, nieco bliżej nich znajdował się niewielki kuter. Zapewne dolina pomiędzy wzgórzami była kiedyś rzeką. Dowodem na to były chociażby wraki okrętów. Na wysepkach dało się niekiedy dostrzec stadko psów czy mięsaczy. Dalej rozciągały się wzgórza na których w oddali lśnił płomyk pojedynczego ogniska. Darkon obserwujący teren rzucił do reszty:
- Ta barka to pewnie ten Skadowsk.
- Lokalizacja się zgadza – odpowiedział Elien spoglądający na mapę na swoim PDA.
Darkon pierwszy zaczął schodzić ze wzgórza. Za nim ruszyli pozostali rozglądając się czujnie dookoła. W tej części Zony jeszcze nie byli, chłonęli więc widoki tak odmienne od Kordonu, czy Wysypiska jednocześnie nie tracąc czujności. Darkon miał ochotę spenetrować stary pordzewiały kuter lub raczej pogłębiarkę, ale reszta wolała to sobie odpuścić i ruszyła w stronę Skadowska. Darkon mrucząc coś do siebie ruszył za nimi. Ku zdziwieniu stalkerów nie napotkali po drodze żadnej anomalii. Mutanty też raczej zostawiły ich w spokoju z wyjątkiem jednego dzika który zaszarżował na nich. Jednak kule z dwóch pistoletów maszynowych przekonały go że atak to nie jest dobry pomysł. Ranne zwierze dobił Elien przystawiając mu do łba swoją dwururkę. W miarę jak się zbliżali sylwetka Skadowska rosła im w oczach. W końcu stanęli przed potężną jednostką. W burtach po obu stronach ziały ogromne wyrwy, jak po uderzeniu torpedy, a sama jednostka niemal przełamała się na pół. W podłodze również ziała niemała wyrwa. Prócz tego barka była cała przeżarta przez rdze. Elien podszedł do burty okrętu i przejechał po niej dłonią. Płatki rdzy i farby odpadły od niej i wirując poleciały w dół.
- Że to się jeszcze nie rozleciało... – mruknął sam do siebie strzepując z dłoni resztki rdzy.
Stalkerzy weszli na pokład. Na prawo ujrzeli drzwi. Ruszyli w ich kierunku kiedy nagle przez megafon okrętowy zabrzmiał głos. Jednocześnie z tyłu usłyszeli szczęk odbezpieczanej broni. Przez dziurę w górnym pokładzie przyglądało im się dwóch stalkerów z AK-74 i strzelbą TOZ-34 w rękach.
- Stalkerzy. Skadowsk to bezpieczne miejsce. Schowajcie broń!
- Dobra, schowajcie ją – rzucił Wilk przewieszając swojego MP5 przez ramię.
Darkon i Elien postąpili analogicznie. Darkon złapał za klamkę, metalowej grodzi przeżartej rdzą, jak zresztą wszystko na tym statku, i bez trudu otworzył drzwi. Stalkerzy po kolei przeszli przez gródź pochylając się aby nie uderzyć głową w metalowy kadłub. Wilk wchodzący jako ostatni obejrzał się. Stalkerzy będący najwyraźniej strażnikami znikli. Znaleźli się w sporej wielkości pomieszczeniu w którym stały rozmaite stoły. Niektóre z nich były podparte beczkami. W trzech rogach pomieszczenia stały w stertach skrzynie. Zarówno przy stołach jak i skrzyniach stali lub siedzieli stalkerzy. Gości zdziwił nieco fakt że prócz wolnych stalkerów przy stołach stali także bandyci. Naprzeciwko drzwi znajdowały się szerokie schody prowadzące gdzieś na wyższe partie statku, natomiast na lewo od nich, w ostatnim rogu znajdowało się coś na kształt baru. Opierał się o niego jegomość w przerobionym i nieco dziwacznie wyglądającym kombinezonie „Świt”. Gość był potężnie zbudowany, jego klatka szerokością dorównywała stołowi, a kiedy poruszał rękoma pod kombinezonem widać było mięśnie przetaczające się niczym stalowe kule. Jego twarz zupełnie nie pasowała do reszty wyglądu. Potężny zarost pokrywał jego brodę i łączył się z gęstą, czupryną. Niebieskie oczy wbite w ścianę naprzeciwko wykazywały zupełny brak zainteresowania. Stalkerzy ruszyli ku niemu między stołami. Gości nie było wielu więc nie musieli zbytnio używać łokci jak to bywało w „100 Radach”. Podchodząc Darkon spojrzał w stronę w którą patrzył barman. Dopiero teraz zauważył że niedaleko drzwi którymi weszli, znajduje się wnęka w ścianie, w której stoją różnej wielkości skrzynie. Było tam dwóch stalkerów. Jeden z nich stał z rękoma założonymi na plecy w kombinezonie typu „Zmierzch”. Kombinezon ten był przeróbką kombinezonu „Świt” stalkerów, używanym przez bandytów. Na jednej ze skrzyń siedział korpulentny stalker w postrzępionym i połatanym, brązowym płaszczu. Gość był porządnie ogolony i łysy. Jedynymi włosami na jego twarzy były dokładnie przystrzyżone wąsy. Z zainteresowaniem mierzył stalkerów wzrokiem chytrze się przy tym uśmiechając. Tymczasem Darkon, Wilk i Elien podeszli do lady. Wilk stuknął dłonią w deski, a barman spojrzał na nich.
- Nowe twarze, tak? Witamy na Skadowsku.
- Taa, miło nam. Jestem Wilk, to Elien a ten ponurak to Darkon.
- Jestem Brodacz, tutejszy barman.
Brodacz wyciągnął rękę którą po kolei uścisnęli Wilk i Elien. Darkon tylko skinął głową i spytał:
- Co to za typ? – głową wskazując wnękę.
- To Sułtan – z wyraźną odrazą w głosie rzucił Brodacz. – Szef tutejszych bandytów.
Darkon skinął głową w podzięce za odpowiedź i zamilkł, podczas gdy Brodacz spytał Wilka.
- Kiedy tu trafiliście?
- Dziś rano – wymijająco odpowiedział Wilk. – Nie ma tu zbytniego ruchu – Stalker zmienił temat z obawy że dalsze pytania mogą być niewygodne.
- Nic dziwnego skoro jest już po dwunastej. Większość stalkerów udała się już na wypady.
- Rozumiem. Są tu jakieś sypialnie?
- Schodami na górę i w lewo. Do góry prócz sypialni ma jeszcze swój warsztat nasz technik Kardan, handlarz Sowa i nasz lekarz Wstrząs. Jeszcze wyżej znajduje się pokój Żwawego. To zaradny gość i na zamówienie sprowadzi wam każdą broń czy pancerz. Jeśli mieli byście jakieś pytania nie krępujcie się i przychodźcie do mnie. Z chęcią udzielę wam odpowiedzi.
- Wielkie dzięki – rzucił Wilk i ruszył w kierunku schodów na których już zniknęli Elien i Darkon.
Wszedłszy na górę stalkerzy wpierw ujrzeli węższe schody prowadzące dalej w górę, natomiast na końcu korytarza siedział nieogolony i niewyspany stalker w kombinezonie ubrudzonym smarem. Na stole za nim leżało kilka części i narzędzia dobitnie wskazujące na to że to tutejszy technik. Stalkerzy natomiast skręcili w lewo gdzie korytarz się rozgałęział. Pomieszczenie po prawej było większe i stały w nim dwupiętrowe łóżka. Przy każdym stała szafka. Pomieszczenie na lewo było mniejsze. Swoje miejsce miał tam stary sejf i szafki zamknięte na kłódkę, w których stalkerzy mogli przechowywać swoje rzeczy. Klucze do szafek, jak dowiedzieli się od wychodzącego stamtąd stalkera, miał handlarz który za „rozsądną” cenę je sprzeda. Stalkerzy weszli do pomieszczenia sypialnego. Elien i Wilk usiedli na wolnym łóżku, natomiast Darkon oparł się o framugę grodzi.
- Co robimy? – spytał Elien.
- To chyba jasne, nie? – stwierdził Wilk. – Pytamy się o tego wojaka.
- Nie – sprzeciwił się Darkon. – To będzie wyglądać dziwnie. Trzech kotów nagle zjawia się w Zatonie i zaczyna wypytywać ludzi o rządowych? Najpierw musimy poznać ludzi i trochę popracować – przyda się trochę gotówki na porządny ekwipunek. Pokręcę się trochę wokół tego całego Sułtana, może coś wie. Trza też skombinować jakieś radio, żeby kontaktować się z Sidem i odwiedzić miejsca katastrof śmigłowców. Na razie to tyle.
W oddali zagrzmiał grzmot, który stalkerzy usłyszeli nawet poprzez ściany barki. „Zapewne zbiera się na burze” – pomyślał Wilk. Rzeczywiście niebo na zewnątrz pokrywało się czarnymi chmurami otulając Zaton mrokiem, który co jakiś czas rozcinał jasny zygzak błyskawicy. Wilk i Elien spuścili głowy, a kiedy znów je podnieśli Darkona już nie było. Usłyszeli tylko jak grube podeszwy butów stukają o schody. Darkon zszedł do baru i podszedł do lady.
- Masz jakąś pracę? – spytał bez ogródek.
- Tak jedno zadanie – odpowiedział Brodacz. – Może będziesz zainteresowany. Niedaleko stąd stoi stara pogłębiarka.
- Chyba ją widziałem.
- Słyszałem że jej koło sterowe zamieniło się w dziwny... Jak by to nazwać... Pół artefakt. Dam 3.000 rubli jeśli mi go przyniesiesz. Stoi?
- Dobra. Wrócę za jakieś pół godziny.
Darkon odwrócił się i wyszedł. Jakąś minutę po tym jak zamknęła się za nim gródź na dół zszedł Elien. podszedł do lady i opierając się o nią plecami rozejrzał się po sali.
- Nie ma go – mruknął sam do siebie.
- Szukasz przyjaciela? – uśmiechnął się barman.
Elien odwrócił się do niego z pytającym wzrokiem.
- Wyszedł jakąś chwilę temu. To niezły narwaniec żeby wyjść w burzę.
- Taa – przytaknął Damian. – zawsze był trochę narwany, jeśli nie porąbany.

***

Darkon opuściwszy pokład Skadowska ściągnął z ramienia swoje MP5 i ruszył w stronę pogłębiarki. Minęli go dwaj stalkerzy z zamiarem schronienia się przed deszczem, który bez wątpienia wkrótce spadnie z nabrzmiałych chmur. Darkon żwawo ruszył przed siebie, szerokim łukiem omijając stadko psów. Jakieś dziesięć minut później stał już przed kładką zbudowaną z czego popadnie, prowadzącą na pokład pogłębiarki. Kładka była szeroka i wyglądała na solidną, a mniej więcej po środku składała się na nią nawet jakaś inna pływająca barka czy może platforma z budką. Darkon wszedł na kładkę i z zadowoleniem stwierdził że była stabilna. Najwidoczniej niegdyś była pomostem lub czymś w tym rodzaju. Kiedy już znalazł się na pokładzie rozejrzał się. Droga po jego prawej była zablokowana masywną skrzynią, za to na wprost niego znajdowały się schodki wyglądające całkiem obiecująco jeśli nie liczyć stopnia ich zardzewienia. Wszedł na nie i odczuł pierwsze skutki promieniowania. Zatrzymał się sięgając do plecaka i wyciągając z niego lekki popromienne. Zaaplikował sobie dawkę i ruszył dalej. Stalowy pomost zakręcał. Kiedy Darkon pokonał zakręt ze smutkiem stwierdził że pomost jest przerwany. Środkowa z trzech kratownic tworzących pomost zerwała się i opadła na dno mętnej wody. W luce utworzyła się anomalia grawitacyjna. Darkon postanowił ją przeskoczyć. Cofnął się do zakrętu i nabrawszy rozpędu dał susa na drugą stronę. Niestety w czasie skoku pasek na którym wisiał jego MP5 zerwał się i pistolet maszynowy wpadł do anomalii, która chwilę potem wyrzuciła go do wody. Darkon uzbrojony teraz tylko w pistolet wylądował na ostatniej kratownicy, na szczęście stabilnej i z niej zeskoczył na pokład. Licznik geigera zaczął pikać ostrzegawczo. Darkon ignorując go ruszył na koniec pokładu. Tam zauważył rurę wychodzącą z pogłębiarki i niewielki pomost na jej pokładzie. Po drugiej stronie znajdowała się drabinka. Darkon schylił się przechodząc pod rurą i już po chwili był na górze. W ścianie była wyrwa do której wskoczył. Niestety boleśnie wylądował na boku.
- Szlag – zaklął i ruszył mrocznym korytarzem.
Pokonawszy dwie kondygnacje dostał się do sterówki. Na miejscu koła znajdowała się świecąca i lekko wijąca się obręcz. Takiego artefaktu Darkon jeszcze nie widział. Podziwiał go przez chwilę po czym złapał go i wrzucił do plecaka. Cofnął się po schodach wyszedł z drugiej strony pokładu tuż przy wielkiej skrzyni, gdzie natknął się na stalkera w zwykłej kremowej kurtce, który wyraźnie ucieszył się na jego widok.
- Bracie – zaczął stalker. – słyszałem że tam w środku jest artefakt, który ma uzdrawiającą moc. Mój kumpel ciężko zachorował i potrzebujemy go, bo wkrótce się przekręci. Nasze lekarstwa nie pomagają i ten artefakt to nasza ostatnia nadzieja. Masz go prawda, proszę cię daj mi go. Na pewno ci go zwrócę.
Darkon spojrzał na stalkera, a słysząc jego ostanie słowa pomyślał – „Ta akurat”. Chociaż historia stalkera brzmiała wiarygodnie to Darkon czuł że coś tu jest nie tak. Nie wątpił w możliwość choroby. Miał natomiast wątpliwości co do istnienia chorego. Powiedział więc stalkerowi:
- Nie, nie znalazłem go. Trzymaj się.
Mijając go stalker powiedział do Darkona już wyraźnie wrogim tonem
- Idź! Tej chwili na pewno nie zapomnisz. Teraz! – krzyknął na końcu.
Rozkaz odnosił się do ukrywających się do tej pory stalkerów. Pierwszy wyszedł od strony schodów i wziął Darkona na muszkę swojego L85A2, drugi ukrywający się w budce celował do niego z AK-74. obaj ubrani byli we „Wschody słońca”. Właśnie zaczęło kropić. W chwilę potem lało już jak z cebra.
- Dobra bratku! – zakrzyknął poprzez szum deszczu stalker w kurtce. – Oddawaj artefakt i nawet nie myśl o wyciągnięciu broni – ostrzegł go podchodząc powoli.
Darkon zanalizował swoją sytuację. Zanim zdąży sięgnąć po broń padnie martwy. Stalker w kurtce minął go i wyciągnął rękę po artefakt. W drugiej trzymał za magazynek AK-74SU. Darkon wykorzystał nadarzającą się sytuację. Złapał stalkera za rękę i przyciągnął do siebie, obracając go jednocześnie i zasłaniając się nim. Pozostali nacisnęli spust. Niedoszły rabuś został posiekany kulami swoich wspólników, ale Darkonowi nic się nie stało. Odrzucił trupa, którym się zasłonił biorąc jego karabin i krótką serią zamienił głowę przeciwnika z L85A2 w miazgę. Drugi złapał za granat, ale Darkon nie dał mu szansy go rzucić. Zmienił tryb strzelania z serii na ogień pojedynczy i zlikwidował rabusia jednym precyzyjnym strzałem w głowę. Kiedy wszyscy przeciwnicy padli na ziemię niebo się przejaśniło przestało padać. Darkon przeszukał ciała złodziei zabierając im broń, amunicję, apteczki, bandaże i inne przydatne rzeczy. Sam przywłaszczył sobie AK-74, który był niemal nowy. Dodatkowo zarobił na nich tysiąc rubli. Z zadowoleniem uśmiechnął się i ruszył w drogę powrotną do Skadowska. Nie szedł już tak szybko ze względu na spore obciążenie i droga powrotna zajęła mu jakieś piętnaście minut. Stanąwszy wreszcie przed Skadowskiem przewiesił AK przez plecy i wszedł do środka. Kiedy tylko znalazł się w środku podszedł do lady. Brodacz wyraźnie ucieszył się na jego widok.
- Masz ten artefakt? – spytał.
- Taa – Darkon wyciągnął artefakt z plecaka i położył go na ladzie.
Stalker kątem oka zauważył że Brodacz poruszył się nerwowo.
- Kurde, minąłeś ich?
- Kogo? – spytał niebotycznie zdumiony Darkon.
- Widziałem jak Sułtan wysłał za tobą jakichś kolesi. Poza tym jeden ze stalkerów podsłuchał jak namawiają się jak cię obrabować – wyjaśnił barman.
- A ci – machnął obojętnie ręką stalker. – Mieli mały wypadek – Darkon wskazał kciukiem karabiny zabrane rabusiom.
- Załatwiłeś ich? – spytał zszokowany Barman.
Stojący nieopodal bandyta raczący się wódką poruszył się zainteresowany.
- No tak – potwierdził Darkon.
- Przecież to byli jedni z bardziej doświadczonych stalkerów, a ty jesteś... kotem... – ostatnie słowo Brodacz wypowiedział podejrzliwie uważnie mu się przyglądając.
- No tak – mruknął Darkon. – Ale przed zostaniem stalkerem służyłem jako strzelec wyborowy w SPECNAZIE, więc takim totalnym kotem nie jestem – uśmiechnął się Darkon.
- A no chyba że tak. Oto twoja nagroda – uspokojony Brodacz wręczył mu zwitek banknotów.
- Dzięki, jak jeszcze kiedyś będziesz się chciał rozstać z kasą daj znać – uśmiechnął się Darkon i ruszył na górę po schodach.
W duchu poczuł ulgę bo zaczął już myśleć że Brodacz zaczął coś podejrzewać, ale na szczęście udało mu się wyjść z tego obronną ręką. Wchodząc na korytarz Darkon zaczepił idącego z naprzeciwka stalkera:
- Którędy do handlarza?
- Nowy co? Tędy – stalker wskazał drzwi na prawo.
- Dzięki – Darkon wszedł do pomieszczenia.
Stało tam kilka szafek i skrzyń, a pod jedną z zardzewiałych ścian stała drewniana ławka. Większą część pomieszczenia zajmowała zbudowana z desek i kratownic prowizoryczna lada za którą stał człowiek w średnim wieku. Lekki zarost pokrywał jego policzki i brodę, a w oczach błyskała mu chytrość i złośliwość. Ubrany był na modłę bandycką, to znaczy w długi brązowy płaszcz z ogromnym kapturem podobny do tego jaki miał Sułtan z tą różnicą że ten był zadbany. Darkon kiedy tylko na niego spojrzał poczuł że to najmniej lubiany facet na całej barce. Handlarz ujrzawszy wchodzącego burknął.
- Masz coś na sprzedaż? Jeśli nie to zmiataj i nie zawracaj mi gitary.
„Milutki typ” – pomyślał Darkon i podszedł do lady, a następnie położył na niej karabiny i pistolety bandytów z wyjątkiem AK-74, którego miał zamiar zatrzymać, trochę amunicji kalibru 5.56x45 mm i 9x19 mm oraz kilka granatów.
- Ile za to dostanę? – spytał grzecznie.
Handlarz fachowym okiem zaczął wyceniać sprzęt i na koniec rzekł:
- Dam ci za to 2500 rubli.
- Dobra. Daj 2000 rubli, a za to pięćset daj amunicję 5.45x39.
- Masz.
Darkon zgarnął swoje wynagrodzenie i ruszył w stronę pomieszczenia w którym kwaterował tutejszy lekarz. Sowa chyba miał zamiar rzucić za nim jakiś złośliwy tekst, ale w końcu machnął ręką i się odwrócił.
Ostatnio edytowany przez Darkon 06 Lut 2011, 13:42, edytowano w sumie 2 razy
Uśmiechnij się! Jesteś w ukrytej snajperce!
"Bycie w Wolności to twoja Powinność" - Grave

Image

Za ten post Darkon otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive PMG, Włóczęga12.
Awatar użytkownika
Darkon
Stalker

Posty: 84
Dołączenie: 25 Mar 2010, 22:45
Ostatnio był: 03 Mar 2015, 12:45
Miejscowość: To tu, to tam...
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 10

Reklamy Google

Re: Moja książka - pomoc forumowiczów

Postprzez PMG w 04 Lut 2011, 19:09

Podobało mi się, opowiadanie jest naprawdę ciekawe i jest w nim mowa o zadaniach i fabule z gry i ogólnie pomysł oryginalny i dobry :) . Miło się czyta, opowieść długa i wciągająca. :wink: . Ale jednak znalazłem co nieco.

i stalkerzy znikli za drzwiami.
powinno być "zniknęli".

W tym samym zdaniu.
grzmot, którzy stalkerzy usłyszeli
nie powinno być "który"?

Ale nie jest źle. Mam nadzieję, że będą nastepne części i powodzenia. :wink: . Na zachętę :wódka: .
Ostatnio edytowany przez PMG 06 Lut 2011, 18:19, edytowano w sumie 4 razy
Awatar użytkownika
PMG
Redaktor

Posty: 376
Dołączenie: 12 Gru 2010, 10:30
Ostatnio był: 01 Sie 2024, 15:05
Frakcja: Zombie
Ulubiona broń: Viper 5 9x18
Kozaki: 127

Re: Moja książka - pomoc forumowiczów

Postprzez Adam w 04 Lut 2011, 19:43

Oooo, proszę bardzo, także pisze książkę o stalkerze i zamieściłem nawet kilka jej części na stroncę w dziale Twórczość (temat Opowiadanie:Demony wojny). Teraz ją uzupełniam ;)
Życzę powodzenia i nigdy nie słuchaj zbyt natarczywej krytyki, bo juz przez to przechodziłem ;)
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2527
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 17 Kwi 2025, 17:16
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 394

Re: Moja książka - pomoc forumowiczów

Postprzez Włóczęga12 w 04 Lut 2011, 21:36

Morze i ma trochę błędów,no ale nikt nie jest doskonały.Pozdrowienia
Awatar użytkownika
Włóczęga12
Kot

Posty: 2
Dołączenie: 04 Lut 2011, 14:33
Ostatnio był: 20 Lut 2011, 16:14
Miejscowość: Prypeć
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Tunder S14
Kozaki: 2

Re: Moja książka - pomoc forumowiczów

Postprzez Darkon w 06 Lut 2011, 13:45

Wielkie dzięki za komentarze, Od razu lepiej się pisze. Błędy poprawiłem i liczę na dalsze komentarze. Z góry wielkie dzięki.

Postanowiłem zamieścić ciąg dalszy oto i on. Miłego czytania.

W pomieszczenie doktora było wąskie, ale stosunkowo długie. Panował tam spory ruch. Na dolnym materacu dwupiętrowego łóżka postawionego bliżej drzwi leżał jakiś stalker z obandażowanym bokiem i ręką. Obok niego dwóch stalkerów prowadziło rozmowę na temat jakiegoś gościa o pseudonimie Sroka. Na drugim końcu pomieszczenia stało biurko, szafa prawdziwe szpitalne łóżko i stolik na kółkach. Za biurkiem siedział jakiś stalker w zwykłej skórzanej kurtce. Wyglądał na młodego. Krótkie włosy kasztanowego koloru i brak zarostu podkreślały to spostrzeżenie. Jednak sine worki pod oczami i rozbiegany wzrok zdradzały zmęczenie, a może i zdenerwowanie. Kiedy Darkon do niego podszedł zmęczony wzrok spoczął na nim
- Witam, co cię do mnie sprowadza? – spytał nerwowo.
„Ten facet czegoś się boi” – pomyślał Darkon.
- Jesteś Wstrząs? Miejscowy lekarz? – spytał Darkon, a po aprobującym skinieniu głową kontynuował. – Mam trochę leków i bandaży na sprzedaż.
- Pokaż co masz – z wyraźną ulgą w głosie powiedział Wstrząs
Darkon położył na biurku kilka bandaży, apteczek i zastawów leków popromiennych. Wstrząs pooglądał lekarstwa i zgarnął je do szuflady w zamian dając Darkonowi zwitek banknotów.
- Równy tysiąc – rzucił krótko zmęczonym głosem.
Darkon wziął pieniądze i ruszył do wyjścia przysłuchując się rozmowie stalkerów.
- Dowiedziałeś się czegoś o Sroce – spytał wyższy wyglądający na ważniejszego stalker.
Ubrany był w zmodyfikowany „Świt” łowców, a na plecach wisiała wysłużona, choć niewątpliwie sprawna, strzelba SPAS-12. Broń niezawodna i odpowiednia w wielu wypadkach, lecz niestety jest duża, droga i posiada skomplikowane mechanizmy. Mimo tego przez wielu uważana za najlepszą broń krótkodystansową w Zonie.
- Pytałem, ale nikt nic nie wie. Koleś zapadł się pod ziemię jakby był duchem – odpowiedział drugi bezradnie rozkładając ręce.
- Ten drań jeszcze pożałuje że nas wtedy zostawił – powiedział pierwszy spoglądając na leżącego po czym jego wzrok spoczął na wychodzącym Darkonie. – Hej, stalkerze! Chodź na tu.
Darkon odwrócił się i podszedł do niego.
- Jestem Gonta – przedstawił się stalker. – Przywódca tutejszych myśliwych. Zabijamy mutanty za kasę, a czasem łapiemy je też żywcem na przykład dla naukowców do eksperymentów lub jeśli ktoś chciałby mieć egzotyczne zwierzątko... Jak mawiał Traper: „Każdej bestii kula wedle potrzeb”... Znasz Srokę? – spytał w końcu
Darkon przecząco pokręcił głową.
- Nie? – kontynuował stalker. – To jak spotkasz tę szuję to spokojnie wpakuj mu kulę w łeb, albo lepiej powiedz mi gdzie jest to zrobię to osobiście. Oczywiście opłaci ci się to.
- Czym ci podpał ten cały Sroka? – zapytał z czystej ciekawości Darkon.
- Przyszedł raz do mnie i powiedział że przez Chimerę nie może zebrać swojego łupu. Postanowiliśmy wziąć go na polowanie. W naszej drużynie brakowało wtedy jednego człowieka. Daniła, nasz tropiciel, wyruszył na poszukiwanie gniazda pijawek. No więc stwierdziliśmy że pomożemy Sroce odzyskać łup. Miał tylko pilnować czy nie zbliża się do nas Chimera
- I co było dalej?
- A dalej było tak – ten drań nie tylko uciekł ze swoim łupem, ale przy okazji zwędził nasz. Kiedy pojawiła się Chimera byliśmy kompletnie zaskoczeni. Harmata w ogóle nie zdążył zareagować. No bo kto by zdążył? I zamiast polować na naszą zwierzynę, musiałem bronić swoich ludzi. W końcu udało mi się zranić Chimerę, ale zanim uciekła, udało jej się nieźle poturbować Kraba – Gonta wskazał stalkera na łóżku. – Cały tydzień przygotowań poszedł na marne...
- Dobra, jak spotkam Srokę, dam ci znać – rzucił Darkon.
- Na pewno nie pożałujesz... Dam mu popalić – uśmiechnął się złowieszczo Gonta zacierając ręce.
Darkon wyszedł i ponownie znalazł się w sypialniach gdzie Elien i Wilk grali w karty. Sądząc po odgłosach Damian przegrywał piątą kolejkę z rzędu. Słysząc kroki obaj podnieśli głowy, a widząc wchodzącego Wilk rzucił.
- Tak mi się właśnie zdawało że słyszałem twój głos. Gdzie byłeś?
- Pamiętasz tę pogłębiarkę którą widzieliśmy rano? – odpowiedział pytaniem na pytanie Darkon siadając na sąsiednim łóżku.
- Jasne.
- Wziąłem od Brodacza zlecenie – wyjaśnił Darkon kładąc Kałasznikowa na kolanach i sprawdzając jego mechanizmy. – Właśnie tam byłem.
- Ty, skąd masz tego AK? – wtrącił się nagle Elien.
- Co, tego? – spytał Darkon sprawdzając mechanizm spustowy. – Kilku frajerów myślało że może mnie obrobić, a swoją drogą też wzięli byście się za jakąś robotę, zamiast cały dzień siedzieć na tyłku. Na co wy czekacie? Na zmiłowanie Boskie, czy co? – mruknął patrząc na nich z ukosa.
Wilk i Elien spojrzeli po sobie, a ten ostatni wzniósł oczy do nieba i zaczął tasować karty. Z zewnątrz dobiegały odgłosy krótkich serii broni automatycznej. Zapewne to kolejna utarczka pomiędzy grupą stalkerów, a bandytami. Nawiasem mówiąc Darkona dręczyło to, że do Skadowska mają wstęp także bandyci. Wcześniej w Zonie nigdy nie spotkał się z takim przypadkiem. Wszędzie gdzie był stalkerzy i bandyci usiłowali się nawzajem pozabijać, a na Wysypisku trwała niekończąca się totalna wojna pomiędzy obiema frakcjami i nie do pomyślenia było, aby mogli mieć wspólną bazę, a co dopiero pić przy jednym stole. Darkon postanowił że przy najbliższej okazji musi zapytać o to Brodacza.
- Grasz? – pytanie Eliena wyrwało go z zamyślenia.
- C-Co?
- Grasz? – Damian powtórzył pytanie.
- Dobra, skopię wam dupska – rzucił obojętnie Darkon odkładając AK.
- Niedoczekanie – wtrącił się Wilk.
Gra pochłonęła ich całkowicie i nim się zorientowali był już wieczór. Zdumieni zeszli do baru. W przeciwieństwie do rana panował w nim tłok. Stalkerzy powracający z wypadów pili, śmiali się, gawędzili i oczywiście sprzedawali artefakty. Wilk z trudem docisnął się do baru.
- Kurde, ale tu tłok...
- Mówiłem ci – uśmiechnął się Brodacz. – Co podać?
- Trzy „Kozaki” i tyle samo konserw.
- 1600 rubli.
Wilk podał Brodaczowi pieniądze i już po chwili zniknął w tłumie napierających na bar stalkerów.

***

Rano pierwszym który się obudził był Elien. Na łóżkach leżało jeszcze kilku stalkerów. W jednym z nich Damian rozpoznał Wilka. Uderzyło go natomiast to że łóżko Darkona było puste. W pomieszczeniu rozlegało się ciche pochrapywanie i sapanie śpiących ludzi. Elien usiadł, przeciągnął się, następnie wstał i tak żeby nie budzić innych wyszedł na korytarz. Szerokimi schodami zszedł do baru w którym znajdowało się zaledwie trzech czy czterech stalkerów. Sułtan jak zwykle siedział na swoim miejscu rozmawiając z dwoma bandytami. Elien podszedł do lady za którą Brodacz wycierał szmatką brudną szklankę.
- Cześć – rzekł na powitanie widząc Damiana.
- Taa, dobry – odrzekł Elien przecierając oczy.
- Szukasz śniadania? – zainteresował się barman.
- Raczej zadania.
- Niestety nic nie mam.
Elien westchnął rozczarowany. W tym momencie do sali wszedł Wilk. Zażądawszy śniadania stalkerzy zaczęli dyskutować o swoich następnych ruchach. Elien mimo woli spojrzał na metalową gródź, kiedy ta się otwarła i do sali wszedł Darkon. Rozejrzał się i podszedł do nich.
- Co tam? – spytał.
- Gdzieś był? – odpowiedział pytaniem na pytanie Wilk.
- Włóczyłem się po okolicy – mimochodem odpowiedział Darkon. – Czas wziąć się za robotę – rzucił na koniec odchodząc.
Stalkerzy spojrzeli po sobie i głęboko westchnęli.

***

Darkon tymczasem podszedł do krótko obciętego stalkera ubranego w zwyczajny kombinezon stalkera i z AK-74SU na plecach.
- Słyszałem że masz jakąś robotę
- Widać, że chcesz zarobić – mruknął stalker. – Przy okazji jestem Głuszec.
- Jaką masz dla mnie robotę? – rzeczowo spytał Darkon.
- Jest tak. Zaginęło paru stalkerów. Nikt nie miał od nich wiadomości, ale parę dni temu znaleziono jedno ciało. Brak śladów przemocy, ale w zwłokach nie było ani kropli krwi. Wstrząs przebadał ciało więc jego pytaj o szczegóły... Ale to musiały być pijawki! Rozmawiałem z myśliwym Daniłą i poszedł szukać ich leża. Od tamtej pory nie miałem od niego żadnych wieści.
- Więc?
- Musisz znaleźć leże pijawek i najlepiej Daniłę. Wiem że to nie najprzyjemniejsza robota ale dobrze cię wynagrodzę. Dobra?
- Dobra.
- W porządku. Znam dwa miejsca które trzeba sprawdzić jako pierwsze. Do twojego PDA załadowałem współrzędne jednego z nich. Sam mam parę spraw do załatwienia, a potem wybiorę się do tego drugiego. Dam ci znać co znalazłem.
- Ok. Pogadam z Wstrząsem i się tam wybiorę.
Darkon zostawił stalkera i wszedł po schodach do znanego mu już gabinetu lekarza. Wstrząs widząc go uśmiechnął się nerwowo.
- Coś cię boli?
- Głuszec mówił że przeszukałeś ciało jednego z zaginionych stalkerów. Sądzisz że to Pijawka go zabiła.
Słysząc pytanie wstrząs pobladł i zaczął się pocić. Darkon zmarszczył brwi podejrzliwie.
- Tak przeszukałem je... Tak jak i całą resztę trupów... – mruknął Wstrząs. – Żadne inne stworzenie nie jest w stanie tego zrobić, to znaczy wyssać z ciała człowieka całą krew, do ostatniej kropli. Jaki inny wniosek mógłbym wysnuć?
- Dzięki.
Darkon wyszedł obejrzawszy się przez ramię. Wstrząs głęboko odetchnął. Stalker ponownie zszedł na dół. Spojrzał na skrzynię na której do niedawna siedział głuszec. Była pusta. Zapewne stalker ruszył już w swoich sprawach. Spojrzał na mapę na swoim PDA i ruszył w kierunku grodzi.

***
Kiedy za Darkonem zatrzasnęła się gródź Elien i Wilk również ruszyli w kierunku wyjścia. Kiedy tylko Wilk złapał za klamkę stojący przy stole zaraz obok grodzi stalker spytał.
- Hej, stalkerzy chcecie zarobić?
Wilk i Elien obrócili się jak na komendę i spojrzeli na pytającego. Ubrany był w zwykłą grubą skórzaną kurtkę z kapturem i czarne spodnie. Twarz zamaskowaną miał zwyczajną szarą chustą, która teraz zwisała z szyi ukazując oblicze właściciela. Stalkerzy od razu skojarzyli że zapewne mają do czynienia z jakimś kotem. Wrażenie to utwierdziło się jeszcze gdy zauważyli że jedyną bronią mężczyzny był pistolet Makarow. W Kordonie połowa kotów biega z tą spluwą, wiec czemu w Zatonie miało by być inaczej?
- Co to za robota? – spytał ostrożnie Wilk.
- Może na początek, jestem Sęk. Cóż ukryłem łup w takim jednym starym zaporożcu stojącym na stacji benzynowej, niedaleko stąd. Ostatnim razem kiedy tam byłem okazało się że nastąpiło trzęsienie ziemi i samochód znalazł się pod ziemią. Wszystko obejrzałem i wydaje mi się że można się do niego dostać, ale sam nie mam odwagi tam zejść...
- A jakże by inaczej... – prychnął cicho Elien.
- Jeśli przyniesiecie mi łup ukryty w pojemniku z zamkiem zabezpieczającym – ciągnął stalker nie zważając na przytyk Damiana. – Dam wam po 5000 rubli. Co wy na to.
- Umowa stoi – powiedział Wilk nim Elien zdołał się odezwać i wyszedł, ciągnąc go za sobą.

***

Darkon szedł leniwym krokiem wśród wysokich trzcin. Wstające słońce powlekło niebo złotem i czerwienią. Niedaleko na drzewie dostrzegł kilka kruków. Ich obecność stała się jasna kiedy stalker podszedł bliżej, płosząc przy okazji ptaki. Pod drzewem leżało truchło ślepego psa. Darkon nie interesując się tym dalej ponownie podjął wędrówkę w stronę kolejnej barki do połowy ukrytej za niewysokim wzgórzem. Statek był podobny do Skadowska. Przechodząc obok pokrytej rdzą burty statku dostrzegł litery układające się w słowo – Szewczenko. Darkon na chwilę zatrzymał się przed śrubami statku i zerknął na swoje PDA. Na lewo od niego wznosiła się niewysoka budowla, a raczej nabrzeże podparte na trzech filarach w, których niczym otwory strzelnicze w bunkrze, ziały czarne i podłużne okna. Między drugim, a pierwszym filarem, licząc od prawej strony, część nabrzeża zawaliła się tworząc wyrwę. Wysoko w niebo sterczały tam dwa pordzewiałe, jak wszystko w Zonie, żurawie przeładunkowe. Z lewej strony biegł rurociąg który zagłębiał się w ziemię w okolicach Skadowska. Darkon doszedł do wniosku że był to punkt w którym rozładowywano i załadowywano barki takie jak Skadowsk lub Szewczenko. Jednak cel jego podróży leżał gdzie indziej. Wyszedł zza barki i dojrzał coś w rodzaju podtopionej pływającej, platformy. Za nią, nieco bliżej burty barki, znajdowały się dwie podtopione motorówki. Bez wahania wszedł na platformę i spojrzał w dal, ale zobaczył tylko odległe wzgórza stapiające się w jednolitą szaro-zieloną masę rozświetlaną gdzieniegdzie przez nieśmiały płomyk samotnego ogniska. Nie mogąc dojrzeć nic więcej ruszył dalej przez trzciny aż doszedł do podnóża wzgórz. Spojrzał jeszcze raz i wdrapał się na szczyt dość stromego wzgórza, gdzie jak się przekonał biegła droga. Spękana, asfaltowa jezdnia prowadziła w sobie tylko znanym kierunku. Niedaleko niego stała stara ciężarówka. Dwie przednie opony były flakami. Darkon podszedł do niej i zajrzał do środka przez wybitą szybę. Nie znalazłszy nic ciekawego rozejrzał się po okolicy kiedy nagle dostrzegł biegnące szybko w jego kierunku ślepe psy. Natychmiast wdrapał się na pakę pojazdu. Zdążył w ostatniej chwili gdyż psy właśnie podbiegły do wraku szczekając i warcząc groźnie.
- Co łajzy nie możecie mnie dosięgnąć – uśmiechnął się złośliwie patrząc z góry na kłębiące się przy tylnich oponach mutanty.
Ściągnął z ramienia swojego AK i szybko odbezpieczył broń. Rozległ się krótki szczęk ładowanego magazynku i po chwili broń była gotowa do użytku. Darkon skierował lufę broni na psy i nacisnął spust. Długą serią pociągnął po przeciwnikach zabijając trzy z czterech bestii. Ostatnia bestia uciekła w popłochu skomląc żałośnie. Uporawszy się z napastnikami stalker zeskoczył na drogę. Teren za nią nieco się obniżał aby po chwili ponownie się wznieść tworząc kolejne wzgórze. Darkon dostrzegł ciekawie wyglądającą formację skalną składającą się z jakby poskręcanych słupów. Podchodząc bliżej zorientował się że teren pomiędzy nimi jest silnie napromieniowany i roi się tam od anomalii grawitacyjnych. Za nią ziemia sprawiała wrażenie jakby się obsunęła. W głąb ziemi prowadziło kilka ziejących czernią otworów, ale Darkon nie miał zamiaru ich penetrować i nie interesując się dalej ruszył w swoją drogę. Za ciężarówką droga się rozwidlała. Prawa odnoga szerokim zakrętem omijała bagna i znikała w gęstwinie lasku gdzie między drzewami dawało się czasem dostrzec zarysy jakichś budynków. Lewa natomiast wznosiła się i znikała na szczycie wzgórza. Droga Darkona prowadziła w lewo. Dziarsko ruszył przed siebie kiedy nagle usłyszał strzały. Instynktownie odbezpieczył broń i przykucnął na poboczu, kiedy zorientował się że strzały nie są wymierzone w niego. Ruszając dalej tym razem jednak ostrożnie dotarł na szczyt gdzie ponownie droga się rozwidlała tworząc skrzyżowanie w kształcie litery T. Jedna droga prowadziła dalej prosto, a druga biegła lekkim łukiem w stronę pobliskiej stacji benzynowej, na tyłach której stał wielki zbiornik. To właśnie stamtąd dobiegały strzały. Okazało się że to grupka bandytów została zaatakowana przez stado dzików i mięsaczy. Darkon zdecydował nie włączać się do walki i ruszył w stronę swojego celu. Odszedłszy na kilka kroków przystanął i chwilę przysłuchiwał się cichnącym odgłosom walki po czym znów spojrzał na swoje PDA. Z lekkim zdziwieniem stwierdził że jest już na miejscu. Pozostawało mu tylko wdrapać się na niewielki pagórek przy drodze na którym rosły rozłożyste krzewy. Darkon osiągnąwszy szczyt pokręcił się chwilę pomiędzy zaroślami aż znalazł ciało pijawki. Po krótkich oględzinach stwierdził że bestia zginęła od jednej, precyzyjnie wystrzelonej kuli, która trafiła mutanta w głowę. Rozejrzał się po okolicy. pierwszym na co natrafił wzrokiem były nienaturalnie powykręcane drzewa stykające się wierzchołkami nad wyrytą we wzgórzu kotlinką, która może kiedyś była korytem rzeczki. Kiedy tak stał podziwiając widoki jego PDA ożyło. Miał połączenie.
- Znalazłem legowisko pijawek. Chodź do mnie szybko. Zaraz prześlę ci koordynaty.
Ledwie Głuszec się rozłączył Darkon dostał wiadomość zawierającą współrzędne pozycji na której znajdował się stalker. Załadował je do mapy Zatonu i stwierdził że jego zleceniodawca znajduje się w okolicach sporej budowli. Natychmiast ruszył we wskazanym kierunku. Sprawnie zbiegł ze wzgórza z powrotem na drogę. Szarpkim krokiem dotarł do końca pagórka. Dalej droga opadała i biegła w dal. Po drodze miała tylko jeden zakręt, tuż obok starej i niskiej ceglanej wieży, biegnący w stronę niskiego podłużnego budynku. Cały teren wokół owej budowli otoczony był lichym drucianym ogrodzeniem szczytem którego biegł drut kolczasty. W odległości jakiegoś metra, od tego ogrodzenia, tworząc koło, dookoła budynku stały metalowe słupy, być może pełniące rolę piorunochronów. Droga tuż obok bramy wjazdowej odbijała w bok i prowadziła gdzieś dalej zakręcając tuż przy ogrodzeniu i niknąc za budynkiem. Prócz tego budynku na terenie otoczonym płotem stał jeszcze jeden mały budynek pełniący rolę wartowni, magazynku lub czegoś w tym stylu. Darkon nie tracąc więcej czasu dobiegł do ceglanej wierzy. Przed wejściem do dużego budynku stał UAZ ze znakami ukraińskiej armii bez opon, które ktoś ukradł. Obok niego paląc papierosa stał Głuszec. Darkon wyszedł zza wieży i podszedł do niego.
- Widziałem jak pijawka wchodzi do tego budynku – powiedział Głuszec. – Nie dam głowy że to ich legowisko, ale lepiej się upewnić. Bądź czujny – dodał wyrzucając papierosa. – Mogą wyskoczyć w każdej chwili.
- Co to za miejsce? – spytał Darkon
- Stacja Antenowa Krug – odpowiedział Głuszec wchodząc w mroczne wnętrze budynku z bronią gotową do strzału.
Darkon westchnął i ruszył za nim. Budynek o dziwo był całkiem czysty. Podłoga wyłożona poukładanymi naprzemiennie czerwonymi i białymi płytkami tworzyła szachownicę. Ściany koloru morskiego były odrapane, a na zakurzonej podłodze leżały płatki złuszczonej farby. W odpowiednich miejscach na podłodze stały dziwnego przeznaczenia urządzenia i szafy naszpikowane elektroniką, których przeznaczenia Darkon nie potrafił odgadnąć. Ruszył za Głuszcem wzdłuż rzędu tajemniczych urządzeń. Nagle Głuszec zatrzymał się nerwowo rozglądając dookoła.
- Słyszysz? – spytał szeptem Darkona klęczącego za jakimś aparatem.
Darkon spojrzał na niego pytająco. Widocznie nic nie usłyszał.
- A zresztą nieważne. Chyba mam omamy…
Ruszyli dalej omijając szerokie schody prowadzące w dół i weszli do pomieszczenia w którym drzwi były wyrwane z zawiasów. Pokój wyglądał zupełnie jak pierwszy. Te same rzędy dziwnych szaf i urządzeń. Pod ścianami stały szafki takie jakie spotykało się w szkołach. Minęli drzwi przez które stalkerzy zauważyli metalowe półki i stanęli koło filaru. W całym pomieszczeniu stały lub leżały metalowe szafki i regały. Po podłodze walały się butelki i puszki po farbie. Na drugim końcu widać było dwie wnęki drzwi. Głuszec idący przed Darkonem nagle stanął i szepnął:
- Tam jest.
Darkon również dojrzał pijawkę stojącą tyłem do nich w drzwiach. Stalkerzy spróbowali podkraść się bliżej, ale Głuszec przypadkowo potrącił puszkę po farbie, która z łoskotem potoczyła się po podłodze. Pijawka w mgnieniu oka zniknęła, ale Darkon zdążył zobaczyć parę czerwonych oczu szarżujących na Głuszca. Puścił w tamto miejsce serię, ale chociaż nie trafił zmusił pijawkę do zboczenia z kursu i natychmiast tego pożałował, albowiem para czerwonych oczu zamiast na Głuszca ruszyła na niego. Darkon nawet nie zdążył pomyśleć aby odskoczyć kiedy potwór zmaterializował się przed nim i chlasnął go pazurami przebiegając obok. Darkon w złości obrócił się z zamiarem wystrzelenia serii w kierunku mutanta, ale ten znów zniknął. Stalkerzy bezradnie rozglądali się po sali, słysząc tupot stwora, lecz nie mogąc go zlokalizować. Nagle pijawka zmaterializowała się za Głuszcem. Darkon wystrzelił ponowną serię trafiając stwora w klatkę piersiową. Głuszec obrócił się i wpakował cały magazynek w brzuch potwora. Martwa bestia upadła na podłogę nie stanowiąc już żadnego zagrożenia.
- Uff… Jedną mniej, ale uważaj bo wdziałem dwie – zwrócił się głuszec do Darkona który bandażował ramię obficie krwawiące po spotkaniu z pazurami pijawki.
Po wykonaniu tej czynność Darkon przeładował swojego AK i ruszył za Głuszcem kierującym się w głąb korytarza prowadzącego do drzwi którymi weszli. Musieli uważać aby nie wpaść w dziury w podłodze nieszczelnie zamknięte pordzewiałymi kratownicami. Znów skręcili i tym razem zeszli po schodach. Znaleźli się w ciemnej sali co zmusiło ich do zapalenia latarek. Darkon włączył ją i wąski snop światła oświetlił stojący w kącie pękaty zbiornik. Za chwilę do strumienia światła z jego latarki dołączył snop światła z latarki Głuszca. Stalkerzy doszli do załomu korytarza. Ujrzeli standardowy widok podziemi w Zonie. Zwały gruzu i śmieci leżały przy ścianach, w dość długim pomieszczeniu w którym w dwurzędzie stały kolumny poryte kruszącym się białym tynkiem. Ostrożnie skradający się przy kolumnach stalkerzy starali się nawzajem ubezpieczać, jednak i to nie uchroniło Głuszca przed potężnym ciosem w szczękę który odrzucił go na odrapaną, i jak się okazało, dosyć twardą ścianę. Po chwilowym unieszkodliwieniu jednego stalkera pijawka zaszarżowała na Darkona wyciągając długie łapy pokryte zakrzepłą krwią do przodu. Stalker wystawił przed siebie Kałasznikowa i w rozpaczy nacisnął spust. Grad rozżarzonych kul uderzył w brzuch pijawki rozrywając wnętrzności i obalając potwora na ziemię. Darkon wpakował w bestię cały magazynek nim ta padła. Pomimo tego iż w brzuchu potwora tkwiło ze dwadzieścia kul, pijawka usiłowała się podnieść. Darkon jednak nie dał jej tej szansy. Wyciągnął pistolet i przystawił potworowi lufę Desert Eagla do głowy po czym pociągnął za spust trzy razy. Trzy pociski, jeden za drugim, zamieniły głowę mutanta w bezkształtną masę mięsa. Darkon starł krew i resztki mózgu pijawki z twarzy i spojrzał na Głuszca zbierającego się z zakurzonej podłogi. Na jego pytające spojrzenie powiedział:
- Już się nie podniesie.
Głuszec podszedł do panelu kontrolnego windy znajdującej się po prawej stronie i otworzył skrzynkę. Przesunął dźwignię i drzwi rozsunęły się. Stalkerzy przekonali się że trzeba będzie skakać jako że linka windy była zerwana, a ona sama unieruchomiona na dole. Na szczęście nie było wysoko.
- No trudno trzeba skakać – rzucił Głuszec i zeskoczył na windę.
Darkon wylądował zaraz za nim i oboje przecisnęli się przez wąskie przejście do windy i na dół. Piwnica w której się znaleźli była brudna i czuć tam było smród stęchlizny. Wszędzie było lepkie błoto, które skutecznie spowalniało stalkerów. Kiedy Darkon zeskoczył na dno windy Głuszec uśmiechnął się i powiedział:
- Kózka nóżki nie złamała? No to przeczeszmy tą piwnicę – ruszył pochylony do przodu ze swoim AK-74SU wystawionym przed siebie niczym włócznia.
Darkon westchnął i założył maskę gdyż zaczął mu dokuczać smród i ruszył za nim z bronią gotową do strzału. Przeszli przez pomieszczenie które podtrzymywały stalowe wsporniki i w którym na podłodze zalegała woda. W pomieszczeniu tym na ścianach wisiały przeróżne stalowe zardzewiałe skrzynki i spirale niewiadomego pochodzenia. Przechodząc przez drzwi znaleźli się w kolejnym długim pomieszczeniu na którego końcu znajdowała się krata. Snop światła z latarki Głuszca oświetlił ciało stalkera leżące za nią. Głuszec skierował się w stronę drzwi po lewej stronie. W małym pokoiku w którym leżały różne połamane stalowe szafki leżały też ciała trzech stalkerów. Jedno z ciał leżące w najdalszym koncie pomieszczenia miało na sobie nawet egzoszkielet. Głuszec podszedł do pierwszego ciała i klęknął w błocku badając je, podczas gdy Darkon stał w progu czujnie rozglądając się po pokoju.
- Popatrz na ślady pazurów. Dziwne – powiedział wstając i idąc do kolejnego ciała.
Darkon tymczasem podszedł do chłopaka leżącego w kałuży krwi i spojrzał w jego martwe, puste oczy wyrażające tylko przedśmiertną mękę. Zdecydowanie wyciągnął rękę i zamknął oczy nieboszczyka. Przeszukując plecak martwego zabrał tylko kilka magazynków do kałacha.
- Te poprzednie ciała nie mały na sobie takich śladów – mruczał do siebie Głuszec badając inne ciała.
Przy drugim ciele Darkon znalazł całkiem sprawną strzelbę Winchester M1300. Zaopatrzywszy się jeszcze w kilka sztuk amunicji do niej przewiesił AK przez plecy i stanął pośrodku pokoju.
- Myśliwego tu nie ma – stwierdził Głuszec zostawiając trupa w egzoszkielecie.
Darkon podszedł do niego od niechcenia przeszukał jego plecak. Nic ciekawego nie znalazł więc wstał. Rozglądając się zobaczył niezwykle skupionego Głuszca majstrującego przy zardzewiałych drzwiach naprzeciwko ciała.
- Moja specjalność – rzucił przez ramię do Darkona. – Od małego otwieram zamki i zameczki.
Darkon tylko się uśmiechnął i przyglądał jak Głuszec wkłada do zamka wytrych i chwilę nim gmera, po czym naparł na drzwi i otwarł je. Wyszedł na korytarz i powiedział wesoło.
- Autografy po występie. Chodź.
Darkon ochoczo ruszył za nim jako że miał już dość podziemi. Stalkerzy znaleźli się w wąskim korytarzu gdzie po jednej stronie była goła betonowa ściana, a po drugiej stronie za pordzewiałą kratą biegły jakieś kable i rury. Było tak ciasno że mogli poruszać się tylko gęsiego. Szli przez to dość powoli, kiedy nagle Głuszec zatrzymał się. Darkon wyjrzał przez jego ramię i zobaczył pijawkę. Podrzucił strzelbę i wycelował w łeb stwora, ale Głuszec odbił lufę jego broni do góry i szepnął.
- Nie. Pełno tu śpiących pijawek. Spróbujmy ich nie pobudzić.
- Pełno pijawek? – spytał Darkon takim samym szeptem. – Widzę tylko jedną.
Głuszec uśmiechnął się zrozumiale i zszedł po zardzewiałych schodkach po czym schylony, starając się stąpać jak najciszej ruszył do przodu. Darkon dopiero teraz zobaczył że w korytarzu aż roi się od mutantów. Korytarz z którego właśnie wyszli stawał się trochę szerszy. Wzdłuż ścian stały różne szafy z najrozmaitszymi przyciskami i przełącznikami, pokryte rdzą i pleśnią. Niektóre z nich stały w poprzek ścian inne wzdłuż nich. Prócz szaf i wszechobecnego błocka były też pijawki. Stały z rękami spuszczonymi wzdłuż ciała, zgarbione i lekko się chwiejące. Darkonowi nie przypominały teraz krwiożerczych mutantów stanowiących śmiertelne zagrożenie, ale stworzenia ogromnie nieszczęśliwe. Szybko oprzytomniał i w tej samej pozycji co Głuszec ruszył do przodu. Przeciskał się wolno wśród pijawek całą swą uwagę skupiając na tym aby którejś nie potrącić, gdyż skończyło by się to dla niego tragicznie. Bał się choćby głośniej oddychać, aby nie zbudzić pijaw. Minął tak chyba osiem pijawek i wreszcie zobaczył zabłocone schody. Na ich szczycie ujrzał wciąż schyloną postać Głuszca. Powoli ruszył do przodu doganiając go i jednocześnie starając się nie robić zbyt dużego hałasu. Wreszcie dotarł na szczyt schodów i miał wątpliwą przyjemność rozejrzeć się po zabłoconej sali wyglądającej jakby wybuchła w nim bomba. Powywracane, podziurawione kulami i spalone maszyny i konsolety oraz ich szczątki leżały wśród gruzu i błota zalegającego w całej sali. W kącie dostrzegł rozkładające i gnijące ciało. Jego fetor przedarł się nawet przez maskę jaką Darkon miał na twarzy i stalker omal nie zwymiotował. Odwrócił wzrok i przyśpieszył kroku doganiając Głuszca który stał już nad dziurą w podłodze.
- No udało się nie przerwać im drzemki.
- Taa… Ale jak na jeden dzień mam dość wrażeń.
Stalkerzy jeden za drugim zeskoczyli do zabłoconego tunelu na końcu którego ujrzeli wyjście.
- Musimy powiedzieć o tym Brodaczowi – stwierdził Głuszec kiedy wraz z Darkonem zmierzali do wyjścia. – Miejmy nadzieję że wie jak sobie z nimi poradzić.
Wyszli wreszcie z tunelu i Darkon z rozkoszą zdjął maskę z twarzy i odetchnął świeżym, w porównaniu do tego w podziemiach, powietrzem. Wyszli ogromną betonową rurą której koniec wychodził przy niewielkim jeziorku. Wtedy właśnie Darkon dojrzał wrak rządowego śmigłowca który do połowy zakryty w błocku stał na wysepce pośrodku bajora.
- No – Głuszec wyrwał go z zamyślenia. – Nie znaleźliśmy Daniły, ale mam pomysł gdzie może być. Sprawdzę to, a ty tymczasem powiedz stalkerom o tych pijawkach. Coś trzeba z tym zrobić.
I nie czekając na odpowiedź wbiegł po stoku i znikł między krzakami. Darkon odczekał chwilę i ruszył w stronę bajorka z mocnym postanowieniem spenetrowania wraku. Ledwie jednak podszedł do wody, a licznik Geigera zwariował, a jemu samemu zaczęło zbierać się na wymioty i kręcić w głowie. Szybko odszedł i zdał sobie sprawę że w tej kurtce nie da rady nawet zbliżyć się do wraku. Zaznaczył więc jego pozycję na swoim PDA i ruszył do obozu. Wrócił na drogę i postanowił wracać tą samą trasą. Wkrótce też znalazł się przy stacji benzynowej. I tak jak poprzednio ruszył w kierunku punktu przeładunkowego, kiedy zobaczył jak trzech bandytów ostrzeliwuje stalkera kulącego się za ciężarówką.

***

Kule odbijały się od karoserii ciężarówki, brzęcząc straszliwie i rykoszetowały, lecąc w losowe strony. Napastników było trzech. Każdy z AK-74. Ubrani w czarne, połatane płaszcze i kaptury zasłaniające ich twarze. Ziejące dymem lufy zbliżały się w rękach swych właścicieli do kryjówki Eliena. Buty chrzęściły na żwirze. Wtem strzały. Padały z wysokiego wzgórza nieopodal. Bandyci już po chwili leżeli w kałużach krwi na ziemi. Damian wyjrzał zza ciężarówki i widząc zbirów leżących na ziemi rozejrzał się niepewnie. Kimkolwiek był wybawca Eliena nie dał zbirom żadnych szans na obronę czy reakcję. Wtedy ujrzał postać zmierzającą w jego stronę. Na jego twarzy zagościła obawa że za chwilę podzieli los bandytów. Jedna strach szybko zastąpił uśmiech kiedy rozpoznał Darkona z AK-74 na ramieniu idącego drogą w jego kierunku.

***

Obaj spotkali się przy ciężarówce. Po powitalnych uściskach dłoni zaczęli rozmawiać.
- Z tym daleko nie zajdziesz – Darkon wskazał na dubeltówkę którą Elien ściskał w dłoni.
- Znalazł się mądry bo ma kałacha – odgryzł się Elien.
- Trzymaj – Darkon wręczył koledze Winchestera i całą amunicję do niego. – Poprzedniemu właścicielowi już się nie przyda.
- Dzięki stary – zwrócił się Elien do Darkona idąc wraz z nim w stronę ciał. – Coś ciekawego się działo.
- Opowiem ci przy „Kozaku” na Skadowsku. Oczywiście ty stawiasz – Darkon zaprzestał przeszukiwania bandyty i rozejrzał się. – A gdzie Wilk? – spytał po chwili.
- Właśnie wracaliśmy z roboty kiedy ci dwaj nas napadli. Rozdzieliliśmy się. Ja ich odciągałem żeby Wilk mógł uciec – wyjaśnił Damian pochylając się i sięgając po karabin zbira. – Pewnie już żłopie „Kozaka” na Skadowsku.
- Więc wzięliście się za robotę. To gadaj jak wam poszło – ucieszył się Darkon.
Elien odchrząknął niczym wytrawny mówca i zaczął.

Jak widać prace wciąż trwają, ale najprawdopodobniej nie zamieszczę tu całej książki, a jedynie jej fragment. Dlatego proszę na bieżąco wpisywać komentarze.
Uśmiechnij się! Jesteś w ukrytej snajperce!
"Bycie w Wolności to twoja Powinność" - Grave

Image

Za ten post Darkon otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive MacAron, Bizmucik, Vice.
Awatar użytkownika
Darkon
Stalker

Posty: 84
Dołączenie: 25 Mar 2010, 22:45
Ostatnio był: 03 Mar 2015, 12:45
Miejscowość: To tu, to tam...
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 10

Re: Moja książka - pomoc forumowiczów

Postprzez MacAron w 08 Lut 2011, 12:42

Bardzo fajne opowiadanie, jestem ciekaw, bo się wydarzy dalej :wink: . Wyraziści bohaterowie, dialogi na poziomie, opisy też pozwalają wyobrazić sobie miejsce akcji. :) No i klimat jest :D


Czekam na ciąg dalszy książki i pozdrawiam :!: :P :wink:
"Moskwiczanie wiedzą o podziemiach w metrze, którym niby codziennie jeżdżą, jakieś trzydzieści procent prawdy. Niepozorne drzwiczki (...) to wejście do bunkra obrony przeciwrakietowej, który zajmuje dodatkowe 10 tysięcy metrów pod ziemią." - Dmitry Glukhovsky Image
Awatar użytkownika
MacAron
Stalker

Posty: 91
Dołączenie: 20 Lis 2010, 17:47
Ostatnio był: 31 Paź 2014, 23:26
Miejscowość: stacja "Biegowa"; Moskwa :)
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: Akm 74/2U Special
Kozaki: 22

Re: Moja książka - pomoc forumowiczów

Postprzez Bizmucik w 10 Mar 2011, 21:18

Gratuluje opowiadania. Jak na razie jest to bardzo dobry pomysł i fabuła bardzo wciągająca. Chciałbym zaznaczyć że ja też tworze książkę, ukazującą historie dwóch STALKERÓW. Pierwszy rodział powstanie 25 marca. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, proszę o kontakt na e-mail lukiluki1131@interia.pl



Pozdrawiam Bizmut
Szukasz książki o Zonie? Zapraszam do lektury " Ziemia Zapomniana"

Bizmucik
Wygnany z Zony

Posty: 47
Dołączenie: 05 Gru 2010, 17:41
Ostatnio był: 21 Paź 2011, 15:35
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: TOZ34
Kozaki: 6

Re: Moja książka - pomoc forumowiczów

Postprzez Vice w 11 Mar 2011, 20:49

Mi się podoba, pisz dalej! :P
Nienawidzę Pijawek, są silne, szybkie, zwinne, niewidzialne, upierdliwe, a co najgorsze żywe. Dlatego za wszelką cenę staram się zmienić ich ostatnią cechę.
Vice
Kot

Posty: 45
Dołączenie: 08 Mar 2011, 21:35
Ostatnio był: 17 Wrz 2016, 02:58
Frakcja: Czyste Niebo
Ulubiona broń: SGI 5k
Kozaki: 4

Re: Moja książka - pomoc forumowiczów

Postprzez Darkon w 13 Mar 2011, 23:53

Oto część trzecia i jak na razie ostatnia

Wilk i Elien opuścili Skadowsk i po jakiejś godzinie byli już u celu – starej stacji benzynowej. Choć nie zdawali sobie z tego sprawy szli tą samą trasą co Darkon przed nimi. Podchodząc do celu już z daleka zobaczyli masę kruków. Na stacji benzynowej, otoczonej drucianą siatką, zastali istne pobojowisko. Ziemia cała była we krwi. Ciała mięsaczy i dzików leżały zryte kulami, a wśród nich leżały trzy trupy bandytów. Weszli pomiędzy ciała płosząc hałaśliwe ptaki, które z hurgotem i trzepotem skrzydeł wzbiły się w powietrze kracząc żałośnie. Elien zajrzał do środka budynku. Wewnątrz budynku stacji leżał czwarty zbir oraz jeszcze dwa truchła mięsaczy. Bandzior wewnątrz budynku miał rozdarte gardło. Niektóre ciała były nadgryzione przez inne mutanty, a kruki też zrobiły swoje. Za głównym budynkiem stacji stał mniejszy nie otynkowany, budynek z czerwonej cegły oraz wielki zardzewiały zbiornik. Stalkerzy bez słowa zaczęli zbierać wyposażenie i ekwipunek martwych. Niestety ich karabiny były w tak koszmarnym stanie że nie warte były zachodu w przeciwieństwie do znakomicie utrzymanych pistoletów. Zaraz obok budynku stacji w ziemi było wielkie pęknięcie. Elien zajrzał w dół. Na dnie zobaczył wrak białego samochodu.
- To pewnie ten zaporożec o którym mówił ten cały Sęk – stwierdził. – Jak tam zejdziemy? – spytał Wilka kiedy ten do niego podszedł.
W tym momencie ich PDA zaczęły piszczeć. Obaj wyjęli swoje nośniki pamięci. Przez głośniki usłyszeli tą samą wiadomość.
- Uwaga stalkerzy! Zbliża się emisja. Natychmiast udajcie się do najbliższego schronienia.
Stalkerzy popatrzyli na siebie, a potem w niebo. Nagle chmury zgęstniały robiąc się niemal całkowicie czarne. Zrobiło się bardzo ciemno. Nagle wszystko zgasło. Wilk nie widział nic. Żadnego światła. Czuł się jakby nagle znalazł się w pustce. Mógł tylko stać żeby po ciemku nie spaść do rozpadliny. Pojawiło się światło, lecz niebo się zmieniło. Chmury gęste, burzowe. Niebo rozdarł potężny, głośny piorun wydając przeciągły, straszny dźwięk jakiego Wilk nigdy nie słyszał. Elien również wydawał się przerażony. Wilk zajrzał w głąb rozpadliny. Ze ścian wyrastały skalne półki prowadzące na sam dół.
- Za mną! – Zawołał i skoczył lądując na pierwszej półce, która jak się okazało była z ziemi, a nie ze skały.
Wilk zeskoczył na półkę niżej, a na tej na której przed chwilą stał wylądował Elien. Skacząc z półki na półkę, przy akompaniamencie odgłosów szalejącej na zewnątrz burzy znaleźli się w końcu na samym dnie. Elien stanąwszy wreszcie na dnie spojrzał w górę. Niebo zrobiło się czerwone. Żółtawo-krwiste chmury prowadziły gdzieś w górze zażartą walkę. Niebo nadal było czerwone, a przerażające dźwięki piorunów ciągle się powtarzały. Znów wszystko zgasło. Po kilkunastu sekundach egipskich ciemności w jakich znaleźli się stalkerzy, pojawił się oślepiający długi błysk. Potem niebo zaczęło się ściemniać powoli wracając do swych normalnych szaro-niebieskich kolorów. Z góry spadł martwy kruk uderzając o dach samochodu. Stalkerzy zapalili latarki. Zaczął padać radioaktywny deszcz. Ciężkie krople bębniły o karoserię starego sfatygowanego zaporożca. Biały samochód spadając z góry uderzył o wystający z dna głaz co zaowocowało sporym wgnieceniem w masce.
- Uff… ledwo nam się udało – westchnął Elien opierając się o drzwi auta.
- Sprawdź wnętrze i zmywajmy się stąd – zasugerował Wilk podważając wgniecioną maskę kolbą swojego MP5. – Nie znoszę podziemi...
Elien otworzył drzwi i zaczął szukać pod siedzeniami i w schowkach, ale poza kurzem i starymi szmatami nie znalazł wiele. Wilk tymczasem nie znalazłszy tego czego szukał pod maską zamierzał sprawdzić bagażnik. Złapał za uchwyt i pociągnął, ale uparta klapa nie otworzyła się. Bagażnik najwyraźniej był zamknięty na klucz. To odkrycie jedynie utwierdziło stalkera w przekonaniu że obiekt ich poszukiwań tam jest. Jeszcze raz pociągnął za klamkę lecz bagażnik nadal pozostał zamknięty.
- Co jest? – spytał Elien widząc Wilka siłującego się z bagażnikiem przez wybitą tylną szybę.
- Próbuję otworzyć ten cholerny bagażnik – wyjaśnił Wilk opierając się o klapę
Elien wyszedł z samochodu i podszedł do Wilka, po czym wymierzył z dubeltówki w zamek bagażnika.
- Odsuń się – poradził Wilkowi i pociągnął za spust.
W jaskini rozległ się huk. Po podziemnych korytarzach rozszedł się dźwięk wystrzału. Wilk podszedł do bagażnika i pociągnął za klamkę. Tym razem zamek ustąpił bez oporów. W bagażniku pełno było starych, zawilgoconych szmat. Grzebiąc w nich bezceremonialnie Wilk znalazł wreszcie to czego szukał: stalową, niebieską skrzynkę. Wilk wyciągnął ją i postawił na ziemi.
- Ciężka – stwierdził na końcu.
- Dobra. Mamy to czego chcieliśmy. Wiejmy stąd.
Wilk zapakował skrzynkę do plecaka i ruszył mrocznym korytarzem za Elienem, który posuwał się z obrzynem gotowym do strzału. Nagle z mrocznego korytarza, całkiem blisko, rozległ się ryk. Wilk oblał się zimnym potem. Ten ryk przywiódł mu na myśl wspomnienia z Agropromu. Jakby na dodatkowe odświeżenie pamięci zza zakrętu podziemnego tunelu w dziwnej pozycji na czworakach wyszedł Snork. Elien wypalił i trafił stwora, ale go nie zabił. Bestia ryknęła wściekle i skoczyła na Damiana przewracając go. Stalker upuścił strzelbę i przez kilka chwil siłował się z potworem, póki Wilk nie zastrzelił bestii z pistoletu.
- Dzięki – mruknął Elien zwalając z siebie truchło stwora.
Wilk tylko wzruszył ramionami co prawdopodobnie miało oznaczać że w podobnej sytuacji Elien postąpił by podobnie. Damian podszedł do swojego obrzyna, podniósł go przeładował i obaj stalkerzy ruszyli dalej. Błądzili wśród ciemnych, wilgotnych i cuchnących korytarzy jakieś piętnaście minut. Stalkerzy nagle poczuli że idą pod górę. Elienowi nagle zdało się że coś poruszyło się przed nimi. Uniósł rękę do góry dając znak idącemu za nim Wilkowi żeby się zatrzymał, a sam postąpił krok do przodu. Wtedy z ciemności wytoczył się, dosłownie, Snork. Mutant trzymając się rękoma za nogi, zwinięty w kłębek wypadł z ciemności ku ogromnemu zaskoczeniu Eliena. Nim stalker zdążył wystrzelić, potwór był już przy nim lecz toczył się dalej, roztrącając obu mężczyzn i sprawiając że się przewrócili. Dopiero wtedy mutant rozwinął się i skoczył na leżącego najbliżej Wilka pazurami drąc jego kombinezon na strzępy. Stalker rozpaczliwie usiłował zepchnąć z siebie niesamowicie silne bydle odpychając je obiema rękoma, ale mimo to kreatura nie dawała za wygraną. Elien leżący zaledwie kilka kroków dalej wciąż nie dawał znaku życia leżąc nieruchomo. W końcu bestia zagłębiła swoje pazury w brzuchu Wilka który syknął z bólu i z wściekłości zacisnął pięść i uderzył Snorka w głowę. Słyszał jak szybki maski gazowej pękają z głuchym trzaskiem. Snork pojąwszy że ten posiłek może sprawiać problemy zaatakował ze zdwojoną siłą próbując przegryźć gardło ofiary. Wilk z całych sił próbował zepchnąć z siebie potwora, ale utrata sił spowodowana raną skutecznie hamowała jego wysiłki. Wyraźnie czuł już odór bestii, której zakrwawiona szczęka znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od jego szyi. Nagle niewiadomo skąd z ciemności wyleciał wojskowy but, który trafił mutanta prosto w szczękę. Głowa potwora odskoczyła do tyłu. Wilk usłyszał chrupnięcie i ciało jego niedoszłego oprawcy osunęło się na ziemię. Obejrzał się zaskoczony. To Elien który wreszcie odzyskał przytomność włączył się do walki ratując Wilka przed wątpliwą przyjemnością zawarcia bliższej znajomości z trzewiami Snorka. Damian schylił się i pomógł koledze wstać i obwiązać ranę bandażem.
- Wiesz – mruknął Wilk. – Ze wszystkich plugastw Zony snorki są zdecydowanie najgorsze.
Elien uśmiechnął się słabo na tę sugestię. Wilk zrozpaczony spojrzał na zwisające z niego smętnie resztki swojego, umorusanego w błocie, kombinezonu. Westchnął zmęczony i rzucił do kolegi
- Idziemy dalej.

***

- Łaziliśmy jakąś godzinę w tych korytarzach aż w końcu wyszliśmy no i wtedy zaatakowali nas ci kretyni których załatwiłeś. MP5 Wilka zacinał się raz za razem więc kazałem mu spieprzać, a sam odwróciłem ich uwagę, a resztę znasz – zakończył swą opowieść Elien.
Szedł razem z Darkonem szosą zbliżając się do doków. Ogromne żurawie coraz bardziej rosły im w oczach. Z naprzeciwka ujrzeli trzy postacie w czarnych płaszczach kierujące się w ich stronę. Każdy z nich uzbrojony był w AK-74SU. Obie grupy zbliżały się do siebie powoli. Stalkerzy nerwowo zaciskali dłonie na swojej broni. I ku ich zdziwieniu bandyci minęli ich spokojnie paląc i gawędząc wesoło. Jeden z nich nawet im pomachał i zaproponował papierosa. Stalkerzy wybałuszyli oczy, na co zbir roześmiał się i poszedł dalej. Długo wpatrywali się w oddalających się bandytów, aż w końcu odezwał się Elien.
- Czujesz klimat co tu się dzieje?
- Wcale, a wcale – odpowiedział Darkon. – Rany, u nas wszystko było prostsze – dodał po chwili. – No nic chodź dalej.
Dochodząc na miejsce usłyszeli strzelaninę. Odbezpieczyli broń i ruszyli do przodu. Wokół wesoło palącego się ogniska leżały trupy trzech bandytów i około siedmiu psów. Ostatnie z rannych zwierząt pożywiający się na miejscu masakry padł trafiony kilkoma kulami z AK-74 Darkona. Bandyci byli ubrani w czarne płaszcze choć jeden z nich, niewątpliwie dowódca, miał na sobie kombinezon „Zmierzch”. Stalkerzy sprawdzili trupy, ale nie miały przy sobie niczego ciekawego. Darkon zabrał amunicję, a Elien „Kozaki”. Wokół obozowiska gdzie leżały ciała ustawione były barykady ze skrzyń, które spowolniły psy, ale nie był w stanie ich zatrzymać. Od strony bagien obóz przed wścibskim wzrokiem chroniły trzy kontenery. Niedaleko stała drewniana chata – zapewne coś na kształt szopy.
- Zajrzyjmy do niej – zaproponował Darkon przechodząc przez drzwi.
Budynek podzielony był na dwie części. Okna jednej z nich zasłonięte były blachą. W drugiej na podłodze była plama krwi, a w kącie leżało ciało. Darkon sprawdził PDA martwego.
- ku*wa, to Daniła. Głuszec maił się z nim spotkać – zaklął.
Nagle Darkona nawiedziły złe przeczucia. Spojrzał znacząco na Eliena i z Desert Eaglem w ręku podszedł do drzwi oddzielające jedno pomieszczenie od drugiego i otworzył je. Za nim z Winchesterem gotowym do strzału stał Elien ubezpieczając go. Kiedy tylko drzwi stanęły otworem obaj stalkerzy władowali się do środka. W niewielkim zaciemnionym pokoju zastali jakiegoś stalkera, który zajmował się ciałem leżącym na stole. W martwym Darkon rozpoznał Głuszca. Na ścianie za stalkerem była plama krwi. Zaskoczony hałasem stalker odwrócił się gwałtownie, i wtedy Darkon rozpoznał Wstrząsa. Wyraz twarzy doktora nie był wściekły, a raczej lekko rozczarowany.
- Wiedziałem że w końcu mnie odkryją. Pewnie macie sporo pytań?
- Jakby czegoś próbował rozwal mu łeb – zwrócił się Darkon do Eliena podchodząc bliżej do lekarza i spytał. – Wstrząs!?… O co tu chodzi.
- Ja niczego nie ukrywam. Teraz to nie ma sensu skoro wiesz że to ja zabiłem Daniłę, Głuszca i pozostałych zaginionych stalkerów także.
- Ty? Ale dlaczego to zrobiłeś? – spytał Darkon zszokowany tym odkryciem.
- Jestem uzależniony od hemoglobiny – powiedział smutno Wstrząs. – Nikomu tego nie życzę… Nie da się z tego wyjść. Czasami wydaje ci się że możesz przeżyć kilka miesięcy bez wypicia nawet kropli krwi, ale potem… Coś w tobie pęka i zaczynasz żłopać krew niczym oszalała Pijawka...
- Jak udało ci się utrzymać to w tajemnicy?
- Kiedy pracowałem w klinice łatwo było to ukryć. Tam zawsze musiała być nadwyżka krwi od dawców. Ale w Zonie było inaczej… Myślałem że w tych trudnych warunkach uda mi się utrzymać chorobę na wodzy, ale myliłem się, przeżyłem najgorszy atak w życiu i nie mogłem myśleć o niczym innym. Postanowiłem zabijać tak, aby to wyglądało na ataki pijawek. Zwykle wybierałem już ranne ofiary.
- A co z Daniłą i Głuszcem?
- Daniła przyszedł do mnie po pomoc po ataku pijawek. Był ranny. Kiedy on i Głuszec postanowili zapolować na pijawki zrozumiałem że długo nie wytrzymam. Usiłowałem nadal chronić swój sekret, ale moje postanowienie słabło... I wtedy przyszedł Głuszec. Połapał się w sytuacji i próbował mnie zabić. Żałuje tych wszystkich ludzi ale to nie przywróci im życia – zakończył Wstrząs smutnym tonem.
- Rozumiem… Ja…
- Niczego nie rozumiesz – przerwał Darkonowi, Wstrząs. – Nikt, nigdy nie zrozumie.
Lekarz uśmiechnął się, bez cienia wesołości i wyciągnął pistolet. Nim Darkon i Elien połapali się o co chodzi przystawił go sobie do głowy i pociągnął za spust. Rozległ się pojedynczy wystrzał. Wstrząs osunął się na podłogę chaty. Pod nim szybko tworzyła się kałuża krwi. Elien opuścił strzelbę i powoli podszedł do Darkona, który kucnął i zamknął Wstrząsowi oczy ze słowami:
- Obyś odnalazł spokój, biedaku.
Darkon ponownie wstał i rozejrzał się po pokoju. Umeblowanie było skromne. Składało się na nie kilka skrzynek, materac, dwie niewielkie szafki i sejf na którym leżały zakrwawione macki pijawki. Zapewne to ich Wstrząs używał do pozorowania ataków mutantów. Oprócz tego w całym pomieszczeniu były plamy krwi. W kącie stalker dostrzegł dwie łopaty. Podszedł do nich i jedną rzucił Elienowi, a sam wyszedł i wciągnął ciało Daniły do środka, a potem złapał drugi szpadel i rzucił:
- Trzeba ich pochować.
Elien wyszedł, a za nim zamykając za sobą drzwi Darkon. Na szczycie pobliskiego wzgórza wykopali trzy groby. Następnie zataszczyli tam kolejno zwłoki Głuszca, Daniły i Wstrząsa i je pochowali. Nad każdym grobem wbili zbity z desek krzyż, z wyrytym nań imieniem stalkera. Postali nad nimi chwilę po czym ruszyli do Skadowska, nie odzywając się do siebie ani słowem. Weszli na pokład dopiero wieczorem. Darkon podszedł do lady z Elienem za plecami. Wesoły Brodacz spytał ze śmiechem:
- Coście tacy nie w sosie?
- Głuszec nie żyje – powiedział bezbarwnym głosem Darkon, a Elien spuścił głowę. – Wstrząs go zabił tak jak innych. Sam Wstrząs też nie żyje.
Mina Brodacza zrzedła.
- Cholera. Przez cały czas mieliśmy tego gada pod nosem. To mógł być każdy z nas… Skoro dorwał Głuszca… Dzięki chłopaki. Ocaliliście nasz obóz. Proszę.
Wręczył stalkerom po dziesięć tysięcy rubli. Elien wszedł do góry po schodach, a Darkon podszedł do Gonty i z ciężkim sercem poklepał go w ramię. Kiedy stalker odwrócił się uśmiechnięty, Darkon powiedział bez ogródek.
- Znalazłem Daniłę. Nie żyje. Zabił go Wstrząs który też nie żyje.
Nowiny jakie przyniósł Darkon zmazały uśmiech z twarzy łowcy. Gonta nie mógł wydusić ani słowa. Darkon zostawił go zszokowanego i odszedł do sypialni. Zagarnięty sprzęt zamierzał sprzedać jutro. Wilk już spał. Elien też się położył. Darkon rzucił się na łóżko twarzą do poduszki. Przewrócił się na bok i zasnął.
Uśmiechnij się! Jesteś w ukrytej snajperce!
"Bycie w Wolności to twoja Powinność" - Grave

Image
Awatar użytkownika
Darkon
Stalker

Posty: 84
Dołączenie: 25 Mar 2010, 22:45
Ostatnio był: 03 Mar 2015, 12:45
Miejscowość: To tu, to tam...
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 10


Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości