"Emisja" by Canthir

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

"Emisja" by Canthir

Postprzez Canthir w 08 Paź 2011, 17:57

Od jakiegoś czasu miałem chęć napisania szorta stalkerowego. Pomysłów było kilka, jakoś czasu czy nastroju ku pisaniu brakowało. Aż do dziś. Zapraszam do lektury.

Emisja:

To miał być dzień dobry na łowy. Ranek był ciepły, powietrze przejrzyste, niebo pogodne. Szliśmy w trójkę z Dymitrem i Krzyśkiem brzegiem szosy na Korogod, wszyscy w dobrych humorach. Ostatnimi dniami okolica zrobiła się spokojniejsza, mutanty gdzieś polazły precz i anomalii jakby mniej zostało a od ostatniej emisji minął ledwie tydzień. Wobec takich okoliczności szybko podjęliśmy decyzję, że nie ma co siedzieć w obozie tylko z rana ruszamy pozbierać fanty celem załatania budżetu. No i szliśmy, nad asfaltem niósł się echem stukot butów, Krzysiek coś gwizdał sobie, sprzęt grzechotał w torbach. A wokół ani żywej duszy.

Do Korogodu zostały może dwa kilometry kiedy niespodziewanie z Dymitrem poczuliśmy coś co zjeżyło nam wszystkie włosy na karku. Fala zimna uderzyła nas bez uprzedzenia i zniknęła równie szybko jak się pojawiła. Krzysiek widząc jak wymieniałem pełne obawy spojrzenie z Dymitrem zatrzymał się spytał nie widząc źródła naszego niepokoju.

- Ej, co jest? Pijawę zobaczyliście czy co?

Nim zdążyłem odpowiedzieć zza pleców dobiegł nas odległy dźwięk syreny alarmowej, po kilku sekundach odezwała się kolejna, na południe od nas. Znaczyło to jedno: zbliża się emisja a my jesteśmy na drodze na skraju lasu i mamy pięć, może dziesięć minut żeby znaleźć schronienie nim radiacyjna burza nas dosięgnie.
Staliśmy tak jeszcze chwilę zaskoczeni całą sytuacją, mijające sekundy dłużyły się ponad pojęcie i zdawały się być minutami. Patrzeliśmy po sobie i kombinowaliśmy co to zrobić żeby ocalić dupsko. Gdzieś na północy niebo spowiły gęste kłębiaste chmury, z każdą chwilą parły bardziej na południe i rozlewały się na każdy wolny skrawek nieba. Gdzieś ponad nimi błyskały pierwsze wyładowania podświetlając ten złowróżbny strop.

- Leśniczówka, dwieście – trzysta metrów za nami, może dwadzieścia na południe od drogi. Jest piwnica. Do Korogodu nie zdążymy – Dymitr pierwszy przypomniał o chatce stojącej w lesie.

- Dobra, biegiem! – zgodziłem się i ruszyłem z powrotem na wschód spoglądając na zegarek. Dochodziła jedenasta a zrobiło się ciemno jak tuż przez zachodem. Niski pomruk zatrząsł okolicą, można było pomyśleć, że ziemia się nam usunie spod stóp albo drzewa się poprzewracają… Zaczęło się robić nienaturalnie gorąco, czułem jak pot spływa mi strumieniami po plecach, oblepia ręce, zalewa oczy. W ustach miałem cierpkawy metaliczny posmak. Kałach obijał mi się o plecy, torby poprzypinane do pasa tłukły uda, bieg z całym tym majdanem na grzbiecie był cholernie wyczerpujący.

Kiedy dobiegliśmy do odchodzącej od szosy ścieżynki wiodącej do leśniczówki niebo płonęło czerwono, powietrze wypełniało niskie dudnienie, na pniach drzew zaczęły się pojawiać błyszczące niteczki wyładowań elektrostatycznych.

- Stój! – krzyknął mi prawie do ucha Krzysiek szarpiąc mnie za ramię i wskazując na drogę ze dwa metry przed nami gdzie na naszych oczach rosłą anomalia elektryczna.

Rozejrzałem się i zakląłem – Bokiem nie przejdziemy, takie chaszcze, że nie da rady…

- Kurna! Dlaczego tu?! Dlaczego teraz?! – krzyczał Dymitr – Bierzcie śruby, może ich tu być więcej, szybko!
Głupio byłoby zostać upieczonym przez anomalię przebiegając przez nią szukając schronienia przed emisją. Głupio byłoby też zostać upieczonym przez emisję nie zdążywszy dobiec do schronienia przez szukanie drogi między anomaliami. Skóra piekła, dudnienie ogłuszało i nie pozwalało się skoncentrować, a znad głową grzmiało coraz mocniej.

Dymitr szybko oznaczył ścieżkę obejścia pierwszej i trafił na drugą anomalię klnąc głośno. Krzysiek rzucał śrubami dalej sprawdzając drogę przed samą leśniczówką. Ja w tym czasie spojrzałem za siebie i zamarłem. Na drodze zobaczyłem zwierza o połowę wyższego od dzika i chyba dwa razy szerszego. Masywne kończyny i dwa łby, z czego jeden wiszący bezwładnie utwierdziły mnie w tym, że mam przed sobą to, czego żaden Stalker nie chciałby zobaczyć.

- Chimera! – krzyknąłem sięgając po karabin przewieszony przez plecy. Kiedy już broń była w ręku mutant spostrzegł nas i ruszył w naszą stronę.

- Osłaniajcie mnie, zaraz całą ścieżkę oznaczę! – wołał Krzysiek stojący parę kroków ode mnie.

Szczęknął bezpiecznik, oparłem kolbę o ramię i przycerowałem. Chimera sadziła sus za susem pokonując szerokość szosy w ułamku sekundy. Przydusiłem spust i prawie przymknąłem oczy. Pierwsze kule przeleciały nad mutantem, kolejne trafiły w grzbiet nie robiąc jednak na nim dużego wrażenia. Jak w zwolnionym filmie widziałem błysk u wylotu lufy, pocisk pogrążający się w ciele i towarzyszącą temu fontannę krwi, wypadającą łuskę, czułem szarpnięcie broni i sekwencja się powtarzała a Chimera była co raz bliżej. Dopiero huk ze strzelby Dymitra wyrwał mnie z transu. Ściana śrutu zatrzymała mutanta może ze dwa kroki ode mnie. Stałem jak wryty.

- Czysto! Dajecie chłopaki, nie ma czasu! – ponaglał nas Krzysiek stojący już przy drzwiach leśniczówki.
- No, bierz kurro! – wycedził Dymitr w stronę Chimery i zaraz zwrócił się do mnie – No to tak stoisz, leć tam, osłaniam cię!

Przez chwilę pociemniało mi w oczach, spojrzałem na szlak leżących śrub i przebiegłem po nim do czekającego Krzyśka. Za plecami słyszałem jeszcze dwa strzały Dymitra i potępieńczy ryk bestii. Chimera mimo ciężkich ran nie dawała za wygraną. Skracając sobie drogę do Dymitra wskoczyła wprost w środek anomalii. Wyładowania objęły jej ciało tak, że do nas doleciał już tylko gryzący zapach ozonu i swąd spalenizny. Nie tracąc już ani chwili wbiegliśmy do leśniczówki. Krzysiek wyłamał kopniakiem drzwi do piwniczki i potykając się zbiegliśmy po schodach. Korytarz do którego prowadziły był dość wąski, ściany były z obtłuczonego betonu spod którego wystawało pordzewiałe zbrojenie, podłogę zalegała warstwa ziemi. Zapaliliśmy czołówki i poszliśmy w głąb korytarza gdzie przysiedliśmy na podłodze.

Skóra piekła mnie okropnie a każdy ruch tylko to pogarszał, bolały mnie wszystkie mięśnie do tego dochodziły zawroty głowy. Patrząc po chłopakach czuli się podobnie. Krzysiek haftował gdzieś na boku a Dymitr oddychał ciężko. Wskazówki w zegarku fosforyzowały intensywnie, znaczy się promieniowanie jest dość kozackie i przyjęliśmy dość sowitą dawkę. Jak to piekło tam na górze się skończy to trzeba będzie skoczyć do jajogłowych po jakieś prochy…

- Udało się… - wysapałem siląc się na uśmiech.

- No, udało… Nawet się nie zadrasnęliśmy – zachrypiał Krzysiek.

- Ej, nawet wódę mam. Chyba nie będziemy tu siedzieć po próżnicy – powiedział Dymitr sięgając do plecaka…


Oczywiście jestem otwarty na uwagi i opinie i konstruktywną krytykę.

Pzdr
Ostatnio edytowany przez Canthir, 12 Sie 2012, 14:22, edytowano w sumie 1 raz
Смертельные аномалии, опасные мутанты, анархисты и бандиты, не остановят "Долг", победоносной поступью идущей на помощь мирным гражданам всей планеты!

Kiedy idziesz do Strefy, to sobie za konotuj: z towarem wróciłeś - cud boski, z życiem uszedłeś - daj na mszę, kula patrolu - fart, a cała reszta - jak los zdarzy.
- A&B Strugaccy; Piknik na Skraju Drogi

Nie da się tu żyć bez gorzałki... Chcę już o wszystkim zapomnieć. Cholera, to samo dzień po dniu. Kiedy to się wszystko skończy? To chyba przeznaczenie... Daj mi spokój! Życie i tak jest do dupy.

zdjęcia Zony

Za ten post Canthir otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Junx, DrążekWolności.
Awatar użytkownika
Canthir
Opowiadacz

Posty: 309
Dołączenie: 02 Lis 2010, 17:50
Ostatnio był: 19 Sty 2022, 16:46
Miejscowość: Szn
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 193

Reklamy Google

Re: "Emisja" by Canthir

Postprzez Glaeken w 11 Paź 2011, 17:13

Przeczytałem od deski do deski a to już dobrze świadczy i o autorze i o samej historii. Krótko i na temat:

- za mało opisów, w dodatku niektóre niezbyt zgrabne i niezbyt klimatyczne, niby Zona a jednak z opowiadanka wieje beztroską sielanką na polowaniu - mało zniechęcające i przerażające miejsce jak na Zonę,
- postacie nijakie, nie wiem co im w głowach siedzi, ani je lubię ani nie lubię, są bo są ale mam do nich całkowicie obojętny stosunek,
- nazwy własne typu Korogod czy Krzysiek do zmiany, jakoś źle brzmią i nie pasują do całości,
- opowiadanko sprawia wrażenie nie do końca przemyślanego przez co wydaje się niekompletne, jakaś tam fabuła jest ale jaki jest jej sens,
= za bardzo skupiasz się na akcji a za mało na emocjach postaci i klimatycznych opisach, przez co traci cała linia fabularna.
Awatar użytkownika
Glaeken
Administrator

Posty: 1034
Dołączenie: 16 Lip 2011, 17:53
Ostatnio był: 24 Lis 2024, 01:49
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 371

Re: "Emisja" by Canthir

Postprzez Canthir w 11 Paź 2011, 20:59

Dzięki za uwagi, już ustosunkowuję się do nich. Toteż kolejno:

- mało opisów użyłem, żeby zrobić wrażenie dynamizmu. Obawiam się, że gdybym dał je dłuższe albo więcej to akcja straciła by rozpęd. Może szczególnie bałem się tych opisów, że za długie wyjdą? (Nędza jeżeli dynamizmu nie czuć, wówczas oszczędności na marne...)
- postaci nie kreowałem do lubienia czy nielubienia, ot, kolejni Stalkerzy. Może w innej historii pokażą się z lepszej strony :)
- Korogod to nazwa wioski leżącej ~14km na zachód od Czarnobyla. Całą moja okołostalkerowa twórczość opiera się o realne mapy, jak nie pasuje to może być Rasocha, Steczanka, Iłownica, ... Korogod pasował mi bo była leśniczówka we właściwym miejscu. Z Krzyśkiem jest związana pewna historia, której początki sięgają pewnej sesji, w której grałem parę lat temu. Poza tym nie każdemu Stalkerowi Iwan na imię. Przykro mi, ale Krzyśka nie odstąpię.
- z założenia opowieść miała być szortem (<4000 znaków), kiedy przed końcem zauważyłem, że mam >4000 znaków nie chciałem okrajać pomysłu i wciskać się w ciasne ramy tylko dokończyłem myśl. Opowiadanie jest luźną jednostrzałówką bez planu kontynuacji, miało pokazać jedną sytuację i grupkę Stalkerów jak sobie w niej radzą, stąd też może się wydawać wyrwana z kontekstu. Dlatego też nie ma więcej informacji o bohaterach, bo nie są one istotne.

Żałuję tylko, że widocznie nie dość wyraźnie zaznaczyłem emocję towarzyszące bohaterom. Może słuchając sugestywnej muzyki sam dość je odczuwałem i nie czułem potrzeby więcej o nich pisać. Niemniej dziękuję za krytykę, postaram się wziąć ją pod uwagę przy pisaniu kolejnych opowiastek dłuższych lub krótszych :)

Tutaj muzyka, która towarzyszyła mi podczas pisania "Emisji" a mogąca być OSTem do niej.

Pozdrawiam
Смертельные аномалии, опасные мутанты, анархисты и бандиты, не остановят "Долг", победоносной поступью идущей на помощь мирным гражданам всей планеты!

Kiedy idziesz do Strefy, to sobie za konotuj: z towarem wróciłeś - cud boski, z życiem uszedłeś - daj na mszę, kula patrolu - fart, a cała reszta - jak los zdarzy.
- A&B Strugaccy; Piknik na Skraju Drogi

Nie da się tu żyć bez gorzałki... Chcę już o wszystkim zapomnieć. Cholera, to samo dzień po dniu. Kiedy to się wszystko skończy? To chyba przeznaczenie... Daj mi spokój! Życie i tak jest do dupy.

zdjęcia Zony
Awatar użytkownika
Canthir
Opowiadacz

Posty: 309
Dołączenie: 02 Lis 2010, 17:50
Ostatnio był: 19 Sty 2022, 16:46
Miejscowość: Szn
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 193

Re: "Emisja" by Canthir

Postprzez Realkriss w 02 Sie 2012, 14:57

To czyta się, jak fajny urywek czegoś. Opowiadania, nowelki?
Samo się nie broni, bo chociaż ma początek i rozwinięcie akcji, to brakuje mi zakończenia, zgadzam się pod tym względem z Glaekenem, że wydaje się niekompletne.
Swojsko brzmiący Krzysiek mi nie wadzi, bo przecież z Polszy do Zony rzut beretem :E

Na mój gust, musisz spróbować popisać opowiadanek (mogą być kilkawątkowe), które mogą składać się z cut scenek, kontynuowanych za pomocą przeplatania je ze sobą.
Małe formy wychodzą Ci naprawdę dobrze, chętnie poczytam coś dłuższego.
Awatar użytkownika
Realkriss
Moderator

Posty: 1667
Dołączenie: 08 Lut 2011, 14:58
Ostatnio była: 08 Gru 2024, 16:26
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 882

Re: "Emisja" by Canthir

Postprzez echelon w 02 Sie 2012, 22:06

Wydaje mi się, że podczas zbliżającej się emisji nawet u mutanta zadziałałby jakiś instynkt samozachowawczy i chimera gdzieś by zwiała zamiast beztrosko atakować ludzi. Poza tym trochę za odporna ta chimera. W grze trzeba się z nią trochę namęczyć żeby nie było za łatwo, ale gra rządzi się swoimi prawami. Taka chimera nawet jak by miała grubą skórę raczej przystopowałaby jak by dostała kilka celnych kulek, a po celnym strzale z jakiegoś chasera nawet by się cofnęła i byłaby mniej sprawna (albo by padła ciężko ranna; ciekawe ile wytrzymałby taki duży rozjuszony niedźwiedź). A tutaj wszystko po niej spływało jak woda po kaczce.
Dlatego - mimo druty, wieże i strażnice
Tam chcemy dotrzeć, gdzie nam dotrzeć zabroniono;
Bezużyteczne, śmieszne posiąść tajemnice
Byleby jeszcze raz gorączką tęsknot płonąć
Nim podmuch jakiś strzepnie chwiejne potylice
Awatar użytkownika
echelon
Tropiciel

Posty: 305
Dołączenie: 28 Mar 2010, 21:28
Ostatnio był: 12 Lis 2024, 20:24
Miejscowość: Stalowa Wola
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 41

Re: "Emisja" by Canthir

Postprzez Canthir w 04 Sie 2012, 00:47

Te opowiadanka mają o tyle wspólny mianownik, że opisują historię tych samych Stalkerów: Iwa, Dymitra i Krzyśka. Jak będę miał pomysł, czas i chęci (czyli nie wcześniej niż po najbliższym Zwarciu w Mózgozwęglaczu) to może napiszę kolejne. W opracowaniu jest niepublikowana dotychczas opowieść o bitwie z bandytami o obóz w pewnej wsi, duże nadzieje wiążę z 'Popiołami', ale nie wiem czy coś z tego wypali. Jeżeli będą kolejne krótsze lub dłuższe to pewnie też poza postaciami nie będą miały jakiś wspólnych odniesień czy nie będą kontynuacjami jedne drugich. Raczej.

Co do Chimery i jej zachowania: Chimera mogła też chcieć się schować w leśniczówce i to Stalkerzy stanęli na jej drodze, dlatego ruszyła w ich kierunku. Poza tym w moim wyobrażeniu Chimera to nawet 750-800 kg mięcha i jeżeli takie coś się rzuci to chyba Breneka może to tylko zatrzymać. 7.62x39 może i ma dużą moc obalającą na człowieka, ale czy na takiego mutanta? Ze strzałów ze strzelby może nie wszystko 'weszło', może potwór nabuzowany adrenaliną wolał mimo ran skryć się przed emisją i dlatego ignorował rany.

Dzięki wielkie za komentarze, postaram się w tym miesiącu wysmażyć coś nowego.

Pozdrawiam
Niech Wam Zona szczodrą będzie!
Смертельные аномалии, опасные мутанты, анархисты и бандиты, не остановят "Долг", победоносной поступью идущей на помощь мирным гражданам всей планеты!

Kiedy idziesz do Strefy, to sobie za konotuj: z towarem wróciłeś - cud boski, z życiem uszedłeś - daj na mszę, kula patrolu - fart, a cała reszta - jak los zdarzy.
- A&B Strugaccy; Piknik na Skraju Drogi

Nie da się tu żyć bez gorzałki... Chcę już o wszystkim zapomnieć. Cholera, to samo dzień po dniu. Kiedy to się wszystko skończy? To chyba przeznaczenie... Daj mi spokój! Życie i tak jest do dupy.

zdjęcia Zony
Awatar użytkownika
Canthir
Opowiadacz

Posty: 309
Dołączenie: 02 Lis 2010, 17:50
Ostatnio był: 19 Sty 2022, 16:46
Miejscowość: Szn
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 193


Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości